A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,Lecz,MP,Śl,Skr,Kż,Prs: 1
Atuty: Wiecznie Młody; Ostry Wzrok;
Pokiwał pyszczkiem, nie mogąc się nie zgodzić ze słowami Kaniuka, była to dalej wręcz szczypta słów, ale wydawało mu się, że jednak zrozumiał to, co mglisty chciał przekazać.
— To prawda, przyszłość jest najważniejsza, no i wszyscy jesteśmy smokami. Wspólnie żyjemy na Wolnych, więc trochę mnie dziwi podejście niektórych. Sposób działania Mgieł jest też dla mnie dziwny... oraz to, że podobno nie lubią oni smoków z innych stad, a na dobrą sprawę, poznałem jednak kilka sympatycznych i miłych mglistych, z którymi się polubiłem. Oczywiście, wiem tylko tyle, ile mi powiedzieli i sam na własnej skórze nie doświadczyłem tego jak to wygląda od środka, ale z opowiadań... nie brzmiało to kolorowo... i trochę jednak ten cały kodeks brzmi momentalnie absurdalnie. — Pokręcił pyszczkiem na boki, wzdychając cicho. Słyszał o historii stada Mgieł, a wcześniej Cienia i Plagi i tłumaczeń skąd się biorą takie, a nie inne zasady i podejście, lecz ciężko było mówić o chęci pomagania stadu, dokładania różnych cegiełek i angażowanie się w dobro grupy ze względu na strach przed konsekwencjami stawiania się. Przynajmniej takie było jego zdanie. Uważał, że jeśli smok nie robi tego z miłości i oddania z własnej woli, było to przykre. Mgły jednak chciały po części zaprzestać ciągłych wojen i walki z innymi, stad zmiana nazwy stada, jednak ich klimat nadal był dla niego za ciężki...
— Żyjemy w bardzo pokojowych czasach i oby tak zostało jak najdłużej, ale gdyby coś się zadziało... nie chciałbym działać jakkolwiek przeciwko swoim przyjaciołom. Przyjaciół mam we wszystkich stadach i... — Aż sam ciężko westchnął, kładąc uszy po sobie. — Nie umiem sobie wyobrazić, że musielibyśmy ze sobą walczyć. Bardzo bym tego nie chciał, a oni jednak byliby zmuszeni do tego. Na pewno zrobię wszystko, aby nie dopuścić do kolejnej wojny. — Przyznał, sam niewiele mógł, ale mógł zrobić to co w jego mocy i tak też planował. Jednak to były mocno czarne scenariusze. Póki co nic nie zapowiadało zmian pokojowego stanu.
— Ale może to tylko moje rozterki i głupie myślenie o ideałach. Fajnie by było żyć w świecie, w którym nie jestem gorszy z powodu moich słabych umiejętności w walce. — Przewrócił oczami, na szczęście nie był jedynym, który stronił od walki, lecz nadal była ich garstka, a sam jakby nawet chciał, czy byłby w ogóle jakkolwiek zdolny w tej dziedzinie...?
Temat zabawy gdy już padł, pozwolił Najpiękniejszej zepchnąć czarne myśli gdzieś na drugi plan. Miał decydować, co oczywiście nie było dla niego żadnym problemem!
— W porządku, w takim razie możemy zbudować malutkie statki i zrobić wyścig! Chodź. — Uśmiechnął się szeroko i zaraz pobiegł pozbierać leżące patyczki na ziemi. Rozglądał się również za korą, która byłaby idealną podstawą do ich zabawkowego statku. Jeśli Vaelin podszedł bliżej, położył zebrane rzeczy przed nim.
— Okej, okej teraz najlepsze! Znaczy... wyścig sam w sobie zdecydowanie też będzie ekscytujący, ale teraz możesz pobudzić swoją kreatywność! — Podał mu suchą korę z drzewa. — Teraz możesz dodać, co tylko chcesz. — Uśmiechnął się, sam z pomocą żywicy i lekko wyskrobanego pazurem dołeczka postawił patyczek jako maszy. Dodał maluteńką plecionkę ze stokrotek wokół niego, oraz kolorowe listki na sam szczyt, co by dodać jakiegoś ładnego akcentu.
Uśmiechnął się, patrząc na swoją skończoną łódeczkę i pomógł mglistemu z ozdobieniem własnej jeśli miał z tym problem.
— Okej, a teraz czas na wyścig! — Wzięli swoje rzeczy i podlecieli do najbliższej rzeczki, gdzie mogli puścić swoje drzewne statki.
— Gotowy?
Jedyny Kolec
Licznik słów: 568