OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tylko pokiwałem pyskiem słysząc jej twierdzenie. Nic nie mówiłem. Nie chciałem jej bardziej zawstydzić. Muszę dać jej trochę twarzy. Tym bardziej personie, która była nadwyraz słodka i piękna. Los wystarczająco dał jej cienia. Światełko, nawet takie niepokraczne, trochę grube, ale nadal życzliwe. Dobrze, że zechciała mi pomóc. Niby mogę wszystko sam zrobić, lecz co to wtedy by było? Jałmużna!? Każdy potrzebuje mieć tę odrobinę honoru. Kątem oka ciągle przyglądałem się co robi. Gdy tylko przywitała gryficę lekko się zaśmiałem– Ona i tak nic nie zrobi. Bardziej przypomina pierzastego leniwego kota ze skrzydłami. Chyba że ukradniesz jedzenie. To możesz skończyć jak gryfi brzdąc Hissa. Przyłapanym na gorącym uczynku kradnięcia co dla niego zrobiłem. W jej szponach i wzrokiem mówiącym "czemu ten szczurek ma skrzydła?" – zaśmiałem się, przypominając trochę tamtą sytuację. Może była nadwyraz wtedy niebezpieczne, ale po takim czasie po prostu zabawne. Choć ma moje słowa Tal tylko zakrakała, zmieniając pozycje na trawie i pokazując gdzie ma moje słowa.
Gdy tylko się przedstawiła. Przerwałem patroszenie ostatniej ryby. Mój pyszczek rozpromienił uśmiech szczery i bez maski. Spojrzałem na nią swoimi niebiesko złotymi oczami
– Mimo mi Cię poznać Onyksie. Pasuje ono do Ciebie. Zaś wędka to... – ostatnim ruchem wypatroszyłem rybę, zrzucając wnętrza do wiaderka. Jakby na komendę Talima już była przy nim i porwała na bezpieczną odległość zajadając się pożywnymi częściami. Maddarą wpierw wyczyściłem łapy, by na prawej pojawiła się iluzja prostej wędki, z jakiej ja korzystam. Kijek i sporo sznurka – Tak wygląda. Kij z długim sznurkiem. Na kocu jest haczyk z kości z przynętą. Zazwyczaj używam albo mniejszej rybki lub kawałka surowego mięsa. Dobrze się łowi z klifu nad morzem czy na brzegu jeziora. Musisz sama popatrzeć gdzie znajdziesz dobre miejsce do tego. Popytaj łowców. Pewnie jakiś specjalizuje się w morskich specjałach... – ruszyłem w stronę torby, szukając małego słoika z przygotowanymi przyprawami. Gdy ten mi wpadł w łapki zabrałem się za marynowanie płatów ryby – Poszukasz jakiś gałęzi? Muszę nabić te płaty by się upiekły – na wcześniej przygotowanym miejscu z drewnem, rozpaliłem drobny ogień. Musi się zrobić ładny żar, nim cokolwike na nim położę. W tym czasie, gdy ognisko się rozpalało, przygotowałem nam drobą herbatę z wiatu fiołka i bzu czarnego. Czasem rozmowa moze tylko toworzyć inne dusze a o suchym pysku siedziec nie lubie...
- ━━━━━━━━━━━
:: Onyksowa Pieśń ::















