Czarny Staw

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Obsydianowa Łuska
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 90
Rejestracja: 14 gru 2017, 18:32
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 20
Rasa: Skrajny
Opiekun: Krwawa Żądza

Post autor: Obsydianowa Łuska »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,W,Śl:1

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Etna była lekko zasmucona słowami taty. Nawet bardzo. To nie jego wina, tylko po prostu tak się ułożyło. Popatrzyła się na tatę smutnym wzrokiem i podeszła do niego, po czym go polizała przyjaźnie po pysku. Następnie wespnęła się po nim i jeszcze raz go polizała.
-Ale ja Cię kosiam tato... – I otarła się o jego głowę.
-Ja rozumiem wszystko... Po prostu to dla mnie dziwne, że nie jesteśmy razem...

Licznik słów: 70
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Powściągliwa Łuska
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 68
Rejestracja: 13 gru 2017, 23:37
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 21
Opiekun: Krwawa Żądza
Mistrz: Zapomniany Rytm

Post autor: Powściągliwa Łuska »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 2
U: B,Pł,W,Śl:1
Lyra nie wiedziała czemu Ciemność jest smutny. Czy ma to związek z tym że jedna z jej sióstr się go obi mimo iż dwie raczej nie uciekają od niego? Chcąc go pocieszyć zaczęła się do niego przytulać by okazać że nie jest do niego negatywnie nastawiona. Może nie jest to jakieś głębokie uczucie, ale dopiero się poznali. Może z czasem zacznie go tak kochać jak ojca?

Licznik słów: 66
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Zimne opady ochładzały Ogień. Misterna źle to znosiła. Do tego słowa Tnącego... Plątały się jej po głowie. Mogła robić wszystko. Ale nigdy nie będzie... smokiem. Stan psychiczny pogarszał jej zdrowie fizyczne. Zaczęła znów kichać, niemal tego nie zauważała. Wystarczył krok do choroby, jeden błąd... Jak wkroczenie do lodowatego jeziora. Zanurzyła w nim łapę i cofnęła się gwałtownie. Nie zauważyła go... Było mroczne, ciemne. Jak kora okolicznych, martwych drzew. I tylko ona, jak się wydawało, pozostawała tutaj żywa. Platynowołuska. Której kręgosłup ochraniała jedynie warstwa miękkich platynowych, błękitnych i fioletowych łusek. Położyła się na ziemi, czy też legła, oddając się swojej słabości. Potrzebowała snu. Tu i teraz. Drzemki. Jej skrzydła, pierzasta mozaika platyny, błękitu i fioletu, opadły bezwładnie na ziemię. Jak tutaj przyszła? Jak... jak mogła doprowadzić się do stanu, w którym szła tylko w przód, by obudziła ją dopiero chłodna woda? Swoimi błękitnymi oczami spojrzała na czarną taflę. Drzewa osłaniały ją od wiatru... było tu niemal ciepło. Leżąc na miękkim brzuchu, porośniętym zbyt drobną i delikatną łuską by izolować od niej zimno, jak przed księżycami... zaczęła odpływać. Tym razem Krwisty jej nie wybudzi... Ale nie było to zasłabnięcie... a wyczerpanie. Szwendała się, nauczała, kochała innych. Polowała. Ale nie chciała wrócić do grot. Teraz, gdy nadszedł wieczór, a Złota Twarz zachodziła, była zmęczona. Zbyt daleko od domu. Wrażliwa pozostała jednak na hałasy... Jako samiczka, której kruchą kość ze skrzydła wyrwał wilk, której bok poznaczony został łosim porożem... Jako smoczyca, którą nazwano niesmokiem... zbyt słabą istotą, by nosić tak dumne miano.

Licznik słów: 248
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Brak przynależności boli. W końcu wspólnota jest jedną z naszych najważniejszych potrzeb. Szczególnie gdy odbiera nam się miano tego, czym się urodziliśmy. Ale kto miał prawo decydować kto jest, a kto nie jest smokiem? Na pewno nie inny smok, być może równie imperfekcyjny. Siła ciała czy umysłu miękły wobec siły woli. To ta ostatnia była prawdziwą potęgą mogącą kruszyć skały niemożliwego.
Niedaleko na spacer wybrał się inny "niewygodny" przedstawiciel swojego gatunku. Mwanu, prześladowany przez swój albinizm i w końcu oskarżony o morderstwo własnej matki, którą naprawdę zagryzły wilki. Zobaczył to na własne oczy i ten obraz wciąż go prześladował. Za każdym razem gdy widział psowatego, scena mordu odtwarzała się w jego umyśle jak ponura powtórka. Przez swoją babkę nazwany, w jej słowach, "przeklętym dzieckiem w którym zamieszkał demon".
Teraz ciężko było mu komukolwiek zaufać, nawet wobec bliższych mu smoków musiał udawać. Nie chciał by jego smutna przeszłość wyszła na jaw. Litość była mu zbędna, wystarczyła szczera przyjaźń. Ale co jest "szczere" w tym świecie? Wszyscy kłamią, kręcą, oszukują. Z nim na czele.
Stąpał powoli, nucąc jakąś starą piosenkę, która utknęła mu w głowie. Miał chwilę wolną od zmartwień, powinien ją wykorzystać. W tym momencie jednak ujrzał, niewielką, białą smoczycę. Wyglądała na bardzo zmęczoną, wręcz jakby zaraz miała zasnąć tu i teraz z wyczerpania. Ale przecież to Czarne Wzgórza, tutaj jest niebezpiecznie! Podszedł do niej szybko. Pachniała Ogniem. No cóż, ich stada może miały ze sobą pewien problem, ale to nie znaczy że powinien tak po prostu zostawić ją tutaj. W nocy, na dodatek. Zaraz, czy to nie była ta sama piastunka która organizowała wspólne nauki na Skałach Pokoju?
Nie radziłbym zasypiać tutaj, szanowny opiekunie młodych. Czarne Wzgórza to nie jest bezpieczne miejsce na odpoczynek – miał szacunek do tych którzy poświęcili życie by wychowywać pisklęta.To była ciężka, ale bardzo ważna praca.

Licznik słów: 302
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
//Soundtrack

Jednak przysypiała zbyt mocno... i obca melodia miast rozbudzić ją, obce kroki miast ocucić, koiły. Niczym szepcące węże, że może to zrobić. Wtem usłyszała jednak głos. I komórki nerwowe jej ciała obudziły się natychmiast. Był to obcy głos. Kojarzyła go, lecz słyszała tylko raz w życiu. Natychmiast podniosła głowę, czego pożałowała przez mroczki, które przesłoniły obraz. Nie dała po sobie poznać, że są. Skupiła intensywne spojrzenie błękitnych oczu na cienistym samcu. I... jak zwykle... uśmiechnęła się nieco. Ukryła jednak zmęczenie pod maską rozluźnienia i spokoju.
Dziękuję za radę. – Jej melodyjny głos był łagodny. Tak, jak lekki uśmiech, który wystąpił jej na pysk. Podniosła się płynnym ruchem do siadu. Chociaż wielkością dorównywała młodszym adeptom, księżyce wyrzeźbiły jej drobne mięśnie, kształtując jej ciało. Nie było zbite i krępe jak pisklęce. Jej łapy wydawały się długie dzięki smukłości, zad i pierś były zaokrąglone dzięki niewielkiej, acz zdrowej warstwie tłuszczu. Delikatna szyja była wyraźnie zarysowana, a platynowo-błękitny łeb pełen był łagodnych rys, zmiękczających lodowe spojrzenie błękitnej głębi jej oczu. Teraz gdy nie byli zajęci spotkaniem, Mwanu mógł dokładniej się jej przyjrzeć. Każdy ruch jej piersi sprawiał, że platynowe łuseczki, niezwykle drobne i niemal niewidoczne z daleka, lśniły. Gładkość ich była wszak ponad przeciętna i z łatwwością odbijały nawet blade światło. Rozłożyła lekko skrzydła o łuskowym, platynowo-błękitno-fioletowym ramieniu, porastających przez mozaikę piór tych samych barw. I one były gładkie... a ich struktura przywodziła na myśl bardziej miękkość niż wytrzymałość, chociaż ułożone były w nienagannym ładzie i zdecydowanie spełniały się w swojej roli. Zaraz jednak kończyny lotne złożyły się. Był to tylko gest, dzięki któremu mogła poprawić ich ułożenie na wąskim grzbiecie, przez który ciągnął się pas niewielkich piór podobnych do trójbarwnych lotek. Z bliska widać było to tak, jakby łuski okoliczne piórom "obsypane były ametystami i szafirem", jak uznał jeden ze smoków. Z bliska też czuć było jej przyjemny, słodkawy zapach przywodzący na myśl świeżo zerwane owoce.
Dziękuję za troskę, Mwanu. Mów mi Misterna lub Rek, nie jestem nikim specjalnym. – Odparła miękkim głosem. Choć niedawno musiała być pisklęciem... dorastała. I to szybko. Ton którym przemawiała był dojrzały i spokojny, skrzętnie ukrywał zmęczenie. A nuż go w ogóle nie było? Nie wyglądała na zmęczoną. Nie rozpierała jej energia, ale i podczas pierwszego spotkania była niezwykle statyczna. W jej wnętrzu zaś... myśli dopiero się rozjaśniały. Adrenalina pospieszniej pompowała krew, dobudzała adeptkę.

Licznik słów: 389
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Spojrzał na Rek ze swego rodzaju niepokojem. Nie chciał matkować bądź co bądź, dość dojrzałej już smoczycy która mogła sama o sobie decydować, jednak drzemki na Czarnych Wzgórzach? Przecież ma obóz Ognia, swoje własne legowisko. Po co się naraża? Szczególnie że nie jest wojownikiem, tylko piastunem. W razie ataku drapieżnika może mieć problem.
Dobrze, Rek. Wybacz że wtrącam się w twoje prywatne sprawy, ale to chyba nie jest miejsce na wypoczynek. Nawet w dzień można tu spotkać drapieżniki, a w nocy... to po prostu zwyczajnie niebezpieczne. Chyba powinnaś wrócić do własnej groty. – przeczył stereotypowi Cienistego, był grzeczny i stosunkowo empatyczny. Ale prawda była taka że mit o okrutnym najeźdzcy spoza bariery nie za bardzo trzymał się kupy. Cień wymagał od swoich smoków żelaznej dyscypliny i dotkliwie karał za przewinienia. Po prostu wierzyli że trzeba być twardym, by przeżyć. Twardym i posłusznym swojej rodzinie, którą był cały klan.
Spojrzał na przyszłą piastunkę. Wydawała się taka delikatna. Jakby chora.
Rek... Czy dobrze się czujesz? Jesteś taka... blada. – gdyby tylko mógł sobie przypomnieć nazwę tej choroby która sprawiała, że w krwi było za mało czerwieni... Ale zupełnie wyleciało mu to z głowy. W każdym razie, to na pewno nie był albinizm. On był po prostu pozbawiony prawie wszystkich barwników w ciele, ale jego krew była jak najbardziej szkarłatna.

Licznik słów: 219
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
//Soundtrack

Niestety Efemeryczny nie wiedział o jej chorobie, tym bardziej jako czarodziej nie mógł znać chorób, które niemal nie dotyczą smoczego świata. Bo czy przed Rek istniał smok z anemią? Czy były smoki takie jak ona, które przeżyły dłużej niż księżyc? Była... wyjątkowa... I każdego dnia groziło jej uśnięcie. Temperatura zmieniała się i wkrótce miast deszczu miał zacząć padać śnieg. Jeszcze tego wieczora, gdy Złota Twarz opuści tereny Stad i zabierze swoje ciepło.
A ona starała się patrzyć łagodnie i bystrze. Jednak jej spojówki pozostawały blade. – Niedaleko stąd nauczałam. To najszybsza droga do Stada. Wrócę, gdy chwilę odpocznę. – Odpowiedziała swobodnie, z delikatnym, przyjaznym uśmiechem. Jej źrenice minimalnie się rozszerzyły i jeśli Mwanu si nie przyglądał, nie dostrzeże tego. Również jej ogon drgnął. Wstała bardzo powoli, tylne łapy prostując odrobinkę szybciej niż przednie. Były silniejsze i mięśnie reagowały mocniej. Cień... dopiero miała się dowiedzieć, że obecnie nie bazował na dyscyplinie, ale zachłanności i krwiożerczości przywódczyni... Dopiero nauka historii powie jej, że pierwsi Cieniści przybyli tu szukając azylu i choć nieufni, starający się zdobyć wszystko jedynie za pomocą własnych łap, stanowili nierozwerwalną jedność, rodzinę... Rodzinę. Nie wypaczoną... rodzinę. Maestu, którego poznała był na to dowodem. Przerażone pisklęta... Krwiożercza Przywódczyni.
Mwanu zapytał ją o samopoczucie, przez chwilę nie odpowiadała. Jej łapy drżały, aż... osunęła się z powrotem na ziemię. Leżała więc na brzuchu, ze skrzydłami na ziemię. Głowę jednak zawieszała nad przednimi łapami, wbijając Oczy w ziemię. Lecz jej spojrzenie było nieprzytomne. Przy bliższych oględzinach można było stwierdzić nieco przyspieszony oddech. Typowe...
To takie... typowe...
Kropla lodowatej wody spadła na jej lśniącą lotkę.

Licznik słów: 262
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Obecna przywódczyni Cienistego Kręgu prawdopodobnie zostanie antagonistką wielu historii. Tak bardzo pragnąca odrzucić dziedzictwo matki, a tak bardzo do niej podobna. Tragiczne. Ale wszyscy musieliśmy zmagać się ze swoimi osobistymi nieszczęściami. Mówi się że każdy smok ma swojego demona, którego musi pokonać. Niektórym jednak się to nie udaje. Niekoniecznie dlatego że są słabi. Czasem ponoszą porażkę właśnie dlatego, że są silni.
Wiem że wśród naszych stad relacje są dość napięte, jednak bardzo szanuje że chcesz edukować wszystkie młode, bez wyjątku. Większość smoków nie zdobyłaby się na coś takiego. Wydaje mi się że zasługujesz na szacunek. – on sam nie wpadłby na taki pomysł. Ba, sam przybył tylko po to by wyśmiać Nocnego za niedorzeczny pomysł. Ale coś się zmieniło. Dużo się zmieniło, odkąd tu był. Tutaj smoki były inne, jednak... W dobry sposób. Być może lepszy niż same zdawały sobie z tego sprawę. Nie perfekcyjne, ale z perspektywy przybysza było w nich więcej, niżby kiedykolwiek się spodziewał.
Może jest nadzieja. Tak bardzo chciał wierzyć że jest. Bycie pesymistą jest trudne.
Wtedy jednak zobaczył, że Misterna słabnie. Szybko do niej podszedł, wyraźnie zaniepokojony tym stanem.
Rek, jak się czujesz? To coś poważnego? Mam wezwać uzdrowiciela? – spojrzał na nią dokładnie, starając się przypomnieć sobie objawy różnych chorób, o których usłyszał jako piskle. Grypa, zapalenie spojówki, paraliż? Uhhhh, nie. Może atak paniki? To raczej też nie.
Czemu przyciąga smocze nieszczęścia? Najpierw tonący Myrk, teraz to... Ma chyba w zadku jakiś magnes.

Licznik słów: 241
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Słowa Efemerycznego były niezwykle pocieszające i... podbudowujące na duchu. Szacunek... Pierwszy raz usłyszała, że zasługuje na szacunek. I to nie od najbliższej braci, ale od smoka, który znał ją z jednego tylko jej czynu. To było niezwykłe... Jednak nie mogła tego świętować. Mogła tylko walczyć z grawitacją i własną słabością.
Gdy Mwanu podszedł, pierwsze co mógł wyczuć, to słodkawą woń Rek. Choć dzięki wiatru była wyczuwalna, to blisko źródła wydawała się być jeszcze słodsza, a równie delikatna, przez co nie drażniła nozdrzy. Kolejnym co mógł dostrzec z bliska to nieco nieprzytomne spojrzenie. Gdyby jej dotknął, poczułby, że łuski jej są lodowate. Ich misterność nie pozwalała na trzymanie pod nimi ciepła. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała. Mogło się wydawać, że nie kontaktuje, ale wyraz jej pyska się zmienił. Przymrużyła oczy i nieco zacisnęła zęby. Ważyła słowa, które się jej nie podobały.
Potrzebuję... pomocy. – Powiedziała tonem, którego nigdy wcześniej nie wybrzmiał z jej pyszczka. Była to niechęć. Rozumiała jednak, że to będzie najbezpieczniejsze dla niej wyjście. A jej sekret żadnym sekretem nie jest. I nie ważne jak bardzo stara się ją ukryć przed rodziną, nie ukryje go nigdy. Mogła tylko zdawać się na dobroć i zrozumienie innych smoków. Wszystko odbierała tak łatwo i dobrze... lecz gdy chodziło o jej defekt... Trudno jej było go przełknąć.
Uzdrowiciel nic nie zaradzi. – Głos jej wciąż był cichy, ale niechęć zniknęła. Pojawił się czysty spokój, niezachwiany ani nutą emocji. Wypowiadając poprzednie słowa postanowiła przecież prosić. Nie wycofa się z tego. Ton zdradzał też, że zna się na rzeczy. Był zbyt pewny, by było inaczej. – Potrzebuję, żeby ktoś przy mnie został. Możesz okryć mnie skrzydłem? – Nie patyczkowała się. Jej głos wydawał się być niemal... suchy. Ale przez to był rzetelny. Wzrok jej, jaki podniosła, a jaki nie wydawał się być stabilny, był proszący. Mwanu nie musiał jej pomagać. Nie musiał pomóc jej ogrzać zmarzniętych mięśni ani przypilnować by mogła odpocząć. Winna mu była wyjaśnienia... Ale łeb jej nieco chybotał się coraz bliżej ziemi mimo starań, jakie starała się wdrażać.

