A: S: 1 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 4
U: B, S, L, P, Skr, Śl, Kż, A, O, MA, MO, M: 1| MP: 3
Atuty: Atrakcyjny;
Mlasnął, gdy promienie słońca, które na moment wynurzyło się zza chmur poświeciło mu centralnie po ślepiach. Machnął łbem, zamykając je kompletnie i krzywiąc pysk. Nieładnie! Z perspektywy osoby trzeciej, północny mógł wyglądać nieco zabawnie. Jak duże, duże dziecko krzywiące się na wszystko, czego nie mogło pojąć, wiercące się i wiecznie niezadowolone. No ale cóż, był i zaspany, i faktycznie niezadowolony. Podniósł nieoczekiwanie zad, mimowolnie strzykając kośćmi, aby przenieść go gdzieś, gdzie było mniej słonecznie. Szedł nadal z zamkniętymi oczyma, przed siebie. Nic dziwnego wiec byłoby w tym, gdyby Ujmujący coś (lub kogoś) potrącił, toteż na niego po prostu wpadł. Nie miał też zwyczaju wąchania w powietrzu, aby wyczuć czyjąś obecność. Nie wykształcił takiej potrzeby, gdyż nie będąc w żadnym stadzie i nie mając nic do nikogo, nie zwracał uwagi na przynależność innych smoków do tych wszystkich śmiesznych, lub mniej śmiesznych, zgrupowań. Także idąc tak być może potknąłby się o dużo mniejszą smoczycę, pisklę jeszcze, stojące mu na drodze do domniemanego cienia (bo szedł na oślep, kierował się raczej pamięcią niż jakimikolwiek zmysłami). Chyba, że ta usunęłaby się odpowiednio szybko z drogi pierzastego taranu. Ale on w sumie też nie szedł szybko, raczej ślamazarnie.
Wyczuwając zmianę, jaka nastąpiłaby po ujściu w cień, siadłby z powrotem, otwierając leniwie ślepia i rozejrzałby się. Wtedy tez mógłby zauważyć czerwonołuskiego pisklaka – wciąż zakładając, że nie wpadł na niego wcześniej –, ale nie pozdrawiając go ani słowem, tylko patrząc się na niego ze zdziwieniem. No cóż, nie przewidywał, że ktokolwiek nawiedziłby jego tymczasowe miejsce odpoczynku. No, to przecież nie tak, że to tereny wspólne wszystkich stad!
Licznik słów: 261