OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Usłyszawszy zawahanie, cicho westchnęła.– Czemu robicie ze swoich pisklęcych imion taką tajemnicę? – zapytała wprost. – Znam więcej niż mniej smoków, które preferują je od dwuczłonowych. Nie jesteście w tym już wyjątkowi. Obyczaje się zmieniają – mówiła mimo wszystko spokojnie, z delikatnym rozbawieniem. Z historii mamy wynikało, że Plaga, a później Mgły, na siłę starały się być wyjątkowe.
Późniejsze pytanie znów zachwiało jej humorem. Była trochę jak chorągiewka na wietrze: starczył odpowiednio silny podmuch, aby zmieniła kierunek trzepotania.
– ... bo mnie to spotkało. Um, nieważne. Nie jestem jeszcze gotowa, aby o tym rozmawiać – przyznała cicho, przecząc prawom fizyki i czasoprzestrzeni, bo ta rozmowa niby zaczęła się gdy Sekerin jeszcze żył, ale trwała zdecydowanie za długo, by móc wczuć się w dawny nastrój.
Kiwnęła głową na propozycję Veir. Wstawiennictwo partnerki u przywódcy oraz względnie dobre relacje Bealyn z nim (wszak pomagała nie raz leczyć jego smoki, w tym jego samego) może okażą się wystarczające.




















