A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 3| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl: 1| B,S,Pł,A,O,MO,MA,M: 2| K,W: 3| MP,Lecz: 4
Atuty: Szczęściarz; Kruszyna; Konsyliarz; Wybraniec bogów
A więc, zacznijmy od podstaw. Na jakie rodzaje dzieli się magia ataku i obrony?
Wierna odetchnęła cicho. Długi, chwytny ogon przesuwał się powoli, a w jasną kitę na jego końcówce wczepiały się kolejne mniejsze i większe śnieżne kawałki.
Tak, jak odpowiedziałam Ulotnemu Wspomnieniu. Oprócz podziału na żywioły i zastosowanie, przede wszystkim na magię działającą na zewnątrz, w otoczeniu – czyli wszystkie podstawowe twory, kule, sople, pnącza, barier – jak i na taką działającą wewnątrz smoka.
Maddara drzemie w każdym z nas, jednak tworzy pewnego rodzaju barierę, którą przerywamy, mając fizyczny kontakt z daną osobą. Wtedy otwierają się przed nami nowe możliwości – możemy wykorzystać energię smoka na swój własny sposób, czy to raniąc go, czy uleczając, jak robią to uzdrowiciele.
Powoli przeniosła wzrok na Błękitną skałę, rozpościerającą się przed nią nieskończenie. Wierna nie należała do smoków dużej wielkości – ale teraz, z zadartym łebkiem przyglądając się szczytowi kamienia, a także obracając pysk, by dojrzeć jego krawędzie, w porównaniu do wielkości tego tworu natury wydawała się mała niczym natrętna mucha.
Przystanęła przy jednej z kamieni, która zajmował wystarczająco dużą powierzchnię – był wielkości smoka – by stać się dla Wiernej celem, idealnym miejscem, w którym można potrenować magię ataku.
Przysiadła w odległości jednego ogona od skały i wyciszyła się, oczyściła umysł. Gdy pozostała tam jedynie świadomość nauki, zajęła się odszukaniem Źródła, a wkrótce poczuła na ciele charakterystyczne, przyjemne, rozlewające się w środku ciepło – po każdym kolejnym mięśniu, aż wypełniło ją w całości.
Odetchnęła cicho i zaczęła od czegoś prostego.
Wyobraziła sobie prosty kolec o długości strzech szponów. O stożkowatym kształcie, o ostrym zakończeniu, idealnie gładki, z szerszej strony mierzący nie więcej, niż kilka łusek. Materiałem, z którego został stworzony, był lód – doskonały, lśniący w delikatnych promieniach zimowego, mroźnego słońca, błyszczący. Gdyby tylko Ognista zapragnęła przejrzeć się w nim, ujrzałaby swoje odbicie – a także zniekształcone kształty terenu dookoła niej, prześwitujące przez grubą warstwę zamarzniętej wody. Oprócz tego, gdyby tylko zbliżyła pyszczek, poczułaby owiewające go zimno, a także dostrzegła białą, nietrwałą parę, powolutku uciekającą ku górze.
Nie zapomniała o dodaniu mu odpowiednich właściwości. Był twardy, odporny na skruszenie się, wytrzymały – miał pomknąć na skałę wpierw wolno, by potem rozpędzić się do nieprawdopodobnych wartości. Gdyby zamiast burego kamienia stał tam smok – zapewne nabawiłby się rozległych złamań i głębokiej, zamarzającej w krawędziach rany.
Przelała w wyobrażenie maddarę. Uderzenie serca później poczuła charakterystyczne wibracje maddary i powietrza ogon za nią, i uśmiechając się mimowolnie, zajęła się „obroną”.
Wyobraziła sobie półprzezroczystą, grubą na około dwie łuski białawą błonkę. Lśniła, odbijając od siebie promienie słoneczne, pokrywając obszar w kształcie koła na skale z centrum w tym miejscu, gdzie miał uderzyć szpikulec. Jej średnica wynosiła nie więcej, niż pół ogona – a to i tak wymiary podawane nieco na wyrost. Wystarczyły jednak, by pokryć w całości kamień, do którego celowała.
Na zewnątrz pokryta była cieniutką, żarzącą się warstwą lawy, która boleśnie raniła w oczy, błyskając, paląc się i strasząc, unosząc w górę cienkie, większe i mniejsze płomienie z rozpalonej, spływającej powoli w dół skały. Powód był prosty – przeciwny żywioł jest najlepszym neutralizatorem ataku.
Przelała w wyobrażenie maddarę i otworzyła ślepia.
Przyglądała się, jak sopel rozpędza się, przyciągając wzrok – idealnie gładki, błyszczący, pokryty cieniutką, hipnotyzującą warstewką wody która na powietrzu nieco straciła swój stan skupienia. Wkrótce pomknął ku skale, która, okryta płomienną tarczą, wyglądała zapewne nieco zabawnie, gdyby ktokolwiek zapragnął obserwować Wierną.
Gdy tylko zetknął się z barierą, wpierw rozprysnął się na wiele malutkich, drobniutkich kawałków, które odbijając ostro światło, podrażniły ślepia młodej Adeptki. Zaraz potem jej bystre oczy dostrzegły, jak wszystkie te drobinki znikają, rozpuszczając się – a chmura pary, która buchnęła już przy pierwszym zetknięciu lodu z lawą, poszerza się i powiększa, skwiercząc.
Zaraz potem uleciała do góry, a po jej ataku nie pozostało już nic – jedynie rozżarzone skały, zgaszone w centrum tarczy były realnymi świadkami tego, co się stało.
Przerwała dopływ maddary do bariery i ze spokojem obserwowała, jak rozpływa się w powietrzu i znika.
A potem wytworzyła kolejny atak.
Tym razem postawiła na żywioł natury – na pnącza. Miały być grube na szpon, liczne, wytrzymałe, złożone z mnóstwa pojedynczych, dokładnie splecionych linek, z których gdzie nie gdzie wystawały malutkie, zielonkawe, ostro zakończone listki. Gdyby tylko Wierna zapragnęła pnączy dotknąć, poczułaby pod palcami materiał nieco sztywny, lecz jednocześnie przyjemny w dotyku, w ciało podrapały by ją krótkie, wyraziste włoski. Gdyby chciała rozerwać – nawet nie zdołałaby tego zrobić, a mięśnie poprosiłyby o przerwę. Gdyby przegryźć – jej kiełki zapewne kilkanaście księżyców później nadal by to pamiętały.
Zielone liany miały wytrysnąć z ziemi, rozsypując ją i śnieg na boki, a potem opleść się dookoła skały, zacisnąć, zgnieść. Miały być na tyle silne, by spróbować ją dosłownie rozłupać na mniejsze kawałeczki.
Przelała w wyobrażenie maddarę i przeszła do obrony.
Po raz pierwszy w swoim krótkich dotychczas życiu i jedynie księżycowi, od którego zna maddarę, postanowiła użyć diamentu. Wyobraziła sobie tarczę złożoną z tego właśnie materiału otaczającą kamień niczym dodatkowa powłoka, zachowująca odstęp kilku łusek od jej powierzchni. Złożona z wiele połączonych ze sobą segmentów, błyskała hipnotyzująco nierówną, ostro ściętą z wielu stron powłoką. Diament przybrał nieco inną barwę, niż normalnie – lśnił błękitem, odbijającym się słońcem od wszystkich nierówności i ciesząc, i podrażniając jednocześnie niebieskie ślepia Wiernej Łuski.
Nie zapominała o nadaniu barierze odpowiednich właściwości. Miała być twarda – tak twarda, że nawet najsilniejsze pnącza, takie, jak te, które wytworzyła przed chwilą, nie były w stanie jej pokonać i opierały się jej potędze. Oprócz tego wytrzymała – nie mogła w końcu pokruszyć się pod ich dotykiem, prawda?
Ogólnie ujmując – miała wszystko, co było potrzebne, by ochronić biedną skałkę, które stała się miejscem eksperymentów Ognistej z magią.
Upewniając się, że nie zapomniała o niczym, przelała w wyobrażenie maddarę, a potem podziwiała bezowocne starania wytworzonych przez siebie pnączy.
Tego popołudnia Wierna wypróbowała jeszcze wiele połączeń. Lodowe kolce i złożona z płomieni o niebotycznej temperaturze bariera, jad w powietrzu i ogień, który miał go podpalić. Kamienne igiełki, skalna ściana, ogniste pnącza, wodna tarcza.
Potem ćwiczyła rzeczy, w których wykorzystuje elementy natury – wyszukiwała pnączy w ziemi, uderzała za pomocą kamieni znalezionych na miejscu, próbowała wytworzyć barierę z wielkiej kałuży stworzonej z roztopionego śniegu niedaleko Skały. I wiele innych, aż do chwili, w której wyczerpała tyle energii, że kolejne kroki stawiała z coraz większym trudem.
W końcu, osłabiona, padła na śnieg, chcąc odpocząć.
Odeszła z Błękitnej Skały dopiero późnym wieczorem.
Licznik słów: 1056
So I am far away from place
Where I’ve been all my story
I am just next to the moon
Not much of what I had is near me too
My past life’s behind a day
And I can feel, I can feel on my face
How life evolves and is changing right now

A T U T Y:
Szczęściarz – w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) atut daje automatyczny 1 sukces.
Kruszyna – smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.
Konsyliarz – smok lecząc z pomocą co najmniej minimalnej ilości ziół ma -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran.
Uwielbiam proste przyjemności, to ostatni azyl dla ludzi skomplikowanych.
P O S I A D A N E:
K : – – –
M: 0/4 mięsa
O: 0/4 owoców
I: naszyjnik z szafirem od centaura, dwa bażancie pióra wczepiona za lewe ucho od Dzikiego Agrestu, wianek z jaśminu od Chłodnego Obrońcy,