OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Spojrzała na niego dzikimi ślepiami, w których na ułamek sekundy błysnęły ogniki zaciekawienia. Skoro właściwie nie musiał się szkolić, to zapewne znaczyło, że pochodził zza bariery, tak jak ona.– Ja nie mam tyle szczęścia co on – mruknęła zniechęcona. To przeklęte drzewo. Gdyby w nie nie uderzyła podczas lotu, nadal by wszystko potrafiła i tak jak on tylko czekałaby na test swoich umiejętności.
– Maddara to przekleństwo, więc tutaj się z nim zgadzam. Posługują się nią Ci, którzy są leniwi, bo magia może wszystko za nich robić. A poleganie na własnym ciele to coś iście pięknego – powiedziała kiwając mu łbem. Tutaj się zgadzali. Poniekąd byli w temacie walki, w minimalnym stopniu, ale jednak, więc jeśli ktoś miał bystre ślepia to mógł ujrzeć, jak łuski Grzesznej delikatnie wibrowały pod wpływem ekscytacji. Gdyby tylko mogła stoczyć upragniony pojedynek, skosztować słodkiej i ciepłej krwi wroga... Ale nie mogła. Nie umiała dosłownie nic, i to przez własną nieuważność. Swoją drogą ciekawe, jakim cudem w pełni zachowała pamięć, a straciła wiedzę na temat umiejętności.