Znaleziono 39 wyników

autor: Urthemiel
02 wrz 2023, 11:52
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119889

Powiadomienia

  • + czterolistna koniczyna (jednorazowy Szczęściarz) – użyj do końca '23 dla Ezoterycznej Łuski.
Aktualizacja
autor: Urthemiel
15 sie 2023, 17:57
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 76314

Samotna Skała

  • Nie wiedział, co ze sobą zrobić.
    Miał wrażenie, że utknął. Zawieszony pomiędzy jednym wyborem a drugim, balansując niezdarnie na krawędzi, przechylając się raz w jedną, raz w drugą stronę, ale nigdy w pełni nie stojąc pewnie po żadnej z nich. Nie oczekiwał wielkich zmian w swojej egzystencji, gdy przybył do Wolnych Stad. Nie widział siebie pośród innych smoków. Podejrzewał, że będzie to tylko chwilowy postój. Porzuci tutaj zdradziecki zad Sytherai i ruszy dalej, zapominając o niej. Zapominając tym samym o swoich rodzicach, przełykając tę gorzką truciznę i próbując zacząć od nowa. Nie patrzeć wstecz.
    Był wybitnie naiwny.

    Kopnął mijany po drodze odłamek kamienia. Nie wzdrygnął się, czując, jak ostra krawędź rozcina mu palec, a po jego ciemnej powierzchni spływa bardzo wąska strużka krwi. Szedł dalej, powoli, z opuszczonym łbem, skupiony na swoich myślach, a mimo to czujny. Zawsze był czujny. Nawet, gdy jego ślepia nie były skierowane w przód, jego węch i słuch nie miały sobie równych i zawstydzały większość istot, z jakimi miał do czynienia.


    Minoderia Mirażu
autor: Urthemiel
04 sie 2023, 19:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104118

Rzeka

  • Wątpił, by smok mógł mieć zbyt słabe zęby, ale nie zamierzał prosić jej o udowodnienie tego na swojej skórze. Miał wystarczająco dużo bólu psychicznego na barkach, by dodawać sobie fizyczny. Na szczęście nie upadł na tyle nisko, by próbować szukać wątpliwego ukojenia w zapędach masochistycznych.

    Przekrzywił lekko głowę, słysząc jej dedukcję. Porównanie do ludzkiego skrytobójcy wywołało w nim jednak pewien niesmak. Poczuł się tak, jakby został porównany do swojej przeklętej, przybranej siostry. Tego typo podłość była jej domeną, a nie jego.
    Nie zamierzał jednak wylewać swojej frustracji na bogom ducha winną, młodą samicę. Nie zawiniła celowo, a przynajmniej szczerze tak uważał. Uśmiechnął się więc bardzo oszczędnie kącikiem pyska i skinął łbem, by ukryć nutę rozgoryczenia. Skromne, acz widoczne potwierdzenie jej teorii.

    – Bursztynowe ślepia są niezwykle bystre. – skomentował tylko, nie stawiając skomplementowania młodej w roli celu pierwszorzędnego, tylko z czystej uprzejmości dorzucając go jako skromny dodatek; szczyptę przyprawy do dania.

    – Mordowanie jest w naszej naturze. – stwierdził krótko. – Po to mamy tak długie kły i szpony, pomijając już kwestię magii, bo zapewne nie każdy ma do niej dostęp, ale do tych pierwszych dwóch elementów już owszem. Kwestią odróżniającą nas od bezmózgich bestii szukających chaosu, a tych, którzy zaliczają się do uczynnych członków społeczeństwa jest to, czy morduje się dla zabawy, czy w imię wyższej potrzeby. I mam na myśli taką doprawdy wyższą i sensowną, nie zniekształconą skrajnymi poglądami.
    Westchnął lekko. Znowu zaczynał się pewnie wymądrzać, ale nie potrafił wyjść z tego nawyku. Może taki już jego los. Szlajać się samotnie do końca życia, udając mędrca z niesamowitym doświadczeniem, gdy był po prostu dorosłym, rozgoryczonym głupcem, który niegdyś wierzył w dobroć i prostotę.
    – Mnie? – odchrząknął cicho, zerkając na dziwny, drobny kwiat, jaki samica położyła mu na łbie. Nie strącił go. Z czystej uprzejmości. – Celu? Objawienia? Uwolnienia? Wiele możliwości, każda realna.
    Ostrożnie chwycił drobny kwiatek w dwa długie, szponiaste palce. Wręcz bardzo ostrożnie, by go nie uszkodzić.
    – Jaki to kwiat? – zapytał, zbaczając na moment z tematu, patrząc na delikatne płatki.

