OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Onyksowa PieśńAno, działały i to dobrze! Kwarc błysnął, oślepiając samicę. Ta znalazła się w korytarzu. Naprawdę długim i ciemnym korytarzu. Do tego całkiem ciasnym. Jej zadanie? Ano było całkiem proste! Dotrzeć na drugi koniec. Kiedy zrobiła parę pierwszych kroków, dowiedziała się już, czemu jest to zadanie. Ta odnoga najeżona była kolcami, które nieprzyjemnie naruszały jej ciało, wywołując, no cóż, ból. Bardzo nieprzyjemny, bo przebijał się przez jej futro. Kolce docierały do mięsa i samica szybko zaczęła krwawić. Na szczęście rany nie były zbyt głębokie, bardziej, były płytkie. Irytowały, było ich trochę, ale Pieśń dała radę je znieść. Gorzej, że im głębiej szła, tym było gorzej i niektóre kolce zostawiały porządne szramy. Do tego temperatura. Zaczęło robić się jej niezwykle gorąco, nie wiedziała czy dostaje gorączki, czy po prostu w korytarzu robi się cieplej. Jeszcze ta wszechogarniająca ją ciemność… To znaczy, ona nie była częścią wyzwania, po prostu, stawała się nieprzyjemna, bo ciężko było zidentyfikować co tym razem krzywdzi jej ciało.
Ale po niezwykle długiej podróży, podczas której była już na skraju utraty przytomności, zaczęła dostrzegać światło. I bardzo dobrze, bo nabawiła się różnej maści ran, niektóre chyba były nawet magiczne? Chyba, bo coś na przykład skwierczało, jakby wyżerało jej futro i skórę. Niektóre były też gorące, inne zimne, a i samo podłoże w pewnych odcinkach było upstrzone kolcami. Ale dobra, kiedy dotarła do samego końca i wkroczyła w ścianę światła, too… Wyszła przed Kwarc! Wróciła! Nie widziała nigdzie swoich ran, ale zdecydowanie je czuła, ehhh… Pewnie szybko to minie, ale no. A, zapłaty też nigdzie nie widziała.
Hektyczny Kolec
Różane krzewy? No dobrze! Kwarc błysnął jasnym światłem i przeniósł samca… No, w sam środek lasu! Tak jakby. Bo w sumie, zamiast drzew otoczony był cała masą różanych krzewów! I nie tylko ich, bo ciernie i inne tego typu rośliny również się tu znalazły. No, jedyną przestrzenią, które nie była porośnięta tą kłującą roślinnością był kawałek ziemi na którym stał. A żeby nie było mu nudno, musiał sobie znaleźć wyjście. Brodząc w tej nieprzyjemnej roślinności, która z pewnością łaknie jego krwi. Wystarczyło, żeby podążał za śladem z kwiatów róż. O, właśnie jeden wypatrzył! Ruszył więc w tamtym kierunku i kiedy tylko postawił pierwszy krok wśród roślinności, zdał sobie sprawę, że nie są to zwykłe rośliny, a magicznie wzmocnione. Kłuły i przyczepiały się jego ciała o wiele zacieklej, niż normalnie, ciężko także było je zniszczyć. A wbijały mu się nie tylko w ciało, ale także i wewnętrzne części łap, kiedy stawiał krok. Mocno się też o niego ocierały… Ale podążał różanym szlakiem! Aż nie dotarł do rzeczki, w której także pływały te wszystkie ciernie… A kwiat róży znajdował się na drugim brzegu. Eh. Wkroczył więc do wody, która była tak lodowatozimna, że przeszyła go do szpiku kości. Oczywiście, strumień szybko zyskał odcień szkarłatu.
Coś było też nie tak… Samiec płynął i płynął, a cel zdawał mu się nie zbliżać. A zmęczenie, wywołane tym ciągłym płynięciem i ranami, starymi czy nowymi, dawały się mocno we znaki. Uh, chyba świat mu zamigotał już z kilka razy przed oczami…
Płynął tak jeszcze chwilę, ale w końcu dotarł na brzeg, wymęczony. A musiał iść dalej, bo zadanie się nie skończyło…
Jeszcze dłuższy czas włóczył się po tym lesie, brodząc w tych cierniach, aż w końcu nie oślepił go jasny blask, kiedy dotarł do ostatniego kwiatu różny, za którym rozpościerał się widok na ziemie upstrzone różami o najróżniejszych odcieniach. Niestety, nie nacieszył się tym widokiem za bardzo. Jeden oślepiający błysk później samiec znalazł się na powrót przed Kwarcem. Nie widział swojej zapłaty, po ranach także nie było śladu, ale, ból i zmęczenie były jak najbardziej prawdziwe.
Onyksowa Pieśń
Dogadane na pw że miał pójść szmaragd, więc biorę szmaragd
– 24/4 mięsa
– szmaragd
+ Wytrzymałość III
Hektyczny Kolec
– 40/4 mięsa
– bursztyn, jaspis, nefryt
+ Wytrzymałość II i III



























