OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Esha postanowiła zostać dzisiaj ze Stri, za którą czasami chodziła krok w krok, naśladując harpicę, na co ta udawała wielce oburzoną, rzucając swoje zaklęcia.Smoczyca jednak czuła, delikatnie, ale jednak, że tej ptasiej skrzekaczce wcale nie przeszkadza jej córka, całkiem dobrze się bawiła, doglądając pisklęcia.
Dlatego też z lekkim serce opuściła legowisko, dając damom czas dla siebie, za to wybrała się na spacer do świątyni. Pomyślała, że cicha modlitwa będzie idealna w ten słoneczny dzień. Łada leciała przed nią, podzwaniając lodowymi skrzydełkami, zadowolona ze spaceru. Uwielbiała biały puch, zimno i wszystko, co z nim związane, więc czasami wpadała w śnieg, wzburzała go, lub tworzyła lodowe kwiaty, która wykwitały, niczym grzyby po deszczu.
Obserwowanie tej beztroskiej duszy niosło ukojenie uzdrowicielce.
Ciche posapywania za nią zaś dawały jasno do zrozumienia, że Krwawiusz dzisiaj nie zamierzał dotrzymać towarzystwa harpii, tylko mieć na oku swoją smoczycę, która wpadała w tarapaty, ledwo szpony jej przekroczyły legowisko.
Prychnęła pod nosem na tą wyłapaną myśl, a jej uszy zadrgały, wyłapując beztroską paplaninę pisklęcia.
Zaciekawiona powiodła złotymi źrenicami wokół, dostrzegając jedynie mgnienie ciałka Łady, która właśnie podleciała do biegnącego mamucika, zrzucając na niego śnieżną zaspę.
Sea uniosła łapę do pyska, próbując powstrzymać chichot.
– Łada, no coś, nie wolno tak wtrącać się bez pytania – zbeształa ją mało przekonująco, wyłapując sylwetkę drobnego pisklęcia.
Z uśmiechem w kącikach warg, rozejrzała się za jego opiekunami, idąc ku niemu.
– Oh, widzę, że super się bawicie, myślisz, że Łada mogłaby do was dołączyć? – zagadnęła pisklę śpiewnie, wskazując na motyla.
Dion





















