Poproszę o pozostałe umiejętności ze Starej Duszy!
Akt.
Znaleziono 38 wyników
- 15 paź 2025, 0:48
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 119789
- 23 wrz 2025, 12:03
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
- Odpowiedzi: 342
- Odsłony: 14615
Kwarce Zręczności i Mocy
Miał nadzieję, że tym razem nauka nie będzie tak lepka i niesmaczna. Liczył na coś praktyczniejszego, bardziej łowieckiego. Jak tylko odpoczął po sesji z innym kwarcem, podszedł do tego, którego już dobrze znał. Wymamrotał coś zmęczonym głosem, przysuwając bliżej kolejną zapłatę.
// 28/4 mięsa za Zręczność 3
// 28/4 mięsa za Zręczność 3
- 23 wrz 2025, 12:00
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15633
Kwarce Percepcji i Aparycji
Niesamowitym trafem znalazł w lesie norę pełną mięsa. Uznawszy, że znalezione nie jest kradzione, chciał to wykorzystać w szczytnym celu jakim była ekspresowa nauka. Ostatnia co prawda średnio mu się podobała, ale powtarzał sobie, że to w szczytnym celu. Złożył zatem zapłatę pod odpowiednim kwarcem i czekał.
// 28/4 mięsa za Percepcję 3
// 28/4 mięsa za Percepcję 3
- 18 wrz 2025, 17:38
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
- Odpowiedzi: 342
- Odsłony: 14615
Kwarce Zręczności i Mocy
Ausand był już na tyle duży, by nie chodzić wszędzie z cieniem w postaci Myszy czy Brzuszka, choć ten drugi zapewne i tak go śledził.
Z sakiewką kamieni otrzymaną ze skarbca, maluch przypłynął nurtem Samnaru aż do Zimnego Jeziora, skąd udał się pieszo do Dzikiej Puszczy. Znał drogę do świątyni, więc trafił tam bez większych kłopotów. Tym razem jednak nie wchodził do środka, tylko skierował się na ten cały warsztat, rzekomo magiczny.
Odnalazł odpowiedni kwarc, a przynajmniej tak mu się zdawało, i wysypał z woreczka odliczone przez Rytm Słońca kamienie szlachetne.
– Poprosiłbym o naukę zwinności – powiedział uprzejmie, a po krótkiej pauzie dodał jeszcze jedno – ale nie chcę, by uczyła mnie Sennah, bo to kłamczucha. I jeszcze źle by mnie nauczyła.
// akwamaryn, koral, malachit, nefryt, rubin, tygrysie oko za Zręczność 2
Z sakiewką kamieni otrzymaną ze skarbca, maluch przypłynął nurtem Samnaru aż do Zimnego Jeziora, skąd udał się pieszo do Dzikiej Puszczy. Znał drogę do świątyni, więc trafił tam bez większych kłopotów. Tym razem jednak nie wchodził do środka, tylko skierował się na ten cały warsztat, rzekomo magiczny.
Odnalazł odpowiedni kwarc, a przynajmniej tak mu się zdawało, i wysypał z woreczka odliczone przez Rytm Słońca kamienie szlachetne.
– Poprosiłbym o naukę zwinności – powiedział uprzejmie, a po krótkiej pauzie dodał jeszcze jedno – ale nie chcę, by uczyła mnie Sennah, bo to kłamczucha. I jeszcze źle by mnie nauczyła.
// akwamaryn, koral, malachit, nefryt, rubin, tygrysie oko za Zręczność 2
Świątynia
Ausand zmarszczył nosek, zerkając podejrzliwie na Mysza.
– Kamienie? – powtórzył, przechylając główkę. – A co mają kamienie do szkolenia? Może powinieneś więcej spać, bo gadasz głupoty – stwierdził z pełną dziecięcą szczerością.
Na słowa Rytmu jego oczy rozbłysły tak mocno, że od razu zapomniał o całej wcześniejszej, poważniejszej części rozmowy. Podskoczył w miejscu, aż pazurki zachrobotały o ziemię, i wyszczerzył się szeroko.
– Mogą? Super! – niemal szczeknął z radości. – Przekażę im… to znaczy, Mysz przekaże, bo ja jeszcze nie umiem – poprawił się prędko, zerkając w stronę uzdrowiciela, jakby upewniał się, że ten nie będzie miał nic przeciwko. – Dziękuję! – dodał, merdając końcówką ogona.
– Kamienie? – powtórzył, przechylając główkę. – A co mają kamienie do szkolenia? Może powinieneś więcej spać, bo gadasz głupoty – stwierdził z pełną dziecięcą szczerością.
Na słowa Rytmu jego oczy rozbłysły tak mocno, że od razu zapomniał o całej wcześniejszej, poważniejszej części rozmowy. Podskoczył w miejscu, aż pazurki zachrobotały o ziemię, i wyszczerzył się szeroko.
– Mogą? Super! – niemal szczeknął z radości. – Przekażę im… to znaczy, Mysz przekaże, bo ja jeszcze nie umiem – poprawił się prędko, zerkając w stronę uzdrowiciela, jakby upewniał się, że ten nie będzie miał nic przeciwko. – Dziękuję! – dodał, merdając końcówką ogona.
- 17 wrz 2025, 17:56
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 119789
Powiadomienia
poproszę o bezzwrotny datek 6 kamieni/rownowaznika w ramach lowczego stypendium – jest zgoda Rytmu 😁
Aktualizacja
Aktualizacja
- 16 wrz 2025, 1:52
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 119789
Powiadomienia
Ze starej duszy poproszę Skradanie, Perswazję, Atak i Obronę
Akt.
Akt.
Świątynia
Ausand słuchał z początku bardzo uważnie, z szeroko otwartymi oczami, jakby każde słowo Rytmu było sekretem, którego nie wolno przegapić. Próbował nadążyć, naprawdę się starał, ale im dłużej przywódca mówił, tym bardziej marszczył nosek i przechylał głowę, nie rozumiejąc tych zawiłych metafor.
W końcu potrząsnął energicznie łebkiem, strząsając z siebie ciężar powagi, który nagle spadł im wszystkim na głowy.
– Jaaasne! – parsknął śmiechem, dziecięcym i lekkim, zupełnie jakby dostał prostą odpowiedź, a nie długie rozważania o spotkaniach po latach.
Potem piastun wspomniał coś o pełnych rangach, czy powierzaniu stadu swojej przyszłości. Nietrudno się domyślić, że Ausand nie do końca to rozumiał, ale wydawało mu się, że najważniejsze pojął.
– Czyli to znaczy, że jak zostanę adeptem, to i tak będę mógł się jeszcze wycofać? – upewnił się. – Jeśli tak, to mi pasuje.
Zadarł dumnie pyszczek, mając się już wesoło wyszczerzyć do Myszy, ale zaraz spuścił go nieco niżej, przypominając sobie coś ważnego.
– Mam jeszcze jeden waru… to znaczy, prośbę. – Poprawił się prędko. – Czy moja koleżanka Nimib i jej mama, Tanka, mogą być na mojej ceremonii?
Odwrócił się do Mysza, oczka aż mu błyszczały.
– Mysz za nie poświadczy, bo zabawiał się z jej mamą! – wyrzucił naprędce, zerkając na uzdrowiciela z niemym oczekiwaniem potwierdzenia.
W końcu potrząsnął energicznie łebkiem, strząsając z siebie ciężar powagi, który nagle spadł im wszystkim na głowy.
– Jaaasne! – parsknął śmiechem, dziecięcym i lekkim, zupełnie jakby dostał prostą odpowiedź, a nie długie rozważania o spotkaniach po latach.
Potem piastun wspomniał coś o pełnych rangach, czy powierzaniu stadu swojej przyszłości. Nietrudno się domyślić, że Ausand nie do końca to rozumiał, ale wydawało mu się, że najważniejsze pojął.
– Czyli to znaczy, że jak zostanę adeptem, to i tak będę mógł się jeszcze wycofać? – upewnił się. – Jeśli tak, to mi pasuje.
Zadarł dumnie pyszczek, mając się już wesoło wyszczerzyć do Myszy, ale zaraz spuścił go nieco niżej, przypominając sobie coś ważnego.
– Mam jeszcze jeden waru… to znaczy, prośbę. – Poprawił się prędko. – Czy moja koleżanka Nimib i jej mama, Tanka, mogą być na mojej ceremonii?
Odwrócił się do Mysza, oczka aż mu błyszczały.
– Mysz za nie poświadczy, bo zabawiał się z jej mamą! – wyrzucił naprędce, zerkając na uzdrowiciela z niemym oczekiwaniem potwierdzenia.
- 08 wrz 2025, 22:31
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Ausand przekrzywił łepek, nie do końca rozumiejąc, o co Myszy chodziło.
– Ale... przecież on nic nie zrobił – zauważył z wahaniem, spoglądając w stronę Proroka. – Ty kiedyś też byłeś obcy, a poszedłem za tobą i było dobrze, no nie? – dodał, przekonany, że właśnie podał nie do zbicia argument.
Zerknął jeszcze na Lambę, która puściła mu oczko, i zastanowił się nad jej prośbą.
– Następnym razem powiem – przytaknął, choć w głosie dało się wyczuć odrobinę niechętnej rezygnacji. – Ale tylko trochę wcześniej. Bo jakbym mówił za wcześnie, to byście mi nie pozwolili.
Czarołykacz i Lamba się zgodzili na zabawę z Odebraną Tanką, chociaż Ausand nie do końca rozumiał dlaczego mama rówieśniczki sądziła, że decyzja należała do nich. Przecież wężowy decydował o wszystkim, a nie dorośli!
Zaraz potem jego uwaga skupiła się całkowicie na Nimib, która podskakiwała jak sprężyna i coś do niego wykrzykiwała. Już szedł z nią w kierunku wody, kiedy jej kolejne słowa zatrzymały go w pół kroku.
Warmico...?
Zamrugał. Potrzebował chwili, aby jego dziecięcy móżdżek przypomniał sobie historyjki na dobranoc, które opowiadała mu mama. Jak tylko ta wiedza na nowo pojawiła się w jego głowie, odsunął się o dwa kroki od samiczki i zmrużył podejrzliwie oczy.
– Ej, czy ty jesteś... jak to się mówiło... o! Czarownicą? – zapytał wprost. Te dziwne słowa brzmiały jak klątwa, która miałaby go zamienić w kijankę. – Bo jeśli rzucasz na mnie zaklęcia, to ja też muszę rzucić jakieś na ciebie!
Tyle że nie znał żadnych. Na szczęście był tu ktoś, kto nie tylko pokazał mu kiedyś maddarę, ale też czasem mamrotał niezrozumiałe dla Ausanda słowa. Maluch odwrócił się gwałtownie w stronę uzdrowiciela.
– Mysz! Ty czasem mówisz po dziwnemu. Znasz jakieś czary na koleżanki? Takie, żeby im uszy urosły albo żeby popsuły jej klątwę?
– Ale... przecież on nic nie zrobił – zauważył z wahaniem, spoglądając w stronę Proroka. – Ty kiedyś też byłeś obcy, a poszedłem za tobą i było dobrze, no nie? – dodał, przekonany, że właśnie podał nie do zbicia argument.
Zerknął jeszcze na Lambę, która puściła mu oczko, i zastanowił się nad jej prośbą.
– Następnym razem powiem – przytaknął, choć w głosie dało się wyczuć odrobinę niechętnej rezygnacji. – Ale tylko trochę wcześniej. Bo jakbym mówił za wcześnie, to byście mi nie pozwolili.
Czarołykacz i Lamba się zgodzili na zabawę z Odebraną Tanką, chociaż Ausand nie do końca rozumiał dlaczego mama rówieśniczki sądziła, że decyzja należała do nich. Przecież wężowy decydował o wszystkim, a nie dorośli!
Zaraz potem jego uwaga skupiła się całkowicie na Nimib, która podskakiwała jak sprężyna i coś do niego wykrzykiwała. Już szedł z nią w kierunku wody, kiedy jej kolejne słowa zatrzymały go w pół kroku.
Warmico...?
Zamrugał. Potrzebował chwili, aby jego dziecięcy móżdżek przypomniał sobie historyjki na dobranoc, które opowiadała mu mama. Jak tylko ta wiedza na nowo pojawiła się w jego głowie, odsunął się o dwa kroki od samiczki i zmrużył podejrzliwie oczy.
– Ej, czy ty jesteś... jak to się mówiło... o! Czarownicą? – zapytał wprost. Te dziwne słowa brzmiały jak klątwa, która miałaby go zamienić w kijankę. – Bo jeśli rzucasz na mnie zaklęcia, to ja też muszę rzucić jakieś na ciebie!
Tyle że nie znał żadnych. Na szczęście był tu ktoś, kto nie tylko pokazał mu kiedyś maddarę, ale też czasem mamrotał niezrozumiałe dla Ausanda słowa. Maluch odwrócił się gwałtownie w stronę uzdrowiciela.
– Mysz! Ty czasem mówisz po dziwnemu. Znasz jakieś czary na koleżanki? Takie, żeby im uszy urosły albo żeby popsuły jej klątwę?
Świątynia
Gdy Rytm położył się przed nim, Ausand odetchnął z wyraźną ulgą. Na moment jego spojrzenie uciekło ku błyszczącym kolcom obroży, które aż kłuły w oczy… ale nie zapytał. To nie czas na takie rzeczy. Teraz musiał być poważny, tak jak podczas sprzedaży błota.
Uniósł łapkę i zaczął wyliczać na pazurkach, starając się brzmieć jak najbardziej dorosło.
– Po pierwsze: chcę najlepszego łowcę na mistrza. – Wzrok mu błysnął zaciętością. – Po drugie: będę skupiał się głównie na tropieniu rodziców, ale jeżeli przy okazji upoluję owoce albo zwierzę, oddam wszystko na rzecz Słońca.
Zawahał się tylko na moment, by wyciągnąć kolejny pazurek.
– Po trzecie: chcę dostać tę całą ceremonię jak najszybciej, żeby nie czekać z naukami.
Zatrzymał się przy czwartym, patrząc to na własną łapkę, to na Rytma.
– Po czwarte… – urwał, marszcząc nosek. – Czwarty punkt jeszcze nie został w pełni wymyślony, bo przyszedłeś za szybko. Ale dotyczy odejścia ze Słońca w dowolnym momencie, jeżeli mi się tu nie spodoba.
Spoglądał na przywódcę wyczekująco.
Uniósł łapkę i zaczął wyliczać na pazurkach, starając się brzmieć jak najbardziej dorosło.
– Po pierwsze: chcę najlepszego łowcę na mistrza. – Wzrok mu błysnął zaciętością. – Po drugie: będę skupiał się głównie na tropieniu rodziców, ale jeżeli przy okazji upoluję owoce albo zwierzę, oddam wszystko na rzecz Słońca.
Zawahał się tylko na moment, by wyciągnąć kolejny pazurek.
– Po trzecie: chcę dostać tę całą ceremonię jak najszybciej, żeby nie czekać z naukami.
Zatrzymał się przy czwartym, patrząc to na własną łapkę, to na Rytma.
– Po czwarte… – urwał, marszcząc nosek. – Czwarty punkt jeszcze nie został w pełni wymyślony, bo przyszedłeś za szybko. Ale dotyczy odejścia ze Słońca w dowolnym momencie, jeżeli mi się tu nie spodoba.
Spoglądał na przywódcę wyczekująco.
Świątynia
Ausand zamachał lekko ogonem, jakby nieco zmieszany ostatnim pytaniem Mysza, całą resztę traktując jako wiedzę, którą zapamięta głównie podświadomie. Ekscytacja rozsadzała mu żyły, więc nic dziwnego, że jego koncentracja była znikoma.
– Może czasem. Ale już nie muszę tak dużo, skoro teraz będę uczyć się tropić. – Zniżył głos, jakby zwierzał się uzdrowicielowi z tajemnicy. – A poza tym tutejsze smoki mają bardzo słabe brzuchy. Cały dzień wymiotowali po moim błocie.
Potem, kiedy w chaszczach zaszeleściło i pojawił się Rytm, pisklę momentalnie spoważniało. Wyprostował się komicznie, jakby próbował dorównać wzrostem przywódcy, i podszedł do niego dumnie, choć łapki trochę mu drżały ze stresu. Nim przeszedł do konkretów, rzucił mu jeszcze ciche "dzień dobry".
– Chciałbym zostać Łowcą Słońca – oznajmił z powagą, zadzierając głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy, co przy różnicy wielkości było dość trudne. – Ale mam swoje warunki! – zaznaczył dziarskim tonem.
– Może czasem. Ale już nie muszę tak dużo, skoro teraz będę uczyć się tropić. – Zniżył głos, jakby zwierzał się uzdrowicielowi z tajemnicy. – A poza tym tutejsze smoki mają bardzo słabe brzuchy. Cały dzień wymiotowali po moim błocie.
Potem, kiedy w chaszczach zaszeleściło i pojawił się Rytm, pisklę momentalnie spoważniało. Wyprostował się komicznie, jakby próbował dorównać wzrostem przywódcy, i podszedł do niego dumnie, choć łapki trochę mu drżały ze stresu. Nim przeszedł do konkretów, rzucił mu jeszcze ciche "dzień dobry".
– Chciałbym zostać Łowcą Słońca – oznajmił z powagą, zadzierając głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy, co przy różnicy wielkości było dość trudne. – Ale mam swoje warunki! – zaznaczył dziarskim tonem.
- 05 wrz 2025, 16:27
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Na pytanie Myszy cały się nakukuryczył.
– Od... od zawsze! – zapewnił ostro, a na kolejną kwestię wzruszył ramionami. – Obudził mnie w nocy głos Siderusa. Taki w głowie. Więc go posłuchałem. To źle? – Brzmiało to tak prosto, że aż nie do podważenia. Po co komplikować coś, co było dla niego oczywiste?
Nie czekał na odpowiedź. Jego uwaga przeskoczyła tam, gdzie najczęściej uciekała od ostatniej godziny, czyli do tego, co właśnie robiła Nimib. Jej zdumienie kompletnie go zaskoczyło.
– No pewnie, że umiem! – odpowiedział z wypiekami na policzkach, na szczęście skrytych pod gęstym futrem. – Pływanie jest super! Najlepsze są ryby. Przynajmniej te, które nie chcą mnie zjeść. – Kiwnął łbem w stronę brzegu jeziora. – Jak chcesz, to mogę ci pokazać. To wcale nie jest trudne. Trochę jakbyś była patykiem, tylko takim żywym. – Z błyskiem w oku spojrzał na jej grzbiet, jakby już kalkulował, czy zmieści się z nią w znanych mu nurtach Samnaru.
– Od... od zawsze! – zapewnił ostro, a na kolejną kwestię wzruszył ramionami. – Obudził mnie w nocy głos Siderusa. Taki w głowie. Więc go posłuchałem. To źle? – Brzmiało to tak prosto, że aż nie do podważenia. Po co komplikować coś, co było dla niego oczywiste?
Nie czekał na odpowiedź. Jego uwaga przeskoczyła tam, gdzie najczęściej uciekała od ostatniej godziny, czyli do tego, co właśnie robiła Nimib. Jej zdumienie kompletnie go zaskoczyło.
– No pewnie, że umiem! – odpowiedział z wypiekami na policzkach, na szczęście skrytych pod gęstym futrem. – Pływanie jest super! Najlepsze są ryby. Przynajmniej te, które nie chcą mnie zjeść. – Kiwnął łbem w stronę brzegu jeziora. – Jak chcesz, to mogę ci pokazać. To wcale nie jest trudne. Trochę jakbyś była patykiem, tylko takim żywym. – Z błyskiem w oku spojrzał na jej grzbiet, jakby już kalkulował, czy zmieści się z nią w znanych mu nurtach Samnaru.
- 03 wrz 2025, 13:47
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 119789
Powiadomienia
Wiedzę z SD poproszę
Akt.
Akt.
- 03 wrz 2025, 9:57
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Ausand aż podskoczył, kiedy usłyszał znajomy głos. Odwrócił się i rozdziawił pyszczek ze zdziwienia.
Mysz? Tutaj?
Na początku nie miał pojęcia, jakim cudem go znalazł... ale po chwili wszystko stało się jasne. Bo przecież zostawił list! I to nie byle jaki—bardzo czytelny. Jakby się uprzeć, to nawet profesjonalny. Zatem było wręcz logiczne, że Uzdrowiciel odnalazł Ausanda tak szybko.
Jeszcze zanim Nimib zdążyła wspiąć się na grzbiet mamy, pochylił się w jej stronę, szepcząc konspiracyjnie z błyskiem w oku:
– A nie mówiłem? Patrz, jak śmiesznie wygląda! – Wskazał łapką na Czarołykacza, a dokładniej na jego rozczochraną grzywę, która sterczała teraz we wszystkie strony jak po burzy.
Samiczka zniknęła mu zaraz sprzed nosa, uniesiona przez swoją mamę, ale zanim zdążył bardziej się zdziwić, wielka łapa spadła na jego głowę. Normalnie to lubił, ale teraz, w tym momencie...
– Hej! – zaprotestował z oburzeniem, wykręcając się spod dotyku. – Popsujesz mi czuprynę! Nie widzisz, że nie jestem sam? – dodał ciszej, zerkając ukradkiem na Nimib, której uwaga była na szczęście na czymś innym. Uff!
Co więcej, Mysz też nie był sam. Towarzyszyła mu Lamba, a Ausand wyprostował się z entuzjazmem, chcąc ją przywitać.
– Cześć, La—
Urwał w pół słowa, kiedy samica ruszyła z całą furią w stronę Proroka. O nie! Jeszcze bogowie nakrzyczą na nią za to, że ona krzyczy na Siderusa! Musiał prędko jej pomóc.
– P-Przecież nic się nie stało! – zawołał, podbiegając przed nią, żeby ją zatrzymać, zanim zje proroka na surowo. – Tylko raz mnie goniła taka wielka ryba, gdy tu płynąłem, ale byłem od niej szybszy, serio! – Podkreślił to dumnym zadarciem głowy. Gdyby nie spieszył się na wezwanie, to pewnie by ją upolował i zabił!
Mysz? Tutaj?
Na początku nie miał pojęcia, jakim cudem go znalazł... ale po chwili wszystko stało się jasne. Bo przecież zostawił list! I to nie byle jaki—bardzo czytelny. Jakby się uprzeć, to nawet profesjonalny. Zatem było wręcz logiczne, że Uzdrowiciel odnalazł Ausanda tak szybko.
Jeszcze zanim Nimib zdążyła wspiąć się na grzbiet mamy, pochylił się w jej stronę, szepcząc konspiracyjnie z błyskiem w oku:
– A nie mówiłem? Patrz, jak śmiesznie wygląda! – Wskazał łapką na Czarołykacza, a dokładniej na jego rozczochraną grzywę, która sterczała teraz we wszystkie strony jak po burzy.
Samiczka zniknęła mu zaraz sprzed nosa, uniesiona przez swoją mamę, ale zanim zdążył bardziej się zdziwić, wielka łapa spadła na jego głowę. Normalnie to lubił, ale teraz, w tym momencie...
– Hej! – zaprotestował z oburzeniem, wykręcając się spod dotyku. – Popsujesz mi czuprynę! Nie widzisz, że nie jestem sam? – dodał ciszej, zerkając ukradkiem na Nimib, której uwaga była na szczęście na czymś innym. Uff!
Co więcej, Mysz też nie był sam. Towarzyszyła mu Lamba, a Ausand wyprostował się z entuzjazmem, chcąc ją przywitać.
– Cześć, La—
Urwał w pół słowa, kiedy samica ruszyła z całą furią w stronę Proroka. O nie! Jeszcze bogowie nakrzyczą na nią za to, że ona krzyczy na Siderusa! Musiał prędko jej pomóc.
– P-Przecież nic się nie stało! – zawołał, podbiegając przed nią, żeby ją zatrzymać, zanim zje proroka na surowo. – Tylko raz mnie goniła taka wielka ryba, gdy tu płynąłem, ale byłem od niej szybszy, serio! – Podkreślił to dumnym zadarciem głowy. Gdyby nie spieszył się na wezwanie, to pewnie by ją upolował i zabił!
Świątynia
– Łowca? – powtórzył, smakując dziwne słowo. – A co to znaczy, być Łowcą?
Patrzył na Mysza nieco poważniej, niż zazwyczaj mu się zdarzało.
– Mogę porozmawiać o tym z waszym przywódcą? Nie chciałbym niczego deklarować, dopóki nie będę wiedział, czy to naprawdę dla mnie. – Na chwilę przyciszył głos, jakby chciał, żeby słyszał to tylko uzdrowiciel. – Chcę się skupić na znalezieniu rodziców, nie na jakimś stadzie.
Na pytanie o wyprawę przytaknął krótko kiwnięciem pyszczka.
– A po co mi wyprawa? – rzucił mu spojrzenie sugerujące, że jest niemądry w oczach Ausanda. – Skoro się chowają tutaj, nie muszę nigdzie iść.
Patrzył na Mysza nieco poważniej, niż zazwyczaj mu się zdarzało.
– Mogę porozmawiać o tym z waszym przywódcą? Nie chciałbym niczego deklarować, dopóki nie będę wiedział, czy to naprawdę dla mnie. – Na chwilę przyciszył głos, jakby chciał, żeby słyszał to tylko uzdrowiciel. – Chcę się skupić na znalezieniu rodziców, nie na jakimś stadzie.
Na pytanie o wyprawę przytaknął krótko kiwnięciem pyszczka.
– A po co mi wyprawa? – rzucił mu spojrzenie sugerujące, że jest niemądry w oczach Ausanda. – Skoro się chowają tutaj, nie muszę nigdzie iść.
- 31 sie 2025, 23:27
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Wąsik?!
Zrzedła mu mina. Przełknął ślinę razem z resztką suszonego mięsa i spojrzał na Nimib z takim oburzeniem, jakby właśnie obwołała go Glutem Roku.
Ale nie poprawił jej, o nie. Skoro ona mogła nadać mu jakieś przezwisko, to on też nie zamierzał być gorszy.
– Uchołapka ma rację. Tak się nazywam – przytaknął, ledwo tłumiąc chęć skrzywienia się. – A pani jak ma na imię? – dopytał.
Zrzedła mu mina. Przełknął ślinę razem z resztką suszonego mięsa i spojrzał na Nimib z takim oburzeniem, jakby właśnie obwołała go Glutem Roku.
Ale nie poprawił jej, o nie. Skoro ona mogła nadać mu jakieś przezwisko, to on też nie zamierzał być gorszy.
– Uchołapka ma rację. Tak się nazywam – przytaknął, ledwo tłumiąc chęć skrzywienia się. – A pani jak ma na imię? – dopytał.
- 31 sie 2025, 23:14
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
– Nie wiem, czemu się nazywa Mysz – odpowiedział, marszcząc lekko pyszczek. – Też uważam, że to dziwne. Zwłaszcza że mnie nazwał Gronostajem, a przecież to też nie jest moje imię. Ale taki już jest trochę dziwny.
Zerknął na porozkładane przed Nimib jedzenie, które wyciągała z jakiejś torby. Pachniało tak dobrze, prawie tak dobrze jak to, które dała mu niedawno Lamba, że aż mu ślina pociekła. W milczeniu przyciągnął bliżej kawałek mięsa i zaczął je żuć z zapałem, jednocześnie słuchając.
– Nie, nie, tata jest jeden. Tak jak mama – zapewniał między kęsami. – Opiekunowie to tylko ci, z którymi mieszkam i się bawię w Stadzie Słońca. Dopóki nie znajdę moich rodziców.
Zawahał się tylko na ułamek sekundy, ale potem dodał z pewnością:
– Pracuję w ciągu dnia jako kuchcik. Sprzedaję pod świątynią swoje wywary błotne – opowiadał to z niezwykłą pasją w głosie, niepotrzebnie akcentując losowe słowa dla podniosłości. – I niedługo pójdę zapytać bogów, gdzie są moi rodzice. Wtedy do nich wrócę i znowu będzie jak dawniej. – To, że sprzedał coś tak naprawdę tylko raz, nie miało dla niego żadnego znaczenia. W jego głowie był już prawdziwym przedsiębiorcą z misją.
Zerknął kątem oka na Nimib z nieco zadziornym błyskiem w oku. Przechylił łeb, oblizując kącik pyska z resztek mięsa.
– No właśnie. Przedstaw mnie mamie – rzucił łobuzersko.
Zerknął na porozkładane przed Nimib jedzenie, które wyciągała z jakiejś torby. Pachniało tak dobrze, prawie tak dobrze jak to, które dała mu niedawno Lamba, że aż mu ślina pociekła. W milczeniu przyciągnął bliżej kawałek mięsa i zaczął je żuć z zapałem, jednocześnie słuchając.
– Nie, nie, tata jest jeden. Tak jak mama – zapewniał między kęsami. – Opiekunowie to tylko ci, z którymi mieszkam i się bawię w Stadzie Słońca. Dopóki nie znajdę moich rodziców.
Zawahał się tylko na ułamek sekundy, ale potem dodał z pewnością:
– Pracuję w ciągu dnia jako kuchcik. Sprzedaję pod świątynią swoje wywary błotne – opowiadał to z niezwykłą pasją w głosie, niepotrzebnie akcentując losowe słowa dla podniosłości. – I niedługo pójdę zapytać bogów, gdzie są moi rodzice. Wtedy do nich wrócę i znowu będzie jak dawniej. – To, że sprzedał coś tak naprawdę tylko raz, nie miało dla niego żadnego znaczenia. W jego głowie był już prawdziwym przedsiębiorcą z misją.
Zerknął kątem oka na Nimib z nieco zadziornym błyskiem w oku. Przechylił łeb, oblizując kącik pyska z resztek mięsa.
– No właśnie. Przedstaw mnie mamie – rzucił łobuzersko.
- 31 sie 2025, 21:39
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Spojrzał kątem oka na Nimib.
– To prawda, ale mój Mysz to smok. I wcale nie jest mały. Jest duży i silny! Nie wygląda jak gryzoń – zrobił krótką pauzę. – No dobra, może troszkę, jak wstanie rano z poczochranym futrem.
Gdy świetliki zajaśniały, Ausand otworzył pyszczek z cichym, zachwyconym oooh, przekręcając łeb w jedną stronę, potem w drugą, jakby chciał złapać ich światło między uszami. Usiadł trochę bliżej, patrząc, jak drobne światełka unoszą się wokół nich, kąpiąc jego futro w delikatnej łunie.
Skrzywił się jednak lekko na słowa, że każde pisklę uważa swojego opiekuna za najlepszego. Gdyby miał tylko jednego, może byłoby łatwiej. Ale on miał aż tylu...
– A co jak się ma kilku opiekunów? – zapytał, unosząc wzrok na Tankę. – Bo ja mam Mysza, Malinkę, Lambę, Ishę... o, jeszcze Miętusa, ale jego rzadko widuję. – Wymieniał ich jednego po drugim, w pamięci mając jeszcze rodziców, choć ich zaliczał do osobnej kategorii. – Czy wszyscy mogą być najlepsi? Dla mnie są, ale nie wiem, czy tak wolno.
Na wspomnienie mamy Nimib o tym, że jego opiekun byłby smutny, coś w nim się obudziło.
– Wcale nie byłby! – zaprzeczył szybko – Mysz się nigdy nie smuci. Zawsze jest szczęśliwy. – Nawet nie przyszło Ausandowi do głowy, że może być inaczej. Wszak uzdrowiciel zawsze był spokojny. Czasem za cichy i niechętny do zabaw czy rozmów, ale smutny? Na pewno nie.
– To prawda, ale mój Mysz to smok. I wcale nie jest mały. Jest duży i silny! Nie wygląda jak gryzoń – zrobił krótką pauzę. – No dobra, może troszkę, jak wstanie rano z poczochranym futrem.
Gdy świetliki zajaśniały, Ausand otworzył pyszczek z cichym, zachwyconym oooh, przekręcając łeb w jedną stronę, potem w drugą, jakby chciał złapać ich światło między uszami. Usiadł trochę bliżej, patrząc, jak drobne światełka unoszą się wokół nich, kąpiąc jego futro w delikatnej łunie.
Skrzywił się jednak lekko na słowa, że każde pisklę uważa swojego opiekuna za najlepszego. Gdyby miał tylko jednego, może byłoby łatwiej. Ale on miał aż tylu...
– A co jak się ma kilku opiekunów? – zapytał, unosząc wzrok na Tankę. – Bo ja mam Mysza, Malinkę, Lambę, Ishę... o, jeszcze Miętusa, ale jego rzadko widuję. – Wymieniał ich jednego po drugim, w pamięci mając jeszcze rodziców, choć ich zaliczał do osobnej kategorii. – Czy wszyscy mogą być najlepsi? Dla mnie są, ale nie wiem, czy tak wolno.
Na wspomnienie mamy Nimib o tym, że jego opiekun byłby smutny, coś w nim się obudziło.
– Wcale nie byłby! – zaprzeczył szybko – Mysz się nigdy nie smuci. Zawsze jest szczęśliwy. – Nawet nie przyszło Ausandowi do głowy, że może być inaczej. Wszak uzdrowiciel zawsze był spokojny. Czasem za cichy i niechętny do zabaw czy rozmów, ale smutny? Na pewno nie.
- 31 sie 2025, 20:48
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Ausand, z wąsami jeszcze lekko przekrzywionymi po uszczypnięciu, poszedł za Nimib w milczeniu. Przynajmniej dopóki nie wyjaśniła konceptu brata.
– To... – zawahał się – to jak ja bym mieszkał z tobą i twoją mamą, to też mógłbym być twoim bratem?
Kiedy Tanka się przy nich pojawiła, Ausandowi zadrżała grzywka. Była naprawdę duża. Zadarł głowę wysoko, tak wysoko, że aż musiał cofnąć krok, żeby lepiej widzieć.
Może i była większa od jego taty. Ale czy dłuższa?
Kątem oka próbował to ocenić, porównując w pamięci. Nie był pewien, bo było po prostu za ciemno. Zielone ślepia wojowniczki lśniły w ciemności i przez chwilę wydawało mu się, że to jedyna część ciała, jaką ujrzy w tym mroku.
Na pytanie o opiekuna poruszył uszkami.
– Że Mysz? On śpi. Przypłynąłem sam – odpowiedział zanim zrobiła to Nimib.
A potem zaraz dodał, z tą samą dziecięcą stanowczością, z jaką uzdrowiciel mógł ogłaszać śmierć pacjenta:
– Czy na pewno jesteś fajna? – przypatrywał się jej pod różnymi kątami, mrużąc oczy, chcąc to samodzielnie ocenić. – Nie widzę za dobrze bo jest ciemno – wyjaśnił naprędce powód swojej niepewności.
– To... – zawahał się – to jak ja bym mieszkał z tobą i twoją mamą, to też mógłbym być twoim bratem?
Kiedy Tanka się przy nich pojawiła, Ausandowi zadrżała grzywka. Była naprawdę duża. Zadarł głowę wysoko, tak wysoko, że aż musiał cofnąć krok, żeby lepiej widzieć.
Może i była większa od jego taty. Ale czy dłuższa?
Kątem oka próbował to ocenić, porównując w pamięci. Nie był pewien, bo było po prostu za ciemno. Zielone ślepia wojowniczki lśniły w ciemności i przez chwilę wydawało mu się, że to jedyna część ciała, jaką ujrzy w tym mroku.
Na pytanie o opiekuna poruszył uszkami.
– Że Mysz? On śpi. Przypłynąłem sam – odpowiedział zanim zrobiła to Nimib.
A potem zaraz dodał, z tą samą dziecięcą stanowczością, z jaką uzdrowiciel mógł ogłaszać śmierć pacjenta:
– Czy na pewno jesteś fajna? – przypatrywał się jej pod różnymi kątami, mrużąc oczy, chcąc to samodzielnie ocenić. – Nie widzę za dobrze bo jest ciemno – wyjaśnił naprędce powód swojej niepewności.
- 31 sie 2025, 20:03
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1757
Spotkanie Młodych XXI
Jego pyszczek synchronicznie przechylał się na boki, naśladując samiczkę jak lustrzane odbicie.
– Tata to... – zaczął, ale szybko się zawahał. Zamrugał, szczypiąc siekaczem górną wargę. – Jest jak mama, tylko fajniejszy. I silniejszy. – Szczerze mówiąc, nie do końca wiedział. Nikt mu nigdy nie powiedział dokładnie, jaka jest różnica. Po prostu wiedział, że ma tatę i mamę, nigdy tego nie kwestionując.
Spojrzał na Nimib, która zeszła z trawy z takim przekonaniem, jakby to miało rozwiązać wszystkie ich długościowe spory. I może rozwiązało, skoro Ausand pokiwał do siebie głową z satysfakcją.
– No, błoto na kamień. Rysowałem nim gwiazdy, bo... bo pazury mnie bolały. Wiesz, od drapania skały. – Uniósł łapkę i pokazał jedną z opuszek palców, na której była jeszcze trochę brązowa plama po zaschniętej krwi.
Propozycja go ożywiła, bo do tej pory bawił się z Myszą lub Brzuszkiem, nigdy z rówieśnikiem. Tylko jedna rzecz mu się nie zgadzała w tej całej wypowiedzi...
– A co to brat? – zapytał, szczerze zaintrygowany. – To coś do zabawy? Jak Brzuszek? – zapomniał określenia na kompanów, więc użył imienia żywiołaka.
Zgodził się tak czy siak, zanim jeszcze zdążyła rozwinąć wątek dalej.
– Pewnie! Mogę się bawić. Ale tu trochę ciemno i późno. Nie chce ci się spać? – Ziewnął szeroko, mlaszcząc przy tym.
Rozejrzał się mimo to, mrużąc oczy, i dopytał jeszcze:
– A która to twoja mama? To tamta z rogami? – wyciągnął łapkę i wskazał jednego z dorosłych odbierających swoje pociechy, próbując zgadnąć.
– Tata to... – zaczął, ale szybko się zawahał. Zamrugał, szczypiąc siekaczem górną wargę. – Jest jak mama, tylko fajniejszy. I silniejszy. – Szczerze mówiąc, nie do końca wiedział. Nikt mu nigdy nie powiedział dokładnie, jaka jest różnica. Po prostu wiedział, że ma tatę i mamę, nigdy tego nie kwestionując.
Spojrzał na Nimib, która zeszła z trawy z takim przekonaniem, jakby to miało rozwiązać wszystkie ich długościowe spory. I może rozwiązało, skoro Ausand pokiwał do siebie głową z satysfakcją.
– No, błoto na kamień. Rysowałem nim gwiazdy, bo... bo pazury mnie bolały. Wiesz, od drapania skały. – Uniósł łapkę i pokazał jedną z opuszek palców, na której była jeszcze trochę brązowa plama po zaschniętej krwi.
Propozycja go ożywiła, bo do tej pory bawił się z Myszą lub Brzuszkiem, nigdy z rówieśnikiem. Tylko jedna rzecz mu się nie zgadzała w tej całej wypowiedzi...
– A co to brat? – zapytał, szczerze zaintrygowany. – To coś do zabawy? Jak Brzuszek? – zapomniał określenia na kompanów, więc użył imienia żywiołaka.
Zgodził się tak czy siak, zanim jeszcze zdążyła rozwinąć wątek dalej.
– Pewnie! Mogę się bawić. Ale tu trochę ciemno i późno. Nie chce ci się spać? – Ziewnął szeroko, mlaszcząc przy tym.
Rozejrzał się mimo to, mrużąc oczy, i dopytał jeszcze:
– A która to twoja mama? To tamta z rogami? – wyciągnął łapkę i wskazał jednego z dorosłych odbierających swoje pociechy, próbując zgadnąć.












