A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 2| P: 1| A: 1
U: W,Śl: 1| S,MP,MA,MO,Pł,L,Skr,Kż: 2| O,A,B: 3
Atuty: Zwinny; Chytry przeciwnik; Czempion; Poświęcenie
Nim smoczyca zdążyła zadać kolejne pytanie na temat Oczywistego, ten chciał dopowiedzieć coś w kwestii stad, aczkolwiek wciąż jego głos był milutki.
– To, że dzielimy się na stada oddzielone granicami to nie znaczy, że siebie nie lubimy. Na przykład stado Życia ma teraz mocny sojusz z Wodą i każdy z Życia może sobie spokojnie wejść na teren Wody i na odwrót! – Dodał, aby potem ponownie zamilczeć i cierpliwie wyczekać pytania od pięknej, czarnołuskiej smoczycy.
– Tak, wyklułem się tutaj... Moje życie było trochę... przygnębiające. Kiedy przyszedłem na świat na naszych terenach panował chwilowy pokój wszystkich stad. Pamiętam jeszcze całe moje rodzeństwo, które zmarło z powodu tamtej zimy... Cirrus... Aria... Ich imiona zapisałem u siebie na ścianie w grocie, aby nigdy ich nie zapomnieć. Urodzili się dokładnie w tym samym momencie, co ja. Chociaż nie dokładnie, bo ja kilka minut po nich. Byłem chyba ostatnim pisklakiem moich rodziców... Tak, ostatnim. Pamiętam jeszcze, jak bawiłem się z nimi wszystkimi i z moją starszą siostrą w "stary krasnolud śpi", hehe. To były czasy... Ale wszystko zmieniło się pewnego dnia, kiedy to razem z moim bratem, który jeszcze żyje udałem się na zabawową przygodę na tereny wspólne. Spotkaliśmy wtedy Ją. Najgorszą z najgorszych. Teraz jest przywódczynią Cienia, najokropniejszego stada, która mogłabyś sobie wyobrazić. Kilkanaście księżyców temu zjadła małe pisklę, które było synem obecnego przywódcy Wody. Wtedy, kiedy ją spotkaliśmy zaczęła nas straszyć. Byliśmy bardzo mali, a ona była w kwiecie wieku. Zaczęła nam przelewać do łbów wyobrażenia, jakbyśmy byli w innym miejscu. Do dziś często śni mi się koszmar, w którym powracam do tamtego miejsca. Duża, wysuszona równina... czerwone niebo i martwe ciała wszystkich z mojego stada... Żeby pomyśleć, że jedyne, co nas uratowało, to była córka tejże samicy. Gdyby nie ona, nigdy byś o mnie nawet nie słyszała. No ale cóż, zima się kończyła, ja dorastałem i był taki jeden moment w moim życiu, że zwątpiłem w samego siebie. Każdego dnia znikałem gdzieś, a potem pojawiałem się dopiero po tygodniu albo dwóch. Widziałem wokół siebie tylko samą śmierć, wszyscy z mojej rodziny umierali po kolei, więc bałem się codziennie, że akurat teraz przyszedł na mnie czas. Kiedy zostałem pokrzepiony przez brata tak, że ponownie wróciła mi chęć do życia, to stało się znów coś strasznego... Część smoków ze stada Życia odeszła z pewnych przyczyn, o których wolę nie wspominać i utworzyli stado Wody. Najgorsze było to, że moja rodzina podzieliła się dokładnie na dwie części... Patrzeć w oczy siostry, która ma nienawiść w swoich ślepiach to rzecz straszna. Jakoś się z tym pogodziłem, ale ostatecznym ciosem była śmierć moich rodziców. Dwojga na raz. Nie chciałem się wtedy nikomu pokazywać na oczy. Nikt nie wie, co wtedy zrobiłem, ale Tobie powiem, bo Ci ufam. Uciekłem za barierę, biegłem przed siebie byle tylko znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego miejsca. Nie wróciłbym, gdyby nie jeden tajemniczy smok, który ponownie tchnął w moje serce nadzieję na lepszą przyszłość. Podniosłem łeb do góry i wróciłem ponownie tutaj. W sumie to nikt za mną nie tęsknił, tylko mówili, że długo mnie nie było i wypytywali się co się stało. No cóż, nikomu prawdy nie powiedziałem... Przepraszam, jeśli cię zanudziłem tą opowieścią.
Wzdychnął po tym, jak wyrzucił to wszystko z siebie. No cóż, skoro samica tego chciała, to dostała opowieść, aczkolwiek lekko uproszczoną i bez pewnych szczegółów. Ciekawe, czy teraz uzna go za mięczaka, czy może dalej jej ślepia będą wpatrzone w ślepia Oczywistookiego?
Licznik słów: 568
Rysunek wykonała http://harrietmilaus.deviantart.com/
PH: 1
Życie było fajne...
