Nauka pływania musiała być kontynuowana, pisklak więc wyruszył w miejsce w którym uważał ze gdyby się coś miało stać to poradzi sobie z wydostaniem się na brzeg. Przybył tutaj dosyć spokojny zastanawiał się nad tym czy może nie trzeba było wziąć ze sobą kogoś dorosłego by go asekurował, ale nie kiedy był mały i wydarzył się ten wypadek i był sam, a teraz już umiał pływać da sobie radę. Na początku powoli wszedł do wody, poczuł że woda ma miłą temperaturę dla jego ciała, w końcu kończyła się już pora Kwiecistych Ziem, więc słońce już ja ładnie mogło nagrzać. Zaczął powoli machać łapami tak by płynąć powoli do przodu, przypominał sobie kolejne wymogi, muszę unieść wyżej głowę by woda nie przykryła mojego pyszczka, wyprostować ogon bo zacznę skręcać. zaczął wiosłować łapami mocniej by płynąc szybciej, co wyszło mu znakomicie. Maluch postanowił zrobić ósemkę a więc na początku wygiął ogon w lewo i prawymi łapami zaczął energiczniej machać, obrót robił przez chwilę, ale wyszedł mu, teraz kolejny obrót w drugim kierunku, wygiął ogon w prawo i energiczniej machać zaczął lewymi łapami. Po chwili ósemka wyszła mu tak jak zamierzał.
Dobrze teraz musi trochę ponurkować, tego się nie uczył przy wujku więc będzie musiał uważać, w tym celu na początku zbliżył się bardziej brzegu. Teraz powinien nabrać powietrze zanim zanurkuje, ah więc dobrze, wziął duży haust powietrza tak by napełnić płuca życiodajną substancją i zanurkował. Ciało opuścił tak by trzymał się niedużo poniżej tafli wody, nie umiał jeszcze otwierać oczu pod wodą, spróbował raz, ale gdy poczuł jak woda dotyka ich zaraz je zamknął. Pisklak będzie musiał jeszcze potrenować nurkowanie za chwile, podobało mu się to jak jego ciało stało się takie nieporadne, że wszystkie ruchy dzieją się tak powolnie. Wypłynął na powierzchnię kiedy poczuł że powietrze w płucach się już powoli kończy.
A więc teraz to co chciał dano zrobić co uważał za bardzo przyjemną rzecz w tym celu musiał ciało wyprostować tak by ogon był ułożony wzdłuż niego a skrzydła mocno przytulił do ciałka. Chciał zrobić śrubę, czyli kręcić się wokół własnej osi. Na początku trzeba nabrać powietrze jak zwykle, potem jedną stroną ciała trzeba machać tak by woda przemieszczała się za pisklaka a druga tak by wodę wyrzucać przed, dodatkowo ogon musiał być ułożony równo bo inaczej zatrzymał by obroty pisklęcia. Zaczął powoli a więc i obroty były na razie spokojne, po chwili zaczął dużo bardziej energicznie tak że obroty były już dosyć szybkie, było mu bardzo przyjemnie. Woda w jeziorze nie była dla niego zagrożeniem bo nie płynęła, więc mógł się trochę wygłupiać w trakcie nauki pływania. Gdy powietrze się skończyło maluch wysunął łebek i przestał się obracać, powietrze dostało się do płuc a maluch czuł się dużo bardziej przyjemnie w wodzie.
Dobrze wróćmy do nurkowania, na początek nabrał powietrza i zamknął odruchowo oczka. Powoli zanurkował na niezbyt głęboko, dopiero się uczył więc taka nauka musiała być naprawdę uważna, gdyby nabrał wody i zaczął się topić nikt by mu nie pomógł. Otwarł oczy, skupił się na tym by odruchowo się nie zamykały, chwilkę z tym walczył ale wyszło, dopiero teraz rozejrzał się co wokół niego jest. Zobaczył kilka rybek które nie zamierzały sie do niego zbliżać, zapewne traktowały go jako intruza, maluch się nie dziwił, gdyby spotkał je na brzegu też czułby się dziwnie, bo ryby na lądzie nie były często spotykaną rzeczą, po za momentami gdy jakieś smok je złowił i zamierzał zjeść. Maluchowi zaczęło kończyć się powietrze, więc się wynurzył i rozejrzał po okolicy zauważył interesującą rzecz, na środku jeziora była wyspa.
Postanowił popłynąć w kierunku tej wyspy, to było by dla niego treningiem ponieważ był do niej kawałek, zrobił by wokół niej koło a potem wrócił na brzeg, jak pomyślał tak zrobił. Ustawił ogon wzdłuż z ciałem i zaczął mocno machać łapami, czuł się w tej wodzie dobrze. Chwilę zajęło mu dotarcie do wyspy, był już trochę zmęczony a został dla niego powrót. Na razie wypłynął na płyciznę i tam usiadł na dnie rozglądając się wokół wyspa nie była wielka ale wyglądała pięknie.
Był już tu jakiś czas więc czas było ruszać odpoczął wystarczająco tak by móc wrócić na ląd, lecz najpierw chciał zrobić to co zaplanował, więc dosyć blisko wyspy zaczął ją powoli opływać, wygiął lekko ogon w kierunku wyspy i mocno ruszał łapami. Opłynięcie jej trwało dosyć krótko bo i wyspa mała była. Teraz czas na szybkie płynięcie do brzegu, maluch ruszył bardzo mocno tak by dostać się na ląd szybko a i potrenować energiczne pływanie. Gdy zbliżał się do lądu już się cieszył, nauczył się wreszcie pływać tak jak sobie obiecał kiedyś gdy musiał walczyć z wodą o przeżycie. Wypłynął na płyciznę i zaczął już iść powoli po dnie na suchy brzeg. Był zmęczony, ale i wesoły, gdy wyszedł na brzeg otrzepał się z wody i ruszył w kierunku jaskini jego rodziców.
Licznik słów: 800