OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kiedy jego zęby natrafiły na twardą fakturę łusek, zamiast miękkiego zwierzęcego futra, już przeczuwał, że coś poszło nie tak. Przeczucie szybko się potwierdziło, gdy nagle został wystrzelony z grzbietu niedoszłej ofiary jak z katapulty i przez chwilę nie miał kontaktu z podłożem, gdy z bezmyślnym wyrazem pyska zataczał łuk nad ziemią, zmierzając nieubłaganie w jej kierunku. Bardzo nie lubił tracić kontroli, odrywać swoich łap od stabilnego podłoża. Tak jak teraz, kiedy chcąc nie chcąc leciał i nie mógł absolutnie nic z tym robić, zdany na łaskę miotających nim sił. Zbyt szybko, by rozłożyć skrzydła. Bezradnie upadł na plecy, nie będąc w stanie przeciwdziałać brutalnej sile, połączonej z adrenaliną szturmującą mięśnie smoczycy. Ale on jeszcze nie wiedział, że ma do czynienia ze smokiem. Kiedy uderzał plecami o twarde podłoże i paraliżujący ból przeszył jego ciało, promieniując od obitego kręgosłupa, pomyślał tylko – "Teraz to zawaliłem. Żegnaj okrutny świecie.", po czym zamknął oczy, oczekując na dotyk przeznaczenia. Jakie zwierze o tak niewielkich rozmiarach, dysponuje tak potężną siłą? Przez kilka sekund nie poczuł nic oprócz przygasającego bólu pleców... Otworzył więc ślepia, żeby zidentyfikować zagrożenie... I zrobił to w bardzo złym momencie, gdyż właśnie wtedy dopadła do niego Piaskowa, szybka i wściekłą jak szalejący upiór, przygniotła go, wyciskając powietrze z jego płuc. Ironia, poczuł jednocześnie ulgę, że jednak nie zginie (być może przedwczesną), bo przecież inny smok tak po prostu nie wygryzie mu tchawicy, a w tym samym momencie odczuł boleśnie, że nie ma jak oddychać. Odkaszlnął spazmatycznie zaskoczony, próbując słowami wyrazić swoje zdziwienie na widok innego smoka. I w dodatku znajomego, co szybko sobie uświadomił! Jednak słowa zamieniły się w rzeczony kaszel. No spróbuj coś powiedzieć, gdy ktoś robi Ci improwizowany masaż serca. Nie polecam.– Khyyyy! To tkhy?! – jego ślepia rozszerzył się do rozmiaru spodków. – Piask...hhhy...owa?




















