Atuty: Bogata z rodu, Nieparzystołuska [Z], Przyjaciel natury
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tato opowiedział jej o magicznych kwarcach, które mogły pomóc w ekspresowej nauce i łamaniu ograniczeń ciała. Zaintrygowana wężowa położyła wyznaczoną zapłatę przed kwarcem, patrząc na przedmiot z wyraźną ekscytacją. Miała nadzieję na poprawienie jej zmysłów, i o to też poprosiła w myślach.
// ametyst, topaz, rubin, szafir i 8/4 mięsa za Percepcję 2
Oba przybyłe smoki mogły liczyć na pomoc – czy to dla siebie, czy swojego kompana. Kwarc odpowiedzialny za spostrzegawczość rozbłysł i udzielił im nauki. Instruujący głos opowiadał o tym, na co należało nieustannie zwracać uwagę poszukując konkretnych rzeczy – czy to w innych smokach podczas rozmowy, czy przedmiotów poukrywanych głęboko w lasach, bądź zwierzyny łownej znajdującej się w pewnej odległości. Kiedy smoczyca i kompan zostali przeprowadzeni przez podstawy sprawnego dostrzegania, przyszedł czas na praktykę. Edimera miała za zadanie wybrać kamień nieznacznie różniący się od reszty spośród wszystkich innych wyłożonych przed nią, zaś Kałdun musiał podążać za śladami pozostawionymi przez nieznane mu zwierzęta tak długo, aż je dostrzeże. Było to o tyle trudne, że musiał wypatrywać podstawowych, wręcz schematycznych rzeczy, a nie tych, które były mu już znajome. Kiedy poradzili sobie z zadaniem, nauka dobiegła końca. Zapłata zniknęła niepostrzeżenie dla nich, mimo wzmocnionej przed chwilą spostrzegawczości.
Kiedy tylko odczuł działanie jednego z kwarców, przeszedł do drugiego. Mama i dwóch leszych już oddzieliło odpowiednią ilość mięsa na kolejną zapłatę. Czuł się odrobinę przytłoczony tą mocą, jednak uznał, że to nic złego. Miało to pomóc mu w pracy jako przyszły łowca!
Stanął przed kolejnym kamyczkiem.
– ... i... i jeszcze pomoc ze zmysłami? Często mam zatkany nos – wyznał szeptem, wyjątkowo wstydząc się swojego problemu z naukami tropienia.
Podobnie jak poprzednio, malec odbył naukę zatrważająco szybko. Wizje tropienia zwierzyny i odnajdywania kamieni szlachetnych przysłaniały jego myśli, spychając je na dalszy plan. W którymś momencie swędziały go nozdrza, pulsowało w uszach, a oczy łzawiły – tyle bodźców otrzymywał na raz. Przynajmniej nie miał już zatkanego nosa. Czuł o wiele więcej zapachów, niż do tej pory.
Wraz z pewnością siebie... oraz mydłem... Yulo zaczynał zyskiwać przeświadczenie, że musiał nauczyć się również prezentacji- tak do olśniewania jak i straszenia. Przyszedł więc do kwarców prosić o właśnie taką naukę, licząc na to, że przyda się to w jego dalszym życiu.
– Przodkowie, pomóżcie mi pokazać światu, że się zmieniłem. Niech moja iskra stanie się ogniem, niech patrzący na mnie wiedzą, że jestem kimś z kim powinni się liczyć. Dziękuję.
Powiedział kładąc sporą kupę mięsa przed piedestałem i kłaniając się. Czekał na kolejny cud, który przybliży go do jego życiowych celów.
I
Boski ulubieniec Darmowy zwiad raz na miesiąc II
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika,
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej III
Tancerz stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Mięso zniknęło, a kryształ rozbłysnął jasnym światłem, oślepiając smoka, niejako zabierając go w daleką podróż.
Powiernik zobaczył swoje odbicie w tafli wody. Oprócz tafli, wszędzie dookoła widział białe światło. Słyszał głos, instruujący go, co powinien robić, by wyglądać dobrze, prezentować się godnie. Kiedy mowa była o mimice, widział jak jego odbicie stosuje się do rad, widział i słyszał, jak pięknieje z każda chwilą. Jak operuje głosem, by podkreślić swoje zdanie, jak nie ulega emocjom, pomimo gniewu, zachowuje spokój. Kiedy mowa była o locie, widział siebie w powietrzu. Latał lekko, z gracją, z dumą, jakby sam wiatr go niósł. Widział siebie spacerującego, stąpającego miękko, ledwo zostawiając za sobą jakiś ślad. Szedł z dumnie uniesionym łbem. Dokładnie tak, jak mówił mu głos, który słyszał cały ten czas, który instruował jego odbicie(albo jego samego!), co należy robić.
Potem znowu spojrzał w taflę wody i… Dostrzegł siebie. Piękniejszego, pewniejszego siebie… Chwila, to nie była tafla, widział siebie w odbiciu kryształu. Światło zniknęło, a samiec znowu zyskał pełną wizję na otaczający go świat.
Nie wiedział kiedy wizja minęła oraz ile trwała, mógł to być równie dobrze sen, ale… Nie mógł zaprzeczyć, że w tym odbiciu prezentował się atrakcyjniej. Lepiej, niż kiedy tu przyszedł.
Samiczka ostrożnie podeszła do magicznego kwarcu. Słyszała o nich od mamy, ale nigdy się tutaj sama nie pojawiła. Właściwie to nie pamiętała czy kiedykolwiek wcześniej była na Terenach Wspólnych... No mniejsza o to!
– Dzień dobry! Ja bym prosiła o to by moje oczy były lepsze. – zaszczerbiotała wesoło do kwarcu. Z torby wyjęła kilka błyszczących kamieni, które dostała od mamy. Położyła je na ziemi przed kwarcem.
Runa postanowiła wykorzystać to, co znalazła w jaskini matki. Skoro teraz musi być sama ze sobą, to będzie robić co chce. Zero ograniczeń... nie musi się nawet dzielić z bratem. Te myśli jakoś trzymały ją w całości i zamieniały smutek w nabudowanie złością, dlatego też trochę "agresywnie" rzuciła torbę z mięsem pod kwarc Wytrzymałości. W myślach powiedziała "Pokaż mi jak być bardziej spostrzegawczą, jak lepiej mogę znajdywać ślady swoich wrogów, ślady zwierzyny łownej, drapieżników i intruzów. Jak szybciej dostrzegać pułapki i podstępy? W zamian za to oferuję te mięso"
Boczasemto,cowydajesiędziwactwem,skrzywieniem jesttaknaprawdęodmiennymrodzajempiękna któregoniepotrafimyzaakceptować. Przynajmniejjeszczenieteraz ________________________A.:Atuty: AIPechowiec – po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. AIISzczęściarz – smok ma 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (ost. użycie: x.x.x) AIIIZaklinacz – stałe -1ST do rzutów na obronę magiczną
Bąbelkowa dobrze nie zakończyła swojej wypowiedzi, a kwarc rozbłysnął jasnym światłem, porywając młódkę ze sobą, w zupełnie inne miejsce.
Stała naprzeciwko ciemnofutrego smoka, którego pysk zakryty był jasną poświatą. Stał w pozycji bojowej i czekał na pierwszy ruch przeciwniczki. Sama Bąbelkowa mogła poczuć się bardziej jak obserwator, albo jakby ktoś nią kierował. Niemal instynktownie zaczęła szukać dziur i luk w obronie przeciwnika, żeby wiedzieć gdzie i jak zaatakować. Oczywiście w tym celu należy wypatrywać drobnych szczegółów. Jak na przykład tego, że smok opiera większość swojego ciężaru na prawej przedniej łapie. Z jakiego powodu to robił? Lewa była słabsza? Planował się wybić z prawej i do niej doskoczyć? Nie widziała tego, ale czuła też, jak ten intensywnie wpatruje się w jej lewą łapę – chce tam zaatakować? Jeśli tak, to oznacza to, że jest mniej skoncentrowany na reszcie jej ciała – atak z jego lewej strony będzie niemal idealny! Zaskoczy przeciwnika i uderzy do z tej strony, na które mniej się skupia i z której może mieć bardziej ranna kończynę!
Kiedy rzuciła się do ataku światło rozbłysło, przedstawiając jej kolejną scenę! Tego typu analiz i pojedynków stoczyła jeszcze dwa i kiedy za trzecim razem chciała uderzyć, nie wiedząc kiedy, na nowo znalazła się przed kwarcem, zatrzymana w połowie ataku. Kamienie zniknęły, a kwarc stał tam, wytworzony przez niego ciemnofutry przeciwnik. Poczuła przynajmniej, że jej prośba została spełniona.
Ryna Żywiołów
Uh, Runa popełniła chyba drobny błąd. Tym razem znalazła się pod kwarcem Percepcji! Na szczęście jej prośba była całkiem jasna. Kwarc posłuchał i rozbłysnął jasnym światłem.
Znalazła się w lesie – bliżej niezidentyfikowanym, nie czuła też żadnego zapachu charakterystycznego dla jakiegokolwiek Stada. Właśnie znalazła ślad zwierzyny. Pozostało jej tylko za nim podążyć… Po drodze zbierała dodatkowe informacje o swojej ofierze, pomagał jej przy tym głos, tłumaczący czego szukać i za czym się rozglądać. Chwilę temu padało, więc wszystkie zapachy były intensywniejsze, a ślady były świeższe. Po odcisku w błocie wiedziała już, że śledzi jelenie. Ile ich było? Dokąd zmierzały? W jakiej były kondycji? To wszystko odkrywała w trakcie, jak podążała za ofiarą. Rozmiar śladów wskazywał, że wśród stada było jedno młode – zarówno musiało stawiać więcej kroków, jak i rozmiar racicy był zdecydowanie mniejszy. Ślad rogów na pniu wskazywał, że wśród stadka był na pewno jeden samiec – po uważnym przyjrzeniu się, mogła też dostrzec, że jeden z jeleni był ranny. Troszkę ciągnął za sobą jedną z nóg. Miała już wszystkie informacje i mogła zacząć obmyślać, co zrobić dalej. Akurat wychynęła z lasu na polankę, gdzie dostrzegła śledzoną grupę – samiec, samica i młode. Z czego mama była tą ranną.
Nie dane jej jednak było dokończyć polowania, światło błysnęło, a samica doświadczyła kolejnej wizji. Miała ich jeszcze ze dwie, każda inna – raz śledziła stado czterech żubrów, znajdując ich nie po odciskach w ziemi, a po kępkach futra na drzewach i po odchodach. Innym razem w porę dostrzegła wylegującego się Demona. Wiedziała już o jego obecności po zapachu i śladach na drzewach dookoła niego. No i po krwi jednej z jego ofiar, brr…
Niezależnie od tego, co chciała zrobić, kiedy tylko dostrzegła drapieżnika, oslepiło ją światło i znalazła się z powrotem w Świątyni. Torba z mięsem była pusta i znajdowała się dokładnie w tym miejscu, w którym leżał demon. Ale hej, poczuła
Runa Żywiołów
– 28/4 mięsa
+ Percepcja III
//Proszę, na przyszłość zdbaj też lepiej o kopiuj wklejkę z narracji, bo zostawiłaś wspomnienie o kwarcu Wytrzymałości
Przed kwarcem staje dziarsko, zupełnie jakby była gotowa na wszystko to, co duszek ma jej do zaoferowania. W rzeczywistości boi się tych całych wizji, a łapy ją zdradzają – drżą. To tylko taki sen, powtarza sobie w myślach. Sny natomiast... nie zawsze bywały przyjemne, ale nie zagrażały jej. Nigdy. Ogląda się na mamę i posyła jej uśmiech. Nie chciała wprawiać jej w kolejne zmartwienia. Eynell była już duża. Była duża i nie mogła cofać się przed wyzwaniami, ani nowymi doświadczeniami.
Strachy, lęki, niepewności – musiała to przełykać i sobie z tym radzić. Przekuwać złe w dobra.
– Uff, dobra – mówi, po czym kładzie przy kwarcu Percepcji trochę kamieni szlachetnych. Nie cofa się ani o krok, ale siada, bo jeśli naprawdę miała lada moment biegać, tak, jak mówiła mama, to wolała przynajmniej robić to na siedząco, aby się nie przewrócić ze zmęczenia.
Mocno zaciska powieki i zęby.
– Tylko się nie duś, tylko się nie duś – powtarza cichuteńko pod nosem niczym mantrę, w obawie przed tym, że zbyt wielki wysiłek fizyczny znowu przyprawi ją o duszności.
Jak to miło, że byt obsługujący kwarce poczekał, aż młódka będzie gotowa.
Kwarc zabłysnął jasnym światłem, oślepiając zarówno Eynell, jak i Bealyn. Ta pierwsza znalazła się w lesie. Wiedziała, że musi szukać zwierząt, różnymi zmysłami. Skąd? Po prostu wiedziała. Na pierwszy ogień poszedł słuch. Do jej uszu dotarło ćwierkanie jakiegoś ptaka, tylko… Żadnego w okolicy nie widziała. Ale miała domysły, z której strony dochodziło! Ruszyła więc w tamtym kierunku, rozglądając się i nasłuchując. Wiedziała, że jest już coraz bliżej źródła dźwięku… Pozostało jej już tylko znaleźć konkretnego osobnika, skrytego gdzieś w koronach drzew. Musiała chwilę się na tym skupić i wytężyć swój wzrok, co było dla niej nieco trudniejsze, ale… Tak, znalazła go! I od razu w chwili, kiedy jej wzrok spoczął na ptaku, błysnęło z niego jasne światło, oślepiając samicę.
Znowu znalazła się w tym samym lesie, w tym samym miejscu. Tym razem musiała rozglądać się za… Żubrem. No i szukała, śladów w ziemi, pozostawionych kępków futra, aż nie znalazła swojego celu! I tak jej czas mijał, musiała w tym samym lesie, cały czas rozglądać się za różnymi zwierzętami, raz lepiej ukrytymi, raz mniej. Zawsze musiała polegać w głównej mierze na jednym ze swoich zmysłów. To zapach, to wzrok, to słuch. Nauczyła się dzięki temu wyłapywać i odróżniać konkretne dźwięki, określać gatunek zwierzęcia po kształćie jego śladu oraz wgłębieniu.
A ostatnim celem, którego szukała była… Jej mama, Bealyn. Kiedy tylko znalazła ją gdzieś w lesie, podążając za śladami jej łap, za dobrze znanym jej zapachu, białe światło zabłysnęło po raz ostatni, przenosząc ją do Świątyni. Była w dokładnie takiej samej pozycji, jak podczas wizji – zastygnięta w pół kroku, skierowana w stronę mamy.
Z persppektywy Bealyn natomiast… Światło błysnęło jeden raz, oślepiając ją na kilka uderzeń serca. Kiedy już odzyskała wzrok, widziała swoją córkę, zastygniętą w pół kroku, zwróconą w jej stronę. Mogła dostrzec, że zapłaty już nie było.