OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
- Wracali właśnie z polowania i Brzuszek tak ją poprowadził że wylądowali na wspólnych. Lamba zmarszczyła pysk, patrząc na kompana, który przez więź przekazał jej uczucia.. uczucia na które zmarszczyła bardziej jeszcze ten swój pysk.
– Kochanie, nie chce być niemiła ale go tu nie będzie. – mruknęła niezadowolona, na swojego kompana, który skakał sobie po skalnej polance. Oczywiście że wiedział, jak wiele myśli zajmuje jej Ramzy i nie zdobyła sie na odwagę, by pogadać ze Skazą czy czasem nie wie gdzie on jest. Może.. bała się usłyszeć prawdy że jej własny brat nie chce za nic w świecie mieć z nią kontaktu? Tak, jakby tego nie powiedział jej wprost.. Ale to Ramzy! On zawsze nie miał tego co mówi na myśli! Prawda?..
Nagle kompan coś zobaczył. Lamba do końca nie zdążyła sie skupić co, kiedy to żywiołak wystrzelił i zaczął gdzieś biec. Przeklnęła pod nosem, ruszając za nim ale no.. jej kondycja może w walkach była dobra ale w bieganiu pozostawiała wiele do życzenia.
Cekorax zauważya jak mały żywiołak ziemi w kształcie liska pojawia się na horyzoncie i biegnie do niej. Zbliża się coraz bardziej, bardziej.. by potem zatrzymać się i usiąść na zadku. Jak pies. Nawet merdał ogonkiem w kształcie paprotki!
– Brzuszeeeeek, gnojku jeden chodź tuuu... – zdyszany głos Lamby niósł się po okolicy ale jej grzywa dopiero wychylała się zza górki. Bieganie pod nią było nie lada wyczynem! Takim, który pokonał czarodziejkę..
















