A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 3| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl: 1| W,A,O,MP,MO,MA,Kż,Pł: 2| M,B,S,L: 3
Atuty: Inteligentny,Chytry Przeciwnik
Pomimo niezbyt zgrabnych ruchów samiczka wyłapała odpowiedni moment oraz wysokość by oddalić swoje łapy od zagrożenia. Samiec odstawił kończynę z powrotem i wyprostował się przed uczennicą wcześniej krótko wzdychając –Twój ogon to nie jakaś zadnia antenka, nie musisz nią tak wibrować– nie dbał o to czy samiczka znała pojęcie antenki, albo czy choć raz w swoim krótkim życiu zwróciła uwagę na te małe stwory przemykające niezauważenie pod łapami. On był wystarczająco czujny i ciekawy by spędzić wiele czasu analizując ich bezsensowne kształty i wyrostki.
Wygląda na to, że nawet kiedy był czymś pobudzony, jego myśli potrafiły odbiegać w zupełnie innym kierunku, ale to źle dla samiczki, ponieważ wyglądało na to, że nie zapewniała mu tyle rozrywki ile potrzebował. Ale przecież nie mógł ranić jej bezsensownie, to też nie sprawiłoby mu satysfakcji. Musiała cokolwiek umieć –Ogon nie tak sztywno, nie tak wysoko– dorzucił. Jego głos nie był surowy a na pysku wciąż utrzymywał milutki nawet trochę niepewny uśmiech.
–Patrz– nakazał głośniej, a potem wyrzucił do góry przednie łapy skręcając tułów w prawo i wyskoczył z tylnych, tnąc powietrze ogonem, który już po wybiciu miał ustawić jego pozycję. W momencie skoku ogon nie był uniesiony bardzo wysoko, nawet odrobinę opadł, wyginając się w dół od kręgosłupa. Dopiero podczas lotu miał za zadanie utrzymać pozycję smoka, dlatego musiał znaleźć się nieco powyżej linii grzbietu. Smok nie był sztywny podczas wyskoku, więc wyglądało na to, że ważnym było aby czynność tę wykonywać naturalnie, nie spinać ani łap ani ogona. Zetknął się z ziemią pierw przednimi łapami, które odrobinę ugiął, dla zamortyzowania upadku, a potem płynnie dostawił tylne. W tym momencie stabilność była najistotniejsza dlatego balansujący jego ciałem ogon znalazł się na te kilka uderzeń serca najwyżej, choć wciąż nie był uniesiony tak jak prezentowała to w swoim wyczynie samiczka. Kiedy wyskakiwał, jego łeb znalazł się na chwilę na poziomie łopatek, po wybiciu zaś smok wyprostował szyję, kierując toporny pysk przed siebie niczym ster. Dopiero przy lądowaniu cofnął go w kierunku grzbietu, dla zachowania równowagi. Proste krótkie wybicie, miał nadzieję, że się przyjrzała –Powtórz– zachęcił. Zauważył, że drobne okaleczenie i próba trafienia jej szponami nie tępiły jej determinacji do nauczenia się skakać. Ciekawe.
Licznik słów: 358
×