    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 21:56
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104118

Rzeka

  • Przyjrzał się przywołanemu magicznie kwiatowi. Ah, kwiat. Żółty kwiat. Swoją podobiznę widział tylko w zniekształconym odbiciu wody, ale wiedział, że oczy miał również żółte. Więc zaiste – jak się okazało, Sulanar – trafiła w punkt. Skinął lekko łbem.
    – Ah. Nie znam za bardzo kwiatów. Nie było ich tam, skąd pochodzę. Jesteś może czarodziejką? – spytał łagodnie. – Pasuje do ciebie ta sztuka.
    Nie był pewien, skąd dokładnie wysunął ten wniosek. Może po prostu tak delikatna sztuka pasowała do aparycji smoczycy. Wyglądała jak... Jakiś rodzaj motyla? Ćmy? Nie znał się na tym zbyt dobrze. Ale sprawiała wrażenie efemerycznej. Dziwił się, że coś tak delikatnego mogło przeżyć w tym brutalnym świecie, ale znowu pomyślał o Sytherai. Też wyglądała na delikatną, a była zwykłą, podłą szują. Tak mogło być i w tym wypadku. Wszystko mogło być maską. Wszystko mogło być kłamstwem.

    Słysząc kolejne pytania adeptki westchnął cicho, niemal niezauważalnie. Z irytacji, ale nie wobec samicy, tylko samego siebie. Nie potrafił już nawet ukrywać swojego beznadziejnego stanu, że każdy to zauważał?

    – Chyba czekam po prostu na jakiś moment olśnienia. – odpowiedział neutralnie. – Obecnie moje życie stoi w miejscu. Nie, żeby było to coś złego. – spochmurniał na moment, nim nie przywrócił się do względnej beznamiętności. Tak było najbezpieczniej. – Bywało gorzej. Znacznie gorzej.
    Przekrzywił minimalnie głowę.
    – Podejrzewam, że każdy niesie w sobie jakiś życiowy ciężar. – powiedział dyplomatycznie. – Twoja chęć niesienia pomocy jest godna podziwu. Zapewne masz dobre serce, ale w tej spirali pomagania, dobrze jest też pamiętać o sobie samym.
    Najwyraźniej postanowił zostać życiowym mentorem. Cóż, na pewno czuł się znacznie starszym, niż był faktycznie.

    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 17:52
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104118

Rzeka

  • Rzadko pozwalał sobie na interakcje ze smokami. Często, rzecz jasna, widywał jakieś na tutejszych ziemiach, ale zazwyczaj po prostu wymijał je w ciszy szerokim łukiem, lub udawał, że śpi, by nie wzbudzać zbędnego zainteresowania.
    Tym razem jednak to młodsza samica postanowiła bezceremonialnie nawiązać jakąś nić komunikacji. Zmarszczył lekko pysk, podnosząc go znad powierzchni wody i patrząc na nią z nieukrywaną nutą zdziwienia. Różne sposoby na rozpoczęcie rozmowy znał, ale takiego zdecydowanie nie. Czy... To były komplementy, czy stwierdzenia faktu? No tak, ogon miał przyprószony czerwienią, a oczy zaiste miał żółte... Jak... Co?

    – Jaskry? – spytał bardzo ochrypłym głosem, nie używanym od solidnych kilku księżyców. Odchrząknął, nieco przepraszająco. – Wybacz, nie wiem, co to jest. Ale jestem pewien, że nawiązanie jest trafne.
    Powiedział to spokojnie, z czystej kurtuazji, bo zdecydowanie nie chciał sobie narobić wrogów. Nie miał po co. Nie szukał zwady. A samica, bądź co bądź, sprawiała wrażenie miłej. Z tym że albo faktycznie była miła, jak Wybory Serca, albo udawała, jak Sytherai. Dwie skrajności. Nie miał pojęcia, w co obecnie wierzyć, więc postanowił być ostrożny.

    Przysunął długi, błoniasty ogon bliżej siebie, jakby w nieco defensywnym geście.

    – Twoje oczy są jak bursztyny. Bardzo urokliwe. – dodał, bo uznał, że może w ten sposób najuprzejmiej będzie rozpocząć interakcję. Szybko jednak poczuł się jak idiota, bo jego zdolności społeczne kulały. Zaklął siarczyście w myślach. Nie, nigdy więcej dziwnych komplementów. Brzmiały nienaturalnie, dziwnie i zdecydowanie nie były dobre przy pierwszym spotkaniu. Zwłaszcza, gdy było się starszym samcem. Paskudne.

    – ... Nie do końca. Albo inaczej – tak, i nie zarazem. Przerwa w trasie, która się wydłuża, bo jestem tutaj... – spojrzał przelotnie na horyzont, w zamyśleniu. Zdecydowanie dłużej, niż planowałem.
    Zmrużył na moment ślepia, jakby nostalgicznie, nim szybko nie sprowadził się z powrotem na ziemię.
    No tak. Kultura.

    – Jestem Urthemiel. – przedstawił się krótko. Mimo, że to samica zawiniła, nie robiąc tego w pierwszej kolejności. Nie obwiniał jej, ale nie chciał też pozostawiać luki niewypełnionej.


    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 15:38
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104118

Rzeka

  • Wpadł w monotonię.
    Nie wiedział nawet, jak się z tym faktem czuć. Czy monotonia nie oznaczała stabilności, a stabilność bezpieczeństwa? Czy nie powinien czuć się spokojniej? Nikt go nie ścigał. Sytherai nie widział od chyba piętnastu księżyców, i wmawiał sobie, że czuje się z tym faktem doskonale. Chociaż wcale się doskonale nie czuł, ale okłamywanie samego siebie wychodziło mu zazwyczaj całkiem dobrze.
    Zdał sobie jednak sprawę z tego, że jego monotonia nie była stabilna. Ledwo był w stanie się wyżywić. Kontakty ze smokami, jakkolwiek wybitnie nikły, wywoływały w nim niepokój. Według Śnieżki, samotnika nie chroniły żadne tutejsze prawa, więc każdy mógł dla zabawy próbować go zamordować. Tamta biała, dziwna smoczyca, chyba miała taki zamiar, ale na szczęście z tamtej interakcji zdołał się uwolnić. Pytanie tylko, czy oprócz niej nie znajdzie się ktoś jeszcze.
    Albo może Sytherai przyjdzie osobiście. O ile wciąż gdzieś tutaj była. Nie próbował jej nawet szukać, a w sumie żadnych śladów jej obecności nie widział od dłuższego czasu. Może już odeszła?
    Dlaczego w takim razie by mu o tym nie powiedziała?
    Może dlatego, że go nienawidziła. A on jej. Szczerze. Absolutnie. Zamordowała mu rodziców, więc jak mogło mu na niej zależeć?

    Potarł czoło palcami. Temperatura go nie męczyła – pochodził z ciężkiego, wulkanicznego klimatu, więc tutejsze upały były dla niego niczym. Był jednak zmęczony wszystkim, fizycznie. Psychicznie zresztą również.
    Zatrzymał się przy brzegu rzeki, ostrożnie pochylając głowę, pozwalając sobie na chwilę orzeźwienia. Woda była przyjemnie zimna. Na tyle, by na chwilę wyłączyć jego procesy myślowe – ale nie na tyle, by pozbawić nieco paranoicznej czujności. Po ostatnim ataku na swoje życie, nie zamierzał ryzykować.


    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
23 cze 2023, 13:02
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 487
Odsłony: 68099

Cicha Jaskinia

  • Nie spodziewał się takiej reakcji; jak już, oczekiwał bezpośredniego rzucenia mu się do gardła. Czy marzył o śmierci? Nie, ale chyba był wobec niej w jakiś sposób obojętny. Oczywiście, że wolałby żyć. Nie miał wielkich ambicji na przyszłość, ale prostota jego egzystencji odpowiadała mu. Nawet, jeśli emocjonalny bagaż wykańczał go i przygważdżał do ziemi, chciał brnąć dalej. Możliwe, że ze złośliwości wobec Sytherai, a może po części i wobec samego siebie.

    Warknął, czując jak ogon Obcej owija się wokół jego własnego, zaciska, ograniczając poczucie kontroli. Nie, żeby miał jej ogółem dużo. Nie po raz pierwszy czuł się, jakby ktoś obwiązywał go łańcuchem i zmuszał do grania w rytm obcej melodii.
    Spojrzał na odsłoniętą pod nim, bladą sylwetkę roziskrzoną białymi drobinkami. Nie miał nawet czasu zarejestrować w czysto samczy, prymitywny sposób, czy uważał ją z tej perspektywy za jakkolwiek atrakcyjną. Bardziej zależało mu na uwolnieniu się, co skutecznie mu utrudniała.
    Nie był stworzony do bitew. Ot, prosty prymityw, który po prostu żył, ale nie odblokował jeszcze jakkolwiek sensowego potencjału swoich genów. Łatwo było uważać się za drapieżnika, mordując jelenie i dziki. Gorzej, gdy musiał walczyć z osobnikiem równym jemu.

    Buchnął parą z nozdrzy. Pomyślał przelotnie o próbie wbicia się kłami w gardziel samicy, próbując ją rozerwać, ale nie zebrał na to odpowiednio dużych sił. Zamiast tego zareagował bardziej defensywnie, po prostu pragnąć wolności, chcąc by upuściła klucz do klatki, w której zatrzasnęła zawiasy. Napiął mięśnie silnych, zadnich łap, podkurczając je jeszcze bardziej pod swoje ciało, by następnie machnąć silnie skrzydłami, próbując wyprostować się gwałtownie, zatrzymać, prostując i wyrzucając kończyny przed siebie – celując nimi w klatkę piersiową Atakującej, chcąc silnym uderzeniem chociaż na kilka cennych chwil pozbawić ją tchu i zmusić do oderwania się.

    Tego, co zrobi potem, jeszcze nie zdołał zaplanować. Ot, jakby brakowało mu powodów do odczuwania ogólnej beznadziei i niechęci wobec swojej niekompetencji.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
13 cze 2023, 11:27
Forum: Samotnicy
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 3827

Powiadomienia

  • – szmaragd, nefryt i 4/4 mięsa [przekazane do skarbca stada Ziemi]
Akt.
autor: Urthemiel
13 cze 2023, 11:26
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361697

Powiadomienia

  • + szmaragd, nefryt i 4/4 mięsa do skarbca Stada Ziemi (opłata za użyczenie terenu łowieckiego)
Akt
autor: Urthemiel
12 cze 2023, 8:36
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 487
Odsłony: 68099

Cicha Jaskinia

  • Ah, tak. A właśnie o swojej ślepocie i nieudolności teraz myślał. Aż chciałoby się stwierdzić, że samicę zesłały na niego jakieś siły wyższe. Dodatkowy kęsek mrocznego poczucia humory, może kara boska. Może to matka postanowiła zrzucić na niego reprymendę z zaświatów, widząc jak jej syn nie robi nic, co poprawiłoby jego sytuację i dało chociaż namiastkę naprawienia starych błędów.

    Ciemne źrenice zwęziły się mimo panującego już dookoła półmroku, gdy usłyszał dziwny głos na wietrze. Nie wiedział już, czy to jego własny umysł się nad nim znęca, ale... Ufał swoim zmysłom. Nawet, jeśli zawodziły go mięśnie bądź magia – chociaż właściwie to on zawodził własną magię – tak wzrok, słuch, czy węch zawsze pozostawały mu posłuszne, niczym dobrze zadbane narzędzia.
    Smagnął rozwidlonym jęzorem powietrze. Wielu rzeczy nienawidził, nawet, jeśli dobrze to ukrywał; ale bycia traktowanym niczym zwierzyna łowna zapewne najbardziej.

    Zadarł łeb ku górze w momencie, w którym tuż przed czołem śmignęły mu ostre, jasne szpony, zaciskające się na pustym powietrzu przed jego nosem. Jego bystry wzrok szybko wyłapał właściwą lokalizację białego obłoku, który okazał się mieć smoczy kształt. Świetnie. Wyglądało na to, że teoria Płochej Ćmy jednak została potwierdzona – były tutaj smoki, które mogły uznać go za łatwy cel. Ewidentnie nie udało mu się otrzeć wystarczająco intensywnie o zapach Ziemi.

    Nie chciał droczyć się z obcą samicą; wierzył, że był zbyt dojrzały i dumny na takie proste zagrywki. Nie był swoją siostrą, na szczęście. Nie miał zamiaru odwdzięczać się tym samym. Zresztą, w jakim celu, skoro i tak pozbawiony był elementu zaskoczenia? Umknęłaby mu, zwinnie wyślizgując się z objęcia szponów, a potem zatańczyła wokół niczym jedwabna wstęga, owijając ogon wokół jego szyi.
    Był zbyt dumny.
    Zbyt dumny.
    Dumny.

    ... Zirytowany. Na siebie i na nią.
    Szlag by to trafił.

    Poruszył struny głosowe, wydobywając niski warkot z ich czeluści, po czym złożył własne skrzydła, pikując ku eterycznej sylwetce lecącej pod nim, chcąc wyrównać lot niebezpiecznie blisko jej grzbietu, uderzając w nią ostrym podmuchem powietrza, smagając mieniącym się bioluminescencyjną czerwienią ogonem jej własny; jakby był ojcem, który uderzał w rękę niesfornego dziecka w ramach nagany za prymitywne postępowanie.
    Taki miał zamiar. Ale zmęczenie i słabość, jakie towarzyszyły mu od czasów wykańczającej głodowo, wieloksiężycowej wędrówki i ucieczki sprawiały, że powątpiewał w szanse na doścignienie swych ambicji.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
10 cze 2023, 19:34
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95627

Błękitna Rzeczka

  • Zmrużył lekko ślepia i powoli zamrugał, kręcąc delikatnie łbem w geście zaprzeczenia.
    – Nie planuję dołączać pomiędzy smoki Ziemi. Ani Słońca. Wychowywałem się pośród tylko trójki smoków, z których dwa już nie żyją. Jestem włóczęgą, samotnikiem zarazem z wyboru, jak i w obliczu okoliczności. – podrapał się lekko po łuskach na prawym barku. Jedna z nich zdawała się krzywo odrosnąć i podrażniała skórę dookoła. – A ja nie pałam pasją do perspektywy bycia krzywoprzysiężcą. Dołączając do oficjalnie do stada, musiałbym składać przysięgi wierności, jak to zazwyczaj bywa w takich społecznościach. Czułbym się uwięziony, a to nie jest cena, jaką jestem gotów zapłacić za poczucie bezpieczeństwa.
    Niewypowiedziane 'tak myślę" zawisło w powietrzu. Sam nie wiedział, czego się po sobie spodziewać. Próbował być uczciwy. Rzecz w tym, że wszystkie dobre intencje w końcu były weryfikowane przez otoczenie. I na niego wkrótce przyjdzie zapewne pora.

    Pokiwał w namyśle głową, ewidentnie niezbyt wzruszony informacją, która przecież nie była zbyt pozytywna. Każdy mógł go tu pozbawić życia bez konsekwencji... Sam nie wiedział, czy aż tak zależało mu na przeżyciu. Chyba tylko przez instynkt, a nie faktyczne chęci.

    – Postaram się więc nie rzucać nikomu w ślepia i schodzić z drogi. – stwierdził, bo i nie widział lepszej alternatywy. – Skoro nie znasz takich smoków, to musisz wieść spokojne życie. – mruknął. – Nie zmarnuj tej szansy na spokój.

    Płocha Ćma
autor: Urthemiel
09 cze 2023, 20:51
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 487
Odsłony: 68099

Cicha Jaskinia

  • Jego życie stało się szare, puste, pozbawione smaku. Nadal czuł się tutaj, wśród tylu smoków, po prostu obco. Wrzucony do tego w wir konfliktu z łowcami, którego nie chciał być częścią. Mógł dołączyć do któregoś ze stad, ale czy warto poświęcać swój własny komfort? Czy nie lepiej podjąć ryzyko i odlecieć na północ, szukając nowych perspektyw, zamiast dusić się we wspomnieniach zamordowanej rodziny – gdzie morderczyni prawdopodobnie wciąż żyła, zatruwając życia innych?

    Machnął mocniej skrzydłami, zirytowany potokiem myśli, rozdarty, zagubiony jak pisklę, nienawidzący siebie samego za to niezdecydowanie – jak i za wiele innych rzeczy, za swoją własną ślepotę i nieudolność. Wieczorny chłód oferował swego rodzaju orzeźwienie, wgryzając się w ciemne łuski.
    Dryfował na niebie, pozbawiony większego celu, przelatując nad Kanionem, szukając miejsca do odpoczynku na nadchodzącą noc.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
08 cze 2023, 9:31
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 764
Odsłony: 107489

Lustrzany las

  • Nie zamierzał na siłę wyciągać imienia smoka, który mu pomógł. Powoli uczył się różnych zwyczajów i podejść, wystawiany na więcej interakcji ze smokami. Niektórzy nie dbali o takie rzeczy, więc dostosowywał się. Zawsze starał się dostosować, nauczony iż jest to podstawową zasadą sztuki przetrwania. Nigdzie nie dojdzie, stojąc twardo w miejscu z jednym, sztywnym podejściem.
    Nauczył się tego od kłamliwej i manipulującej Sytherai, poniekąd, i szczerze tego faktu nie znosił.

    Skinął nieznacznie łbem. Uzdrowiciel wyglądał na prostą istotę, która robi coś, i czegoś oczekuje w zamian, ale nie skacze też do gardła za to, że jego pacjent był póki co zbyt biedny, by zaoferować cokolwiek. Pasterz żądał dosyć sporego haraczu za możliwość funkcjonowania na jego terenach. Nie, żeby Urthemiel go za to obwiniał. Przywódca miał sporo smoków pod sobą.

    – Pojmuję. – odparł krótko. – Pozwolę sobie jeszcze ciebie zapytać – jesteś ze stada Mgieł, jak mniemam? – strzelał, bowiem pewności nie miał. Bazował swoje przypuszczenia tylko na tym, że mniej więcej rozpoznawał po zapachu smoki Ziemi, i miał do czynienia z jedną Słoneczną. Zapachu uzdrowiciela nie potrafił przypasować do żadnego z tych. – Chciałem spytać się, czy wasz przywódca jest może otwarty na otwieranie fragmentu swoich terenów dla poszukujących zwierzyny włóczęg. Przynajmniej wedle twojej wiedzy, bądź przypuszczeń.
    Pasterz zaoferował mu tylko kawałek Dzikiej Puszczy. Szczerze mówiąc, wywernę trochę już ten las męczył. Czy poszukiwanie odrobiny różnorodności było grzechem? Poza tym, może przywódca Mgieł wpuściłby go do siebie za mniejszy okup. Ot, czysto pragmatyczne myślenie.

    Gwieździste Niebo
autor: Urthemiel
02 cze 2023, 16:45
Forum: Samotnicy
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 3827

Powiadomienia

  • – niemechaniczny kompan typu 0-2 – użyj do końca '23, przekazuję Infamii Nieumarłych.
Akt.
autor: Urthemiel
02 cze 2023, 16:45
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270750

Powiadomienia

  • Niemechaniczny kompan typu 0-2 – użyj do końca '23, rzucam nim w Infamię.
  • Aktualizacja.
autor: Urthemiel
30 maja 2023, 18:56
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 764
Odsłony: 107489

Lustrzany las

  • Odetchnął ze swego rodzaju ulgą, gdy dostrzegł na niebie smoczą sylwetkę, która postanowiła do niego podlecieć. Wraz z przybyciem smoka, łowca wyczuł nieomylną woń różnego rodzaju ziół. A więc faktycznie uzdrowiciel. Albo ktoś, kto się za niego podaje. Przez całe dotychczasowe życie miał do czynienia z patologicznym kłamcą, więc nie zapominał o ostrożności.

    Skinął wdzięcznie głową w ramach powitania i podziękowań jednocześnie. Nie umknął mu fakt, że samiec się nie przedstawił, ale trudno. Urthemiel czasem miał wrażenie, że jego własne przywiązanie do przesadnej etykiety też nie było zdrowe.

    – Cóż, życie pisze różne scenariusze. – odpowiedział, nie zamierzając wdawać się w detale i streszczać historii całego swojego życia komuś, kogo praktycznie nie zna. Nie czuł zresztą w ogóle potrzeby otwierania się. – Samotne życie tutaj jest lepsze od samotnego życia na południu czy zachodzie, o czym szybko się przekonałem.

    Nie ingerował nijak w proces leczenia, bo i nie miał zamiaru. Był oczywiście świadom obecności kompanów, do tego całkiem interesujących, ale liczył że nie zaatakują go ot tak. Wiedział, że wciąż był zbyt słaby, by się w pełni skutecznie obronić przed dwoma.
    – Masz moją wdzięczność, uzdrowicielu. – skinął łbem raz jeszcze, darując sobie uszczypliwy komentarz na temat tego, że wartość wdzięczności jest generalnie zawsze zerowa, i że jest tego świadom.

    Gwieździste Niebo
autor: Urthemiel
30 maja 2023, 17:36
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 764
Odsłony: 107489

Lustrzany las

  • Po zakończeniu polowania i przespaniu spokojnie nocy – już na ziemiach Wspólnych, bo nie zamierzał nadwyrężać zasad układu z przywódcą Ziemi – samiec westchnął, z bólem wybudzając się ze snu. No tak, zapomniał o ranie na skrzydle zadanej mu przez mamunę. Zaklął cicho i przeciągnął się, bardzo delikatnie, po czym wysłał magiczny, krótki i dosyć zgrzytliwy impuls magiczny gdzieś w eter, ku w miarę bliskiej okolicy, bo nie miał jeszcze odpowiednio rozwiniętych zdolności magicznych, by móc wysłać magiczną wiadomość bardzo daleko. W trakcie swoich obserwacji zauważył, że uzdrowiciele czasem przebywali na ziemiach wspólnych ze względu na smoki toczące między sobą pojedynki. Może mu się więc poszczęści.

    Impuls zawierał podstawowe informacje – jego imię, samotniczy tryb życia i uprzejmą prośbę o przybycie na skraj Lustrzanego Lasu, z dodatkowo zawartym podstawowym opisem męczącej go rany.
    A potem czekał.


    Gwieździste Niebo
autor: Urthemiel
24 maja 2023, 13:45
Forum: Samotnicy
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 3827

Powiadomienia

  • – nefryt
    – 8/4 mięsa

    przekazane do Skarbca Ziemi (już tam wszystko u nich jest przyklepane, tutaj zapomniałam napisać)/
Akt.
autor: Urthemiel
23 maja 2023, 12:13
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361697

Powiadomienia

  • Nefryt i 8/4 mięsa Urthemiel przekazuje do Skarbca Ziemi [opłata za teren łowiecki].
Akt
autor: Urthemiel
30 kwie 2023, 17:17
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95627

Błękitna Rzeczka

  • Przekrzywił lekko głowę, słysząc imię Żaru. Biorąc pod uwagę to, że Słońce było częścią tego imienia, mowa była o przywódcy. Pasterz Ziemi, Żar Słońca... W tje sytuacji tylko przywódca Mgieł pozostawał dla niego tajemnicą, ale wedle słów Baal, tak zapewne pozostanie. Cóż.
    – Dziękuję za radę, Płocha Ćmo. – skinął lekko głową, po czym podrapał się po boku szyi. To trochę utrudniało sprawę. Z trzech potencjalnych stad, z jakimi mógł negocjować, najwyraźniej odpadało jedno. To jest, jeśli naprawdę zamierzał wierzyć uzdrowicielce, ale w sumie nie wyglądała jak wyborny kłamca.
    Z drugiej strony, Sytherai też nie, a była w tym nieziemsko dobra.
    Westchnął.


    – Pozostaje mi więc liczyć, póki co, na łaskawość Ziemi... A jeśli nie, to twoich pobratymców. A jeśli i tam się nie uda, zawsze są alternatywy. – tak, mógł po prostu opuścić wolne stada. Pytanie tylko, jak daleko by zaszedł, nim nie wpadłby znowu na łowców. Cholerni ludzie byli teraz absolutnie wszędzie, w przerażających ilościach.
    – Czy smoki żyjące samotnie są... Częstym zjawiskiem na tych terenach? Normalnym? – spytał w końcu, bo tak właściwie nie wiedział, czy przypadkiem nie żyje tutaj nielegalnie. – Nie znam do końca praw tych ziem. Wcale, szczerze mówiąc. Mogę bez obaw przebywać na tych ziemiach niczyich, czy prędzej lub później ktoś bęzie spróbował się mnie stąd pozbyć?

    Płocha Ćma

Wyszukiwanie zaawansowane