OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Czarołykacz był tak skupiony na sprawdzaniu jaki widok oferuje Smoczy Grzbiet, że nie zwrócił uwagi na to, co znajduje się na samym Grzbiecie. Mógł tylko się cieszyć, że wyjątkowo nikt nie przyłapał go na tym, jak uderza w drzewo lub wpada do dziury. To, że na co dzień poruszał się z gracją i niemal bez dźwięku nie zmienia faktu, że czasem tracił przytomność wśród swoich myśli!Z zainteresowaniem przekrzywił głowę, słysząc jak... Formalnie wypowiada się drugi smok. Wydawał się być w podobnym wieku, a jednak ten sposób wypowiedzi kojarzył mu się trochę z Jarą. Lub Ishamaarem. Z Bandą rozmawiał normalnie, ale Myszy zdarzało się słyszeć, jak brat całkowicie zmienia ton wypowiedzi.
– Witam, można tak powiedzieć – odparł lekkim tonem. – Szukam dobrego punktu obserwacyjnego, z którego widać Arenę – kontynuował, wskazując szponem na wspomniane miejsce. – Najlepiej takie, by dało się tam posiedzieć dłużej, bez ryzyka oderwania uszu – zakończył, a na jego pysku tańczył lekki, nieco nonszalancki uśmiech.
Jeszcze nie wiedział z kim ma do czynienia, ale może wywiąże się z tego coś ciekawszego, niż wskazanie kierunku?
















