Popękany Obsydian

Największa jaskinia, do której wkraczało się mijając Ołtarz wymian. Znajdowały tu się posągi najwyższych z bogów.
ODPOWIEDZ
Nieme Przekleństwo
Zastępca Mgieł
Rairish Olśniony
Zastępca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 12 sty 2025, 2:05
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,5m
Księżyce: 44
Rasa: Wężowy X Północny
Opiekun: Cebalrai
Mistrz: Hyralia | Vunnud
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Nieme Przekleństwo »
A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: Prs,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,A,O: 1| MA,MO: 2
Atuty: Regeneracja; Boski Ulubieniec; Trudny Cel; Twardy jak Diament;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wężowy siedział spokojnie przed sporym, popękanym obsydianem. Stał do niego odwrócony plecami, wbijając swój wzrok w stronę wejścia. Oczekiwał kogoś, a olbrzymia skała górowała nad nim jak sylwetka rodzica, stojącego za swoim pisklęciem.
Szpony Hektycznego cicho stukały o ziemię, jak gdyby smokiem zawładnęło poddenerwowanie. Już wcześniej wysłał Najpiękniejszej Łusce wiadomość mentalną, która miała skierować go dokładnie w to miejsce. W jego myślach nadal jednak trwała zacięta walka między rozsądkiem a emocjami. Czy na pewno powinien opowiedzieć przyjacielowi o wszystkim, co wiedział? Może lepiej było pewne fakty zachować dla siebie. Bał się, czuł, jak nieprzyjemny chłód powoli go pochłania, zaczynając od czubka ogona i kończąc na jego pysku.
Dlaczego przyszedł akurat tutaj, prosto do świątyni? Co, jeśli jego słowa okażą się w uszach bogów bluźnierstwem, a na niego i Jemiołuszka spadnie jakaś olbrzymia klątwa. Z drugiej strony adept nie planował robić nic złego. Za podzielenie się usłyszanymi z innego źródła historiami nie mógł w końcu zostać ukarany, czyż nie?

Najpiękniejsza Łuska

Licznik słów: 160
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

• Regeneracja: •
– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden

• Boski ulubieniec: •
– raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane.

• Trudny cel: •
– +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.

• Twardy jak diament: •
– stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość.

✦•······················•✦•······················•✦
#696F85 #C8D1E3 #32BBF5


Obrazek
Melancholijny Kaprys
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika

meow
Posty: 272
Rejestracja: 15 sty 2025, 22:32
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,4 m
Księżyce: 18
Rasa: Skrajny (Rajski x Północny)
Opiekun: Mackonur
Mistrz: Rdzeń Zarazy
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Melancholijny Kaprys »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Jemiołuszek był zaintrygowany słowami, jakimi Hektyczny pożegnał go, gdy się rozchodzili, chwilę po przebudzeniu przyjaciela. Nie myślał o tym zbyt dużo, ta zapowiedź dużo mówiła za siebie i wiedział, że mglisty wszystko mu wyjaśni. Zapowiadało się na dobre wieści, zupełnie jakby zostanie bogiem, było możliwe i dla zwykłych, przyziemnych smoków.
Czy naprawdę chciał wznieść się w boskość, by być z resztą bóstw ramię w ramię? Ciężkie pytanie, z pewnością by nie potrafił na nie odpowiedzieć. Jeszcze te naście księżycy temu, bez wahania by odpowiedział, że tak. Ostatnimi czasy jednak... nie czuł się bliski temu tematowi. Miał bardzo skomplikowaną relację z bogami, gdzie skomplikowanie szło z jednej strony. Bogowie z pewnością niespecjalnie się nim przejmowali. Zapewne szybko zapominali o jego egzystencji. Ta myśl, którą sobie wmawiał mocno, przemawiała za tym, że wcale nie chce poświęcać czasu istotom, dla których nic nie znaczył. Choć te myśli były mocno destrukcyjne dla samego Jemiołuszka.
Zdawał sobie po części sprawę, że niekoniecznie musiała być to prawda, zupełnie jakby resztki rozsądku do niego przemawiały, dlatego starał się nie obierać żadnej ze stron i poczekać na więcej wiadomości, rozmów, dał sobie przestrzeń na obserwację, by podjąć słuszna decyzje.
Po spacerze, pełnym gdybań i przemyśleń, dotarł na miejsce, gdzie czekał już na niego Toshi. Uśmiechnął się do niego i przysiadł sobie obok.
— Cześć, widzę, że czujesz się już nieco lepiej. To dobrze. — Kiwnął lekko pyszczkiem. — Może teraz przyjdzie na mnie pora, bym zapadł w smoczy sen. — Mruknął pół żartem, ale cóż, mieli przecież lepsze tematy.
— Dobra, więc? Podobno coś ciekawego na temat bogów się dowiedziałeś. — Rzucił i pozwolił mu się rozglądać.

Hektyczny Kolec

Licznik słów: 271
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Nieme Przekleństwo
Zastępca Mgieł
Rairish Olśniony
Zastępca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 12 sty 2025, 2:05
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,5m
Księżyce: 44
Rasa: Wężowy X Północny
Opiekun: Cebalrai
Mistrz: Hyralia | Vunnud
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Nieme Przekleństwo »
A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: Prs,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,A,O: 1| MA,MO: 2
Atuty: Regeneracja; Boski Ulubieniec; Trudny Cel; Twardy jak Diament;
Jego ogon delikatnie uderzył o podłoże, gdy zza rogu wychyliła się w końcu dobrze znana mu sylwetka. Na jego pysku pojawił się jedynie delikatny uśmiech, który z daleka ledwo co można było zobaczyć. Skinął delikatnie łbem w stronę Jemiołuszka, w ten sposób krótko go witając. Cała wcześniejsza niepewność, która wierciła się w jego ciele, została chwilowo odepchnięta na bok, jak gdyby Hetyczny zupełnie wyciszał ją w swoim umyśle.
Na jego słowa o smoczym śnie, wężowy szybko wypuścił trochę powietrza nosem, tworząc w ten sposób charakterystyczny dźwięk.
— Mam nadzieję, że nigdy smoczy sen nie dotknie twojego umysłu. Zanudziłbym się tutaj na śmierć, gdybym nie miał z kim porozmawiać. — stwierdził niby żartobliwie.
Na jego słowa o jego nowych odnaleziskach, Hektyczny delikatnie skinął łbem. Udało mu się nabyć trochę więcej wiedzy, która wchodziła powoli w bardziej zaawansowane tematy. Nadal jednak nie było to wystarczająco, aby sam mógł wyciągnąć jakieś wnioski, które na pewno byłyby prawdziwe. Jedyne co zostało mu to gdybanie, a gdybać zawsze jest lepiej z drugim smokiem.
— W wolnym czasie nadal analizuje bogów i ich sylwetkę w legendach, które obijają się o me uszy. To niby puste słowa, ale mogą mieć w sobie ziarenko prawdy, które może pomóc nam w poznaniu większej perspektywy. — stwierdził, w międzyczasie podnosząc swoją łapę i skrobiąc coś w podłożu.
Jego szpon wymalował prowizoryczne drzewko powiązań między wszystkimi bóstwami. Miało ono pomóc Jemiołuszkowi w zrozumieniu kolejnych słów Hektycznego.
— Legendy i historie bogów są ze sobą sprzeczne. Z tego możemy wywnioskować, że ich historia i geneza nie jest taka prosta, jak z pozoru może się wydawać. Niech naszym przykładem będzie Naranlea, bogini magii. Wedle legend, zrodziła się ona ze związku Immanora z księżycem. Pomijając oczywisty fakt absurdu posiadania księżyca za matkę, to w legendzie o maddarze dowiadujemy się, iż Naranlea była niegdyś zwykłym smokiem, który w celu zapewnienia dobrobytu swojemu stadu musiał walczyć ze zwierzyną. To właśnie podczas jednego z polowań udało jej się po raz pierwszy drgnąć madarrą, a następnie podzieliła się tą wiedzą z innymi. Była więc zwykłym smokiem, lecz wraz z czasem wniebowstąpiła do panteonu. — wytłumaczył, jeżdżąc palcem po swojej rozpisce.
— Stąd też myślę, że bogowie albo naprawdę są bytami na zupełnie innym poziomie niż my, lub byli wcześniej śmiertelnikami, którzy w jakiś wyjątkowy sposób uzyskali boskość. — skwitował, po chwili drapiąc się po swojej szyi.
Tutaj nastąpiła krótka chwila ciszy, jak gdyby wężowy się nad czymś zastanawiał. Jego pysk jednak w końcu się otworzył, wychodząc z kolejną teorią.
— Jak wiesz, smoki powstały z łez nieba i krwi Immanora. W legendach głoszone jest, iż pierwsze smoki były na podobnym poziomie potęgi, co bogowie stworzeni przez Pana Życia. Ich potęga malała jednak z następnymi generacjami. Z mojego punktu widzenia, moc ta nie została zupełnie zatracona, a jedynie pod wpływem braku rozwoju i potrzeby jej używania zwyczajnie osłabła. Stąd też każdy smok powinien mieć w sobie cząstkę boskości, która pozwalałaby mu na zatracenie skorupy zwykłego śmiertelnika. — dodał, aż w końcu kolejne myśli nasunęły się do jego umysłu.
— Przykład? Prorocy. Co, jeśli to wcale nie boska moc nadaje im charakterystycznych cech długowieczności, a rozbudzona, boska cząstka? Być może bogowie są w stanie ją chwilowo rozpalić, aby dany smok był wstanie sprzeciwstawić się, biegu czasu? — zapytał, znów popadając w głębokie zastanowienie.

Najpiękniejsza Łuska

Licznik słów: 545
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

• Regeneracja: •
– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden

• Boski ulubieniec: •
– raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane.

• Trudny cel: •
– +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.

• Twardy jak diament: •
– stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość.

✦•······················•✦•······················•✦
#696F85 #C8D1E3 #32BBF5


Obrazek
Melancholijny Kaprys
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika

meow
Posty: 272
Rejestracja: 15 sty 2025, 22:32
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,4 m
Księżyce: 18
Rasa: Skrajny (Rajski x Północny)
Opiekun: Mackonur
Mistrz: Rdzeń Zarazy
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Melancholijny Kaprys »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Parsknął rozbawiony, słysząc jakoby Hektyczny Kolec, we własnej osobie miałby nie mieć z kim rozmawiać. Dobre sobie! Pokręcił pyszczkiem na boki, było to na swój sposób zabawne. Wiele słów przychodziło mu na myśl, by jakoś odbić żart, jednak sobie odpuścił.
— W porządku, w takim razie postaram się nie zapaść w żaden sen. — Mruknął, choć oczywiście wpływu na to nie miał. Sam również jakoś musiał sobie poradzić kiedy jego przyjaciel spał. Ledwo się obudził, a właściwie zrobił więcej niż Jemiołuszek przez cały ten czas, co oczywiście niewyobrażalnie go bodło i kłuło. Zastygł, tylko co takiego go paraliżowało i uniemożliwiało dalsze szukanie wiedzy i rozwój? Gdzie się podział ten mały, radosny i ambitny młodziak?

Nie zamierzał jednak psuć atmosfery własnymi, nic nieznaczącymi rozterkami. Siedział i w spokoju z nutką zainteresowania słuchał Toshiego. Zerknął w dół, widząc, jak Hektyczny zaczyna coś skrobać pazurem w ziemi, rysując i opowiadając. Zmrużył nieco ślepia, czy miał go już za takiego imbecyla, że wydawało mu się, że potrzebuje rysunków pomocniczych? Wypuścił powietrze nosem, przy dłuższym wydechu, ale zaraz postarał się wrócić na ziemię. Spojrzał ponownie na Hektycznego. Chyba by tak o nim nie pomyślał… prawda? Na pewno zwyczajnie znowu myśli za dużo… niepotrzebnie. Skupiał się na nieistotnych rzeczach, a mglisty zdaje się, wpadł na całkiem ciekawą teorię. Słuchał jej więc uważnie. Sam nie miał za wiele okazji na rozmowy z bogami. Raz tylko, przez zwykły przypadek. Na pewno gdyby był wtedy sam, nic takiego by nie miało miejsca.

Gdy Hektyczny podzielił się z nim swoimi przemyśleniami, nastała chwila ciszy, Jemiołuszek sam musiał przemyśleć taką wizję, która oczywiście była piękna i obiecująca, ale jednak to nadal jedynie teoria, która wymagała głębszego zbadania. Na pewno nie było to proste.

— To rzeczywiście mogłoby tak wyglądać. No albo po prostu bogowie to byty na zupełnie innym poziomie niż my… gdyby jednak boskość była do zdobycia ot tak, po przebudzeniu boskiej cząstki, to raczej w interesie bogów leżałoby nie dopuścić takich jak my do tej wiedzy. — Wymamrotał zerkając na wielki kamień znajdujący się za Rairishem. Rzeczywiście, ciekawe miejsce wybrał na tego typu rozmowę. Cóż jeśli to tylko teoria, żaden z bogów nie powinien ich nawidzić. Również niby nie znajdowali się blisko żadnej podobizny boga, lecz dalej byli w świątyni.

Spojrzał z powrotem na Hektycznego i westchnął ponownie.
— Tylko… jeśli będziesz chciał się w to zagłębić, to najpewniej rozzłościsz bogów. Znaczy… nie wiem, ale tak mi się wydaje. No i czy jesteś na to gotów? — Zapytał. Sam z chęcią by spróbował, choć znaleźć coś na ten temat, ale jego relacja z bogami była zupełnie inna niż ta Toshiego.

Hektyczny Kolec

Licznik słów: 433
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Nieme Przekleństwo
Zastępca Mgieł
Rairish Olśniony
Zastępca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 12 sty 2025, 2:05
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,5m
Księżyce: 44
Rasa: Wężowy X Północny
Opiekun: Cebalrai
Mistrz: Hyralia | Vunnud
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Nieme Przekleństwo »
A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: Prs,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,A,O: 1| MA,MO: 2
Atuty: Regeneracja; Boski Ulubieniec; Trudny Cel; Twardy jak Diament;
Uszy wężowego delikatnie drgnęły na pytanie Jemiołuszka. Bardzo dobrze wiedzial, o co mu chodzi, lecz odpowiedź na to pytanie znał już niemal od samego przebudzenia się ze swojego snu.
— Jestem. Pragnę poznać wszystkie tajemnice tego świata. Zrozumieć go zaczynając od pięknych kwiatów i kończąc na jego korzeniach. Jeśli bogowie postanowią uderzyć mnie piorunem i pozbawić mnie życia, to nie będę żałował moich wyborów. — odpowiedział zwięźle, jeszcze na krótką chwilę zastanawiając się nad swoimi słowami.
Wszystkie wcześniejsze wartości, które nim kierowały, stały się w jego oczach zupełnie nieznaczące. Po co miał gonić za dobrami materialnymi, jeśli i tak po jego śmierci i tak trafią do cudzych łap? Po co miał szukać miłości, jeśli wiedział, że w trwodze gotów był zamordować każdego, kogo darzył sympatią. Po co miał oddawać swoje życie dla stada, jeśli to nie znaczyło dla niego zupełnie nic? Cóż innego pozostało mu robić. Walczyć aż do końca swojego życia na arenie, zobaczyć jak dużo zwycięstw może zgromadzić? Może gdyby był kimś innym, kimś bardziej utalentowanym i skorym do przemocy to właśnie taką drogę by wybrał. On jednak nadal kierował się swoją chorą obsesją, która kazała mu wsadzać swój nos w cudze sekrety.
Coś cicho szeptało do jego ucha: „wiedza jest siłą, wiedza jest bronią”. Może, gdy w końcu będzie wiedział wystarczająco, to nic nie będzie w stanie go skrzywdzić? Żadna trwoga nigdy go nie dotknie, a on ponownie odnajdzie swoje dawne, pisklęce ja?
Westchnął cicho, dodając jeszcze coś jeszcze do swojej wypowiedzi.
— To jedyna droga dla kogoś takiego jak ja. Los spisał mnie na stratę. Nie będę potężnym czarodziejem, nigdy nie zaznam prawdziwej miłości. Tak samo, jak odebrano mi możliwość lotu, tak samo odebrano mi możliwość normalnego życia. Sen jedynie mnie w tym uświadomił. — stwierdził ponuro.
Wężowy w końcu podniósł się i podszedł bliżej do olbrzymiego kamienia, skupiając na nim swoją uwagę.
— Tu niegdyś zapewne stał pomnik Tarrama – dawnego pana śmierci. Znienawidzony przez smoki stał się teraz jedynie ostrzeżeniem dla tych, którzy pragną podążać ciemną ścieżką kłamstwa i fałszerstwa. Tyle nasłuchałem się na jego temat i wiem, że jego historia powinna wprawić mnie w obrzydzenie, lecz jest zupełnie odwrotnie. — stwierdził, a jego łapa spoczęła na olbrzymim kamulcu.
Hektyczny przejechał po nim swoimi szponami. Dotyk ten był jednak delikatny, można wręcz powiedzieć, że dziwnie intymny. Nie pozostawił na obsydianie żadnej skazy, a zamiast tego musnął go, jak gdyby zaczarowany jego dziwnym pięknem.
— Widzę w nim siebie i to, kim mogę zostać. Oboje zostaliśmy skarceni przez życie już od samego początku. Jednak ja nie chcę popełnić tego samego błędu. Nie dlatego że pałam do Tarrama nienawiścią, ale dlatego, że chcę wyciągnąć wnioski z jego własnej historii. — wytłumaczył, a jego łapa w końcu wróciła na ziemię. Hektyczny znów odwrócił się w stronę Jemiołuszka, delikatnie uśmiechając się w jego stronę.
— Ale pozwól mi, że najpierw opowiem ci o tym, kim w ogóle był Tarram. Zrodził się jako trzeci brat Immanora i Kammanora, który miał pomagać im w rozwiązywaniu konfliktów. Oboje jednak stwierdzili, iż twór ten nie spełnia ich wymagać i skażony jest pychą. Na jego miejsce stworzyli Nenye, a samemu Tarramowi pozwolili dalej żyć. Podczas zalotów Valanyan i Viliara względem Naranlei i po tym, jak oboje zostali przez Immanora przeklęci, Tarram wyzwał Pana Wytrzymałości na pojedynek i wygrał. To właśnie z truchła Immanora i łez nieba powstały pierwsze smoki. Dawny Pan Śmierci doczekał się również i własnego potomstwa, które wbiło mu sztylet w plecy i pozbawiło skrzydeł. W ten sposób okaleczony wrócił do Immanora, który pomógł mu w zasklepieniu rany, lecz nie oddał mu już jego skrzydeł. Zaślepiony wściekłością spróbował opanować Wolne Stada, lecz został pokonany i zaklęty w ciele Erycala, a na jego miejsce z pomocą smoków powstał Ateral. — przelał całą swoją wiedzę na temat bóstwa, dając Jemiołuszkowi chwilę na zapoznanie się i przetrawienie jej.
— Osobiście nie uważam go za istotę złą. Podobnie jak ja skaleczony został przez niesprawiedliwy świat. W takiej sytuacji każdy mógłby postąpić tak jak on. Nie tłumaczy to jego win, lecz nie rodzi we mnie nienawiści, jaką powinienem odczuwać. —

Najpiękniejsza Łuska

Licznik słów: 676
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

• Regeneracja: •
– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden

• Boski ulubieniec: •
– raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane.

• Trudny cel: •
– +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.

• Twardy jak diament: •
– stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość.

✦•······················•✦•······················•✦
#696F85 #C8D1E3 #32BBF5


Obrazek
Melancholijny Kaprys
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika

meow
Posty: 272
Rejestracja: 15 sty 2025, 22:32
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,4 m
Księżyce: 18
Rasa: Skrajny (Rajski x Północny)
Opiekun: Mackonur
Mistrz: Rdzeń Zarazy
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Melancholijny Kaprys »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Można by pomyśleć, że Toshihr oszalał, zginąć w poszukiwaniu wiedzy, dlaczego? W jakim celu? Czy było to warte zachodu? Jemiołuszka oczywiście w pierwszym momencie zdziwiła te pewna postawa i determinacja, ale szybko się rozpłynęło. Nie pomyślał również ani na moment, że Hektyczny postradał zmysły, bo przecież wcale tak nie było, co więcej miał trochę racji i kleryk go rozumiał, bardzo dobrze. Mimo tego, że jego szukanie wiedzy, póki co opierało się głównie na leczeniu i dopracowaniu tej sztuki, inne rzeczy również były dla niego istotne i chciał dążyć do poznania prawdy.

— Rozumiem. Gdybyś dalej potrzebował pomocy i towarzystwa do wspólnego zdobywania wiedzy, możesz się zawsze do mnie odezwać. — Rzucił jedynie, choć wiedział, że nie był mu potrzebny i ich dawne plany o wspólnych wyprawach szybko przeobraziły się w samotne zagłębianie się w różne tematy. Głównie boskie, ale Rairish miał ogromne szczęście, bogowie go polubili i chętnie się pojawialiby z nim pomówić. A bogowie ponoć byli wszechwiedzący, więc rolą Jemiołuszka pozostało jedynie słuchanie o jego odkryciach, bo sam czym by mógł się pochwalić? Nie dowiedział się niczego, co byłoby interesujące dla mglistego adepta. Był bezużyteczny. Najgorszy. Przeklęty.
Skrzywił się lekko na własne myśli, które huczały mu w głowie, zaraz jednak skupił się na przyjacielu i jego słowach. Ten wydawał się mieć również wyjątkowo niskie mniemanie o sobie… westchnął cicho.
— To wcale nie jest dla ciebie jedyna droga, ale moim zdaniem również… najciekawsza. Bicie się dla samego bicia jest żałosne i wolałbym uciec niż zostać czarodziejem czy wojownikiem. Polowania są tak samo… nie dla mnie. Nie potrafię. A prawdziwa miłość? Nie istnieje… chociaż myślę, że jeśli któryś z naszej dwójki miałby ją znaleźć, pewnie byłbyś to ty. A jeśli nie, to i tak niczego nie tracisz. To jednak nie znaczy, że nie masz miejsca na wolnych stadach. Tak samo sprawdziłbyś się w roli uzdrowiciela, jak i piastuna. Jeśli nie czujesz się dobrze walcząc, nie musisz tego robić… a szukanie wiedzy jest świetne w każdym wydaniu, ale nie rób tego z myślą, że to twoja jedyna droga... — Westchnął cicho, wypuszczając ciężko powietrze. Kiedy byli pisklakami, jakoś wszystko wydawało się prostsze. Nic dziwnego to nie było, zapewne chwilę im zajmie, zanim się odnajdą w prawdziwym świecie, już nie pod opieką i troską opiekunów, choć tej dwójce wydaje się, nie zrobi to aż tak wielkiej różnicy.

Przeniósł spojrzenie na wielki kamień i wysłuchał ponownie Rairisha, tym razem dając mu już powiedzieć wszystko, nawet kiedy ten zamilkł na moment. Opowieść o Tarramie, którą przedstawił mu adept, również nie sprawiła, że kleryk poczułby nienawiść do tego boga. Rzeczywiście wydawał się być zwyczajnie skrzywdzony, stąd ta nienawiść. Zawiesił spojrzenie na skale i westchnął cicho, szukając w sobie jakiejś iskry, jakiejś więzi z bogami, ale czuł pustkę. Położył łapę na piersi i ponownie się zamyślił, jakby dalej starał się odnaleźć jakąś ciągotę do bogów. Zaraz wrócił jednak na ziemie. Może potrzebował czasu, albo zwyczajnie nie było mu to pisane...
— Szkoda, że nie masz możliwości z nim akurat pomówić, skoro to bóg z którym czujesz największe powiązanie. Chyba, że jest jakaś szansa na to? — Zapytał zaciekawiony. Sam się niestety nie orientował. Nawet nie wiedział czym, lub kim był Erycal

Hektyczny Kolec

Licznik słów: 527
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Nieme Przekleństwo
Zastępca Mgieł
Rairish Olśniony
Zastępca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 12 sty 2025, 2:05
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,5m
Księżyce: 44
Rasa: Wężowy X Północny
Opiekun: Cebalrai
Mistrz: Hyralia | Vunnud
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Nieme Przekleństwo »
A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: Prs,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,A,O: 1| MA,MO: 2
Atuty: Regeneracja; Boski Ulubieniec; Trudny Cel; Twardy jak Diament;
Słysząc pierwsze słowa Jemiołuszka, Hektyczny delikatnie się do niego uśmiechnął. W jego oczach kleryk należał do tego bardzo wąskiego grona smoków, którym był gotów zaufać, jeżeli chodzi o prowadzenie swych jakże niecodziennych planów. Cieszył się, że miał w nim wsparcie, ale gdzieś w głębi sercu liczył na to, iż uczucie to jest obustronne.
— Dziękuję bardzo. Pamiętaj, że ty również możesz się do mnie odzywać w razie potrzeby. Nauka razem jest przyjemniejsza niż samemu. — stwierdził krótko, lecz wątpił w to, iż Najpiękniejszy kiedykolwiek będzie potrzebował jego pomocy.
Jakaż ta sytuacja była dziwna. W oczach Jemiołuszka, Hektyczny górował nad nim, a z kolei sam Hektyczny nadal nie wierzył w to, że chociaż trochę dorasta Słonecznemu do pięt.
Jego uśmiech momentalnie zniknął z jego pyska, gdy Jemioł postanowił ocenić wybraną przez niego drogę. Mylił się. Tkwił w błędzie. Nie wiedział chyba za bardzo, co mówi. Wszystkie te myśli momentalnie przeszyły jego umysł, który mimowolnie zaczął podpowiadać mu, w jaki sposób powinien odpowiedzieć przyjacielowi. Coś cicho szeptało mu w uchu, iż właśnie te słowa były wystarczającym dowodem na to, że przyjaciel zupełnie go nie rozumiał. Może było w tym trochę racji? Może Najpiękniejszy wytworzył sobie w umyśle jakiś wyidealizowany obraz wężowego, a teraz nie potrafił przejrzeć na oczy?
— Jemiołuszku… Jestem odludkiem. — stwierdził krótko, niemal przerywając mu w trakcie wypowiadania jego ostatniego zdania.
Te trzy słowa rozpoczęły krótką i jakże niezręczną ciszę, która zdawała się rozciągać w niemal nieskończoność. Hektyczny skupił swój wzrok prosto na przyjacielu, jakby na ten krótki moment cała otaczająca ich świątynia nie istniała.
— Dwójka czarodziejów walczyła o mnie, abym stał się ich uczniem. Czy potrafisz wyobrazić sobie ich niechęć do mnie, gdybym stwierdził, iż chcę jednak zmienić swoją rangę? Zresztą dobrze wiem, że nie walczyli o mnie, a o wyłonienie tego lepszego spośród siebie. Zostanie moim mentorem, było jedynie przykrywką na ich bezsensowny cyrk. — wywarczał przez zęby, wbijając swoje szpony w ziemię.
— Nikt nie potrafi mnie zrozumieć. Widzą we mnie mglistego, który odsunął się od kodeksu i żyje własnym życiem. Jaszczura, który upadla się przed bogami, których nie jest w stanie zrozumieć. Dla nich jestem jedynie ciężarem, którego łatwiej byłoby się pozbyć… Jeden zły ruch z mojej strony i mogliby mnie wygnać hen daleko za tereny Wolnych Stad. — kontynuował, widocznie poddenerwowany.
Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego kolejny smok uważa, że Hektyczny myli się co do swoich własnych odczuć. Przecież wiedział, co chce robić, przecież czuł, jak jego własne serce wzywa go do kolejnych wizyt w świątyni, jak nakazuje mu pochłaniać wiedzę jak gąbka. Właśnie to dawało mu poczucie wartości i właśnie to dawało mu radość.
Westchnął cicho, gdy temat ponownie wrócił do wielkiego Obsydianu. Wzrok wężowego ponownie spoczął na kamieniu jakby zastanawiając się nad słowami Jemiołuszka.
— Nie sądzę. Jest zaklęty w ciele Erycala, więc nie ma za bardzo jak kontaktować się ze zwykłymi smokami. Mógłbym zapytać o to samego pana uzdrowicielstwa, ale chyba zesłałby na mnie wszystkie możliwe klątwy za taki pomysł… — stwierdził z dziwnym smutkiem.
Chciał zapoznać się z każdym z bogów, w tym również i samym Tarramem. Może spotkanie ze wcieleniem zdrady otworzyłoby jego oczy, a sam Hektyczny zrozumiałby, dlaczego ten został wyklęty przez smocze społeczeństwo? Sama myśl powodowała, iż wężowy coraz bardziej chciał zapytać o tę sprawę Erycala.

Najpiękniejsza Łuska

Licznik słów: 543
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

• Regeneracja: •
– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden

• Boski ulubieniec: •
– raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane.

• Trudny cel: •
– +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.

• Twardy jak diament: •
– stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość.

✦•······················•✦•······················•✦
#696F85 #C8D1E3 #32BBF5


Obrazek
Melancholijny Kaprys
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika

meow
Posty: 272
Rejestracja: 15 sty 2025, 22:32
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,4 m
Księżyce: 18
Rasa: Skrajny (Rajski x Północny)
Opiekun: Mackonur
Mistrz: Rdzeń Zarazy
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Melancholijny Kaprys »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Uśmiechnął się delikatnie i ciepło, zupełnie jakby dotknęło go poczucie nostalgii, ta beztroska, czysta, prosta chęć poznawania historii, wiedzy na różne tematy. Tęsknił za tym coraz bardziej. Może kiedyś na nowo tego doświadczą, choć była to złudna wiara…
— Z pewnością od razu odezwę się do ciebie. Choć szczerze wątpię, że znajdę temat ciekawszy od bogów… no a na nawrócenie się dla mnie chyba już i tak za późno. — Stwierdził krótko i spojrzał na posąg, ponownie popadając w drobne zamyślenie o bogach. Widział ich, wiedział, że byli raczej dobrzy, a przynajmniej taki obraz starali się kreować, jednak no właśnie… za mało o nich wiedział, aby mieć bardziej klarowną opinię na ich temat. Wrócił spojrzeniem na przyjaciela i lekko się zaskoczył jego słowami. Czy Hektyczny był odludkiem? Zapadła cisza, którą nie tyle bał się przerwać, co nie widział powodu, aby to robić. Była to pusta myśl, którą nie wiedział, jak odebrać. Czekał spokojnie, aż mglisty rozwinie to, co chciał powiedzieć.
Nawet kiedy ten skończył, nie rozumiał, skąd się wziął ten jego wybuch, czym sobie zasłużył na to, że Hektyczny mówił do niego takim tonem? Powiedział coś nie tak? Zamrugał zaskoczony, jeszcze przez moment mieląc jego słowa, po czym cicho westchnął.

— Jeśli dwójka czarodziejów zrobiła coś takiego, to kwestia ich własnej głupoty i niedojrzałości. Nie możesz się tym przejmować, czy cię polubią, czy nie… to też nieistotne. Po to jest ten czas, aby jako adept sprawdzić się w danej ścieżce. To normalne, że nie zawsze pierwszy wybór jest trafny i się to zmienia. Stado Mgieł to rzeczywiście… wydaje się… trudne miejsce, ale są tam też smoki, które są ci bliskie. Zmiana rangi to nie zdrada, nie mogą cię za coś takiego wyrzucić czy skrzywdzić. Nie możesz się na mnie złościć, że cię nie rozumiem… nigdy nie byłem w mgłach i nie wiem, jak to wszystko tam wygląda od środka… zresztą nikt nie zostanie zrozumiany, jeśli sam o tym nie powie. Nie czytam w myślach… — westchnął znowu i zerknął w bok. Sam był zmęczony, rozdrażniony, załamany sobą. Borykał się z własnymi myślami i potknięciami. Wiedział, że Hektyczny ma gorzej, chciał mu jakoś pomóc, ale nie było to oczywiście proste.
— Jakbym mógł, to bym się z tobą zamienił na stada. Mnie bogowie i tak nie lubią, więc mógłbym sobie iść do tych całych Mgieł, a ty byś więcej czasu spędzał wśród smoków, które tak jak ty… mają jakieś powiązania z bogami. — Wymamrotał, choć były to tylko mrzonki. Nawet jeśli by było to możliwe, to wiedział, że Hektyczny i tak miałby wiele oporów i by się nie zgodził.

Późniejszy problem przy tym wszystkim wydawał się dużo mniejszy. Jakby rozmawianie z zaklętym bożkiem w innym bożku nie było już aż takim utrapieniem, jak problemy nastolatków.
— Jak chcesz, ja mogę zapytać. No, a raczej mógłbym, gdyby szanse na to, że mi się objawi, były większe…

Hektyczny Kolec

Licznik słów: 476
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Nieme Przekleństwo
Zastępca Mgieł
Rairish Olśniony
Zastępca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 12 sty 2025, 2:05
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,5m
Księżyce: 44
Rasa: Wężowy X Północny
Opiekun: Cebalrai
Mistrz: Hyralia | Vunnud
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Nieme Przekleństwo »
A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: Prs,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,A,O: 1| MA,MO: 2
Atuty: Regeneracja; Boski Ulubieniec; Trudny Cel; Twardy jak Diament;
Uszy wężowego opadły na dół, gdy kolejne słowa wypadły z ust Jemiołuszka. Złościł się na niego? Nie… On po prostu… Po prostu dał się trochę ponieść emocją. Nie było w tym przecież niczego złego, racja? Nie… Racja, on powinien zapanować nad sobą. Jeśli nie potrafił tłumić swoich własnych emocji podczas rozmowy z przyjacielem, to w jaki sposób mógłby robić to podczas rozmowy z nieznajomymi? Ech, emocje, emocje… Gdyby tylko dało je się magicznie wyłączyć, aby nie plątały się niepotrzebnie pod jego łapami podczas całego tego tańca nazywanego rozmową.
— Przepraszam… Naprawdę nie chciałem się na ciebie złościć. — dodał cicho, niemalże szeptem.
Jego wzrok momentalnie zaczął omijać Jemiołuszka niczym ognia, który zwyczajnie by go oślepił.
Czuł się dziwnie z tym wszystkim. Jego umysł nagle skupił się tylko i wyłącznie na jednym: niepotrzebnie nakrzyczał na Najpiękniejszego, a teraz ten pewnie go po tym wszystkim znienawidził.
Jego szpony nerwowo wbiły się w ziemię, odklejając się od niej tylko po to, aby podrapać Hektycznego po jego szyi.
— Jeśli chcesz, to możesz spróbować. Erycal jednak ma w zwyczaju bardzo rzadko odpowiadać na modlitwy nawet i tych najbardziej oddanych wiernych. Może, jednak jeśli oboje zaczniemy zalewać go prośbami, to w końcu się ugnie? — zapytał półżartem, wyobrażając sobie wizerunek zdenerwowanego ilością modlitw bóstwa.
— Ale... To może kiedy indziej. Robi się już powoli późno. — dodał, jak gdyby sugerując, iż ich spotkanie powinno powoli zmierzać do końca.

Najpiękniejsza Łuska

Licznik słów: 235
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

• Regeneracja: •
– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden

• Boski ulubieniec: •
– raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane.

• Trudny cel: •
– +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.

• Twardy jak diament: •
– stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość.

✦•······················•✦•······················•✦
#696F85 #C8D1E3 #32BBF5


Obrazek
Melancholijny Kaprys
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika

meow
Posty: 272
Rejestracja: 15 sty 2025, 22:32
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Wzrost: 1,4 m
Księżyce: 18
Rasa: Skrajny (Rajski x Północny)
Opiekun: Mackonur
Mistrz: Rdzeń Zarazy
Kompani

Popękany Obsydian

Post autor: Melancholijny Kaprys »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Jemiołuszek milczał przez moment, pozwalając ciszy opaść między nimi niczym lekki, niegroźny pył. Cisza nie miała być natarczywa i kłująca, a dająca ukojenie i chwilę, aby oboje nieco ochłonęli. Spojrzał na Hektycznego z czymś pomiędzy czułością a delikatnym rozczarowaniem, ale nie takim, które rani — raczej tym, które budzi do refleksji i może lekkich zmartwień.

— Wiesz… nie jestem z porcelany, może nic mi nie będzie… też nie powinienem chyba tak reagować. Być może. Trochę emocji jeszcze nikogo nie zabiło w każdym razie. Tylko… — przerwał na moment, jakby ważąc słowa — Nie zamykaj się tak na moje słowa... jeśli uważasz, że nie znam cię wystarczająco, wytłumacz mi, o co chodzi, może będę w stanie zrozumieć. — Dodał po chwili z nutką żalu i pokory. Nie chciał, aby dalej tak oddalali się od siebie.

— Martwię się o ciebie. I nie dlatego, że chcę cię naprawiać czy wyręczać. Po prostu… szkoda mi cię widzieć w takim stanie. A jeszcze bardziej mi przykro, że sam siebie tak dusisz od środka. Nie jesteś sam, jesteśmy przyjaciółmi. Jestem i chcę, żebyś mógł na mnie liczyć... nie chcę, żebyś czuł się tak… niepotrzebny, samotny, bezużyteczny i niepasujący. — bo sam się tak czuł i wiedział, jak bolesne jest to uczucie. Jego głos na chwilę przygasł. Zamilkł, dając Hektycznemu przestrzeń, by odetchnął. Potem odwrócił lekko pysk i z uśmiechem dodał:

— A co do Erycala… jak tylko będziesz chciał, to razem mu urządzimy modlitewne oblężenie. Może nawet zacznie nam zsyłać prorocze sny, żeby się od nas uwolnić. Choć nie wiem jak spojrzy na tak bezbożnie modlącego się smoka jak ja. — Parsknął śmiechem beztrosko, zupełnie jak kiedyś, mimo całego ciężaru, który obaj nieśli. Potem dodał spokojnie, niemal szeptem:

— Jasne, jest już późno. Ale pamiętaj, że no… zawsze znajdę chwilę, gdybyś mnie potrzebował… nawet jeśli mielibyśmy jedynie w milczeniu wpatrywać się w posągi. Gdybyś potrzebował nie być sam… — Wypowiedzenie tych słów było dziwne, jakby mówił to, co sam chciał usłyszeć. Nie zamierzał jednak się rozmyślać na ten temat. Podniósł się i skinął mu pyskiem na pożegnanie, kierując się w swoją stronę.

//zt

Licznik słów: 348
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej