Szczelina w dolinie

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Rhaegranthur
Dawna postać
Strzelec
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 75
Rejestracja: 05 wrz 2017, 13:32
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Wężowy
Mistrz: samouk
Partner: wolny strzelec

Post autor: Rhaegranthur »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry wzrok, Pamięć przodka

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Na jajku powstały pęknięcia czyż tak? Jak miał zareagować na to samiec?! Oczywiście w jedyny prawidłowy dla siebie sposób... zakrył pęknięcia przednią łapą udając, że nie czuje drgnięć.
-Nie, nie... to jeszcze nie ten czas. Śpij dalej.– szeptał kołysząc lekko jajem. Najwyżej potem młodzian zhaftuje się dumnemu tacie białkiem na łapy. Czując, że to coś w środku wcale nie zamiera przestać się rozpychać Rhae westchnął ciężko i przejechał łapą po pysku.
-Nie mogłeś posiedzieć tam aż znajdę ci jakąś mamę?– jęknął pod nosem widząc jak skorupka zapada się i wystają z niej granatowe szponki.
Choć na początku z niechęcią teraz obserwował uważnie co się działo. Pierwszy raz widział jak wykluwa się jego własne pisklę i szczerze mówiąc... ogon i wąsy co chwila drgały mu nerwowo. Czy na pewno to coś sobie poradzi? Czy wylezie? Czy będzie trzeba je umyć? Na samą myśl zacisnął mocniej pysk. No musiał... przecież jak drapieżniki poczują woń małego smoka... a niech to! Na prawdę nie chciał tego robić i wydął dość zabawnie wargi kiedy mały już stał na ziemi.
-Dobra pokazuj coś ty za jeden czy jedna.– rzucił nagle. Maluch uciec nie mógł bo Rhae nadal był zwinięty w kłębek tworząc w środku miejsce na młode i jajko. Pochylił łeb i pchnął cośka na plecy tak by móc zobaczyć jego brzucho i ...
-Klejnoty rodowe. Dobra chłopie, co powiesz na Tialdreith?– dodał jakby to imię od zawsze siedziało gdzieś mu w głowie. Dwukolorowe ślepia zlustrowały malca po czym dość niechętnie (bardzo i krzywiąc się) samiec wylizał dokładnie swoje pisklę. Zakrztusił się kilka razy ale chociaż pozbył się zapachu jajka czy pierworodnemu się to podobało czy nie.
-Rany jak one to znoszą.– jęknął nadal wystawiając końcówkę jęzora.
Tialdreith nadal musiał siedzieć w "zamknięciu" cielska swojego taty, jedynie jajko zniknęło ponieważ Rhae przeniósł je maddarą wgłąb jaskini i spalił ogniem magicznym.

Licznik słów: 304
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Matthew Mercer (głos Rhae)
Nauki (kogoś i u kogoś): 1,2,3
Fabuły: 1, 2, 3
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Młodzik drgnął, kiedy zauważył, że duży smok się poruszył, a gdy do jego małego łebka dotarło, że jest "otoczony" przez cielsko nieznajomego, zaczął się niekontrolowanie trząść. Ani trochę nie podobała mu się sytuacja w której się znajdował i natychmiast zaczął żałować tego, że zdecydował się opuścić swoje dotychczasowe schronienie.
Z gardła smoka wydobyło się niezadowolone mruknięcie, gdy został popchnięty i przerzucony na plecy. Położył się na swoich własnych skrzydłach, które jednocześnie niewygodnie przygniótł, a jego łapki powędrowały do góry, dzięki czemu miał okazję obejrzeć je w pełnej okazałości. Mały natychmiast przybrał naburmuszony wyraz pyska i posłał dużemu obrażone spojrzenie...
I na moment zamarł. Gdy tylko błękit jego oczu spotkał się z różnobarwnymi ślepiami ciemnołuskiego, poczuł coś... dziwnego. Z jednej strony było to znajome, przyjemne uczucie, które wypełniało go spokojem, podczas gdy z drugiej... nie mógł znieść tego spojrzenia. Nie chodziło tu o same ślepia, nie miała tu znaczenia ich niecodzienna barwa, a jedynie sam sposób w jaki smok patrzył się na pisklę. Mogłoby się zdawać, że nie ma w tym nic szczególnego, ot ojciec patrzący się na swoje dopiero co wyklute dziecko, ale młodzik dostrzegał w tym coś jeszcze. Coś całkowicie innego, co wypełniało zdecydowanie zbyt dużą ilością odczuć, których nie był w stanie zrozumieć. Denerwowało go to. Był zły sam na siebie, że znalazł się w takiej sytuacji. Ale najbardziej irytowało go to, że z każdą sekundą jaką spędził na wpatrywaniu się w ślepia skrajnego, całe to spojrzenie wydawało mu się coraz bardziej znajome... choć do tej pory nie było nikogo kto mógłby na niego spojrzeć.
Do uszu pisklęcia dotarły wypowiedziane przez ojca, niezrozumiałe dla młodego słowa. Lekko przekrzywił łeb, jednocześnie lekko otwierając pysk, podczas gdy starał wyłapać się każdy nowy, nieznany mu wyraz, ale w tym momencie nie miało to raczej dla niego zbyt wielkiego znaczenia. Nie był w stanie spamiętać tych słów, a tym bardziej ich powtórzyć.
Przymknął ślepia i lekko drgnął, gdy samiec zdecydował się go wyczyścić. Mały do tej pory nawet nie zwrócił uwagi na to, że był cały ubrudzony śluzem, który "siedział" razem z nim w jednym jaju. Może po prostu tak się do niego przyzwyczaił? W każdym razie, cierpliwie leżał, czekając aż jego ojciec zrobi to co ma do zrobienia, a gdy tylko ten spróbował cofnąć łeb... młodzik gwałtownie uniósł drobną szyję do góry, a niewielkie szczęki rozwarły się, żeby zamknąć pomiędzy drobnymi, ostrymi kiełkami jeden z sumiastych wąsów skrajnego.
Dlaczego to zrobił? Sam nie wiedział. Może po prostu chciał się "odegrać" za to, że duży go przewrócił? Prawdopodobnie, tym bardziej, że gdy tylko pisklak wyszedł ze swojego poprzedniego stanu, na jego pysk znów wrócił grymas niezadowolenia, a w ślepiach było widać lekkie poirytowanie. Aż zacisnął mocniej szczęki i najwyraźniej nie miał najmniejszego zamiaru puścić.

Licznik słów: 452
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Rhaegranthur
Dawna postać
Strzelec
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 75
Rejestracja: 05 wrz 2017, 13:32
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Wężowy
Mistrz: samouk
Partner: wolny strzelec

Post autor: Rhaegranthur »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry wzrok, Pamięć przodka
Zastanowił się chwilę cóż też powinien teraz zrobić... szkoda, że ktoś nie napisał jakiegoś poradnika na temat wychowywania piskląt przydałby mu się teraz. Co robiła jego matka, wyklute – jest, wylizane – jest, jajko zniszczone – jest... Zachmurzył się szukając w pamięci dalszych instrukcji i wtedy też poczuł coś na wąsie. Coś zmieniło się po chwili w ból gdy igełki zębów zaczęły przebijać delikatną w tym miejscu smoczą łuskę.
-Do kroćset.– warknął przez zęby nie chcąc wrzasnąć, a łzy odważyły się zamajaczyć w jego ślepiach. Na bogów, ależ boli! I to przez takiego małego smoka. Wielka łapa pojawiła się obok pyszczka młodzika i nagle zamknęła mu oba skrzydełka nosa. Rhae mógł być bardziej brutalny i po prostu rozewrzeć mu pyszczek, ale... pisklę było jeszcze zbyt delikatne. Dlatego też postawił na podduszenie! Nie mogąc oddychać nochalem w końcu otworzy paszczę.
-Ty mały... czekaj no aż twoje urosną.– rzucił spomiędzy zębów ewidentnie dając młodemu znać, że nie podoba mu się to co robił.
Po ewentualnym uwolnieniu się Rhae złapał młode łapą za kark i uniósł do góry.
-I co ja mam z tobą począć.– westchnął przyglądając mu się z dołu. Może...
-Ej, chcesz jeść może?– uniósł brew rozglądając się po grocie i postawił młode na ziemi. Wstał powoli i w końcu cielsko uwolniło pisklę. Jedyne co znalazł to kilka skrawków po swoim posiłku... no cóż... nie miał zbytnio szczęście z jedzeniem. Podsunął młodemu mięso i siadł patrząc na niego roziskrzonymi w półciemnościach ślepiami.

Licznik słów: 241
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Matthew Mercer (głos Rhae)
Nauki (kogoś i u kogoś): 1,2,3
Fabuły: 1, 2, 3
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Tial nie spuszczał wzroku ze swojego ojca nawet na moment, a gdy usłyszał warknięcie, w jego ślepiach pojawiła się odrobina... strachu? Młody nie spodziewał się takiej reakcji po tym co zrobił i był nieco zaskoczony z powodu zaistniałej sytuacji. Lekko drgnął, kiedy ojciec zbliżył do niego łapę, a jak pazury zacisnęły się na skrzydełkach malutkiego nosa... Rhae musiał zdać sobie sprawę, że popełnił błąd.
Młody gwałtownie szarpnął łebkiem, cofając go do tyłu, mając na celu wyrwanie się z "uścisku". Jednocześnie warknął gardłowo, a drobne kiełki, które cały czas trzymały sumiastego wąsa, przejechały po sporym odcinku jego długości, zanim pisklak zdecydował się otworzyć pysk. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę co zrobił, a spojrzenie błękitnych oczu znów skupiło się na większym smoku. Tym razem nie było w nich ani strachu, ani poirytowania, jednie lekki szok i zaskoczenie spowodowany czynami Rhae. To chyba jednak było za dużo, żeby mały, pisklęcy łebek był w stanie sobie to przyswoić.
Gdy zawisł w powietrzu, trzymany za kark przez łapę ojca, na pysk znów wrócił grymas zdenerwowania i irytacji. Zdecydowanie nie podobało mu się to wszystko, co ten duży z nim robił! Wykorzystywał swoją przewagę i podnosił go sobie, przekładał, popychał, robił to co mu się podobało! Pisklak zaczął już obmyślał kolejną zemstę, gdy ojciec wpadł na kolejny pomysł i odłożył go na ziemię. Na to tylko czekał! Z trudem obrócił swoje długie cielsko i małymi, niezgrabnymi kroczkami zaczął dreptać w kompletnie inną stronę, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie zaraz zaliczy bliskie spotkanie z jakąś ścianą. Byleby uciec jak najdalej!
Ale... zaraz... Pisklak poruszył noskiem, a do jego nozdrzy dotarł zapach, który wydawał mu się dość... przyjemny. Chude łapki zatrzymały się, a młody padł zadkiem na zimną podłogę jaskini. Potrzebował krótkiej chwili na obmyślenie dalszego planu działania. Poruszył niewielkimi skrzydłami, które irytowały go jak wiele innych rzeczy do tej pory – no bo w końcu siedziało mu to to na plecach, było ciężkie i na dodatek wydawało dziwne dźwięki jak się tym ruszyło za mocno, albo dotknęło ziemi. I on ma z tym żyć? Mruknął niezadowolony.
Nie potrzebował dużo czasu żeby zapomnieć o swoich poprzednich przemyśleniach. Powoli wstał i ponownie się obrócił, żeby wrócić do miejsca z którego przed chwilą chciał uciekać... i miał nadzieję, że będzie warto! A jednak... niebieskie ślepka ujrzały jedynie skrawki mięsa. I on ma się tym najeść? Posłał ojcu obrażone spojrzenie, po czym zbliżył się do resztek pożywienia i zaczął je powoli żuć. Nie czuł się najlepiej, ale skoro ma przynajmniej tyle to szkoda byłoby nie skorzystać, prawda?

Licznik słów: 417
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Rhaegranthur
Dawna postać
Strzelec
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 75
Rejestracja: 05 wrz 2017, 13:32
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Wężowy
Mistrz: samouk
Partner: wolny strzelec

Post autor: Rhaegranthur »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry wzrok, Pamięć przodka
Po tym jak maluch przeciągnął zębami po prawie całej długości jego wąsa miał wielką, ale to na prawdę wielką ochotę postąpić jak jego siostra. Zjeść go tu i teraz, mieć spokój i znów grotę tylko dla siebie. Poparzył na niego oceniając wartości odżywcze po czym westchnął ciężko. Przeżył wylizanie pisklęcia chyba nie mogło być aż tak źle by go od razu musiał mordować. Przejechał łapą po pysku po czym skupił się na szukaniu mięsa.
Jasne, że kątem oka zauważył jak mały się oddala. I co potem... wylazłby na zewnątrz i jakieś bydle by go złapało, chciało zjeść. I co by było jeszcze później? Wołanie o pomoc rzecz jasna, dlatego też Rhae miał gdzieś to co wyczyniał młody przynajmniej w tej chwili. Poza tym pewnie ciapa zgubiłaby się w ciemnościach i zaczęła piszczeć w proteście, że jak to tak. Tu było jasno, a tam w głębi ciemno. Pozostawał też ostatni fakt, zanim Tial wyszedłby z okręgu światła Rhae już dawno zdążyłby mu podłożyć po łapy własny ogon. No dajcie spokój, taki maluch daleko by nie polazł jak ledwo ze skorupy wyszedł.
Z tych wszystkich powodów razem dumny tatuś po prostu rzucił ochłapem mięsa i zaczekał aż synek do niego wróci. Uśmiechnął się pod nosem widząc w tył zwrot. Następnie to posępne niemal oburzone spojrzenie.
-Ej młody myślisz, że tak łatwo o pożywienie? Ja w twoim wieku nie dostałem nic więc powinieneś się cieszyć chociaż z takiego skrawka. Trzeba dziękować naturze za to co nam daje a nie grymasić jakby się było co najmniej człowiekiem.– rzucił poważnym tonem. Ciekawe czy chociaż szczypta informacji trafi do tego małego łepka.
Rhae sprawił, że magiczny płomyk unoszący się przy suficie nieco zwiększył swoją moc. Dzięki temu w grocie było jaśniej, ciepłe pomarańczowo-żółte światło oblało oba smoki.
Zaczekał aż młodzik zje po czym podumał chwilę. Najważniejsze to umieć uciekać...

-Dobra, dość leniuchowania. Wstawaj na równe łapki jak tata. Jestem twoim zhangbèi, Rhaegranthur. Czyli ja, jasne? Ja jestem tata ty mój syn Tialdreith.– powiedział spokojniej i wstał. Mimo krótkich łap teraz znacznie górował nad młodzikiem.
-Pierwsze zadanie to... widzisz ten duży kamień.– wskazał go łapą na granicy światła.
-Musisz szybko do niego dobiec, na razie po prostu szybko idź.

Licznik słów: 362
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Matthew Mercer (głos Rhae)
Nauki (kogoś i u kogoś): 1,2,3
Fabuły: 1, 2, 3
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Przeżuwał resztki mięsa, podczas gdy jego ojciec znów coś do niego mówił – a do małego łebka nie trafiały praktycznie żadne informacje, bo czego można oczekiwać po tak młodym pisklęciu? Nie potrafił mówić, nie znał też znaczenia żadnych słów, więc do jego uszu trafiały jedynie pozbawione jakiegokolwiek sensu dźwięku. No, może mógł się nieco sugerować tonem jakim mówił Rhae – i wychodziło na to, że to coś ważnego. Ale co z tego, skoro młody i tak nie wie co?
Pionowe źrenice na moment powędrowały do góry, skupiając swój wzrok na płomieniu, na który wcześniej nie zwróciły uwagi. Mały na moment przerwał jedzenie i zaczął obserwować magiczny twór z zainteresowaniem. Niezwykle zaciekawiło go to, jak płomyczek rozświetla całą grotę, w czego efekcie nie muszą siedzieć w ciemności.
Ale mimo wszystko jedzenie okazało się bardziej interesujące, dlatego Tial zaraz wrócił do posiłku, a zaraz po tym jak skończył, powoli wstał i zamruczał zadowolony. Najchętniej poszedłby spać.
Jedyny problem w tym momencie tkwił w tym, że duży najwyraźniej nadal nie zamierzał dać mu spokoju. Młody przymrużył oczy, spoglądając na starszego z lekkim znudzeniem, ale tym razem przyłożył większą wagę do wypowiadanych przez niego słów. Być może coś tam zostało w tym małym, głupim łebku, być może zapamiętał jakieś pojedyncze słowo lub mniej więcej zrozumiał co znaczy... ale jakoś nie śpieszyło mu się do tego żeby któreś z nich powtórzyć.
Polecenie wydane przez samca też raczej nie zostało zbyt dobrze zrozumiane i gdyby nie to, że zdecydował się wskazać na oddalony od nich kamień to młodzik w życiu nie domyśliłby się o co mu chodzi. Przez chwilę pomyślał, wpatrując się w ojca, po czym doszedł do wniosku, że tym razem łaskawie go posłucha i nie będzie z nim "walczyć". Odwrócił się w stronę swojego "celu", po czym zaczął dreptać w jego stronę. Powoli, niezgrabnie, najpierw lewa łapa, potem prawa i od nowa. Długie ciało niezbyt mu w tym pomagało, tak samo ogon, który jak na złość nie chciał trzymać się z tyłu, bo uznał, że dużo wygodniej będzie mu pod łapami pisklęcia. Mimo to młody usilnie go pilnował i starał się nie popełnić żadnego błędu – no bo w końcu nie może się tak po prostu potknąć i pozwolić żeby duży to zobaczył! Pewnie znowu poczuje się lepszy, a do tego nie można dopuścić. A to, że jest większy też nie oznacza, że może się tak czuć. Niech tylko poczeka aż Tial urośnie!
Wracając do pisklęcia, gdy tylko poczuło się nieco pewniej, przyśpieszyło kroku. Stawiało na przemian łapy, cicho stukając pazurami o podłogę jaskini. Ogon mimowolnie zaczął lekko kiwać się na boki, ale przynajmniej nie dotykał ziemi. A skrzydła, które wcześniej zwisały mu po bokach, prawie ciągnąc się po ziemi, nieco uniósł żeby go nie spowalniały, choć nadal nie wiedział co ma z nimi zrobić. I w ten sposób dotarł do kamienia, obok którego stanął, będąc niezwykle zadowolonym z samego siebie.

Licznik słów: 477
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Rhaegranthur
Dawna postać
Strzelec
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 75
Rejestracja: 05 wrz 2017, 13:32
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Wężowy
Mistrz: samouk
Partner: wolny strzelec

Post autor: Rhaegranthur »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry wzrok, Pamięć przodka
W końcu jego synek ruszył zadek i poszedł w kierunku kamienia. Kilka razy niemal przewrócił się o własny obok, drugie tyle walczył ze skrzydłami. Swoją drogą Rhae nie wiedział skąd jego potomek wytrzasnął te bezużyteczne wyrostki skórne pokryte piórami. Zadumał się wydymając lekko wargi i mrużąc ślepia. To nie szło tak jak powinno. W dodatku mały ciapciak wcale nie rozumiał jego słów.
-Trzeba cię będzie nauczyć sensownie mówić, bo inaczej ktoś weźmie cię za idiotę.– westchnął w międzyczasie jakby to był ich największy problem w tej chwili. Z resztą jakby go miał przedstawić samicom jeśli by się ślinił i nic nie gadał?! To jego syn musiał się jakoś prezentować nawet z niepotrzebnymi kurczakowymi skrzydłami.
-Teraz do mnie.– rzucił nie wiedząc po co skoro i tak go nie rozumiał.
-Tu do taty, ale szybciej.– dodał wskazując miejsce przed sobą.
/tu opisz drogę
Po tym jak dotarł do ojca, Rhae wciągnął ku niemu łapy. Najpierw przygiął mu skrzydła do boków ciała i przyginał je dopóki mały nie zrozumiał, że tak mają być ułożone. Następnie ogon... uniósł go lekko do góry i znów unosił dopóki mięśnie nie załapały, że ogon ma nie wlec się za smokiem po ziemi. Samiec otarł niewidzialny pot z czoła i klasnął przednimi łapami. Znów wskazał kamień i klepnął młodego w zadek by go popędzić. Pozycje już miał dobrą... może teraz przyspieszy, musiał tylko poradzić sobie z długim ciałkiem. Swoją drogą bieg był strasznie nie wygodny... W wodzie młodemu będzie lepiej.

Licznik słów: 242
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Matthew Mercer (głos Rhae)
Nauki (kogoś i u kogoś): 1,2,3
Fabuły: 1, 2, 3
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Łatwo można było zauważyć, że świeżo wykluty pisklak nie był zachwycony pomysłami swojego ojca. Od czasu do czasu posyłał mu poirytowane spojrzenie, które wyrażało całe, zgromadzone w rogatym łebku niezadowolenie spowodowane "treningiem". Dopiero co musiał męczyć się ze skorupą jaja, a już łaził jak głupi po jaskini, bo jakiemuś staruchowi tak się podobało. Ile jeszcze będzie musiał z nim wytrzymać?
Ciche mruknięcie wydobyło się z gardła młodego, podczas gdy do jego uszu trafiały kolejne, niezrozumiałe wyrazy i dźwięki. Powoli kiwał łbem dając znak, że przynajmniej słucha tego, co mówi wężowy, po czym siłą dedukcji doszedł do wniosku, że chyba znowu musi iść z powrotem przez całą grotę. Ugh.
Stawiał kolejne kroki, tym razem już sprawniej, nie brakowało mu też pewności siebie. Mimo to wciąż był daleko od ideału, co wprowadzało go w lekkie zakłopotanie i poirytowanie, które usilnie starał się zignorować. Oddychał spokojnie, podczas gdy jego ślepia spoglądały na teren przed nim, który na szczęście był pozbawiony wszelkich przeszkód. Ot, zwykła, twarda i zimna podłoga jaskini. Charakterystyczny stukot rozchodził się echem po grocie, przy każdym zetknięciu pazurów młodego z podłożem. Polubił ten dźwięk.
Pilnował każdego swojego kroku, mimo, że poruszał się znacznie szybciej niż wcześniej. Drobne łapki lekko odbijały się od ziemi, podczas gdy niewielkie ciałko delikatnie podskakiwało. Jego długość raczej nie sprzyjała w tej nauce, bieg był po prostu... niewygodny. Tym bardziej, że młodzik jeszcze nie do końca rozumiał jaką pozycję powinien przybrać.
Dopiero pomoc ojca była w stanie coś zdziałać. Jak zwykle, z grymasem niezadowolenia na pysku, młody pozwolił żeby rodzic "ustawił" go tak jak trzeba. Cicho prychnął, dając dużemu do zrozumienia, że wcale tego nie potrzebował i na pewno poradziłby sobie sam.
I teraz, gdy czuł się już odpowiednio przygotowany, był w stanie ruszyć na kolejną "wędrówkę". Po jaskini znów rozległ się echem dźwięk pazurków stykających się z twardym podłożem, gdy młody z całkiem zadowalającą prędkością mknął przed siebie. Tym razem nie przykuwał już większej uwagi do każdego kroku, pozwalał myślom zająć się czymś kompletnie innym, podczas gdy łapy prowadziły go do celu.
A tam się zatrzymał i odwrócił krótki łeb w stronę ojca, który mógł zauważyć, że wyraz pyska młodego nieco się rozpogodził. Ciekawe na jak długo.

Licznik słów: 361
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rhaegranthur
Dawna postać
Strzelec
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 75
Rejestracja: 05 wrz 2017, 13:32
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Wężowy
Mistrz: samouk
Partner: wolny strzelec

Post autor: Rhaegranthur »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry wzrok, Pamięć przodka
Obserwował wśród stukotu młodych łapek poczynania swojego syna i musiał przyznać, że całkiem nieźle sobie radził. Uparciuch przez to, że chciał być niezależny całkiem szybko łapał. Najgorszy moment miał jednak dopiero nadejść... Rhae nie spodziewał się zobaczyć pogodnego wyrazu pyska u Tiala. Co to miało być? Jakiś podstęp?! Za chwilę znów pewnie chciał mu się rzucić na wąsy... Czemu serce zabiło mu mocniej. Chciałby klasnąć w łapy, ale zamarł dumając co miałby teraz zrobić. Odchrząknął i skinął łbem.
-Dobrze mały, teraz wróć do mnie.– i w sumie wiele więcej nie potrafił wykrztusić. Już wystarczająco dziwnie się czuł. Poklepał miejsce przed sobą dając mu znać by przybiegł do niego.
-Tym razem machnij co jakiś czas skrzydłami by zabrać więcej pędu. Widziałem jak czasem smoki tak robią.– dodał i pokazał mu na sobie o co chodzi. Przednie łapy udawały skrzydła... czy więcej trzeba było dodawać?
-Musisz mnie okrążyć.– tu znów pokazał o co mu chodzi.
-Następnie skrzydła ciasno do siebie i głowa nisko.– stanął w pozycji po czym klepnął miejsce obok siebie i wskazał kamień przy którym stał młody. Miał więc wypróbować dwie metody szybkiego biegu i zakręcić... Ciekawe co mu z tego wyjdzie...

Licznik słów: 192
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Matthew Mercer (głos Rhae)
Nauki (kogoś i u kogoś): 1,2,3
Fabuły: 1, 2, 3
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
O dziwo Tial długo się nie zastanawiał, tylko posłusznie wykonał polecenie. Znów pobiegł miękko stawiając każdy krok, a cichy stukot pazurów o kamienną posadzkę rozchodził się echem po całej grocie. Przebierał łapami na zmianę, z każdą chwilą nabierając coraz więcej pędu i choć jego bieg nie należał do najlepszych to z czasem wychodziło mu to coraz lepiej.
Ostrożnie uniósł niewielkie, pierzaste skrzydła, które do tej pory spoczywały przy jego bokach. Delikatnie je rozprostował, nieprzyzwyczajony do wykonywania za ich pomocą zbyt dużej ilości ruchów, po czym zgodnie z instrukcją, delikatnie nimi machnął, nie zatrzymując się nawet na moment. Nie wyszło mu to najlepiej i prawie doprowadziło do utraty równowagi, lecz poczuł delikatną zmianę. Odrobinę przyśpieszył i jeśli wystarczająco dużo potrenuje to w przyszłości powinno być dużo lepiej.
Następnie przeszedł do zakrętów. Musiał okrążyć swojego ojca, więc i wykorzystać poznane wcześniej umiejętności. Wyginanie długiego, wężowego ciała nie należało do najprostszych, ale musiał się do tego przyzwyczaić. Skrzydła powróciły do boków, a samczyk delikatnie wygiął ciało, razem z ogonem, a pysk skierował w stronę w którą chciał pobiec. Chwilę później musiał wykonać kolejny zakręt, dlatego po prostu powtórzył te czynności z jak największą dokładnością, przykładając uwagę do każdego, nawet najdrobniejszego ruchu. Nie chciał popełnić błędu, bo mogłoby to być równoznaczne z upadkiem czy zrobieniem sobie krzywdy.
Znów rozprostował podłużne ciało i wsłuchał się w kolejne polecenie. Skrzydła, które do tej pory tkwiły przy bokach przycisnęły się do nich jeszcze mocniej, a uniesiony wysoko łeb obniżył się razem z szyją. A łapy wciął pracowały.
W ten sposób młody poruszał się jeszcze szybciej. Czuł wyraźną różnicę między zwykłym chodem a biegiem. Łapy, które do tej pory zamiennie stykały się z ziemią poruszały się w nieco inny sposób, sprawiając, że młody praktycznie podskakiwał, momentami całkowicie odrywając się od ziemi.
Gdy tylko dotarł do wskazanego kamienia, ponownie spróbował zakręcić, chcąc okrążyć swój "cel". Przy tym sposobie biegu zdawało się to być nieco cięższe, ze względu na prędkość jaką udało mu się osiągnąć. Kiedy wygiął ciało, jego łapy przejechały po ziemi, sprawiając, że prawie utracił równowagę i wylądował na kamiennej powierzchni, lecz udało mu się ją odzyskać w ostatniej chwili. Odrobinę zwolnił, dając sobie trochę czasu, po czym znów ruszył z nadzieją, że przy kolejnej próbie pójdzie mu lepiej – i tak się stało. Tym razem nie popełnił poprzedniego błędu i udało mu się odpowiednio wykonać ćwiczenie.
A wtedy zaczął hamować, aż w końcu całkowicie się zatrzymał i usiadł na ziemi. Westchnął cicho i spróbował uspokoić przyśpieszony oddech. Był zmęczony.

Licznik słów: 412
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Nocny Tropiciel
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 758
Rejestracja: 04 maja 2018, 20:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Skrajny

Post autor: Nocny Tropiciel »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,O,MP,MA,MO,Kż,W: 1| Skr,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Czempion; Wybraniec Bogów
Opuszczona grota stanowiła dokładnie to czego Khuran szukał właśnie w tej chwili. Miał za sobą bardzo ciężkie kilkanaście godzin polowań bez przerwy. Polował cały poprzedni dzień i noc, a teraz gdy w końcu zaczęło świtać uznał że jest zbyt zmęczony by kontynuować. Nie czuł potrzeby wracania do obozu, nie miał czego tam szukać. Jeszcze natknie się na coś od czego teraz uciekał w stronę ciągłych, długich i morderczych sesji polowań podczas których nie miał czasu myśleć, a gdy robił przerwy był na myślenie zbyt zmęczony. W ten sposób w ciągu ostatnich kilku dni spędzał swój czas nie pokazując się ani na moment w obozie. Jednak jego instynkt samozachowawczy aż krzyczał na niego w tym momencie że nie może dłużej łazić po terenach ziemi w tym stanie. Gdyby zaatakowały go drapieżniki nie miałby sił by się bronić. Ba, nie miał nawet sił by upolować coś większego od królika, a i z tym było ciężko. Tak więc skierował się w stronę bezpiecznych terenów wspólnych. Po dotarciu na nie i po dłuższej chwili spędzonej na poszukiwanie schronienia znalazł coś co wyglądało na opuszczone smocze leże. Wlazł do niego i po wejściu wgłąb na zaledwie ogon położył się na gołej skale i próbował usnąć.

Licznik słów: 200
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
.
Enigma Horyzontu
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 515
Rejestracja: 29 kwie 2018, 20:57
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 39

Post autor: Enigma Horyzontu »

A: S: 4| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,L,MP,MO,MA,Skr,Śl,K,W:1 | A:2 | O:3
Atuty: Silna; Chytra Przeciwniczka, Twarda jak diament
Szukała towarzystwa. Bójki. Kłopotów. Czegokolwiek. Ostatnie dwa dni były tak korpnie nudnee, nieznośne i bezbarwne. Spała do południa a potem latała bez celu po terenach Ognia i poza nimi. Nie znała jeszcze terenów na pamięć, nie znała ich nazw a dotarcie do poszczególnych miejsc opierała na charakteerystycznych dla niej punktach orientacyjnych. Miała wrażenie, że wszystkie smoki pochowały się w jakichś szczelinach. W sumie to mogłaby zajrzeć.
Była na terenach wspólnych, przy Czarnym Wzgórzu – tą nazwę pamiętała bardzo dobrze. Szybko wypatrzyła szczelinę w dolinie i ślady łap smoka. Wylądowała więc przed wejściem do wnętrza i wsadziła tam swój łeb. Hmm...trochę ciemno. Dmuchnęła w ziemię niewielkim, lekkim strumieniem ognia aby nieco rozświetlić wnętrze. I dopiero wtedy zauważyła tam smoka, czarno-szarego i cuchnącego Cieniem. Tajmenica od razu cofnęła się w tył niczym poaprzona. Warknęła niezadowolona i powiedziała
– Wyłaź stamtąd Cienisty, co ty tam w ogóle robisz

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocny Tropiciel
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 758
Rejestracja: 04 maja 2018, 20:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Skrajny

Post autor: Nocny Tropiciel »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,O,MP,MA,MO,Kż,W: 1| Skr,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Czempion; Wybraniec Bogów
To wszystko mało nie skończyło się bardzo nieprzyjemnie. Khuran spokojnie sobie leżał w grocie i próbował usnąć, gdy nagle usłyszał straszny harmider za grotą którą wybrał sobie za tymczasowe schronienie. Chwilę później jakiś smok wetknął w nią swój łeb i zionął ogniem w jego kierunku. Czarnołuski z racji swojego zmęczenia i niekorzystnej pozycji jaką przybrał do snu nie miał czasu na wykonanie uniku na szczęście położył się zadem w kierunku wejścia, więc niewielki płomień nieszkodliwie polizał jego łuski nie wyrządzając szkody. Niemniej łowca podniósł się szybko na równe łapy bardzo niezadowolony że jakiś smok bez powodu mu przeszkadza. Z wnętrza groty spojrzął się na smoka który to uczynił.Samica, śmierdząca ogniem. No oczywiście. Z jakiego innego stada mógł to być smok który napada losowe smoki próbujące w końcu się wyspać?? Słysząc pytanie parsknął głośno.
-Co robię? Pilnuję własnych spraw i dobrze ci radze byś zajęła się tym samym. Lepsze pytanie to ty robisz?
To nie był dobry początek rozmowy o ile samica chciała ją nawiązać.

Licznik słów: 164
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
.
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3643
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 272
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »

A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Doliną Rozpaczy wstrząsały jęki brzmiące zupełnie jak smocze głosy. Zapadł już zmrok i blade oczy mlecznołuskiej dostrzegały tylko zarys mrocznych ziem po których stąpała. Zza chmur nie wyszła jeszcze Srebrna Twarz i nie pamiętała nocy tak ciemnej jak dzisiejsza. Jednak właśnie tę wybrała sobie na wędrówkę, dochodząc do wniosku, że nikt inny nie wpadłby na równie szalony pomysł. Daleko w górze przez granat zaczęły przeświecać pierwsze gwiazdy, zbyt blade jednak, aby oblać światłem ziemię.
Miękkie poduszki łap stykały się z podłożem bezszelestnie prowadząc białą dalej przez ciemność. Wiedziała już, że przekroczyła granicę, nie była ona jednak tak silnie zaznaczona jak tam, gdzie spotykały się stada. Musiała więc dotrzeć na tereny wspólne, których istnienie było dla niej niemałym zaskoczeniem. Także powiewem świeżości po spędzeniu połowy swojego życia w małej, zamkniętej społeczności rodzinnej.
Instynkt zaprowadził ją na wzgórza, pomimo, że małe, przyjemnie było poczuć skosy i twarde skały pod łapami. Truchtała tak jeszcze przez chwilę, dopóki nie napotkała ciemności jeszcze czarniejszej niż otaczająca ją noc. Stała tak przez chwilę, wpatrując się w otchłań i wsłuchując się w otoczenie. Po tej krótkiej chwili wahania, wywołanej raczej chęcią wykrycia potencjalnego intruza – weszła w głąb.
W następnej chwili wokół mlecznołuskiej zaczęły się wynurzać z ciemności niewielkie świetliki. Tańczyły w swoim osobliwym tańcu wokół jej szyi i wystrzeliwały naprzód, oświetlając jej dalszą drogę. Rozpierzchały się gdy szła i zawieszały na stropie szczeliny, niczym dziesiątki maleńkich Złotych Twarzy. Było jasne, że podlegały woli pachnącej lasem i krwią smoczycy.
Nie miała powodu tu być. Jak wiele razy w swoim życiu zdawała się na intuicję, zachcianki i po prostu chęć rozwiania wiecznie męczącej ją nudy. Poddawała się więc swoim impulsom, trafiając na śpiących olbrzymów, rozbite stada, także na lekko przygłupie osobniki, a dzisiaj także na opuszczone jaskinie w środku nocy. W niektórych miejscach utrzymywały się jeszcze niknące, stare zapachy, ale nie zaprzątała sobie nimi głowy. Zamiast tego przy pomocy świetlików zaczęła rozglądać się po ziemi, za skałami i stalagmitami, być może w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej się przydać. Bezdźwięczne światełka podążały za nią posłusznie, dając blade, ale wystarczające złociste światło. Tańczyło na jej mlecznobiałych łuskach niczym płomyki ognia.

Licznik słów: 351
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Śpiew pasował do tej okolicy. Dolina Rozpaczy zdawała się dobrze oddawać to co młody samiec czuł i czego był światkiem w ostatnim czasie. Czy pojawił się w tym miejscu właśnie po to? By uciec od uczuć, świata i cierpień jakimi inni go obrzucają? Może jednak chciał po prostu pobyć sam? Nie chciał jednak znaleźć się w szczelinie. Samiec nawet pomimo tego, że leciał nisko nie dostrzegł jej w momencie lądowania i zwyczajnie do niej wpadł. Przez krótki moment wewnątrz dało się słyszeć ciche dudnienie spowodowane uderzeniem lekkiego, jak na smoka, ciała. Samiec jednak w końcu upadł ostatecznie wydając z siebie głuchy jęk. Całe szczęście nic poza kilkoma zdrapanymi łuskami mu się nie stało.
Gdzie teraz był? Nie pamiętał tego miejsca z żadnego z własnych spacerów. Samiec po podniesieniu się z gleby zaczął powoli stąpać wgłąb jamy. Nie wydawała się być chociaż trochę przytulna jak groty Ognia. Czuć było stęchliznę i pył unoszony krokami samca i... kogoś jeszcze. W słabym świetle dostrzegł zarys. Smok? Tak mu się wydawało na pierwszy rzut ślepia. Kilka kolejnych kroków w akompaniamencie stukania szponów skrzydeł o posadzkę.
~ Witaj.~ Rzucił wgłąb. Może jego przypadkowa towarzyszka to usłyszy. Sam Fern z pomocą magi stworzył drobnego duszka nie większego niż szpon. Duszek ten unosił się nad łbem czarodzieja i bladym błękitnym światłem oświetlał mu drogę.

Licznik słów: 217
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3643
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 272
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »

A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Jej wargi uniosły się ostrzegawczo, odsłaniając czarne kły w odpowiedzi na huk. Długa szyja wygięła się w łuk, gdy zaczęła wodzić wzrokiem po jaskini w poszukiwaniu źródła hałasu. Po jaskini poniósł się cichy warkot, ale gdy tylko ognisty zebrał się na nogi, nastała cisza. Chwilę potem iskry rozpierzchły się i znikły, a wokół zapanowała ciemność gęsta jak smoła. Srebrna Twarz była dziś nieobecna, pozbawiając noc ostatniej szansy na blask. Wykorzystała ten krótki moment, aby przesunąć się głębiej, chowając za ogromnym stalagnatem. Chwilę później po ścianach tańczyło już blade światło tworu czarodzieja, ale ona pozostawała w ukryciu, zdecydowana zabawić się chwilę z niespodziewanym gościem. Nie bała się, zresztą nawet nie potrafiła. W ciemności błysnęły kły, były jednak poza zasięgiem wzroku Śpiewu.
Komu zawdzięczam wizytę? – Odezwała się niskim i melodyjnym tonem, jakby zachęcając przybysza do wejścia głębiej. Dźwięk odbił się od ścian tunelu i powtórzył kilka razy, dając mylące wrażenie jednoczesnej bliskości i dalekości właścicielki głosu.

Licznik słów: 156
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej