Wbrew samej siebie zastanawiała się, czy dwa zioła przeciwbólowe mogłyby zaszkodzić smokowi, ale potem pomyślała, że kim jest, aby podważać słowa jednej z lepszych Uzdrowicielek w Wolnych Stadach? Była ledwie pisklęciem w tym temacie, ale chciała uczyć się pilnie, aby nie przynieść wstydu Swemu Stado i Mistrzyni, która dopuściła ją do tajnik leczenia.
Patrzyła w bliźniacze ślepia Uzdrowicielki, nie pierwszy raz poddając się złudzeniu, że mają taką samą barwę, jak ona, ten sam odcień, często podobny błysk. Bywały noce, zwłaszcza po tym, jak Łowca Antrasmer przekazał jej wonny wianek, iż snuła swą historię, jakoby byłaby jej zaginioną córką, za którą może tęskniła, ale nie wiedziała, że nią jest. Może w ten sposób chciała przekonać jakąś wątpiącą część siebie, zmuszającą ją do okazywania jakiejś arogancji i dumy, że nie jest bezwartościowa, że jej nie porzucono...
Otrząsnęła się z tych myśli, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, wlepiając ślepia w iluzję, słuchając słów smoczycy. A chociaż wydawała się nieobecna duchem, każde słowo dotarło do niej niezwykle wyraźnie. Skinęła złotym łbem, dociskając kurczowo skrzydła do boków, jakby w ten sposób chcąc dodać sobie otuchy. Nie odrywając palców od zranionej łapy, zaczęła uspokajać swój oddech, aż przerodził się w ciche, głębokie szemranie. Pozwoliła, aby myśli rozproszyły się, niczym liście porwane przez szpony wiatru i została tylko jedna, jedyna. Zadanie, które przed nią stało.
Przelała Maddarę do łapy iluzji, ze skupieniem malującym się na pysku, podejmując się ciężkiej regeneracji. Jako, że nie doszło do przerwania skóry, krew nie była zanieczyszczona. Ale było kilka odłamków, dlatego musiała uważać. Jednak póki co musiała zająć się kością. Wzięła jeszcze jeden głębszy wdech, a następnie stworzyła dwie iluzje bliźniaczych do jej łap, jedna zacisnęła palce ponad złamaną kością, a druga niżej, nad tą, która odłączyła się od całości. Następnie nadała łapom ruch. Ta ustawiona wyżej zacisnęła się nieco mocniej, aby przytrzymać nogę, a ta dolna szarpnęła zdecydowanie nieco w dół i bok, aby kość wskoczyła na swoje miejsce, zetknąwszy się ze złamaniem. Aby kość podczas pracy się nie przemieściła, przekształciła łapy w dwa długie, płaskie drewniane badyle, które ułożyły się po bbokach łapy tak, że przywarły do skóry, niczym oklejone żywicą, aby ją unieruchomić. Przy okazji zebrała wszystkie odłamki kości i umieściła je w szczelinach. Nie chciała, aby odłamki dostały się do krwioobiegu. Czuła, że takie ciało obce mogłoby narobić wiele szkód. Może doprowadzić do śmierci, skoro wiedziała, że krew kieruje się ku sercu i od serca do całego ciała? Wtedy też, kiedy kość została zabezpieczona, co nie trwało wcale tak długo, zajęła się uszkodzonymi żyłami. Dopasowała każdą do siebie, a następnie Maddarą pobudziła ich wzmożoną regenerację, aby się zespoliły. Pilnowała, aby były gładkie, drożne przede wszystkim, naturalnie wytrzymałe i elastyczne, by nie pękały w miejscu zespolenia, które chciała wygładzić. Wtedy też krew zalegającą w nodze, a także pod skórą tworzącą obrzęk, zaczęła wyciągać powoli przez pory skóry, aby opuchlizna zniknęła, nie naciskała na naczynia krwionośne i żyły, krew musiała krążyć bez przeszkód. Wtedy też, gdy zatrzymała krwotok, przeszła do kości, która wymagała jej uwagi. Poprzez Maddarę przyglądała się jej strukturze, budowie, właściwościom, uszkodzeniom, a następnie wzorując się na wyższej umiejscowionych zdrowych partiach zaczęła regenerację kości. Zaczęła na miejscu pęknięć i doczepionych ubytków, namnażać tkanki kości, aby się ze sobą połączyły, były tak twarde, jak zdrowe, tak wytrzymałe, jak zdrowe. Namnożyła poprzez szybszą regenerację szpik kości, a także zaczęła powielać poprzez również szybszą regenerajcję tkanki tak, aby kość stała się taka, jak reszta kości. Jeżeli kość w jakiś sposób uszkodziła, chociaż powierzchwonie, mięśnie, je również poddała regeneracji, aby łapa była sprawna. Na koniec połączyła ze sobą wszystkie nerwy, które zostały przerwane, a na koniec pozamykała wszystkie połączenia, przelewając w nie Maddarą.
Licznik słów: 601
[ ■ CHAŁKA | ■ KRUCZKE | ■ WAŻKA ]
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.