OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
__
__Brązowe ślepia przesuwały się z sylwetki na sylwetkę. Ohydna pokusa parła jej się z gardła pomiędzy wargi; chęć dodania czegoś od siebie, wrzucenia się w coraz bardziej gęstą maź, jaka rozlewała się między skrajnymi stronami konfliktu. Skały Pokoju. Nie zdołała powstrzymać cichego parsknięcia na samą myśl o tym; zwłaszcza, gdy odczuwała niesamowitą, nagłą chęć obnażenia kłów i wbicia się w czyjeś gardło. Wszelkie składane w ciszy samej sobie obietnice o nie ingerowaniu zaczęły pękać, niczym szklane fiolki.
__Nie zgadzała się z dyplomatycznym podejściem Hissetha, ale nie zamierzała też wciskać się pomiędzy jego, a rzekomą nową prorokinię. Bańka mydlana, w jakiej Triada desperacko próbowała żyć – pękła. Jakąkolwiek ostoję oferowała jej obecność bogów po trudnym dzieciństwie i poczuciu bycia odepchniętą przez niemalże każdego po kolei – przestało to już obowiązywać.
Poczuła się dziwnie pusta, ale jednocześnie ustał szum w jej czaszce. Pustka nagle okazała się błogim spokojem; pytaniem pozostawało jednak, czym teraz przyjdzie jej ją wypełnić.
Jak daleko od jabłoni mogło upaść jabłko?
__Ostry, krótki warkot wyrwał jej się z gardła, gdy przekrzywiła szyję w kierunku małej, czarnołuskiej samicy. Jeżeli była jednym z bogów, to wyglądała wprost żałośnie, więc Triada nie zamierzała przyjmować takiej opcji do wiadomości. Zachowanie czarnołuskiej kojarzyło jej się z turystą na terenie objętym wojną. Zafascynowany, zaślepiony i całkowicie niemile widziany. To, że jakaś magiczna siła zamknęła jej pysk, zanim ta zdołała powiedzieć cokolwiek więcej, było dla Triady jedynym pozytywem tej farsy.
__Instynktownie przysunęła swój ogon bliżej. Lśniąca bioluminescencyjnym błękitem końcówka ogona wygięła się lekko, zupełnie jakby była wężem cofającym się na chwilę przed wykonaniem ofensywy. Nadal nie rozumiała, dlaczego Hisseth postanowił w jakikolwiek sposób przystawać na boskie warunki i podejmować próby dyplomacji. Stracił przez to w jej ślepiach, ale wątpiła, by miało to znaczenie, więc nie zamierzała dzielić się tą opinią – przynajmniej na razie. Postawa Gorzkiego Miodu zaś jedynie przypominała jej Ojca; świadomość tego, że kolejna jego kopia miałaby pełnić identyczną funkcję przez kolejne setki księżyców wywoływała u niej irracjonalną wściekłość.
Z trudem powstrzymała więc odruch wymiotny, lekko wyginając szyję i zaciskając zęby, gdy muśnięcie własnego źródła maddary naparło na jej wnętrzności; drobinki energii podrażniały każdą tkankę, gdy tylko były wykorzystywane w jakimkolwiek celu, skupiając się teraz na formowaniu niewidzialnej, mentalnej liny między umysłem Triady, a Arel.
~ Graj swoją piękną rolę; otchłań zawsze domaga się bisu.
Charknęła cicho pod nosem, momentalnie odcinając dopływ magii do swojego umysłu, odczuwając coraz intensywniejsze wykręcanie się żołądka. Zachowanie nowej prorokini wyglądało dla niej na słodko-fałszywe – maska, którą Gorzki Miód nałożyła na siebie, była w oczach Venhedis stworzona z delikatnego papieru; a płomienie absolutnie uwielbiają papier.
__Brązowe ślepia przesuwały się z sylwetki na sylwetkę. Ohydna pokusa parła jej się z gardła pomiędzy wargi; chęć dodania czegoś od siebie, wrzucenia się w coraz bardziej gęstą maź, jaka rozlewała się między skrajnymi stronami konfliktu. Skały Pokoju. Nie zdołała powstrzymać cichego parsknięcia na samą myśl o tym; zwłaszcza, gdy odczuwała niesamowitą, nagłą chęć obnażenia kłów i wbicia się w czyjeś gardło. Wszelkie składane w ciszy samej sobie obietnice o nie ingerowaniu zaczęły pękać, niczym szklane fiolki.
__Nie zgadzała się z dyplomatycznym podejściem Hissetha, ale nie zamierzała też wciskać się pomiędzy jego, a rzekomą nową prorokinię. Bańka mydlana, w jakiej Triada desperacko próbowała żyć – pękła. Jakąkolwiek ostoję oferowała jej obecność bogów po trudnym dzieciństwie i poczuciu bycia odepchniętą przez niemalże każdego po kolei – przestało to już obowiązywać.
Poczuła się dziwnie pusta, ale jednocześnie ustał szum w jej czaszce. Pustka nagle okazała się błogim spokojem; pytaniem pozostawało jednak, czym teraz przyjdzie jej ją wypełnić.
Jak daleko od jabłoni mogło upaść jabłko?
__Ostry, krótki warkot wyrwał jej się z gardła, gdy przekrzywiła szyję w kierunku małej, czarnołuskiej samicy. Jeżeli była jednym z bogów, to wyglądała wprost żałośnie, więc Triada nie zamierzała przyjmować takiej opcji do wiadomości. Zachowanie czarnołuskiej kojarzyło jej się z turystą na terenie objętym wojną. Zafascynowany, zaślepiony i całkowicie niemile widziany. To, że jakaś magiczna siła zamknęła jej pysk, zanim ta zdołała powiedzieć cokolwiek więcej, było dla Triady jedynym pozytywem tej farsy.
__Instynktownie przysunęła swój ogon bliżej. Lśniąca bioluminescencyjnym błękitem końcówka ogona wygięła się lekko, zupełnie jakby była wężem cofającym się na chwilę przed wykonaniem ofensywy. Nadal nie rozumiała, dlaczego Hisseth postanowił w jakikolwiek sposób przystawać na boskie warunki i podejmować próby dyplomacji. Stracił przez to w jej ślepiach, ale wątpiła, by miało to znaczenie, więc nie zamierzała dzielić się tą opinią – przynajmniej na razie. Postawa Gorzkiego Miodu zaś jedynie przypominała jej Ojca; świadomość tego, że kolejna jego kopia miałaby pełnić identyczną funkcję przez kolejne setki księżyców wywoływała u niej irracjonalną wściekłość.
Z trudem powstrzymała więc odruch wymiotny, lekko wyginając szyję i zaciskając zęby, gdy muśnięcie własnego źródła maddary naparło na jej wnętrzności; drobinki energii podrażniały każdą tkankę, gdy tylko były wykorzystywane w jakimkolwiek celu, skupiając się teraz na formowaniu niewidzialnej, mentalnej liny między umysłem Triady, a Arel.
~ Graj swoją piękną rolę; otchłań zawsze domaga się bisu.
Charknęła cicho pod nosem, momentalnie odcinając dopływ magii do swojego umysłu, odczuwając coraz intensywniejsze wykręcanie się żołądka. Zachowanie nowej prorokini wyglądało dla niej na słodko-fałszywe – maska, którą Gorzki Miód nałożyła na siebie, była w oczach Venhedis stworzona z delikatnego papieru; a płomienie absolutnie uwielbiają papier.
- ━━━━━━━━━━
:: Bezczas Gwiazd] ::







































