OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Oczy wężowego otworzyły się jeszcze szerzej na połączenie słów frytki i ślimak. Tego pierwszego oczywiście nie znał, lecz sama myśl spożywania tych obślizgłych stworzeń wywierała w nim dziwne obrzydzenie. Byli przecież smokami, a nie jakimś obrzydliwym ptactwem, które grzebie w ziemi i pożera wszystko, co tylko podejdzie mu pod dziób! Oni mieli łapy i możliwości zajadania się znakomitym mięsem lub darami wyciągniętymi prosto z lasu… chociaż takie ślimaki były przecież po części darem od matki natury.Na pytanie o kuzynce jedynie lekko pokręcił głową. Nie musiał wyciągać wszystkich informacji z pyska Łaknącego. Hektyczny wolał dowiedzieć się więcej na temat danego smoka prosto od niego. Kto wie w końcu, czy Ziemny, aby na pewno mówi całą prawdę.
— Możesz opowiadać o następnej osobie, skoro jest ich sporo. — skomentował tylko, oczekując kolejnego opisu.
Łaknący Przyjemności


















