Lekkie szuranie smoczych pazurów dało się słyszeć w dominującej ciszy Świątyni. Zbliżały się niespiesznie, aż w końcu dźwięk ustał, urywając się na skraju Niszy Zadumy. Czarnołuski bagienny smok rozejrzał się niepewnie w poszukiwaniu odpowiedniej figury. Gdy ją dojrzał, podszedł ostrożnie z nefrytowym spojrzeniem utkwionym w sylwetce bogini.
– Witaj Valanyan. Jestem Budowniczy Ruin, Piastun Mgieł. – Przywitał się grzecznie i zamarł na chwilę, jakby nie wiedząc, co robić dalej. Oczywiście była to chwilowa słabość. Wszystko sobie dokładnie przemyślał i przygotował. Właściwie to zły był na siebie, że nie przyszedł tu już dawno. Sięgnął do torby pod skrzydłem, z której wyciągnął dwa przedmioty.
Jednym była płaska misa z szarego marmuru, zdobiona w morskie fale. Widać było, że nie jest idealna – miejscami ścianki były grubsze, dno nieco wybrzuszone, a i rant trochę owalny. Była jednak dziełem jego rąk – od odnalezienia materiału, przez jego wydobycie, po wykucie i ozdobienie naczynia. Widać, że się starał – fale były misternie szczegółowe, a powierzchnie wypolerowane.
Drugim był klejnot – kryształ rubinu przypominający nieco szpon. Z jednej strony ścięty płasko, z drugiej zwieńczony szpikulcem. Cały był poobtłukiwany, porysowany i nosił kilka pęknięć. Było to dłuto, a jednocześnie rylec – jego największy skarb
.– Przyszedłem, by coś ci podarować. Jeśli to dzięki tobie uczę się i doskonalę swoje zdolności, a natchnienie mnie nie opuszcza ani na jeden dzień, pragnę ci podziękować. – Ustawił misę przed piedestałem, po czym sięgnął po bukłak, który też miał ukryty w torbie i nalał z niego czystej, morskiej wody zebranej nad Czarną Głębią. Odszedł kilka kroków i skłonił porośnięty mchem, czarny łeb.
– Chciałbym też prosić, byś pobłogosławiła moje narzędzia. A właściwie.. to tylko to jedno. Ale bardzo się przydaje. Pracuję nim nad przygotowaniem miejsca pod archiwum dla Stada Mgieł i trochę się boję, że się w końcu stępi, bądź pęknie. – Wyrażał się skromnie i z troską. Ile wytrzyma klejnot, nim ulegnie? Budowniczy miał też jeszcze trochę pracy nad własnym leżem, a znaleźć podobny kryształ nie było łatwo.
Rylec znalazł się obok misy, a mglisty odstąpił, i usiadł cierpliwie czekając. Ogon oplótł dookoła łap, a spojrzeniem zaczął badać idealną fakturę posągu. Może kiedyś też osiągnie takie mistrzostwo w rzeźbiarstwie?
// rubin jest jednym z kamieni szlachetnych z KP Budowniczego
















