OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uśmiechnęła się do Flanny na jej podziękowania, lekko kłaniając się przy tym łbem, w końcu to tylko jej praca. Widząc, że gnomka jest już zdecydowanie spokojniejsza w stosunku do niej, sama i poczuła się pewniej, zerknęła więc do torby co jeszcze tam miała, co mogłoby teraz pomóc. Żal ściskał serce Uzdrowicielki, jednak skoro została wezwana, to znaczyło, że do kogoś Ziemistemu ważnego, a tutaj... po minach jego i jego przyjaciółki jak i wciąż ciągnącej się rozmowie wiedzieć mogła tylko, że wszyscy są zagubieni. Ach ach ach, jeśli dobro popłaca, to powinna znaleźć jutro zioło większe niż nad jeziorem driad...– ...W które niestety wdało się zakażenie, a to już potrafi być bardzo groźne. – odpowiedziała natychmiast z widocznie malującą się na pysku troską i już nie przeszkadzała nikomu więcej w rozmowach, tylko gestem łba wskazała na przyszykowane zioła oznajmiając Flannie, że z nią też spróbuje.
Usiadła więc przy zranionej i rozgniotła w łapie trzymany liść babki lancetowatej, aż zmiękł o zaczął się lepić pod sączącym się sokiem. Położyła opatrunek na zadrapaniach na ramieniu, aby jak najdokładniej pokrył bąble. Następnie sięgnęła po nieckę na żywokost i znów roztarła suchy korzonek, aż wygłaskaną, drewniana powierzchnię przykrył proszek. Kilka kropel wody, szpon w ruch i znów miała przed sobą żywokostową maść, którą nałożyła dokładnie na zadrapania na łopatce. Dzięki bogom, że nie wymagała więcej medykamentów.
Szepnęła jedynie, coby nie przeszkadzać w rozmowie z Wodną, że teraz czas na magiczny etap i położyła łapę na lewym przedramieniu kobiety. Maddara spłynęła ku górze, zaczynając od zadrapania na ramieniu a potem płynnie przechodząc do tego na łopatce przy każdym następnym etapie, i z powrotem – Dziewanna zaczęła od rozprawiania się z infekcją – skrupulatnie przeszła przez obie rany, usuwając za sobą hulaszcze drobnożyjątka i ogniska zapalne rozkładające się pod skórą, przez które była ona tak nieprzyjemnie pokryta bąblami, a także usunęła i gromadzący się w nich płyn, a na końcu skórę objętą chorobą do granic takich, że prościej ją odtworzyć na nowo niż leczyć. Następnie naprawiła sieć naczynek, aby zatamować krwawienie, wyzbyła skrzepów, ochłodziła delikatnie całość – przez co powinno ustać pieczenie i przesączanie się osocza pod skórę, a wraz z tym i powstawanie kolejnych bąbli. I najpierw zabierając się za wypełnienie ubytków na łopatce, później na ramieniu, złączyła przecięte płaty skóry, a wszelkie braki wypełniła nową tkanką – pracując warstwami od najniżej położonej, do tej najwyżej, odtwarzając charakterystyczną budową warstw na kończynie, a na plecach dwunogów, jaką podejrzała po zdrowej stronie gnomki, aż zakończyć mogła na naprawieniu i wytworzeniu mieszków włosowych rozłożonych w odpowiednich od siebie odległościach, coby się nie zapędzać i nie zrogowacieć naskórka kobiety w łuskę. Chociaż ciekawe, jak by wyglądała?
Gdy wszystko było gotowe, wycofała się maddarą z ciała gnomki, ukłoniła jej szybko i odeszła o kilka kroków dalej niej a bliżej smoków, aby nie nadszarpywać jej przestrzeni osobistej już bardziej, niż potrzebne.
– To tylko smocza ciekawość, Flanno, rzadko spotykamy rasy, z którymi można porozmawiać. – wytłumaczyła szybko, przymykając na moment oczy w uśmiechu, gdy padły kolejne pytania w jej stronę, sama Uzdrowicielka nie zadawała jednak żadnych – a zaczęła przyglądać się... konstrukcji której nie mogła niczym opisać, bo przecież nie znała wozów. I skrzynia ta mogła być pchana na tych obręczach, tak? Bo przecież się obracały. Niebywałe. Przeniosła wzrok na Mętnego, chcąc obserwować, jak pomoże to naprawić.
To nie Mokradło został zraniony, a jedynie jego duma. Pierś mu urosła trzy razy, pod nastroszonymi piórami i bogowie, gdyby tylko miał brwi, przypominałyby teraz dwa najbardziej strome stoki prowadzące w jedną przepaść. Ale nie atakował. Rozłożył skrzydła i naprawdę nie mógł stać się już większy. Honorowy wojownik pozwalał maskonurowi na pierwszy ruch, jeśli tylko się odważy przed taką bestią, jaką była kuropatwa. No, dalej tchórzu, uznasz wyższość pana i władcy Mokradła, czy ośmielisz się walczyć?!




















