Czarny Staw

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Łaknący Przyjemności
Czarodziej Ziemi
Głodomor
Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika

[???]
Posty: 622
Rejestracja: 04 cze 2024, 13:43
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Wzrost: 1.96
Księżyce: 43
Rasa: Rajski x Północny
Opiekun: Barwy Ziemi & Powiernik Pieśni
Mistrz: Niebanalnie Kuszący
Partner: Poluje
Kompani

Czarny Staw

Post autor: Łaknący Przyjemności »
A: S: 1| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: W,B,Pł,L,A,O,Kż,Śl,Skr,MP,Prs: 1| MA,MO: 2
Atuty: Pechowiec, Empatia, Zaklinacz

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  Lekki, kokieteryjny, a zarazem tajemniczy uśmiech kwitł na moim pyszczku, słysząc takie słowa. Widziałem jak gaśnie jej rozbawienie jak świeca na wietrze. Choć to w jej oczach było tym, czego szukałem. Tak... Ten błysk. To spojrzenie.
Cóż, ma Pani powiedzieć mam? Czy równie nie łatwo jest utrzymanie rady w ryzach. Tu i tu słowa grają, tańczą jak my, ich autorzy im zaśpiewamy. Mają delikatnie stąpać. Podsycać nie jedno spojrzenie, myśl ukształcić, zasiać idee. Podobne cele oboje mamy, lecz ja piękno i prawdę ukazać chcę. Tę, co zaklęta jest w sercach i duszach. Czym jest pochlebstwo prawdziwe, jak nie prawdą szczerą. Sami nie lubimy mówić, uzewnętrzniać się dla świata z cech niektórych. Gramy spektakl, ubieramy maski. Kiedy tak naprawdę możemy być sobą? – znów zajrzałem jej wprost w oczy – Mimo masek, wiedz ze oczy zawsze widać. One mówią prawdę o smoczym sercu, a ono u Ciebie musi być równe fascynujące co twoje oczy... – w tych oczach mogłem się lekko zatracić. Zawsze lubiłem patrzeć w oczy innych dusz. Tyle w nich zawsze było emocji różnych i wszelakich. Bolesnych i radosnych. Zawsze wiedziałem co czują. Tutaj widzę tajemnicę i mnie to fascynuje...

  Słowa otuchy, które były mi potrzebne. Do teraz nie umiałem poradzić sobie ze śmiercią przyjaciela. Choć i dobrze mogłem go nazwać bratnią duszą. Wyrwał mi kawałek siebie. Zostawił pustkę i trzeszczenie. Westchnąłem ciężko, tęskniłem za nim tak bardzo...
Tak... Składamy się z wielu myśli, imion i spotkań. Dał mi coś cennego, ale i sporo zabrał ze sobą. Swoją wiedzę pewnie dalej. – znów zanurzyłem się w jej spojrzeniu. Zielonym jak szmaragd. Smutek i mgła, jakie spowiły moje, powoli się rozmywała pod tym spojrzeniem. Może tego... Raczej jej słów było mi trzeba. Realistycznych, ale pociesznych. Serca również bijącego podobnie. Z przeszłością i ciężarem – Ja... Dziękuję... – lekko speszyłem się. Znów pokazuję za dużo swych emocji, które zazwyczaj tak skrzętnie maskuje uśmiechem. Dziwna myśli i pragnienie, niczym echo z tyłu łba. Może znów samotne trzeszczenie mej duszy i serca się odezwało. Chcąc zaleczyć rany przeszłości...
  • ━━━━━━━━━━
    :: Domena Tyrana ::

Licznik słów: 344
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
551 Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Empatia: -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi
Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną


Talima – Samica gryfa
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, L, A, O, S, Śl: 1
Domena Tyrana
Czarodziej Mgieł
Althemaris Despotyczna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika

GŁOS THEME WYGLĄD
All the stars and galaxies address me as your majesty
So better say your majesty, I might react erratically
Take a bow and save your life.
Posty: 117
Rejestracja: 26 gru 2024, 13:47
Stado: Mgieł
Płeć: Samica
Wzrost: 1,8m
Księżyce: 60
Rasa: Pustynna

Czarny Staw

Post autor: Domena Tyrana »
A: S: 1| W: 3| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 4
U: W,B,Pł,MP,Prs,Śl,Kż,A,O: 1| L,MO,Skr: 2| MA: 3
Atuty: Zdrów jak Ryba; Boski Ulubieniec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Poświęcenie;
Długie palce wyuczoną symfonię wybiły w czarnym piachu, grając z taką samą werwą, z jaką obijały się o hebanowe blaty, a jednak kąciki jej ust ugięły się delikatnie, z odrazą – tępe, wygłuszone szuranie było nieadekwatne do tego upustu zbierającej się jej pod skórą irytacji. Westchnęła, z wyraźnym ciężarem, zrywając z nim kontakt wzrokowy, by pomknąć nim po wyniszczonej okolicy, jakby przestawał być godny jej uwagi, a lepsze było już wpatrywanie się w drzewa o zwęglonym listowiu.
Mówił. Oczywiście, że mówił. Jak to trubadur – słowa miał zawsze pod ręką, misternie splecione, pompatyczne, sklejone wedle jego wizji tego, co według niego chciała usłyszeć. Nie przerywała. Sam się nakręcał, a ona... ona słuchała. Nie dla treści – tą już znała, może nie z jego pyska, ale z ust innych. Ale obserwowała, jak się stara. Jak kluczy. Jak się męczy. W jej trzewiach budziło się coś na kształt ciepła, chorego i spaczonego; uciecha z tego, jak bardzo próbuje do niej dotrzeć. Chciałaby zobaczyć, czy może tak podsycać go dalej – aż do momentu, kiedy straci głos od tych wszystkich pochlebstw i prób przebicia się głębiej.
Gdy wreszcie zamilkł, między nimi rozlał się całun ciszy, głuchej, dźwięczącej w uszach. Jej ślepia wróciły do jego pyska nagle – bez łagodności, bez uprzedzenia – jakby samym spojrzeniem zamierzała go rozszarpać.
I co w nich widzisz, grajku? – zapytała cicho, przekręcając lekko łeb, oczami drążąc drążąc go wzrokiem jak drapieżnik badający zwierzynę. Nie było w tym kokieterii, nie było zachęty. Jej tonem rządził tylko chłód wyzwania.
Bo już znała jego odpowiedź. Nie widział nic. Czy raczej widział tyle, ile pozwalała mu widzieć – ochłapy, wyselekcjonowane resztki odczuć, starannie dawkowane. Nic, co rykoszetem wróciłoby do niej samej.
Czasami zastanawiała się, czy sama jeszcze wiedziała, co czuje. Czy wszystko nie było jedynie maską – ostrożnie spreparowaną przez podświadomość tak skrupulatną, że aż dyktowała, co należało czuć. Ale czy to miało jeszcze jakiekolwiek znaczenie? Bo jeśli maska na stałe zrosła się z twarzą, to czy wciąż była tylko maską?

Dała mu mówić. Choć nie miała ochoty dalej tonąć w sentymentalizmie, który i jej się niechcianie narzucał, udręczając ją wizjami tego, co musiała poświęcić. Powstrzymała odruch zaciśnięcia mocniej szczęki – mimo tych wszystkich spaczeń sączących się z krwi jej rodzicielki, pozostawała przede wszystkim córką swojego ojca. Lepiej było pochłonąć siebie samych, niż odsłonić przed światem choć ułamek swoich trosk i bóli.
Dziękuję.
Nie odpowiedziała od razu. Nie lubiła wdzięczności – nie takiej, wypowiadanej wprost. Wolała tą, która niemo krążyła za nią – w skinięciach łbem, w gestach, w aktach wdzięczności innych niż proste słowa. Zresztą, co miała mu odpowiedzieć? "Nie ma za co?" Wszystko brzmiało nieadekwatnie. Lub, co gorsza, zbyt spoufale.
Dlatego nie powiedziała nic. Tylko odwróciła wzrok, jakby nie usłyszała jego słów. A potem, ze zwyczajnym chłodnym neutralizmem rzuciła:
Niedawno wróciłam do... – Banalizm tego słowa nie chciał przejść jej przez gardło. – Śledziówki... – wydusiła to w końcu, z ledwie maskowanym niesmakiem. – Mają problemy z bandyterką. Napadli na złotnika, nim ktokolwiek z resztkami kompetencji zdążył zareagować. Dwóch już nie będzie sprawiać kłopotów. Został jeden – człowiek-kot. Ten mi umknął, a zdaje się, że to on nimi keirował. – Nie spojrzała na niego. Nie padła żadna propozycja. Nie z jej pyska.



Łaknący Przyjemności

Licznik słów: 537
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
☞ Zdrów jak ryba ☜
» odporność na choroby, leczona dostaje bonus już od min. ilości ziół «

☞ Boski Ulubieniec ☜
» raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane «

☞ Szczęściarz ☜
» 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie «

☞ Mistyk ☜
» raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego «

☞ Magiczny Śpiew ☜
» raz na walkę odejmuje 2 sukcesy przeciwnika «


⚜ Hansen ⚜
» Barghest – Typ 2
» S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 1 | P: 3 | A: 1
» B, Skr, Śl, A, O : 1

⚜ Sol ⚜
» Chimera – Typ 2
» bielik zwyczajny + kwezal herbowy + lew afrykański
» kompan niemechaniczny

Łaknący Przyjemności
Czarodziej Ziemi
Głodomor
Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika

[???]
Posty: 622
Rejestracja: 04 cze 2024, 13:43
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Wzrost: 1.96
Księżyce: 43
Rasa: Rajski x Północny
Opiekun: Barwy Ziemi & Powiernik Pieśni
Mistrz: Niebanalnie Kuszący
Partner: Poluje
Kompani

Czarny Staw

Post autor: Łaknący Przyjemności »
A: S: 1| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: W,B,Pł,L,A,O,Kż,Śl,Skr,MP,Prs: 1| MA,MO: 2
Atuty: Pechowiec, Empatia, Zaklinacz
  Nasze oczy się spotkały. Wpatrywałem się w zieleń, tak ludzką, tak miękną pod tym wszystkim. Pełne myśli, historii dnia wczorajszego. Proste pytanie co widzę tam. Milczałem, zbierając słowo, które wwiercało się w me jestestwo. Uśmiech, tak skrzętnie zdobił maskę osłabł. Zaś sama osłona mego pyska była wyraźnie dziurawa, ukazując kawałek prawdziwego mnie. Zmęczonego, głodnego i zniszczonego pod ciężarem swej przeszłości smoka. Nie trwało to długo. Oddech, nie więcej. Wystarczająco by polityczka ujrzała zmianę. Wyciągnąłem puchatą, sowią łapę w jej stronę lekko ujmując ją za szlachetny podbródek. Powolny, pełny niepewności ruch, jakbym miał dotknąć bogini, która może zniknąć w każdej chwili. Nie odrywałem wzroku z niej. Padając się każdą tą chwilą, mimo że słowa prawdę powiedzą.
Widzę... – zmrużyłem swoje błękitne oczy, a na pysku zakwit uśmiech wręcz szelmowski, poszyty szczerą kokieterią. – Widzę ofiarę – oblizałem się zachłannie, a spojrzenie przeszyło ją na wskroś pod wagą i mocą mych słów – Męczennika, wymuszonych na nim zmian i roli. Standardów... Kogoś balansującego na tak cienkiej linie, że najdrobniejszy wstrząs. Podmuch wiosennego wiatru mógłby go zrzucić w mrok. Wprost do otchłani skazańców... – puściłem ją, nadal pieszcząc łapać po linii szlachetnego, pięknego lica. Uśmiech nagle wyprostował się do łagodnej przyjacielskości, podobnie jak sylwetka. Choć reszta mnie nadal tonęła w zieleni oczu Tyranicznej czarodziejki. Pięknych niczym szmaragdy – Ale jednak... Perfekcyjnie grasz swoją rolę. Balansujesz na granicy życia i śmierci. Doskonała forma, ćwiczona latami, bliznami prób i potknięć. A jednak... – cicho westchnąłem – Zagubiona. Bowiem dom... Nie... Coś cenniejszego zostawiła daleko w tyle, a horyzontu jeszcze nie widać. Długo nie będzie go widać... – prawdziwe słowa barda, szczere, które nie każdy chce usłyszeć. Choć powinien... Ona... Samica o zielonych oczach, tyranicznej postawie i licu przyćmiewającym samą Panią Piękna. Czasem moje słowa ranią, lecz czy nie miałby by swej mocy, nie będąc szczerymi do bólu?

  Jej wymowne milczenie, wystarczyło. To nadal dama, księżniczka i przywódczyni swej frakcji. Nie musi mówić, nie wypada jej tego czasem robić. Mnie, artyście wystarczy jej obecność. Namiastka je bliskości...
  Kolejne słowa. Kolejne historie tylko przyniosły troskę na mym pysku. Nieme przekleństwo i tak padło, z jakąś nutką nienawiści.
Biedny złotnik... Chociaż człowiek Kot? Czy mu towarzyszyła pantera? Bo to nie jest zbyt spotykana rasa w okolicy... Sam... Księżyce temu spotkałem jednego, co zirytował Talimę, aby zaszlachtowała orki... Może to ten sam? – westchnąłem smutny, nadal było mi źle, że to tak się skończyło. Polubiłem staruszka. Dał mi jakiś cel i narzędzia, by go wypełnić poprawnie – Może coś z tego przetrwało? Czy byś chciała się tam ze mną udać i sprawdzić? – zapytałem z chęcią zemsty, za poniesione na nim szkody. Albo jeśli zginą, to może coś z zakładu cennego do zabrania zostało?

  • ━━━━━━━━━━━
    :: Domena Tyrana ::

Licznik słów: 455
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
551 Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Empatia: -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi
Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną


Talima – Samica gryfa
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, L, A, O, S, Śl: 1
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej