OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Może młodzieniec nie do końca zrozumiał wszystkich słów, które wysypały się z Khamsina, ale kiedyś przyjdzie dla niego czas na to, że zorientuje się, co tak na prawdę miał przez to wszystko na myśli. I przez spotkanie z rodzicami. Rytm westchnął cicho, a potem wysłuchał, co inne smoki miały dalej do powiedzenia, śledząc wzrokiem każdego, kiedy się odzywał. Jego ogon leniwie poruszał się na boki po ziemi za nim.– Mhm. Tylko wiedz, że nie powinieneś tak po prostu znikać, tylko powiedzieć o tym przywódcy. I mocno to przemyśleć. Są tu smoki, którym na tobie bardzo zależy. A, żeby też chodzić na wyprawy poza tereny Stad nie musisz nas w cale opuszczać, wiesz o tym, prawda. – przechylił łeb na bok i wyciągnął w jego stronę pewnie swoją prawą łapę i dziwnie łagodnie jak na takiego olbrzyma poklepał go po barku. Z jego nozdrzy sączyła się już woda na ziemię.
Na pytanie o odwiedziny kogoś spoza stada na ceremonię na chwilę znieruchomiał, rozmyślając nad tymże właśnie problemem, ale kiedy dowiedział się, że smoki są z Ziemi (i wpadł na całkiem fajny według niego pomysł), rozszerzył na moment pyszczek i pokiwał łebkiem, wiedząc, co robić.
– Mogą. – Powiedział, powoli podnosząc się z ziemi i przechodząc do zwykłego siadu. Zaśmiał się cicho pod nosem rozbawiony tym, że Mysz się zabawiał z Ziemną smoczycą. Ciekawe, czy w taki sam sposób jak Rytm. Jego wzrok spoczął na uzdrowicielu. – Tylko powiedz proszę tym smokom, aby, gdy nadejdzie czas, udały się pod Skarb Mirelos. – mrugnął do niego porozumiewawczo.
Czarołykacz Ausand