Licznik słów: 338
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
//Pisanie tego posta to była droga. Długa, kręta i pełna wybojów.
Uzdrowiciel nic nie pomoże? Nie rozumiał. Przecież jego matka zawsze wiedziała co uczynić, co powiedzieć, czego użyć. Dawno już nie żyła gdy Mwanu wszedł w wiek w którym zacząłby dostrzegać że jego opiekun nie jest perfekcyjną istotą która nigdy nie popełnia błędów. Ale teraz był już praktycznie dorosły. Myśl że była ona równie niedoskonała co inne smoki ukuła go prosto w serce. Jakby właśnie uświadomił sobie że oto w jego życiu coś się skończyło i nigdy już nie wróci. Być może nawet nie powinno wrócić. Ale ta ostatnia myśl jakoś nie przeszła mu przez głowę.
Przywołał ze swojej groty skórę sarny i okrył nią delikatnie Rek. Osłonił także adeptkę od wiatru swoim masywnym skrzydłem. Były one trochę większe niż u typowego bagiennego. Dziwne, bo w jego rodzinie nie było żadnych powietrznych czy pustynnych od co najmniej dwóch pokoleń wstecz. Może było to lekkie odchylenie od normy. Może znak od bogów. Sam nie wiedział. Rozejrzał się. Na szczęście wyglądało na to że żaden drapieżnik nie chciał zrobić sobie z nich obiadu.
Przykro mi z tego powodu. Czy jesteś pewna że nikt nie może ci z tym pomóc? Słyszałem że Erycal leczy smoki z kalectw, smokom odrastają całe kończyny. Może pomógłby z twoją chorobą? – nadal szukał jakiegoś rozwiązania. Przecież byłoby okrutnie zmusić Rek do życia z tą przypadłością. Nie powinna cierpieć z powodu czegoś na co nie miała żadnego wpływu.
Świat był tak niesprawiedliwy, ale ona parła nadal, na przekór wszystkiemu. Szczerze powiedziawszy, cieszył się że ktokolwiek chce się temu przeciwstawiać. Czy było to absurdalne? Może. Ale ile było w tym determinacji, wewnętrznej siły! Wymagało jednak mnóstwa odwagi, innej niż takiej która pcha cię do walki z innym smokiem. Chciał kiedyś się na nią zdobyć. Ale teraz wciąż jeszcze nie był gotowy.
Ale kiedyś... Kiedyś mu się uda. Po prostu musi jeszcze poczekać.

Licznik słów: 314
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
//Na szczęście pokonana.
Soundtrack

Gdy poczuła na swoim grzbiecie ciężar, podniosła jakoś łeb i spojrzała na futro. Rozczuliła się. Głównie dlatego, że słabość narzuciła jej niesamowitą prostolinijność. A potem to piękne, błoniaste, białe skrzydło. Pozwoliła swojej głowie opaść i oprzeć się na na nosie, nim nie przewrócił się na bok. Oddychała ciężko. A jej oczy, tudzież oko, jedyne jakie Mwanu mógł zobaczyć, przeszkliło się. Kiedy dostała tyle ciepła?
Prawie nie dosłyszała jego głosu... Był gdzieś taki odległy... Musiała poukładać sobie w głowie jego słowa. Czuła się coraz słabsza. Sen... pomógłby, gdyby tylko mogła usnąć. Nie chciała prosić o pomoc nikogo z Ognia. Przeczekanie... też było sposobem... Słowa Mwanu... Spojrzała w górę, w stronę jego alabastrowej głowy. Odetchnęła głęboko. Kiedyś... umrze w ten sposób. Ale nie dziś. Oprzytomniała nieco. Krew zapulsowała.
Obawiam się, że bogowie nie będą chcieli zmieniać czegoś, co sami wykreowali. – Odrzekła szeptem. Mówiła z lekkim trudem, oddychając bardzo głęboko. – Kiedyś pójdę do nich... Jednak... Jest zbyt wiele smoków, za których chcę się pomodlić... – Jej powieki opadły. Wzięła głęboki wdech. A co, jeśli nie wystarczy jej czasu? Ignorowała swój stan zdrowia. Co było... znajome. Każde poprzednie wcielenie jej duszy
Dziękuję... Mwanu... – Szepnęła kilka wolnych oddechów później. – Proszę... zachowaj to dla siebie. – Jej ton był zmęczony. Tłamsiła w sobie dyskomfort. Starała się... Ale słychać było, że ledwo się trzymała. Każdy mięsień jej ciała był rozluźniony i tylko szczęką odważyła się poruszać, gdy sam łeb opierała na policzku. – Chciałabym nie martwić tym tych, których nie muszę... – Wyjaśniła, wplatając w to proszący ton. Jej skrzydło i łapa poruszyły się lekko. Lecz było jeszcze za wcześnie na to, by wstać. Skończyło się więc na pojedynczym drgnieniu.

Licznik słów: 283
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Widział jak Misterna cierpi. Nie tylko z powodu swojej choroby, ale i tego że zwyczajnie próbowała ukryć jej objawy. Przez to były one jeszcze bardziej dotkliwe. Nie, nie chciał by musiała się przy nim męczyć. On nie zamierzał jej oceniać, w szczególności za to jaka się urodziła. To byłoby bardzo nie w porządku wobec niej. A sam miałby poczucie winy. Zastrzygł nerwowo uszami. Nie może jej pozwolić
Posłuchaj, przy mnie nie musisz niczego ukrywać. Nikomu nie powiem o tym co tu zaszło. Nikt nawet nie musi wiedzieć że się spotkaliśmy. Przysięgam na mą duszę, że to co tu zajdzie będzie wiadome tylko nam i bogom. – powiedział bardzo poważnym tonem. Co jak co, ale on brał przysięgi na poważnie – Nie musisz się o nic martwić, po prostu się rozluźnij – dodał już znacznie łagodniej. Misterna była jednym z tych smoków które miało się ochotę przytulić i włożyć do wyściełanej miękkim włosiem miseczki w głębi jaskini, tuż przy ognisku aby się nie zaziębiła. Uaktywniała ona nawet głęboko ukryte instynkty opiekuńcze. Na dodatek, co musiał przyznać, była bardzo, bardzo ładna. Mimo że potrafił docenić fizyczny wygląd, jakoś nie mógł się przemóc by czuć cokolwiek do kogokolwiek. Smoki w jego wieku zaliczały już pierwsze zauroczenia, on... nie bardzo. Może po prostu musi spotkać tę właściwą osobę.
Wyglądamy jak para – zaśmiał się odrobinę nerwowo – Kiedy byłem malutki i matka tłumaczyła mi że smoki znajdują sobie partnerów od około dwudziestego księżyca, wydawało mi się to wiecznością. Teraz... sądzę że to krótki okres czasu.A ty co sądzisz? – przyznał. Może jeśli zajmie ją rozmową, poczuje się lepiej?

Licznik słów: 266
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack

Dziękuję, Mwanu. – Powiedziała przyciszonym głosem i uśmiechnęła się mizernie. Zaczęła nieco unosić głowę. Odetchnęła głęboko. Tylko oni i bogowie... Uniosła zmęczony wzrok ku szaremu niebu. Nawet Gwiazdy nie mogły patrzyć. – Ale nie wstydziłabym się powiedzieć, że cię spotkałam. – Ponowiła blady uśmiech. Przyjazny i ciepły, choć tak bardzo zmęczony. Poczuła sympatię do tego białego jak śnieg smoka o łuskach trochę tylko bardziej matowych niż jej własne. Oparła bok smukłej głowy o jego szyję, by znów nie zaczęła opadać w dół.
Jego następne słowa zaskoczyły ją. Odsunęła łeb od jego ciepłego ciała i spojrzała w jego czerwone oczy. Jej wydawały się... nieco przestraszone? Smutne? Czy była w stanie kogoś pokochać tak czysto i potężnie? Czy... czy ostatnie słowa Efemerycznego nie pokrywały się z jej wizją...? Pozwoliła głowie osunąć się z powrotem na jego szyję. Był taki ciepły i... bariera dotyku przestała stanowić dla niej problem. Mocne łuski stanowiły jej oparcie, a nieprzenikniony zapach skał i wilgoci przypominał o obecności innej osoby.
Masz rację... – Szepnęła jakby zrezygnowana i zamilkła. Jej oczy przymknęły się. Ale nie przez stan zdrowotny. – Znam młode smoki mające wiele piskląt... I starsze od nas, które nie mają partnerów. – Powiedziała cicho. Była zamyślona, można było to wyczuć w jej głosie. Był też... rozżalony? Lekko, skrycie... – Niedawno poznałam pisklę... Chociaż trzy już wychowałam jako Piastunka, to czwarte sprawiło, że poczułam żal i tęsknotę... I taką głęboką, głęboką dumę. Pomyślałam wtedy, że moje życie będzie naprawdę, naprawdę wielobarwne... Lecz od tego czasu nie znalazłam w sobie tych uczuć. – Zakończyła cichym, smutnym tonem. Zamknęła oczy, wtulając miękki nos w ciało przyszłego czarodzieja. Była... smutna. Jej słodki, owocowy zapach stał się nieco inny. Subtelna nuta zapachowa wplątała się w ogół, podkreślając jej uczucie.
Jeśli nie przeszkadza ci ten wygląd... Mogę tak pozostać...? – Zapytała nieśmiało, nie odrywając swoich misternych łuseczek od kościanego pancerza Cienistego. Mimo że nie zdążył odpowiedzieć, wyraziła wdzięczność w głosie. Nie za to, co zrobi, ale za to, co już dla niej zrobił. Zaufała mu. Nie bała się go jako obcego. Nie drażniło jej przekroczenie najwęższych barier prywatności – dotyku. I było w tym coś innego niż wtulanie się w futro ojca, którego szanowała i czuła potrzebę opieki nad nim. Był jej opoką... ale może dlatego, że mogła zająć się nim i przyjść do niego kiedy chciała? To było... czymś innym... Bliższym? Dalszym? Ta opoka... była zupełnie inna...

Licznik słów: 399
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Uśmiechnął się, ale tak jakby... smutno. Jakby myslał o czymś miłym, ale dawno już zakończonym.
Na pewno nie wstydziłbym się spotkania z tobą, ale dla twojego dobrego samopoczucia mogę to przemilczeć – zapewnił. Ona już i tak miała dostatecznie dużo problemów, nie trzeba jej jeszcze plotek i wścibskich smoków. Nie zasługiwała na to.
Słuchał jej z zainteresowaniem. Szczególnie jak mówiła o tutejszych zwyczajach dotyczących związków i jajek. W jego rodzinnych stronach te sprawy załatwiało się trochę inaczej... Ale bycie z jednym partnerem przez całe życie nie brzmiało aż tak strasznie jak by się mogło wydawać. Zawsze to jakaś stabilizacja.
Sądzę że to zależy od wielu czynników. Widzisz... Ja na przykład nie potrafię poczuć nic do żadnej samicy. W ogóle. Wiem że są atrakcyjne, inteligetne, miłe, wartościowe. Przeraziłoby mnie to, ale matka powiedziała mi kiedyś że to w kim zakochują się smoki nie zależy od nich, tylko od tego jak stworzyli je bogowie. Gdyby przyjaciółka poprosiła mnie o danie jej piskląt na pewno bym się zgodził. To nie tak że samice mnie obrzydzają, po prostu nie jestem w stanie ich pożądać. – nagle z pełną mocą uświadomił sobie co powiedział. Nie był przyzwyczajony by tak się przed kimś otworzyć, ba, poczuł się tak jakby przebiegł właśnie eleganckim truchtem przed głodnym bazyliszkiem i zacmokał na niego figlarnie. Chyba za bardzo rozluźnił się przy tej smoczycy. Wątpił by chciała mu zaszkodzić, ale żeby tak opuścić gardę? Bogowie, toż to proszenie się o nieszczęście! A gdyby to był ktoś to chciałby wykorzystać to przeciwko niemu?
Ale w sumie... to było też przyjemne. Dawno nie był tak szczery, to było wręcz... oczyszczające. Ukrywanie sekretów to męczące zajęcie, które może nadwyrężyć psychikę. A on miał już tego dość. Tak bardzo, bardzo dość.

Licznik słów: 288
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Hańba temu, co nie otworzy Soundtracka

Nigdy nie widziała tego uśmiechu u innej osoby. Być może ktoś empatyczny dostrzegłby w jej mimice umęczenie. Jej ojciec uśmiechał się podobnie, a jednak to było czymś innym... Nie rozumiała dlaczego. Ten pełen bólu i nostalgii uśmiech przemówił do jej umysłu. Zapragnęła nagle objąć go i pocieszyć. Oderwała łeb od jego ciepłej szyi. Nie chciała pocieszyć go słowami jak zwykle... A samą swoją osobą. Nim zdążyła odpowiedzieć na ten uśmiech, on zgasł... I pojawiły się słowa. Sama w reakcji się uśmiechnęła. Pełna wdzięczności. Jej wzrok na moment się rozjaśnił i znów pozwoliła sobie wtulić grzbiet nosa w cieplejszą szyję.
To wiele dla mnie znaczy, Mwanu. Ale nie ma takiej potrzeby. Zdecydowanie jej nie ma. – Podtrzymała swój delikatny, łagodny wyraz pyszczka. Spojrzenie misternej smoczycy było ciepłe. Zapraszało do mówienia. Do rozmowy. Do... bycia.
I cieszyła się, że z jego gadziej gardzieli wylały się kolejne dźwięki. Dźwięki układające się w tony. W wyrazy. Nie tylko te językowe, ale objawienie uczuć. Czy Rek wymyśliła je sobie? Czy ta głęboka empatia, którą nosiła w swym kruchym sercu kazała jej uzupełnić niski ton albinosa o żal? O skrywaną pod codzienną motywacją rozpacz?
Zamknęła raptem oczy. By Mwanu nie mógł dostrzec w nich cichutkiego lęku. Mógł poczuć jak delikatnie drgnęła pod jego skrzydłem. Nigdy, ale to nigdy nie była choć odrobinę bliska uczuciowym smoczym sprawom. W jednej chwili usłyszała o “pożądaniu”. I zadrżała. Miała świadomość tego co to... ale nigdy tego nie czuła i nie czuła ciągoty. Teraz... teraz... nie była pewna. Jej serce zaczęło bić szybciej. W tej jednej chwili poczuła, że trwa przy rosłym samcu, który otula ją skrzydłem. I nie wiedziała już czym jest to dziwne uczucie w jej gardle, w płucach i trzewiach. Czy to strach? Niepewność z pewnością. Mwanu obudził kaskadę uczuć. Choć nie mógł zobaczyć wtulonego w swoja szyję pyska, zapach jej lekko się zmienił. Słodka woń owoców, tak delikatna, że nozdrza musiały jej poszukiwać, wyostrzyła się lekko. Gruczoły jej ciała zaczęły uwalniać tajemną substancję, jak podczas procesu przerażenia. Ale nie był to zapach strachu. Był wyrazisty i słodki...
Ja... do tej pory nawet o tym nie myślałam. – Przyznała cichym, nieśmiałym tonem. Zwykle śpiewny, drżał od nieśmiałości. W pewnym sensie było to urocze. – Nigdy nie myślałam o partnerze. Czasem tylko, czasem zdarzyło mi się zapragnąć pisklęcia, które otoczę opieką... Ale nigdy nie myślałam o... pożądaniu... – Ostatnie ze słów wypowiedziała wyjątkowo niepewnie. Nie czuć było w jej głosie strachu. Wydawało się, że zupełnie straciła na pewności siebie i powstrzymuje się przed czymś. Przed wpływem emocji, których nie rozumiała. Jej łeb osunął się nieco, jakby chciała się skulić, ukryć pod tym białym, pięknym, ciężkim skrzydłem.
Ja... chyba nie do końca wiem co to znaczy. – Przyznała cicho. – Więc chyba wiem o czym mówisz. – Spróbowała zażartować, łącząc fakty z nieco silniejszym tonem. Wyszło jednak to, jak poddenerwowana się poczuła. – To pewnie szalone co powiem... – Szepnęła, wbijając oczy w łapy, a szpony w ziemię. Bodziec sprawił masową niemal produkcję hormonów, o których istnieniu nie miała pojęcia. Nie wiedziała, że jej zachowanie wiedzione było w tej chwili instynktem, właściwością gatunku, że było... naturalne. Wbrew jej wyjałowionemu życiu, wbrew jej samej. – Mój żołądek ścisnął się gdy to powiedziałeś. Może... może.. musisz tego doświadczyć...? Ja... ja mogę już nieść jaja w moim ciele. Ja... mogę już zadbać o nie... – Jej głowa znalazła się nad jedną z filigranowych, platynowych łapek. Oderwana od jego szyi, spoczywała nisko. Nie była w stanie podnieść wzroku. Nie czuła się sobą, a zarazem nie potrafiła tego powstrzymać. Nie była w stanie pohamować swoich uczuć wywołanych fizycznymi zmianami. Nie miała o nich pojęcia. Nie wiedziała, że zapach jej się zmieniał, że to pobudzone feromony wołały ku niej samca. Jakby organizm jej dopiero sobie przypomniał, że to najwyższy czas. Czas bezpieczeństwa, nadchodzącej wiosny i... samca u boku, grzejącego własnym ciałem w razie potrzeby...

Licznik słów: 647
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
Czy myślał kiedyś o założeniu rodziny i posiadaniu własnych dzieci? Nie żeby nie lubił pisklaków czy bał się obowiązków które się z nimi wiążą. Cień także nie miałby nic przeciwko nowemu pokoleniu smoków. Zawsze to kolejni członkowie Kręgu, nowe dusze gotowe celebrować ich tradycje. Nie miał też nic przeciwko nie utrzymywaniu romantycznych kontaktów z matką jego dzieci. Nawet nie poznał swojego ojca i nic mu się nie stało. Mimo to nie za bardzo wiedział co robić. Czy Misterna nie jest na to wszystko zbyt delikatna? Nie, nie, to już trochę patronizujące. Jest dorosłą samicą i jeśli tego chce, to znaczy że wie na co pisze.
Jestem pewien że będziesz dobrą matką. Ale czy na pewno chcesz bym to ja był ojcem? – zapytał, nachylając się do niej i patrząc jej w oczy. Czy jej rodzina nie będzie miała nic przeciwko, jeśli maluchy też będą albinosami? A może nie spodoba im się Cienista krew? Nieważne że Mwanu nie pochodził stąd. Jej łuski były tak przyjemne w dotyku, pachniała tak słodko. I nikt nie był nią zainteresowany? Dziwne. W jego rodzinnych stronach byłaby rozchwytywana, delikatna uroda była tam w cenie. Ale najwyraźniej Ogień wolał coś bardziej... brutalnego. Są gusta i guściki.
Polizał ją nieśmiało po szyi, próbując przełamać lody. To było nawet miłe.

Licznik słów: 212
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack

Niedawne niedotlenienie i buzujące hormony... zrobiły swoje. Zaczęła intensywnie odczuwać bliskość samca. Jego silne skrzydło opierające się na jej chłodnym grzbiecie. Czuła mocny tors, pokryty mięśniami bok, o które się opierała. Czuła jego solidne łuski, choć nie mogła dostrzec jak duże mogą być w porównaniu do tych jej, oblewających ją niczym platynowe, zastygłe kropelki. Gdy spojrzał w jej oczy, nie potrafiła powstrzymać swojej nieśmiałości. Jej źrenice były szerokie, a pyszczek, wypełniony drobnymi kiełkami pośród których znajdował się drobny jasnoróżowy języczek, pozostał uchylony. Patrzyła na samca z dołu, prezentując się niewinnie i bezbronnie. Dopiero dotarło do niej, że zadał jej pytanie.
I już zaczęła się zastanawiać... Dlaczego on? Mogłaby powiedzieć, że nikt inny się nią nie interesował, że nie ma nikogo bliskiego. Mogłaby powiedzieć, że chciałaby by jej ojciec był silny. A Efemeryczny jako smok bagienny, charakteryzował się dla niej nie tyle krępą, co mocną budową. Widziała w nim silnego przedstawiciela gatunku. Próbowała myśleć racjonalnie, trochę się pesząc, trochę ochładzając. Ale jego oczy ją opalizowały. Długo nie mogła odpowiedzieć. I chociaż myślała obszernie, nie pomyślała o barwie piskląt ani o dwustadnych rodzicach. W zasadzie wszyscy, których znała tacy byli.
Zanim udało się jej choćby dotrzeć do tych myśli, zobaczyła jak ten pochyla łeb. Przez maluczkie łuski poczuła wyraźnie wilgoć i ciepło jego języka. Zdawało się, że krew znowu zaczęła odpływać z jej głowy. Nie potrafiła się już na niczym skupić. Jej ciało w jednej chwili samo się rozluźniło, jak gdyby dotknięte uzdrowicielską łapą. Spojrzała na Mwanu i oddychając głęboko i powoli przez pysk, wsunęła nos pomiędzy jego lico a szyję. Wydała z siebie cichy, stłumiony dźwięk olśniewająco delikatnego i czystego szeptu.
Tak...

Licznik słów: 273
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Dziwnie się czuła. Wpierw ten głos, zew, później runa.. a reszta była trochę zamglona. Pamiętała jak na razie tylko to, że spotkała Urana i Głębinowego. I że był tam jakiś smok pozbawiony skrzydeł. Widok wcale nie taki niecodzienny – wszak jej brat był ich również pozbawiony. Ale coś w nim było.. niepokojącego. Nie wiedziała co. Zazwyczaj nie przypisywała nikomu negatywnych cech, w tym przypadku też nie do końca tak było, lecz ów osobnik emanował dziwną aurą. Nie był stąd, to na pewno. Zapach był inny, odległy. A jako, że Sayperith bardzo ciekawiło to, co za barierą.. kusiło by tam naprawdę pójść. Zwłaszcza, że jej stado z tymi terenami graniczyło.
Dotarła na.. nad.. ekhm.. gdzie właściwie? Drzewa rosły tak gęsto, że ledwo cokolwiek widziała. Szczupła sylwetka robiła jednak swoje i zdołała się przecisnąć między pobliskimi roślinami. Kilka gałązek i listków z tych krzewów osiadło na jej grzywie. Nie zwróciła nawet na to uwagi. Podeszła bliżej oczka wodnego. Chciała się nawet napić, aczkolwiek.. zawahała się. Tafla była ciemna. Czarna. Zupełnie jak ten smok tam na spotkaniu.. nie, wróć, to nierozsądne. Pokręciła pyszczkiem. Usiadła, zastanawiając się czy staw jest zatruty. Przesunęła swój długi ogon bliżej brzegu. Jak go straci to tak nie zaboli, wszak to jedynie włoski.. Biła się z myślami, jakby miała do czynienia z problemem tysiąclecia.

Licznik słów: 215
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Ta dziwna... ceremonia, bo chyba tak to można nazwać, dobiegła w końcu kresu. Smok nie był jeszcze pewien, co z tego wyniósł. Potrzebował czasu, by sobie to wszystko poukładać. Już samo natknięcie się na te przedziwne istoty na tyle go oszołomiło, że nie był pewien, co na prawdę słyszał, co sobie dopowiedział i w co właściwie z tego wszystkiego można wywnioskować, przyjąć za prawdę.
Przez całe to zdarzenie jednak ukradkowo zerkał na istotę, której tropem tu dotarł. Nie wiedział, czemu go tak zafascynowała... Ale zamierzał się tego dowiedzieć!
Dlatego też, gdy wszystko się skończyło, ruszył jej tropem. Był całkiem niezłym tropicielem, a i łapy, jeśli chciał, umiał stawiać bezszelestnie. Trzymał się nieco na odległość, by nie ujrzała go, jeśli przypadkiem się odwróci. W odległości dwóch skoków, z nosdrzami niemalże przyciśniętymi do tropu, nieświadomy zupełnie tego, jak mogłoby to zostać odebrane.
Gdy się zatrzymała, zwolnił nieco. Nie był pewien, czy powinien ujawniać swoją obecność... A jeśli wejdzie na drzewo, jak tamten człowiek? Albo ucieknie, odleci, przestanie zostawiać trop? Nie chciał jej zgubić. Chciał zrozumieć, czym właściwie jest. Dlaczego było ich tam tak wiele. Dlaczego jej trop jest tak podobny do jego własnych odcisków.
Czy może chociaż dotknąć jej grzywy?
Jednak wiedział też, że siedzeniem w krzakach niczego nie rozwiąże. Dlatego, powoli, łapa za łapą, zbliżał się do fascynującego go stworzenia. Czerwony jęzor raz za razem oblizywał czarne kły w nerwowym odruchu. Zaprzestał skradania. Po prostu szedł, czerwone ślepia utkwiwszy w delikatnej istocie.

Licznik słów: 241
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Nie wiedziała, że ktoś ją śledzi. Może to i lepiej – jeszcze wpadłaby w dziwną histerię. Jak dotąd większość czasu spędzała samopas. Mamy nie było, brata też nie, z resztą stada się jak na razie niespecjalnie zżyła. A Uran chodził własnymi ścieżkami. Może serio powinna sobie wpierw sprawić kompana? Z drugiej strony.. nie widziała się jeszcze w roli opiekunki. Była mało rozgarnięta.
Zamoczyła w końcu puchatą końcówkę ogona w czarnej jak smoła wodzie. Obawiała się tego jak oparzenia, a ostatecznie.. woda była wodą. Jej barwa to tylko iluzja spowodowana.. pewnie brakiem światła, prawda? Zadarła pyszczek i zrozumiała. Gęste korony drzew nie dopuszczały tu zbyt wiele promieni Złotej Twarzy. Wcześnie jej to nie przeszkadzało – wszak większość czasu spędzała w Wielkiej Puszczy na terenach stada.
I omal żołądek nie wyskoczył jej przez gardło gdy usłyszała czyjeś kroki. Smok nie krył się ze swoją obecnością dopiero teraz. I zapewne tylko dlatego została uświadomiona. Bo nie była już sama. Przynajmniej wiedziała. Obejrzała się za siebie, a serce zaczęło bić dość szybko. Grunt, że nie głośno, nie? Przełknęła cicho ślinę. Najbardziej ją zmartwiła złota obręcz na szyi samca. Nie widziała dotąd czegoś takiego. Sama jego aparycja nie była może bardzo pozytywna, ale ona nie wierzyła pozorom. Bardziej niż jego wygląd przeszkadzał jej co najwyżej sposób w jaki podchodził. Czemu się tak czaił!
Był starszy, to na pewno. Ale nie tak dużo. Może niecałe drugie tyle co ona przeżył. Ona miała może filigranową budowę, aczkolwiek długość jej ciała dawała jej poczucie bezpieczeństwa – dla wielu to właśnie był wyznacznik siły. Nigdy nie zrozumie dlaczego.. Zerknęła na ślepia obcego. Krwistoczerwone. Już takie widziała. Jej własne, limonkowe, co rusz zakrywały powieki. Mrugała intensywnie, aż w końcu się uspokoiła. Rytm serca też powrócił – na razie – do prawidłowej pracy.
Nie jesteś tutejszy.. – stwierdziła bardziej sama do siebie, głównie bazując po jego zachowaniu na spotkaniu, tym co robił teraz i, przede wszystkim, zapachu. Nie mogła go do niczego dopasować. I może to powinno ją zaalarmować, ale nie. Była nieco inna. Zamiast spytać 'czego chcesz' z pełnią pretensji w głosie, ona po prostu.. – Wszystko gra? Wyglądasz na zmęczonego.. lub głodnego. – Dodała, nie pytając o nic więcej. Samopoczucie i zdrowie były dla niej priorytetem.
Odwróciła się tak, by staw mieć za plecami, a Smoka przed sobą. Przyglądała mu się, choć z pewnością nie tak natarczywie jak on jej. Nie przeszkadzało to jednak Wierzbowej.
Jestem Sejsej, a ty? – uśmiechnęła się przyjaźnie.

Licznik słów: 406
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Miał wprawę w śledzeniu. Wszak wszystko, co go dojrzało, czmychało w popłochu. Gdyby nie to, że brzydził się krwi, byłby pewnie dobrym łowcą... Czasami go to zastanawiało. Miał kły, pazury i całą resztę, a z jakiegoś powodu natura uczyniła go roślinożercą. Ludzie mówili, że Smok powinien jeść wyłącznie rośliny; od mięsa zapewne by się pochorował.
Ale jak na jarosza, podchodzenie ofiary wychodziło mu niewytłumaczalnie dobrze.
Piękna istota jednak nie była ofiarą. Gdyby znał pojęcie duszka, możliwe że uznałby ją za coś takiego. Była piękniejsza niż wszystko, co kiedykolwiek widział...
I spojrzała na niego!
Ten wzrok zatrzymał Smoka, zmusił do znieruchomienia. W jakiś sposób onieśmielał.
Jeśli teraz zrobi coś nie tak, ona ucieknie. Z tą świadomością postanowił wyglądać możliwie najbardziej niegroźnie. Powoli więc odsłonił swe wielkie zębiska w uśmiechu, a ogonem parę razy zamiótł ziemię – manewr ten podpatrzył u psów łaszących się do ludzi. Nie był oczywiście pewien, czy to podziała, ale zamierzał spróbować. Następnie, choć miał ochotę podejść bliżej i dokładnie przyjrzeć się istocie, posadził tyłek na ziemi w jasnym sygnale – nigdzie nie idę. Nie gonię cię.
I wtedy Ona do niego przemówiła.
To dopiero rzadkość. Od czasu, gdy Pan go przegnał, nikt nie zechciał się do niego odezwać (poza człowiekiem na drzewie. Ale ten tylko klął co jakiś czas, zanim umarł i spadł). Czy jeśli przemówiła, to znaczy, że nie ucieknie?

– Z daleka.
Sam się skrzywił na dźwięk swojego głosu. Zbyt rzadko go używał... W związku z tym język i wargi nie bardzo chciały się układać we właściwe głoski, a i barwa była zachrypnięta, jakby cierpiał na czarny kaszel. Nieprzyjemne drapanie w gardle kazało mu spojrzeć na taflę wody za istotą. Zaraz jednak znów przeniósł wzrok na nią. Bo oto padło pytanie, na które musiał udzielić odpowiedzi!
– Zmęczony... – wycharczał, starając się brzmieć w miarę zrozumiale – Wiele drogi za mną... I wiele przede mną.
Odkaszlnął parę razy, przesłaniając pysk łapą, by samica nie uznała tego za warkot, czy zapowiedź ataku. Gdyby miał grzywkę, z radością by na niej stanął, byle tylko upewnić się, że jej nie spłoszy...
Sejsej. Skinął łbem, jakby rozumiał, jakby ta nazwa nie była mu obca. W rzeczywistości jednak nigdy o sejsejach nie słyszał. Nie występowały tam, skąd pochodził... Tutaj jednak najwyraźniej jest ich sporo. Tamte inne istoty... Może one też były sejsejami?

– Jestem Smokiem.
Nie był nawet świadomy, że słowo "Smok" nie nadaje się na imię. Tam, gdzie się wykluł, każda krowa nazywała się Krową, a każdy pies Psem. Tylko ludzie mieli różne imiona, ale i to nie zawsze.
Również się uśmiechnął, choć eksponowanie czarnych kłów, dziwnego wybryku natury, raczej nie wyglądało uspokajająco. Liczył jednak, że dla Sejsej liczy się bardziej intencja, niż efekt. Na wszelki wypadek też ponownie zamachał ogonem.

Licznik słów: 452
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej