Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Popatrzyłem na nią smutnie
–Dobrze, Ra – było mi głupio, że prawie ją unieszkodliwiłem. Przecież nie jestem świętą inkwizycją, żeby zabijać smoki. Podeszłem do nie i ją przytuliłem na znak przeprosin – Więc w co będziemy się teraz bawić? – bardzo mnie to interesowało
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
Szarpnęła łbem w tył i cofnęła się o krok gdy spostrzegła, że Shiro chce ją przytulić. Nie miała ochoty na czułości... Cóż, trudno by miał je ktokolwiek, kto jeszcze chwilę temu mało nie utonął prawda? Straciła do niego zaufanie... Może na godzinę, może dwie. A może już na zawsze, sama jeszcze nie była tego pewna. Była przecież drapieżnikiem który nie lubi okazywać słabości, który nie zdzierży trwania na przegranej pozycji, nawet jeśli w grę wchodzi tylko zabawa. Była też zwierzęciem, a więc stworzeniem pamiętliwym i łatwym do zrażenia.
A przede wszystkim nie była już tym drobnym, płochliwym i nieświadomym niczego pisklęciem które Shiro niegdyś znał.
– Czemu nie pachniesz już Życiem? Wypaliła nagle lustrując go przebiegłym spojrzeniem swoich upiornie karminowych ślepi.
Zasmuciło mnie jej pytanie. Pytanie o stado. Posmutniałem wyraźnie, prawie się popłakałem na myśl o rozpadzie stada.
–Ponieważ juz do niego nie należę. Moim stadem stało się stado Wody. – powiedziałem płaczliwym tonem. I znowu słyszę słowa ojca, który wypowiada wojnę nowo powstałemu stadu. Popatrzyłem na nią z wielkim bólem w szafirowych oczach – Proszę, nie pytaj mnie o więcej. – uciąłem temat, którego tak bardzo nie chcę ruszać
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
Kolejny raz łypnęła na niego z niezdrową wręcz ciekawością.
– Nie zamierzam. Parsknęła. – Nie interesuje mnie to jakoś szczególnie bardzo. Zapytałam bo po prostu pachniesz inaczej, inaczej niż Słowo Prawdy będący Twoim ojcem i zdaje się, przywódcą stada Życia? No nie ważne... Zakołysała karkiem jakby otrzepując grzbiet z wody która przecież już dawno wyparowała.
– Ktoś się teraz Tobą opiekuje? Nadal ojciec? Czy może radzisz sobie sam? Zagaiła nie rezygnując z chłodnego tonu głosu.
Dalej ciągnie niemiły dla mnie temat
–Opiekuje się mną mama, jak i moim bratem Tsunami. – powiedziałem z lekkim smutkiem w głosie – Możesz zamiast rozmawiać, na ten nie miły temat to może się pobawimy – robiłem minę jak szczerbatek
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
– Nie wiedziałam że masz brata... Wymruczała z wyraźną niechęcią, tym stwierdzeniem zamknęła temat. Słysząc jego propozycję wzruszyła lekko skrzydłami. Uznała bowiem, że o wiele bardziej rozwijająca dla smoków w ich wieku jest ciekawa rozmowa, niż chowanie się za drzewami czy bieganie za własnymi ogonami bez konkretniejszego celu. Poza tym, ostatnio tyle ćwiczyła że na zabawę zwyczajnie nie miała ochoty, no i upał robił swoje... Ziewnęła przeciągle brodząc w sino-czarnej wodzie.
– Nie możesz pobawić się sam? Zaoponowała układając się w pozycji leżącej, niespełna pół metra od linii brzegu – Lub z rodzeństwem? Nie obraź się, ale nie mam ani siły, ani też chęci. Mlasnęła z przekąsem zadzierając łeb ku błękitnemu niebu.
Dołączyłem do niej i się położyłem obok niej
–Więc o czym chcesz pogadać? – zapytałem, czekając na zainteresowanie samicy. Ten upał daje swe niemiłe znaki
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
– O czymkolwiek, tylko nie zachęcaj mnie do zabawy w berka czy czegoś w tym rodzaju... Odpowiedziała mu bujając ogonem w powietrzu.
– Z chęcią dowiedziałabym sie czegoś więcej o Twoim nowym stadzie, ale zdaje się że nie chcesz poruszać tego tematu. Mruknęła przeciągając się.
–Jedynie co mogę ci powiedzieć i to z wielką niechęcią to, że będzie wojna o tereny z Życiem – powiedziałem to z obrzydzeniem i splunąłem niczym dziesiętnik stojący pod bramą – Może jakiś inny temat zaproponujesz?
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
– Pierwsza seria walk nie dobiegła końca, a już kroi się na następne? Cóż... O tyle dobrze że cały ten śmieszny konflikt nie tknie ognia, a przyjemniej taką mam nadzieję. Westchnęła luźno bez ustanku wpatrując się w błękit nieba odbijający się na czarniej jak smoła tafli jeziora. – Może pogoda? Pogoda to zawsze dobry temat, chociaż... Na mnie zbyt wielkiego wpływu ona nie ma. Uśmiechnęła się płytko.
–Pogoda. Nie to jest temat dla staruszków, tak samo jak choroby. – zaśmiałem się głośno – Powiedz czy co się dzieje w twoim stadzie?
Rozejrzałem się wokoło i zobaczyłem małą wysepkę na stawie. Chwyciłem Ra i poszliśmy w kierunku wyspy. Usiadłem na niej z miłym uśmiechem na pyszczku i zacząłem znowu łaskotać końcówka ogona smoczycę. Jak ja lubię łaskotać i tulić.
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
Wywróciła teatralnie ślepiami, tak dobrze jej się TU leżało... No nic. Jak to mówią, nic nie trwa wiecznie. Fuknęła głośno i bez entuzjazmu polazła za samczykiem. Gdy tylko zaczął ją łaskotać kolejny raz syknęła ostro i obnażyła przed nim długie kły... Długi, gardłowy pomruk jaki wydobył się z jej gardła chwilę potem był kolejnym ostrzeżeniem, miała nadzieje że już ostatnim. Odsunęła się od niego pokładając się cielskiem u piaszczystego brzegu tej niezwykle małej wysepki.
-Trudno powiedzieć, widuję tylko Płowego. Moja siostra zdaje się że już za młodu ruszyła ojcowskim śladem i gdzieś przepadła... Podobnie jak matka, dawno jej nie widziałam. Może zaszyła się gdzieś razem z Lewitacją? A właśnie, Chłód. Nie wiem czy mówiłam, ale odnalazł się. Mruknęła nieco pogodniej. Gdy mówiła o Ojcu zawsze się uśmiechała, nawet, gdy nie było tego widać na pierwszy rzut oka.
Przestraszyłem się tego że na mnie tak naskoczyła tymi kłami i warczeniem. Na wzmiankę o jej ojcu i jej reakcji na jej słowa. Cóż musiała go kochać w przeciwieństwie do mnie. Mój był chory i bezduszny, kochal walkę i sam chciał zniszczyć całe plemię.
Potrzęsłem głową aby wypędzić zle myśli. Podszedłem do niej niczym polujący kot wpatrzony w jej ogon. Położyłem się obok niej tak aby nie być w zasięgu jej łap i zacząłem lekko szturchać jej ogon niczym kot bawiący się cat rod'ed. Robiłem to delikatnie, nie jej skrzywdzić.
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
Wykręciła teatralnie ślepiami. Najwidoczniej samiczka była jedną z nielicznych smocząt ,którym pstre zabawy już dawno wybito z łebka. Nie mniej, postanowiła tym razem nie grozić Shiro, niech się bawi jeśli tam mu na tym zależy. W międzyczasie ona wyciągnęła łapy przed siebie i przeciągnęła się ziewając.
Gdy zauważyłem, że to nie bawi samiczki to zacząłem ją łaskotać. "Może to ją rozbawi." pomyślałem z niezbyt miłym uśmiechem
–Czemu cię to nie bawi? – zapytałem ją z zainteresowaniem w głosie.
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens ~EQ: Jedzenie: – Mięso: 3/4
– Owoce 0/4 Inne: – Brak Mechaniczne: – Brązowy żeton (kolędy )
– Shiro nie dałam Ci DOŚĆ wyraźnie do zrozumienia, żebyś tego nie robił? Wywarczała kłapiąc pyskiem w powietrzu. – Nie bawi mnie to, czas w którym mnie to bawiło dawno minął... I nie wróci. Rzuciła dobitnie wstając. Gdy wstała zatrzepotała szeroko rozpostartymi skrzydłami. – Pójdę już. Pewnie matka zastanawia się gdzie jestem. Skłamała, z Tehanu nie rozmawiała już od bardzo, bardzo dawna. Zamachała skrzydłami wzbijając się w niebo. – Bywaj Shiro. Pożegnała się z nim odlatując.