OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Obserwowałam tego samca, który z jednej strony był dla mnie jedną wielką niewiadomą, zagadką, a z drugiej otwartą księgą. Jak jedna istota może mieć tyle oblicz? Może, dobrze to wiedziałam Chłonęłam jego widok, szczytując historię jego ciała. Chociaż wiek temu przeczył, musiała być długa, bolesna... Uniosłam lekko pysk, czując, jak jego skrzydła nakrywają nas, zapewniając dziwną mieszankę chłodu i wilgoci napływającą od spodu i pulsującego ciepła, napierającego od boków i góry...Widziałam żądzę w jego migotliwych, jasnych ślepiach. Nie przywykłam do takich spojrzeń, dawno już o nich zapomniałam.
Kiedy samiec rozejrzał się i ponownie na mnie spojrzał, wymawiając swym chrapliwym głosem słowa, uśmiechnęłam się samymi kącikami gadzich warg, przesuwając lekko ogon, muskając jego zadnią prawą łapę.
– Nie trudno domyślić się ów prawdy, każdy twój ruch, gest i spojrzenie utwierdza mnie w tym fakcie – mruknęłam cichym głosem, unosząc łapę, muskając lekko zgrubiałe łuski na jego boku. Blizny, masa znaczeń i pamiątek jego życia. Miałam podobne na prawym boku, grube bruzdy, nakładające się na siebie. Z zamyśleniem zamruczałam pod nosem czując, jak bawi się mym futrem. Dotyk... ten też był mi obcy, rzadki, niczym promienie Złotej Twarzy, gdy wisiała nad nami ciemność.
Przesunęłam skrzydło, kiedy samiec zerwał się gwałtownie, unosząc się, by paść u mego boku. Poczułam, jak jego skrzydło nakrywa mnie. Moje uszy poruszyły się, gdy przemówił. Patrzyłam w jego ślepia, wiedząc, że ma rację. Powinniśmy się rozstać. Gra z nim nazbyt mnie wciągała i wiedziałam, że jeżeli pokazałby mi, jakim samcem jest faktycznie...
Wyciągnęłam swobodnie jedną łapę i przesunęłam z zamyśleniem jakimś szponiastymi palcami po jego żuchwie, oddychając spokojnie. Mój ogon żył własnym życiem, od czasu do czasu dotykając jego własnego w swym dziwnym tańcu.
– A cóż to za głód cię dręczy? Może zaspokoi nas oboje... – spytałam swym szepczącym głosem, unosząc spojrzenie czarnych ślepi, mierząc się z jego własnymi bez skrępowania. Był zupełnie innym smokiem, innym samcem, niż ci, których miałam wątpliwą przyjemność poznać na tych ziemiach.
















