Culli

[Łaknący Przyjemności]

  Rada od Tatka, by się pomodlić nie była głupia. Spojrzałem wpierw na niego, potem znów na piękne smocze lico wykute w marmurze. Te złote oczy, które potrafiły przyciągnąć uwagę nie jednego smoka, porwać ich dusze i zawładnąć umysłami... Nieświadomie zrobiłem kolejne kroki, by być pod jej łapami. Zapatrzony w nią, w jak najsmaczniejszy i niedostępny kąsek.
– Jesteś naplawdę ładna... – wysepleniłem z podziwem. Stałem chwilę w milczeniu i posadziłem swój kuper na zimnej posadzce. Mój wzrok był utkwiony w złotawych oczach posągu bogini Piękna. Chciałbym móc, chociaż w jakimś ułamku dorównywać jej pięknem. Móc swoim spojrzeniem tak przyciągać zwrok innych dusz. Czy to smoków, czy innych nie smoczych istot... To byłoby straszne, a zarazem intrygujące... W niczym się nie wyróżniam na tle swojego rodzeństwa. Tylko jem i ćwierkam... Chciałbym być w czymś dobry... Wyróżniający się...

// Nytba

[Nytba]

Do uszu Culliego dotarł szelest liści popychanych przez wiatr. Kiedy pisklak znalazł źródło dźwięku, zauważył pod piedestałem pojedynczy kwiat, który wyrósł na ziemi naniesionej do świątyni smoczymi łapami. Jego płatki były dalej schowane w pączku, prześwitując lekko niebieskim kolorem. Czy zarówno on jak i Culli nie potrzebowali tego samego?