Plac przed świątynią

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Był zestresowany, kiedy przychodził na plac. Potrzebował znaleźć ojca, porozmawiać, poradzić się bardziej niż zazwyczaj, zwłaszcza teraz. Może to był masochizm? Może Horuviel tak samo jak inni nie zaakceptuje jego decyzji? Mogło tak być, ale potrzebował wiedzieć, jak wiele korzeni mu jeszcze zostało.
Nauczony poprzednimi doświadczeniami, nie zamierzał się ograniczać.
Przynajmniej powróciły deszcze i odeszły gorące dni, przynajmniej częściowo, być może nawet po drodze spotka go deszcz, ale się tym nie martwił.
Położył zapłatę w odpowiednie miejsce i sprawdził czy ma wszystko czego potrzebował.

//szafir, koral, malachit, tygrysie oko za 08.09 i 10.09 (włóczykij)

Przyszła tu z samego rana, tym razem sama, bez kompanów jej towarzyszących. Ułożyła mięso w jednym miejscu, uwazając, by niewielki stosik nie rozkraczył się na boki. Przysiadła i spokojnie czekała na pojawienie proroka, by móc ruszyć dalej na południe.

//16/4 mięsa za misje 11 i 14 września

W końcu, po dniach niebios zwalających się Wolnym na łby, nastał moment krótkiej relaksacji w tym nieszczególnie korzystnym klimacie wczesniej jesieni – dzień zwykłych, jasnoszarych chmur, co jakiś czas powzwalających się przedrzeć światłości w stronę ziemi. Idealny na podjęcie spraw niezałatwionych, które wciąż czekały na nią w Śledziówce.
Ale nim jeszcze w ogóle skierowała swoje kroki na plac świątynny, krótką, niemalże lakoniczną wiadomością sięgnęła umysłu Łaknącego. O ile wciąż był zainteresowany, mógł do niej dołączyć, a jesli nie... Cóż. Kompania jej myśli będzie wystarczająca.
Będąc już na placu, złożyła drobną zapłatę z czaszki jelenia, poznaczonej drobnymi, geometrycznymi wzorami, wyrytymi precyzją magicznego dłuta. Nie miało to szczególnie wielkiej wartości, ale sporadycznie takie podarki zdawały się na udobruchać boską opaczność.

// Boski Ulubieniec za 12.09.

Och. To mnie zaskoczyła, taka niespotykana myśl. Propozycja wyjścia na jakiś dłuższy spacerek. Naprawdę miło z jej strony, że chce się spotkać i zrobić jakąś małą wycieczkę poza terany stada. Zawsze to jakaś miła odmiana od tego codziennego i nudnego żywota.
Nie przybyłem długo po swojej towarzyszce w przygodzie. Z lekkim uśmiechem na pierzastym pyszczku podszedłem do niej i niemo przywitałem się skinieniem głowy. Sam przed ołtarzem dałem dwa kamienie szlachetne, wraz z cichą modlitwą o pomyślność. Mimo wszystko chciałbym jakoś wrócić do swoich dzieci...

━━━━━━━━━━
:: // rubin, tygrysie oko za 12.09 ::

No i kolejny raz na wyprawę... Tym razem cel był bardzo ambitny i mocno rozłożony w czasie. Tak więc Vaelin miał kupę kamieni do przyniesienia, a takowe właśnie przyniósł w worku.
Stanął przed świątynią, otworzył worek ze sznurkiem zamykającym, a potem wyciągnął wszystkie kamienie. Oczywiście nie czekał na słowa proroka a sam fakt nałożenia na niego błogosławieństwa, które miało mu zapenwić przynajmniej nieco większe szanse na przeżycie, albo przynajmniej na ratunek wrazie czego.
Tak więc opłata już leżała, a wojownik oczekiwał. Po tym oczywiście bez slowa opuści to miejsce i wróci do swojego stada.

/2x rubin, 2x akwamaryn, bursztyn, ametyst, turkus, nefryt, agat za 19,20,21.09

Przybył wesoło, jak zawsze, aby znowu wybrać się w podróz z Felisem oraz – po raz pierwszy od bardzo dawna – także z Yamim! Radosny wojownik tym razem przyniósł drobną wiązankę z małych skrawków materiału, które zostały po pracach jego syna w groicie i były juz zbyt male, aby cokolwiek z nich uszyć. Nie powinien się obrazić!

– Znów rpzybyłem prosić oopiekę Sennah! – rzucił, z szacunkiem kłamiając się. – Oby na kolejnej wyprawie jeszcze raz spotkały nas ciekawe przygody!

// boski ulubieniec za misję 19.09

Szedł zaraz obok taty, rozmawiając z nim i z bratem wesoło oraz popisując się świeżo nabytą umiejętnością używania magii, przynajmniej tej precyzyjnej. Położył dary na ołtarzu, mówiąc:
– Tak jak powiedział tata, pani Sennach, cobyśmy wrócili zdrowi i bez jakichś rzepów w naszych futrach!

//rubin, diament, koral za misję 19.09

Przyszedł zaraz za ojcem odprowadzony przez swoją wesołą gromadkę kompanów.
– Tylko pamiętaj żeby też mi coś przynieść bo nie wypada tak bez prezentu. Ah i jak spotkasz Czarka to powiedz mu, że wcale nie mam jego wygranej. Trzymaj się mistrzu!
Yami uśmiechnął się jak zwykle z zakłopotaniem i kiwnął głową
– Oczywiście Kęszczu oczywiście.
I zawiesił w powietrzu za pomocą maddary piękny wianek przeplatany skrawkami materiału. Wszystko pachniało brzoskiwnią. Prezent dla Sennah na bezpieczną podróż!

/ boski na misje 19.09.

Przybyła na plac o porze na tyle wlasciwej, by opuszczając wolne stada móc dotrzeć do istot rozumnych o takiej porze, aby nie zrywać ich ze snu. Zastawszy Proroka na placu, skinęła mu głową tak oszczędnie, jakby wciąż tkwiła w głębokim śnie. Złożyła chwilę póżniej przed nim zapłatę – kamienie szlachetne. Podziękowała w duchu Sennah.

:: 2 x jednorazowy boski ulubieniec za zwiad 23.09 i 24.09.

Do smoczycy Słońca wkrótce dołączył też Khamsin, witając się z nią i z osobą przyjmującą zapłaty za misje skinięciem łba.
Położył parę owocowych darów pustyni i kamień obok zapłaty towarzyszki podróży i czekając na przyjęcie błogosławieństwa zbadał dokładniej wzrokiem jej wygląd i mowę ciała. Każdy nowy, poznany smok zawsze skrywał w sobie coś ciekawego dla Khamsina.

// 4/4 owoców i bursztyn za błogo na misję 23/09/25

Został zaproszony na ciekawą przygodę, więc oczywiście pojawił się na placu w dobrym humorze! Z uśmiechem wkroczył do świątyni, typowo dla siebie taszcząc na grzbiecie mięso, które zamierzał ofiarować bogini. Prędko rozejrzał się więc po okolicy, dzięki czemu zrozumiał że pojawił się jako pierwszy z ich grupy, po czym zrzucił z siebie ofiarę, żeby ułożyć ją przed sobą w ładny stosik. Potem przysiadł przed nią i zmówił do Sennah krótką modlitwę z prośbą o opiekę. A w tym czasie jego ogon już podrygiwał za nim z ekscytacji. Mieli bowiem zwiedzić jakieś Wesołe Miasteczko? Nie bardzo jeszcze orientował się co to, ale grunt że towarzystwo miał mieć dobre! Rozglądał się więc z uśmiechem za czerwo... Khem! Za czerwoną grzywą przyjaciela, oczywiście!

//16/4 mięsa za 25 i 30.09

Czaroit zbyt często poza granicę Wolnych Stad nie wychodził, ale… hm. Może jednak powinien to robić częściej. Starzał się, a świata widział niewiele. Także propozycja wyprawy, którą ostatnio mu złożono, była dosyć interesująca. No i nie mógłby odmówić Kairakiemu!
Dosyć podekscytowany przybył do świątyni. Czysty, pachnący, jego grzywa przeczesana, a prawy róg samca został kilkukrotnie owinięty rzemykiem, na którym wisiało kilka ładnych, lśniących kamyczków. Na miejscu przywitał się uprzejmie z obecnymi i posłał uśmiech Barwom Ziemi. Zdjął z grzbietu ofiarę w postaci mięsa, po czym sięgnął łapą do swojej skórzanej torby i wyjął z niej jeszcze parę gruszek, które położył obok. I chyba był gotowy? Przymknął na moment ślepia, by w krótkiej modlitwie poprosić o opatrzność Sennah.
Szkoda tylko, że Honka znowu będzie na niego zła, że musiała zostać na terenie Słońca...

// 22/4 mięsa i 2/4 roślin za 25.09 i 30.09

Zjawiła się na miejscu i o dziwo nie była ostatnia, uśmiechnęła lekko do dwójki, rozglądając za Płatkiem. swoją zapłatę ułożyła na odpowiednim miejscu i spokojnie czekała.

//16/4 mięsa za 25 i 30.09

No i pojawiła się ta czerwona grzywa, której Ciirioh tak wypatrywał! Bo o nią chodziło! Zwłaszcza po ich ostatnich przygodach. Ale! Były też pozytywne przygody, w końcu dlatego postanowili poszerzyć swoje grono o dodatkowe smoki! Zabawne że akurat są to smoki, którym po części chcieli wygrać dodatkowe prezenty. Przywitał wszystkich uśmiechem, złożył swoją zapłatę i co, chyba można ruszać?

// Boski i 8/4 mięsa na 25.09 i 30.09

No no! A więc w końcu nadeszła ta chwila! Dzień, który obiecał wnuczce naprawdę sporo księżyców temu, w końcu miał się ziścić, a On nie mógł już się tego doczekać! Już dawno temu mówił wszak Keizen, że zabierze ją kiedyś na wycieczkę, dlatego teraz przybył na Plac w wyjątkowo dobrym humorze. Lubił wszak spełniać dane innym słowa, dlatego już szykował się na przygodę w towarzystwie wnuczki! Ułożył więc przed sobą przyniesione dla Sennah mięso, pomodlił się nad nim o bezpieczną wyprawę, po czym usiadł sobie, żeby poczekać na błogosławieństwo. Co jakiś czas rozglądał się jednak, już tylko wyczekując przybycia towarzyszki!

//8/4 mięsa za 29.09

Zjawiła się również I ona: może nieco spóźniona, ale cała, zdrowa i z zapłatą trzymaną w łapie. Był to na dobrą sprawę pierwszy raz, kiedy opuści granice Wolnych Stad, od kiedy dotarła na ich tereny jeszcze jako małe pisklę. Czuła się z tą myślą strasznie dziwnie, chociaż sama nie pozwalała tego po sobie poznać. Dziwna obawa wdarła się do jej serca, że gdy na nowo pozna ten nieznany i nieokiełznany świat poza granicą stada, to ciężko będzie jej się na nowo odnaleźć się w nudnej rutynie, do jakiej się już przyzwyczaiła.
— Witaj dziadku. — wymruczała krótko, kładąc garstkę kamieni szlachetnych tuż przed sobą i oczekując przyjścia któregoś z proroków.

// – rubin, szmaragd, szafir za 29.09

Przyszedł po raz kolejny na plac przed świątynią z ułożonym na plecach wiankiem, który miał być prowizoryczną zapłatą za błogosławieństwo Sennah. Tym razem twór był znacznie gorszej jakości, jak gdyby łapami wężowego mimowolnie targały emocje. Pomimo tego nadal wyglądał wyjątkowo dobrze, przynajmniej w porównaniu z tymi, które mógłby stworzyć początkujący. Wianek składał się ze splecionych źdźbeł traw, do których dodano przeróżne, kolorowe liście, które już w niektórych miejscach zaczęły opadać z drzew. Jeszcze przed wyjściem poinformował oczywiście Hissetha o jego "chwilowym" wyjściu za granicę. Niemy ułożył swój podarek przed sobą i usiadł, spokojnie oczekując proroka.

// Boski Ulubieniec (Październik) za 04.10

Kolejne dwa miesiace były bardzo pracowite dla proroka. Na plac przed Światynią przychodziły zewsząd smoki, by móc z błogosławieństwem wyruszyć poza barierę. Każdemu z nich owego błogosławieństwa prorok udzielił, zwracając się doń imieniem i wypowiadajac prostą kwestię: "Przyjmij błogosławieństwo Sennah. Niech cię chroni na czas tej misji, jak i podczas powrotu." Po tych słowach każdy z błogosławionych smoków poczuł, jak jego ciało otuliło ciepło Lata. Dary zaś prorok przełożył na ceramiczną misę i wraz z nimi wrócił za każdym razem do Świątyni.

Skrzywił się nieco na widok mutantów ze Stada Słońca, ale nie skomentował ich wyglądu.

// Stado Ziemi //
Trzeci Szlak: – boski ulubieniec (sierpień) za misję 20.08; – boski ulubieniec (wrzesień) za 19.09
Gratka Niedźwiadka: – szafir, topaz, malachit za misję 20.08; – rubin, diament, koral za misję 19.09
Pełnia Rozkoszy: – 24/4 mięsa, boski ulubieniec (sierpień) za misję 25,26,27,28.08
Okowy Przeszłości: – 16/4 mięsa za misję 11,14.09; – 16/4 mięsa za 25,30.09
Łaknący Przyjemności: – rubin, tygrysie oko za 12.09
Tęcza nad Wodospadem: – boski ulubieniec (wrzesień) za misję 19.09
Barwy Ziemi: – 16/4 mięsa za 25,30.09; – 8/4 mięsa za 29.09
Płatki na Wietrze: – boski ulubieniec (wrzesień), 8/4 mięsa za 25,30.09
Srogopióra: – rubin, szmaragd, szafir za 29.09

// Stado Słońca //
Hejnał Brzasku: – boski ulubieniec (sierpień), 12/4 mięsa za misję 28.08
Sokół Samnaru: – boski ulubieniec (sierpień)
Tkająca Sny: – 2x jednorazowy boski ulubieniec za zwiad 23,24.09
Rytm Słońca: – 4/4 rośliny, bursztyn za misję 23.09
Łuna Czaroitu: – 22/4 mięsa, 2/4 roślin za 25,30.09

// Stado Mgieł //
Pojętny Kolec: – boski ulubieniec (sierpień) za misję 21.08
Skaza Granatu: – ametyst, akwamaryn za 24.08; – szafir, koral, malachit, tygrysie oko za 08,10.09
Lśniąca Toń: – 26/4 mięsa, 6/4 roślin za 25,26,27,28.08
Nieme Przekleństwo: – boski ulubieniec (sierpień); – boski ulubieniec (październik) za 04.10
Domena Tyrana: – boski ulubieniec (wrzesień) za 12.09
Jedno Słowo: – 2x rubin, 2x akwamaryn, bursztyn, ametyst, turkus, nefryt, agat za 19,20,21.09

Miłosierdzie nigdy nie leżało w jej naturze – przynajmniej nie wobec tych, którzy mieli pecha znać ją prywatnie. Publicznie była obrazem łaskawcy; zresztą trudno byłoby inaczej, gdy cień u jej boku był tak despotyczny, że nawet spojrzenie na żebraka z odrobiną ciepła było obrazem niemal świętobliwej cnoty. Cóż, była, gdy jeszcze była w stanie coś tym osiągnąć, a teraz? Może rzeczywiście było to w geście samolubnej łaski – dureń wróci do domu, a jej to nie ugryzie w zad, jeśli któryś z Ziemnych zacznie kojarzyć fakty.

Był wieczór, kiedy w stronę terenów Ziemnych potoczył się magiczny impuls, próbujący wyszukać najbardziej decyzyjny umysł.
~ Do uszu przywódcy Ziemi. ~ Charakterystyczny, neutralny chłód głosu dyplomaty, który nieraz dyktował straty w ludziach, jakby omawiał ilości bażantów, które zeszły ze składzika w czasie uczty – bez jakichkolwiek, zbędnych emocji. Czysty, prosty przekaz. ~ Mam informacje, gdzie zaginął jeden z waszych magów – Łaknący Przyjemności. Żyje, choć to zapewne kwestia czasu. Wyślij kogoś z jego rodziny, jeśli zależy wam na jego powrocie. Spotkajmy się jutro o poranku, na placu świątynnym. ~ Tutaj dopiero nad lód wyłuskał się niewielki fragment determinacji: ~ Wyruszam go odbić.
Zakończyła przekaz, wygłuszając umysł na kolejne pytania, które mogły nadejść. Jeśli zależało im na wiedzy, to dostaną wszystko w swoim czasie, o ile los Łaknącego coś dla nich znaczy.

Był wczesny świt, kiedy wkroczyła na plac dumnym krokiem. Pierwsze promienie słońca dopiero wznosiły nad horyzont, tańcząc po złotych bruzdach na jej ciele i skąpując podłoże pod jej łapami w jasnych odbiciach. O zastała o tej porze proroka, powitała go szybkim skinięciem łba, u jego stóp składając poznaczoną floralnymi wzorami czaszkę wilka. Zaraz potem odeszła na skraj placu, by dać Ziemnym jeszcze trochę czasu nim sama wyruszy. Więc siedziała i racząc się przyjemnym chłodem poranka, sunęła chłodnym spojrzeniem po okolicy, wypatrując nadejścia wsparcia. O ile mogła to tak nazwać.

Barwy Ziemi

// Boski Ulubieniec za 07.10

Z oczywistych względów ta wiadomość zmroziła mu krew w żyłach. Zamarł jak stał, a zmrożone cielsko nie ruszyło się przez kilka dłużących się chwil, jakby samo zapomniało już jak się oddycha. Zupełnie jakby wystarczyło tych kilka słów, by umysł zasnuł się mgiełką strachu i wściekłości. Informacja o stanie syna, raczej zgoła nie optymistyczna, nie była tym co pragnął usłyszeć. Zaginął? Jego życie było w niebezpieczeństwie? Kły aż zacisnęły mu się nerwowo, kiedy z niecierpliwością oczekiwał dalszych informacji. A jednak te nie nadeszły, posotawiając go na skraju domysłów. Strzelił więc jęzorem i czym prędzej ruszył do groty, prędko porzucając dobijanie się do zamkniętego umysłu. To wszak nie miało sensu, a to co mu pozostało wymagało jednego – działania. Zgodnie z tym co powiedział wnuczce, zamierzał więc dopełnić obietnicy. Poszuka Culliego, nawet jeśli nie będzie mógł wziąć jej ze sobą. Zamiast tego przyprowadzi do niej ojca, by ta nie musiała przez kolejną noc martwić się o jego stan. Najwyraźniej bowiem któraś z jego podróży nie zakończyła się dobrze, a czekanie na jego samoistny powrót do niczego ich nie zaprowadzi. Na szczęście anonimowy informator oszczędził im przynajmniej szukania informacji u Sennah, dzięki czemu z pewnością zyskają choć kilka dodatkowych chwil na ratunek. Nawet jeśli... mieli wyruszyć o poranku. Cholerna pora, od której oddzielały go jeszcze długie godziny, ale myślał jeszcze na tyle trzeźwo by wiedzieć, że decyzja "tajemniczego dyplomaty" była poprawna. Będzie miał bowiem chwilę nie tylko na przygotowanie do wyprawy, ale także na porzucenie targających nim emocji. Potrzebował bowiem czystego umysłu. Wiedział to. Widział wszak konsekwencje strachu o członka rodziny na własne oczy i zdecydowanie nie zamierzał powtórzyć cudzych błędów.

Trudno stwierdzić jak wiele nocy zdołał przespać, ale pomimo tego na Placu pojawił się gotowy, zdeterminowany i przede wszystkim – punktualny. Nie miał prawa się spóźnić, jeśli nie chciał rozminąć się ze swoim jedynym tropem, dlatego pojawił się na miejscu ledwie kilka chwil po Domenie, tak że ta najpewniej jeszcze dobrze nie zdążyła się rozsiąść, a już musiała wstawać.
– Przywódca Ziemi usłyszał Twoje wezwanie i jest wdzięczny za przekazane informacje oraz chęć pomocy – powitał ją oficjalnie, kiedy zrzucił już z grzbietu wymagane przez boginię mięso, by złożyć je na ofiarę w ramach prośby o błogosławieństwo. Skinął jej przy tym łbem, w myślach szukając jej imienia. Nie kojarzył jednak jej pyska, więc najpewniej nie mieli jeszcze przyjemności się poznać. Cóż, przynajmniej teraz mieli ku temu okazję. Choć wątpliwe było czy sytuacja była ku temu sprzyjająca – Jestem gotowy, by pomóc Ci w odbiciu mojego syna – zapewnił ją jeszcze, czując na boku ciężar torby. Ku reszcie rodziny posłał zaś informacje o tym wszystkim, by młode tym razem nie martwiły się o niego. Wierzył że Tanka i Shenje zdołają zająć się w tym czasie najmłodszymi, by ich myśli zostały odciągnięte od niebezpieczeństwa.

//8/4 mięsa za 07.10

Podobno wyprawy były bezpieczniejsze, jeśli szło się na nie z błogosławieństwem bogów, toteż Mysz nie zamierzał protestować. Przyszedł wraz z Rytmem na miejsce zbiórki, szkując wzrokiem któregoś z Proroków.
– Cześć – przywitał się, gdy podeszli bliżej do Osądu Gwiazd. Wyciągnął z torby na boku kamienie na zapłatę i zerknął pytająco na Przywódcę. Pewnie wypadałoby coś powiedzieć? Dokąd idą? Po co? A może wystarczyłó dać kamienie i powiedzieć, że wybierają się poza granice Wolnych?
Pierwszy raz to robił. Nie miał pojęcia jak to działa.

//cytryn, tygrysie oko, jaspis na misję 8.10.2025 o 19:00

Smoki Wolnych Stad