Młode Spotkanie XII

Szare kamienne wzniesienie otoczone kręgiem monumentalnych, sterczących głazów. To na nim zbierają się Smoki Wolnych Stad, by podejmować najważniejsze decyzje. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Erupcja Epidemii
Dawna postać
Careth Wirulentny
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 408
Rejestracja: 12 mar 2018, 18:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 43
Rasa: Skrajny
Opiekun: Perlisty Śmiech
Mistrz: Popiół & Feeria & Kerrigan team
Partner: Kerrigan lover

Post autor: Erupcja Epidemii »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pl,L,W,M,A,O,Skr,Sl,Kz,MA,MO: 1| MP: 2
Atuty: Ostry węch; Szczęściarz; Obrońca;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

//soundtrack

Biedny pomarańczowy smokopodobny. Wszyscy się na niego rzucili jak jeden mąż, nie bacząc na to, że zafundował im przecież naprawdę świetną zabawę. Każdy ma w końcu swój gorszy dzień, najwyraźniej agresor po prostu potrzebował rozrywki. A cóż może być lepszego od zajadania prowiantu i oglądania tej komedii, którą urządziły pisklęta i adepci? Doprawdy, wyśmienita zabawa!
Tak samo jak zaatakowali Cienistego, który zranił Caretha, nie dając nawet temu ostatniemu samemu dostatecznie porachować kości. Znaczy się, miło z ich strony i w ogóle, ale mimo wszystko to nie była ta sama satysfakcja jak samemu sprać komuś zadek. Syn Perlistego Uśmiechu przyglądał się więc jedynie biernie całej tej szamotaninie. Krzyki, agresja, ugh. Czemu musieli tak hałasować? Dopiero kiedy jego zmysły zaczynały się stabilizować coraz bardziej docierało do niego, jaki chaos panował wokół. Bez przerwy chaos, w każdym działaniu. Indywidualiści w większości? Przynajmniej jego Bracia i Siostry ze stada starali się jakoś porozumiewać z resztą. Pozostałe słowa jednak ledwie wychwytywał, nie koncentrując się na nikim poza Khuranem tak naprawdę. Bo najwyraźniej jedyny potrafił raźno myśleć w wyniku niebezpieczeństw i wykazał się kreatywnością. Mimo to jedynie podreptał parę kroków bliżej, wzdychając. I tak był ranny. Osłabiony. Nie było co się pchać. Za to rozglądał się wokół, jakby szukając czegoś do roboty, wypatrując pułapek, niebezpieczeństw... i dostrzegł ją, piastunkę Ognia. Ściągnął łuki brwiowe w zamyśleniu, zbliżając się do niej. Spojrzał pytająco na Smoka, jakby licząc, że ten coś więcej mu powie na temat piastunki i jej położenia.
Hej, ruszże się Ogniku – syknął, przekrzywiając łepetynę i dostrzegając, że ta najwyraźniej zastygła niczym posąg i nic nie robi. Może czas ją rozruszać, huh. Czyżby i ona nie czuła się najlepiej? A może była tylko iluzją? Wciągnął ostro powietrze przez nozdrza, podnosząc się na tylnych kończynach oraz szykując się do delikatnego złapania pod polikami Szklanej i szarpnięcia w dół. Nie na tyle gwałtownego, by zrobić krzywdę, lecz i tak dosyć silnego.

Licznik słów: 315
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
♜♟♟♜
ᴀᴛᴜᴛʏ
ᴏꜱᴛʀʏ ᴡęᴄʜ..
Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte
na węchu mają dodatkową kość.


sᴢᴄᴢęśᴄɪᴀʀᴢ
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na
walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1
etapie leczenia.
Ostatnie użycie: 28.10.2018


oвrońca.
+1 sukces do obrony magicznej raz na walkę

Obrazek

2x srebrny żeton |
ɢŁᴏꜱ | ᴅɪᴀʟᴏɢɪ #83aeb0 | ᴍᴇɴᴛᴀʟᴋɪ #4d6d6f
| od Błyszczącej Łuski | od Sosny | od Strażnika Ostępów |

Masochistyczny Kolec
Dawna postać
Już po mnie :c
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 10 cze 2017, 0:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 67
Rasa: Skrajny
Opiekun: Południowy Deszcz
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Masochistyczny Kolec »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A:1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,W,Kż,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Silny, Szczęściarz
On nadal patrzył z politowaniem na duszki, które jakby nie zauważając wzroków innych smoków nadal biły się ze sobą w najlepsze. Były nawet głuche na jakiekolwiek słowa. Wszyscy nagle rzucili się w stronę jasnych postaci, chcąc im pomóc zakończyć tą żałosną scenę. Skąd też nagle obudziło się w nich tyle pokładów dobroci? Ciekawe, naprawdę ciekawe. A może zobaczyli, że walka między Riromim a Naquimą to nie żarty i zmartwili się o ich stan zdrowia, że za chwilę zrobią sobie krzywdę, albo nawet i pozabijają się nawzajem?
Zaczęło się zamieszanie, były krzyki, jedni próbowali ich przekonać, drudzy odciągnąć siłą, ile smoków tyle opinii oraz pomysłów. Większość rzuciła się na Riromiego, który był winny temu całemu zamieszaniu, ale gdyby gady pomyślały, to by wiedziały, że lepiej jest powstrzymać Naquimę. Przecież to ona się na niego rzuciła i zaczęła okładać pięściami.
Podszedł więc bezceremonialnie od tyłu do zielonego duszka, złapał ją za ogon i pociągnął w swoją stronę, cofając się nieco. Przecież oni się pozabijają. Zacisnął mocno dłonie na ogonie zielonej z nadzieją, że jego siła wystarczy do tego, żeby ogarnąć dobrotliwego duszka.

Licznik słów: 180
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#3E4042
#696969
#CC1653 (MG)

Hidan zawsze używa Twardego Bloku!

Szczęściarz
To wszystko dzięki mojemu Panu...
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.

Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Nie do końca zrozumiała dlaczego nieprzytomny smok w jednej chwili się podniósł i poszedł robić tak absurdalne rzeczy jak wygrażanie się duszkom. Zwłaszcza, że jeden ewidentnie był po ich stronie. Skrzywiła się. Straciła zainteresowanie Ogniwem, bowiem co innego ją zmartwiło. A raczej ktoś. Dlaczego Rek się nie ruszała? Skoro wszystko zniknęło.. mgła i cała reszta.. co z nią? Podbiegła do niej truchtem.
Ej, wszystko gra? – zapytała, okrążając piastunkę z wyraźnie zmartwioną miną. Szukała jakichś oznak zranienia lub wskazówki dlaczego stoi w bezruchu niczym kamienny posąg. Stanęła w końcu naprzeciwko i spróbowała jej dotknąć. Bardzo chciała aby jej ciało okazało się ciepłe, a nie zimne – sugerujące coś niedobrego. Obejrzała się na spierające się duszki i ingerujące smoki. Skrzywiła się. Czy nikt nie znał innej metody niż wrzaski, pogróżki i bijatyka? Głupie, młode pokolenie..
Przepraszam! Pani.. duszku.. – zawołała głośno, chcąc zwrócić uwagę zielonej osobistości, która na pewno będzie bardziej skora do pomocy niż ten drugi gagatek. – Coś jest nie tak z Melodią, nie rusza się. To jakieś zaklęcie? Widziałam, jak biała runa na nią przeskakuje.. potem zniknęła, a teraz tu jest i nie wygląda za dobrze. Wolałabym nie ingerować maddarą, nie jestem klerykiem.. – westchnęła, jednocześnie nasłuchując. Może któryś z zebranych tu młodzieńców szkolił się na uzdrowiciela? Yisheng przepadł jak kamień w wodę, nie mogła na niego liczyć. Poza tym nawet go tu nie było. Wróciła uwagą do Rek. – Możesz w ogóle mówić? – spytała ciszej, miarkując o przyczynie i rozwiązaniu problemu.

Licznik słów: 247
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Jej gest nie odniósł żadnych efektów. Dopiero Słoneczny, jej uczeń wyrwał trochę zgromadzonych z zaskoczenia. Nie objęta ochroną Naqimii poczuła jak zakręciło się jej w głowie tuż po tym jak rozpłynął się migrenowy ból spowodowany próbą użycia magii. Najwyraźniej Riromi rządził się nią niekrępowany... niczym. To nie był zawrót wywołany migreną... Tylko nie to... Tylko nie teraz. Szlachetny Erycalu zawołała w modle. Wtedy stanął przed nią Smok. Została... uzurpatorką. Patrzył na nią z nienawiścią. A ona patrzyła z dołu, przez chwilę się nie podnosząc. Patrzyła swoimi błękitnymi, opalizującymi oczyma przepełnionymi bólem. Miała lekko otwarty pysk w wyrazie całkowitej bezsiły. Nie mogła nic zrobić z tym co się tutaj działo. Piękne, aksamitne tony nie chciały wydostać się z jej gardła, a jej ciało słabło. Wyglądała przez chwilę jak... upadła anielica, lśniąca, filigranowa i krucha... a może już pęknięta, bo wzrok ten wołał o przebaczenie. Lub dobicie. Wzrok jej łagodnych, zbolałych oczu przesunął się na bark Smoka. Wtedy dostrzegł w jej oczach iskrę determinacji.
Przysunęła smukłe, mieniące się trzema kolorami skrzydła do ciała i podciągnęła łapy, by z trudem je wyprostować i unieść się nad ziemię. Jej łabędzia szyja zwykle unosząca trójkątny pyszczek poddawała się jego niewielkiemu ciężarowi. Ale... podniosła się. Patrzyła teraz na Smoka jak matka widząca cierpiące pisklę, choć pewnie był od niej niewiele młodszy. Delikatnie wyeksponowane dolne powieki oraz malujące się na niej pasywne zmęczenie dodawały jej wiele księżycy. Ciężko więc było sklasyfikować czy była młoda czy nie. Z jednej strony jej ciało wyrzeźbione było idealnie, było pełne równowagi, błogosławione przez Nytbę. Była też naprawdę niewielka jak na smoka, bo wyraźnie mniejsza niż dorosły przedstawiciel. Mądrość, zmęczenie i zbolałość w ślepiach oraz ciężar ruchów zupełnie temu przeczyły.
Gdyby Smok się nie cofnął lub jej nie powstrzymał – a zdaje się, że upadłaby przy najlżejszym dotyku, podejdzie od przodu. Krokiem chwiejnym, ale i bezszelestnym. Jej platynowe ciało błyskało licznymi refleksami. Gdyby jej na to pozwolił, wyciągnęłaby swoją łabędzią szyjkę nie podnosząc głowy zawieszonej na poziomie torsu. Chciała przytknąć swoje chrapy do miejsca, w którym szyja staje się torsem, w zagłębienie eksponowane przez obojczyki, o ile smoki takowe miały. W zależności od grubości łusek Smoka w tym miejscu, mógłby poczuć kilka rzeczy. Po pierwsze – że jest ciepła, chociaż nieco chłodniejsza niż zwykła gadzina, co wywoływała anemia dająca się we znaki przez magiczne zawirowania, którymi została dotknięta. Po drugie – jej chrapy... były nieziemsko mięciutkie. Bardziej miękki niż grzbiet ptaka, niż brzuch żbika. Kto posiadał jednorożca lub pegaza ten wiedział jak delikatny i przyjemny w dotyku był jej nos. Po trzecie, co zależało już od zdolności czuciowych Smoka, mógł poczuć że pachnie słodko. Jak świeżo zerwane owoce, jak sok, który wycieka z nich po udeptaniu. Choć smoki nie znały winogron, to je ten zapach mógł przypominać. Była to lekka, słabo wyczuwalna lecz niezwykle przyciągająca uwagę woń. Niestety dla nieOgnistych przyćmiewana troszkę zapachem popiołu. Nie siarki, ale popiołu.
Gdy dotarła do niej Wierzbowa, Rek spojrzy na nią przepraszająco. Pokręci głową. Nie mogła nic zrobić. Musiała odpocząć. Musiała pozwolić krwi się zregenerować. Choć powietrza wszędzie było sporo, ulegała lekkiemu niedotlenieniu. Zasłabnięcia... Ostatnio zdarzały się coraz rzadziej. Wiedziała jak im zapobiegać. Dziś jednak nie wynikało z jej winy. Czy był tu ktoś znający jej chorobę...? Grzmot!

Licznik słów: 532
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Widząc gigantyczne ilości czarnych kropek wiedział, że nie będzie w stanie uratować tych, którzy zabrali się za kopanie tunelu. Warknął cicho i przeklął w myślach, nie spuszczając z wzroku ze zbliżającego się zagrożenia. Dopiero po chwili cicho odetchnął i zamknął oczy przygotowany na najgorsze...
Ale zagrożenie minęło. Otworzył ślepia mrugając ze zdziwieniem, gdy wszystkim ukazała się dość... niecodzienna scena. Dwójka nieznanych im smoków, najwyraźniej skłócona, zaczęła się bez żadnych oporów lać na oczach wszystkich zebranych.
Tkwił tak przez dłuższą chwilę, nie za bardzo mając pomysł na to za co powinien się zabrać. Większość zebranych zareagowała podobnie, ale po jakimś czasie zdecydowała się podjąć jakieś działania w celu rozdzielenia smoków – a on nie. Wciąż gapił się na nich z lekko przekrzywionym łbem, starając się pojąć o co tu w ogóle chodzi.
Słysząc niektóre słowa zebranych, dotyczące duszków czy innych, ważnych istot poczuł niezwykłe zaciekawienie dotyczące nieznajomych mu smoków. Z lekką niepewnością postawił krok do przodu, a za nim kolejny i kolejny, aż w końcu zbliżył się dostatecznie blisko walczących.
Wtedy otworzył szeroko ślepia i obniżył łeb, wpatrując się prosto w nich, ignorując ich trwającą bójkę i smoki, które próbowały coś z tym zrobić. Próbował wypatrzeć jakiekolwiek znaki odróżniające te stworzenia od innych smoków... czy naprawdę one mogły być tak "ważne" jak to przed chwilą usłyszał?

Licznik słów: 215
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
Ach, zmiany. Niby coś nowego, lecz historia lubi się powtarzać. Tak było w tym przypadku. Chwila bez jazgotu była za krótka, by ją zauważyć. Toteż tak stał, jak wryty, z łapą na bolącej piersi. Jego smutne, przysłonione białą kurtyną, oczy przyglądały się awanturniczemu Neptunowi, jaki pognał ku duchom. Chyba. Nieważne. Każdy jazgot mówił o pomaganiu zielonej samiczce, zaś każdy czyn – pomarańczowemu samcu. Może nie-każdy, wszakże nie mógł ich normalnie zauważyć. Przeklęte ślepia.
Spojrzał na rozmazaną Sayperith, mówiącą różne słówka do Białej Anielicy. Pewne rzeczy się nie zmieniają i nie wiedział dlaczego. Jej grzywa była coraz dłuższa, wiła się na boki z każdym cmoknięciem wiatru, a ona sama stała stabilnie, mimo bycia lekkoduchem. Kiedykolwiek ją widział...
...zacisnął cherlawą, żylastą łapę na piersi.
Coś, z tyłu łba, poganiało go do dołączenia się do żmudnej, acz energicznej szarpaniny. No i, jak znalazł, ktoś popchnął jego druha. Jedynego, cuchnącego druha.
Wdech, wydech.
Trzeba powoli, delikatnie oddychać.
Ruszył leniwym, majestatycznym krokiem do samiczki, jaką spotkał na ceremonii odebrania władzy przez Pióro Ognia. Cała w puchu, kolorowa, jaskrawa oraz nierozważna. Miała sapy do wszystkiego, w gorącej wodzie kąpana. Nie lubiła, gdy ktoś naciskał jej na odcisk oraz hiperbolizowała wiele rzeczy. Chodząca afera. Niejeden lubił takie typy. Posławszy lekki, niewidoczny uśmiech ku Sayperith, ustał koło samiczki z Ognia. Chwilę tak się przyglądał wojującym smoczkom, aż... nie...
...capnął zębiskami kark mniejszej samiczki, próbując ją jakkolwiek uspokoić. Było to subtelne ściśnięcie, po czym pociągnięcie w tył jak pisklęcia. Na litość boską, zachowajmy chociaż spokój.

Licznik słów: 246
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Parasomnia
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 27 kwie 2018, 0:50
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny

Post autor: Parasomnia »
A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,W: 1
Popatrzyła na Caretha ze zdziwieniem. Czemu nie chciał pomóc Khuranowi? Ponownie spojrzała na Naqimię i zrobiło się jej smutno. Zielona próbowała przecież ich chronić! A w zamian... dostała splaskacza od jakiegoś pomarańczowego typa, próbującego ich wykończyć. Parasomnia nie mogła tego tak zostawić!
Ale chwila... co się stało? Czyżby członek jej stada obrócił się przeciwko im? Dlaczego Masochistyczny Kolec złapał Naqimię zamiast Riromiego? Przecież to pomarańczowy był wszystkiemu winny! Podbiegła i rzuciła się na Cienistego, próbując odciągnąć go od zielonego duszka.
– Hej! Kolory ci się pomyliły?! To ten pomarańczowy jest zły! – Złapała go za lewe skrzydło i wykrzyczała mu to tuż przy uchu. Była zaskoczona tym, jak bardzo się w to angażuje, ale zwyczajnie nie mogła stać bezczynnie. Nawet, jeśli musiałaby rzucać się na starszego od niej. Nawet, jeśli musiałaby skoczyć na innego Cienistego, i siłą jej małych łapek przemówić mu do rozumu.

Licznik słów: 144
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wędrówka Słońca
Dawna postać
sun is deadly laser
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 561
Rejestracja: 07 sty 2017, 22:47
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 103
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wzburzone Wody*
Partner: Morowa Zaraza*

Post autor: Wędrówka Słońca »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 2
U: L,W,B,Pł,MP,MA,Skr,Śl,A,O: 1| M,MO: 2| W: 3
Atuty: spostrzegawczy, szczęściarz, altruista, opiekun, znawca terenów
Naqimia potwierdziła jego domysły. Aha, czyli wszyscy wpadli w pułapkę Riromiego... Świetnie. Swoją drogą, co napadło tego skurczybyka? Wiadomo, że duszki były nieprzewidywalne jak pogoda. A nawet bardziej. Tylko, że akcje na taką skalę były dotychczas niespotykane.
Zaraz, zaraz. Były. Ostatnio Alaleya wezwała smoki, by pomogły jej obudzić porę Kwiecistych Ziem. Może to rozzuchwaliło pomarańczowego psotnika?
Tak czy siak, mieli teraz poważniejsze problemy. Gdyby nie Naqimia, byłoby z nimi kiepsko. Nie daliby rady ochronić wszystkich, ba, sami sobie niechcący – i chcący -wyrządzali krzywdę. A teraz Riromi przydzwonil jej tak, że aż świsnęło.
Młodzież nie pozostała na to obojętna, rzucając się zgodnie na duszka psot. Niektórzy zasłonili Naqimię.
Słoneczny skupił się na krzyku Grzmota, który wzywał do zajęcia się Szklaną Melodią. Tak się teraz nazywała, hm? Widział przy niej Wierzbową i czarnołuskiego samca, o którego Misterna próbowała się oprzeć.
Sam nie wiedział, w co włożyć łapy. Wcześniej przynajmniej mieli cel, wiedzieli przed czym się bronić.
Dlatego też nie wpychał się między walczących, nie próbował łapać rozmaitych części ciała. Cofnął się do tyłu, wzrokiem odnajdując Morana od którego odszedł Tial i szukając Rionnaga. Nikt nie gwarantował, że byli już bezpieczni, a on czuł się za nich odpowiedzialny.

Licznik słów: 196
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
_
____________Mam wrażenie, że nie posiada pan żadnej pożytecznej umiejętności ani talentu.
____________Czy myślał pan, żeby zająć się nauczaniem?

__________Szczęściarz → odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie. nast. użycie: 30.09
__________Altruista → -2 ST do wszystkich akcji towarzysza Piastuna na polowaniu.
__________Opiekun → -2 ST dla kompana.
__________Znawca Terenów → znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego raz na 2 tyg.
__________nast. użycie: 26.09

______________.mantykora Valisska
______________.S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1
______________.A,O,Skr,Śl: 1
______________.głód: 25.09
______________.Karta kompana

__________Słonko w wykonaniu: Szabli, Mr.Furiu, Caretha

_
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Mysikrólik ogólnie to zgłupiał.
W jednej chwili walczy o życie, a w drugiej widzi ... sam nie miał najmniejszego pojęcia co. Coś, co wyglądało mu na jeden z jego najdziwniejszych snów tych nocy, gdy jego umysł zdecydował się płatać mu ogromne figle i czynić jego marzenia senne dużo śmieszniejszymi. Niebotyczny, z tym cienkim, acz dość mocnym bólem głowy zmrużył piwne ślepia, oparł prawie cały swój ciężar na kosturze i patrzył pustymi ślepiami w dwa duszki, które okładały siebie nawzajem. Nie rozumiał absolutnie nic co tu się działo. N-i-c. Jakieś macki, jakieś znikające smoki, potem duszki pojawiające się znikąd i bijące się po pyskach, potem smok, który zniknął, zjawił się znowu...
Dla Niebotycznego niewyobrażalnym trudem było zrozumienie sensu istnienia kompana cienia czy sens istnienia bogów, ale duszki...
Nie, to było dla niego za wiele. Za wiele dla jego analitycznego mózgu, który pragnie zrozumieć wszystko, a to wszystko jak na złość nie pozwala się w ogóle zrozumieć.
Dziecko Ziemi oparło swój rogaty łeb o kostur, biorąc głęboki wdech i wydech, podczas którego wymknął mu się cichy jęk zrezygnowania. Nie miał mentalnej siły na dalsze zrozumienie otoczenia ani tym bardziej tego, co między tymi duszkami się działo. Nie teraz, ale... może... może za chwilę.
N'te dearme, Ddaerwedd.
Uniósł ociężale łeb, pchnięty jakimś przeczuciem, że nadal ktoś może potrzebować pomocy. Ślepia jakby uciekały jednak od duszków, które toczyły zażartą wojnę ze sobą oraz od smoków, które próbowały je rozdzielić w jakikolwiek sposób. Zatrzymał jednak swój wzrok na Ddraig, Szklanej Melodii, która pojawiła się po tym wszystkim. Była dorosła, lecz jego ślepia widziały coś, co go mocno zmartwiło. Jej słabość. Słabość, jakoby była bezbronnym pisklęciem.
Z trudem wyprostował się, by chwycić ogonem swój kostur. Następnie stanął na cztery łapy, by podejść do tej filigranowej, perłowej smoczycy, Aenyewedd, jak wkrótce poczuł po zapachu. Widział, że czuje się źle. Czyżby to duszki wyczerpały z niej jej moce witalne? Czy... tu chodzi o coś innego?
– Ah, ceádmil najdroższa... Me miano to Niebotyczny Kolec. Pragnę zapytać... czy wszystko z Tobą w porządku? Czy... Twe zdrowie w tej chwili Cię zawodzi? Może... potrzebujesz pomocy u...uzdrociela? – powiedział flegmatycznie, kalecząc jeszcze język wspólny. Ah, przecież... przecież ta Ddaerwedd, zielonogrzywa już ją zapytała, lecz ona pozostała cicho.
– N'te tearth, najdroższa... Zrobię co w mojej mocy, by Tobie pomóc. Nie obawiaj się... Czy jest tutaj Dziecię, którego ambicje prowadzą do leczenia? – rzekł ostatnie zdanie głośniej, jakby do tłumu.
– Czy potrzebujesz wody? A może... jest Ci zimno? Ah... powinienem wezwać leczniczego... – dodał, nieco wahając się. Nie wiedział, czy zezwoli na przywołanie uzdrowiciela, dlatego... liczył, że smoczyca ma chociaż troszkę siły, by poruszać swoją głową. Lub dać mu do zrozumienia co o tym myśli choć przez samo spojrzenie.

Licznik słów: 448
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
// soundtrack


Nie dało się ukryć, że to Spotkanie Młodych owocowało w zadziwiające wydarzenia, które może niekoniecznie miały jakikolwiek sens.
Może najbardziej dziwacznym było to, co przydarzyło się Szklanej Melodii. Bo któż może się pochwalić, iż zniknął na dowolny okres czasu, by potem zmaterializować się ponownie, nawet w tych jakże dziwnych okolicznościach. Niestety nie pojawiła się w pełni sił fizycznych i maddarowych, nie mogąc przemówić, co od razu odnotowały smoki skupiające na niej swą uwagę: Careth, Maestria Kreacji i Niebotyczny Kolec. Careth mógł bez większego trudu chwycić Ognistą za policzek, a pytania Maestrii i Niebotycznego nie zyskały odpowiedzi. Szklana Melodia pozostawała unieruchomiona i, co gorsza, pozbawiona maddary.
Tymczasem Słoneczny Kolec w środku kolejnego chaosu za punkt honoru uznał opiekę nad trzema pisklętami Wody. Znalezienie jednego nie było trudne, bowiem Moran skrył się pod brzuchem starszego i popiskiwał żałośnie, zachlapując mu łapy kroplami śliny. Tialdreith czujnie obserwował bijące się duszki, szukając wszelkich wskazówek co do tego, że nie były one zwykłymi smokami (co na chwilę obecną ograniczało się do mniejszych rozmiarów pomimo zachowania proporcji dorosłego, i tego, iż duszki pierwotnie zmaterializowały się wisząc w powietrzu bez poruszania skrzydłami w jakikolwiek sposób). Rionnag... Bogowie jedni wiedzieli co robił Rionnag.
Ale większość wysiłków uczestników tego spotkania skupiła się na pacyfikacji duszków. Czy raczej na próbach pacyfikacji duszków. Musieliście sobie przypomnieć, że nie były to normalne stworzenia. Nie były to smoki. Nie czuły, nie myślały, nie miały takich mocy jak smoki. Więc może metody siłowe nie były najlepszymi metodami. Tylko czy do takich nie powinno się ograniczać dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwych opcji?
I tak oto zgraja smoków (Khuran, Skowronek, Obsydianowa) rzuciła się na Riromiego, próbując go przytrzymać. Głębinowy Kolec próbował go strzelić ogonem po nosie, żeby go uspokoić – albo bardziej rozdrażnić. Trudno stwierdzić. Ostatnie Ogniwo postanowił się odwołać do zachowania duszków, wytykając im że zachowują się jak banda piskląt, a powinny być pseudobogami (czy takie określenia kiedykolwiek sprawią, że słuchacze będą bardziej skłonni spełnić żądania mówcy?). Masochistyczny Kolec z kolei wyciągnął łapę i spóbował chwycić za ogon Naqimię, z kolei inna Cienista, Parasomnia, chwyciła adepta za skrzydło by go powstrzymać. Z mieszanym skutkiem – Masochistyczny miał w zasięgu tylko czubek ogona duszka i za to spróbował złapać. Urągliwy Kolec, oburzony w imieniu kompana tym, że Obsydianowa przypadkiem go dotknęła, chwycił Ognistą zębami za kark. Tym razem nie przebił skóry do krwi. Ale ta pozycja dawała mu całą władze i adeptka Ognia powinna na wszelki wypadek znieruchomieć.
Tylko był jeden problem.
Naqimia i Riromi to duszki.
...
Co mogły robić duszki? Mogły znikać. I mogły się robić niematerialne.
Kiedy tylko Riromi poczuł natłok piskląt na sobie, zrobił się półprzezroczysty, przez co trzy smoki rzucające się na niego wpadły na siebie z donośnym łoskotem. Na szczęście Riromiego dalej trzymała Naqimia, z łapą przechodzącą przez postać Glębinowego Kolca, który stanął pomiędzy dwójką duszków. To znaczy, trzymała, w czasie przeszłym. Bo w momencie, kiedy Masochistyczny na chwilę chwycił ją za ogon, ona w ułamku sekundy zaskoczenia straciła koncentrację. Riromi wyślizgnął się spomiędzy jej łap, drwiąco zachichotał do zgromadzonych tu smoków, uniósł się ponad głowy zebranych i bez dalszych ceregieli zniknął, zostawiając wszystkich tu obecnych z niczym.
Nieeeee! – wymknęło się Naqimii na widok uciekającej zdobyczy.
W głosie duszka zabrzmiało echo rozpaczy. Tego dnia nie przyjdzie jej ukarać tego bezczelnego brata. Ale kiedyś. Kiedyś na pewno.
Wzdrygnęła się, kiedy pośród chaosu rozbrzmiało pytanie Maestrii Kreacji. Tak. Nadal były tu smoki, które wymagały pomocy. Nadal były tu osobniki, dla których mogła wiele zrobić. A więc otrząsając się z tych wszystkich emocji, które dotąd nią miotały, podpłynęła w powietrzu do Szklanej Melodii i dotknęła barku smoczycy Ognia.
Błysnęło białe światło i czar, który przytrzymywał Ognistą, rozwiał się. Ta mogła poczuć, jak do jej mięśni wraca pełnia sił, a do jej umysłu – pełnia maddary. Nadal była całą sobą, to nagłe zniknięcie w środku spotkania nie uszkodziło jej w żadnym stopniu. To całe szczęście.
Tymczasem Naqimia obróciła się i, dalej wisząc w powietrzu nad smokami, zapytała donośnym, pełnym współczucia głosem.
Cóż on wam uczynił?
Jej ślepia przeczesywały zgromadzonych, wyszukując ran i bolączek, które mogłaby złagodzić. W końcu nie zostawi tak tego. Nie może!


//Mój kolejny odpis pojawi się za 48 godzin!

Licznik słów: 693
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Brzozowy Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 60
Rejestracja: 12 maja 2018, 10:51
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 8
Rasa: Skrajny
Opiekun: nikt lol XD
Mistrz:
Partner:

Post autor: Brzozowy Kolec »
A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 2
U: B,Skr,Śl,Pł: 1
Spogladałem niepewnie na duszki i kiedy jeden szmychnał poczułem ulgę. dlaczego? sam nie wiedziałem miałem wrażenie że jeden z nich emanuje złą mocą a drugi był dobry jednak wolałem siedzieć pod ciepłym brzuchem żółtego do którego zacząłem pałać sympatią. On drosły Gad zajał się nim i jego małym przyjacielem rionnagiem. otarłem sie o jego łapę by pokazac mu że jestem mu bardzo wdzię czny i wygramoliłem sie z pod jego brzucha popiskując. Spojrzałem na niego zaszklonymi oczami ze strachu a następnie zerknąłem na biała smoczyce która była dziwna. Nie interesowało mnie wcale co sie z nią stało, była mi obca i nie pachniała bryzą oraz glonem więc nie była z mojego stada. Poczułem woń ulatniającą się. był to wiatr i morska bryza. Rionnag musiał być niedaleko ale nie mogłem go dostrzec. w końcu uznałem że będę trzymał się Żółtego tak długo jak bedzie to konieczne. Przylgnałem z powrotem do jego brzucha i spoglądałem na pobliskie smoki

Licznik słów: 156
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dla wielu to szok i ból
I nieraz pozostaje Ci już tylko krzyk z gardła
Już czułem ten mrok i chłód
Ale nigdy nie będę tańczył tak jak mi zagrasz
I nawet jak los to wróg
I niedaleko pada tutaj berło od błazna
Musiałem dać krok na przód
A teraz bracie życie piękne mam jak Islandia

Głos
ATUTY
I → Brak
II → Brak
III → Brak
IV → Brak


Posiadane:
Kamienie:
Owoce: 0/4
Mięso: 3/4
inne:-

color=#996633 – Dialog.
Erupcja Epidemii
Dawna postać
Careth Wirulentny
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 408
Rejestracja: 12 mar 2018, 18:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 43
Rasa: Skrajny
Opiekun: Perlisty Śmiech
Mistrz: Popiół & Feeria & Kerrigan team
Partner: Kerrigan lover

Post autor: Erupcja Epidemii »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pl,L,W,M,A,O,Skr,Sl,Kz,MA,MO: 1| MP: 2
Atuty: Ostry węch; Szczęściarz; Obrońca;
//edit tylko po to żeby dorzucić soundtrack

Careth zabrał gwałtownie łapy z Szklanego pyska, zdając sobie sprawę, że próba wyrwania jej z letargu niewiele dała. Ani drgnęła. Sapnął dodatkowo pod nosem, dostrzegając, jak Wierzbowa i Niebotyczny zadają całą masę niepotrzebnych pytań. Nawet nie wiedział, czemu jego przednie kończyny zaczęły drżeć, kiedy usiadł. Nie czuł już bólu, a przynajmniej nie w takim stopniu. Prawdę rzekłszy, zapomniał o nim. Kleryk. Szukali kleryka.
Powinienem umieć pomóc.
Wbił szpony w grunt, nieco bardziej rozeźlony. Tylko odrobinkę, bowiem starał się wszystko stłumić, uspokoić kołatające serce i płytki oddech. Nie rozumiał, czemu ich ogólnikowe słowa dotarły do niego z taką mocą, dlaczego go uderzyły? Przecież nie były bezpośrednio skierowane do niego, nie były żadnym osobistym atakiem. Martwili się i tyle. Również chcieli przeżyć, tak jak i on. Czemu więc tak rozsadzało go od środka, kiedy nie zwracali na niego uwagi, ale też szukali kleryka. Dlaczego brał to tak do siebie? Przecież mało kto w ogóle wiedział o jego planach, szczególnie z obcych stad. Nie mieli prawa wiedzieć, bo i kto miałby im mówić? Po co? Był tylko małym cieniem wśród wielu innych.
Ale nie potrafię.
Ja, miał ochotę wysyczeć im prosto w pyski. Ja jestem klerykiem. Tyle, że pozostawał jeden problem – nie był nim. Jedynie próbował, chciał w przyszłości objąć tę niezwykle ważną rangę. Niczym babka, niczym ciotka. Kontynuować i zapisać się w historii. Zagryzł zęby, odsuwając się dyskretnie i obserwując wszystkich. Czyż nie chciał być pod tym względem jak ojciec? Umieć dobrze się ukrywać, by go nie dostrzegano? By móc odzyskiwać energię w spokoju? Jego nauki nie szły zbyt szybko. Pozostawał w tyle, choć wcale nie był szczególnie młodszy od wielu z pozostałych piskląt i adeptów obecnych na spotkaniu. A mimo to niektórzy mogli poszczycić się lepszymi wynikami od niego. I to niekiedy o wiele. A on mógł gryźć się w język i liczyć, że kiedyś również będzie równie dobry. I nauczy się wszystkiego tego, co oni, a nawet stanie się lepszy od nich wszystkich. Bo taki obrał cel, chcąc nie chcąc – być tym lepszym od większości. Tym najbardziej pomocnym, którego każdy będzie znał. To tak bardzo spierało się ze sobą, kiedy jednocześnie chciał tworzyć wokół siebie otoczkę tajemniczości i pozostać w cieniu, a jednocześnie chcąc z niego wyjść i pokazać wszystkim, na co go stać. Może kiedyś to się stanie.
Nagle, przerywając jego pełne zazdrości oraz zawiści myśli, dziwny zielony duszek pomógł piastunce Ognia, która zaczęła się ruszać, co było poprzedzone szamotaniną i krzykami duszków. Cóż. Niechaj i tak będzie. Trzepnął ogonem, wstając i zamierzając zabrać głos. Jako jeden z pierwszych, o dziwo.
Zamknął niczym bezmyślne zwierzęta w klatce. Zabrał powietrze. Ranił i straszył. Naprawdę musi wam się nudzić, że postanawiacie wyżywać się na bezbronnych pisklętach – burknął nieprzyjemnie, lustrując podejrzliwie niejaką Naqimi. Nie ufał jej. Nie po tym, co zobaczył. Któż w końcu wie, czy to nie pułapka? Czy nie próbuje jedynie wzbudzić ich zaufania, by następnie ponowić atak?

Licznik słów: 489
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
♜♟♟♜
ᴀᴛᴜᴛʏ
ᴏꜱᴛʀʏ ᴡęᴄʜ..
Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte
na węchu mają dodatkową kość.


sᴢᴄᴢęśᴄɪᴀʀᴢ
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na
walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1
etapie leczenia.
Ostatnie użycie: 28.10.2018


oвrońca.
+1 sukces do obrony magicznej raz na walkę

Obrazek

2x srebrny żeton |
ɢŁᴏꜱ | ᴅɪᴀʟᴏɢɪ #83aeb0 | ᴍᴇɴᴛᴀʟᴋɪ #4d6d6f
| od Błyszczącej Łuski | od Sosny | od Strażnika Ostępów |

Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
Zniknięcie Riromiego wpędziło morskiego w jeszcze większe zakłopotanie. To robił dobrze próbując pomóc Naqimie czy jednak nie do końca? I jeszcze te łapy wystające mu z...
AAAAAAAAAAAAAA!!!
Odskoczył momentalnie i sadzając zadek, spiął się do pozycji niemal pionowej, macając przednimi łapkami brzuch oraz okolice klatki piersiowej.

Był w jednym kawałku.
Nic mu nie wyrosło.
Cały i zdrowy.
Ocalony.

Rozejrzał się po okolicy, widząc, że pozostałe smoki są nie mniej zakłopotane co on. Z początku chciał sobie odpuścić dalszą interakcję z duszkami, ale padło pytanie.
Nachylił się konspiracyjnie do Naqimy.
– Zamknął-uwięził w duże niby kopuła, gdzie mało powietrze. tak, tak. Macki dużo. One atakować- szczelać w różne kierunki. Tak, tak. Gadziki bez możliwości ucieczki. Tak, tak. Głębinowy bał bardzo, nie mógł uciekać. Tak, tak.
Zrobił przerwę, rozglądając się wokół. Eh, i tak wszyscy słyszeli.
Ponownie schylił łeb.
– No to łowi te rybke czy nie?

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Nocny Tropiciel
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 758
Rejestracja: 04 maja 2018, 20:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Skrajny

Post autor: Nocny Tropiciel »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,O,MP,MA,MO,Kż,W: 1| Skr,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Czempion; Wybraniec Bogów
Pf, a skąd Khuran miał niby wiedzieć z czym ma tu do czynienia? widział coś co wyglądało jak smok to pomyślał że miał do czynienia z jakimiś smokami. Proste? Proste. Co nie było z kolei takie proste to to co mu się właśnie przytrafiło. Jak gdyby nigdy nic jego pysk i łapy przeniknęły przez ciało duszka którego próbował odciągnąć. Było to tak niespodziewane że Khuran przewrócił się na plecy przez zadek po zderzeniu z tymi którzy chcieli mu pomóc i przez kilka uderzeń serca próbował ogarnąć co się właśnie stało. W tym czasie pomarańczowy duszek-terrorysta zdążył zniknąć, a ten zielony zaczął troskliwie wypytywać resztę o to jak się czują.
Khuran pozbierał się, otrzepał z ziemi i podszedł do zielonej istoty patrząc na nią nieprzychylnie z ukosa.
-Dlaczego nie pomogłaś nam wcześniej? -zapytał się nie ufając troskliwemu podejściu tamtej. Nie po tym co mu się właśnie przytrafiło. Nie wiedział z resztą do końca co się działo, skąd miał niby wiedzieć że to już koniec niebezpieczeństw?
-Jeżeli chcesz komuś pomóc to Careth jest ranny– rzekł jeszcze do niej spoglądając na kolegę z Cienia. On sam nie poprosił o pomoc, a Khuran nie chciał by musiał dłużej na nią czekać. Wiedział że duszek potrafi robić dziwne rzeczy, może będzie mógł kogoś uleczyć? Obejrzał się jeszcze raz na smoka morskiego ze stada Wody. Co było nie tak z tymi Wodniakami? Zawsze trafiał na jakieś dziwnych adeptów z tego stada.

Licznik słów: 235
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
.
Skryta Łuska
Dawna postać
nieznana
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 302
Rejestracja: 03 kwie 2016, 19:24
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 63
Rasa: Skrajny

Post autor: Skryta Łuska »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,L,A,O,W,MP,MA,MO,Kż,M: 1|Skr,Śl: 2
Atuty: Zwinny, Oporny magik, Lekkostopy, Pechowiec
Wszystko potoczyło się źle. W ułamku sekundy smoczyca pożałowała swojego ruchu... Sapnęła z ogarniającą ją grozą, próbując wyhamować, ale bez skutku. To na prawdę się działo! Nastąpiło zderzenie z dwójką obcych smoków, na co zareagowała bardzo gwałtownie. Przede wszystkim cała się najeżyła i natychmiast z cichym warkotem włączyła bieg wsteczny, odskakując od nieszczęśników. Dzikim spojrzeniem omiotła ich zanim nie znalazła się kilka smoczych ogonów dalej, niekontrolowanie drżąc. Wydawała się BARDZO nieszczęśliwa tym, co przed chwilą nastąpiło. Również jakby cały progres jej zachowania się gdzieś cofnął, a ona wyglądała, jakby już nie miała ochoty mieć nic wspólnego z całym tym zdarzeniem i tylko patrzyła, jak tu uciec. Zerkała niechętnie na inne smoki, jakby spodziewała się z ich strony czegoś nieprzyjemnego, bojąc się spojrzeć im prosto w oczy. Co więcej, stała tak, jakby jej długie futro ją parzyło i czuła wobec niego wstręt! Wyglądało na to, że z jej strony smoki już nie mogły liczyć na nic więcej, gdyż całkowicie zamknęła się w sobie.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że jeden z dziwnych smoków gdzieś zniknął, a istota, której próbowała pomóc jest bardzo z tego powodu rozczarowana. Również Szklana Melodia o mało nie umknęła jej uwadze. Powoli traciła nadzieję na dobre zakończenie. Gdy już wydawało jej się, że ten koszmar się zakończy, sytuacja tylko się pogarszała.

Licznik słów: 215
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#FFF6DE Obrazek
Wygląd Skowronka

I zwinny

II oporny magik
+1 ST do ataków magicznych przeciwnika.

III lekkostopy
+1 sukces do Skr raz na tydzień.

IV pechowiec
raz na walkę/bitwę/dwa tygodnie polowania/misji, po niepowodzeniu (zero sukcesów) następna akcja jest łatwiejsza o -2 ST.

Obrazek
Harrush
S: 1 |W: 1 |Z: 1 |M: 1 |P: 1 |A: 1
B,A,O,Skr: 1
karta kompana
Masochistyczny Kolec
Dawna postać
Już po mnie :c
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 10 cze 2017, 0:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 67
Rasa: Skrajny
Opiekun: Południowy Deszcz
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Masochistyczny Kolec »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A:1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,W,Kż,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Silny, Szczęściarz
Jego plan odciągnięcia zielonej od Riromiego prawie się udał, gdyby nie to, że jakaś mała złapała go za skrzydło, odwrócił się w jej stronie, szczerząc groźnie kły, jednak nie był w stanie zawarczeć, przez jego kalectwo, ale to nie przeszkadzało mu w tym, żeby ukarać Parasomnię. Położył prawą łapę na ziemi, gdy już Naquima wyślizgnęła mu się, oderwał natomiast lewą łapę od ziemi, po czym szybkim, gwałtownym ruchem jego dłoń odbiegła w bok...
Uderzył pisklę wierzchem dłoni prosto w pysk, a cios ten wcale nie był taki słaby. Przede wszystkim był gwałtowny, no bo kto by się spodziewał, że Cienisty uderzy Cienistą, która do tego była małym, bezbronnym pisklęciem. Wypuścił powietrze przez nozdrza, patrząc się z pogardą na samiczkę, chwilę później jednak stracił nią zainteresowanie i odwrócił się w kierunku duszka. A niech nawet płacze, nie obchodziło go to, że mogła komuś naskarżyć... Chociaż oczywiście brał pod uwagę taką opcję. Ale co oni mu mogą zrobić? Nie słuchał się tego śmiesznego przywódcy i to się raczej nie zmieni.
Wbił ślepia w duszka, słuchając co też ma do powiedzenia. No, ciekawie się działo na tym spotkaniu, nie ma co.

Licznik słów: 188
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#3E4042
#696969
#CC1653 (MG)

Hidan zawsze używa Twardego Bloku!

Szczęściarz
To wszystko dzięki mojemu Panu...
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.

Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
//Proponuję używać pogrubienia podczas wchodzenia w interakcje. Bardzo to ułatwia czytanie xD

Lekkie osłupienie wciąż ją trawiło. Lecz nagle wrażenie ucisku magicznego zniknęło. Stało się to gdy zniknął Riromi. Wypuściła powietrze z płuc. Magia znów wróciła do swego obiegu, sprawiając jej ciało lżejszym i bardziej kontrolowanym. Cofnęła głowę i spojrzała na Smoka ostatni raz. Przepraszająco, niemalże prosząco o przebaczenie. Użyła magii, posyłając próbnie niewielki jej zapas poza ciało. A więc naprawdę było lepiej. Z jej gardzieli wydobyła się aksamitna nuta. Zamruczała cichutko. Uśmiechnęła się blado i pokiwała Wierzbowej Łusce tuż po tym jak Riromi zniknął. Wraz z nim wszystko stało się łatwiejsze. Naqimia była rozczarowana, ale szybko wzięła się w garść.
A obom Zastępczyni Ognia pojawiła się jeszcze jedna persona. Niebotyczny Kolec zapytał czy potrzebuje pomocy. Zdecydowanie nie był stąd. Znacznie ją przerastał, co eksponowały jego górskie korzenie. Ufała mu. Ufała niemal każdemu kto był pod barierą, dlatego nie uświadczył lęku w jej łagodnym, błękitnym spojrzeniu. – Już dobrze, przyjacielu. Dziękuję. – Powiedziała swoim czystym jak łza, lekkim jak puch, ciepłym jak rozgrzane węgielki głosem. – To maddara Riromiego mnie przyćmiła. – Wyjaśniła i uśmiechnęła się raz jeszcze. Choć blado i widać było, że nie pełna sił. Lśniła jednak i jej oczy wydawały się czujne. Rozglądała się nieco, cofnąwszy od Smoka na kilka kroków. Usiadła gładko na swoim wyprofilowanym, zaokrąglonym zadku oblanym platynowymi łuskami. Usłyszała kilka wypowiedzi. Czy to wszystko mógł zrobić jeden duszek? Wiedziała, że bogowie i bożkowie są potężni, ale to...
~ Proszę. Okaż pokorę i szacunek. Naqimia jest opiekunką piskląt. Jej domeną jest reagować w takich sytuacjach. ~ Wysłała do Obsydianowej Łuski. Widziała jak się nieco puszyi jak zdezorientowana jest. Zapewne jak wszyscy. Wysłała jeszcze jedną wiadomość. ~ Grzmocie, jeśli nie wziąłeś nikogo pod swoje skrzydła, możesz mi pomóc? ~ Zapytała Grzmota. Trwało to tylko moment, więc Niebotyczny Kolec zapewne nijak tego nie odczuł. Spojrzała na bark Smoka i przywołała coś, co wyglądało jak gigantyczny płatek tulipana. Pachniał przyjemnie i był bardzo chłodny.
~ Naqimio, tutaj też jest ranny. ~ Poinformowała ją szybko, sprawiając by słowa pojawiły się nieopodal jej uszu – w końcu komunikacja magią z bogiem... nie była prosta. Sama uśmiechnęła się matczynie do SmokaPoczujesz ulgę. – Zapowiedziała, po czym magią popchnęła zimny, miękki płatek by ten przylgnął do rany Smoka. Był tak gładki, by nic na nim nie osiadło, a co najwyżej spływało, chociaż rolą jego było też lekkie wstrzymanie krwawienia.
Sayperith, przyjacielu. – Zwróciła się do wężowej i Niebotycznego KolcaCzy nikt nie próbował wezwać pomocy z zewnątrz? Jak długo to trwało? Możecie powiedzieć spokojniej co się właściwie wydarzyło? – Poprosiła zatroskanym tonem. Nie było jej tutaj. Jak długo? Chciała wiedzieć... Bardzo chciała wiedzieć. Gdyby podszedł do niej Grzmot, do niego też skierowałaby to pytanie. Smok wydawał się zbyt skonfundowany. Przyszły Łowca Wody i pisklę, które się wypowiedziały również nieskładnie układały swoje wypowiedzi.

Licznik słów: 474
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
/ Łojej jaka choinka u Rek xD /

Trochę zgłupiała. Wpierw Riromi, sprawca całego zamieszania, zniknął, a później drugi duszek podjął się kuracji Szklanej Melodii. Odetchnęła z ulgą widząc, że wszystko z nią w porządku. Dalej nie do końca rozumiała co tutaj się zdarzyło, ale wyjaśnienia z pewnością miały zaraz nadejść. Zmęczona usiadła przy Niebotycznym Kolcu – jedynej osobie ze stada, a więc tej której powinna się trzymać. Oczy miała przymrużone, zmęczone. Może nie czarowała tyle co on, ale była jeszcze młoda i taka ilość spożytej energii ją wykańczała stosunkowo szybko.
Słysząc swoje imię, a zaraz potem pytanie, zadarła lekko pysk by spojrzeć na piastunkę.
Byłam na terenach wspólnych i usłyszałam dziwny głos w swojej głowie, oraz dziwną potrzebę przyjścia tutaj. Na środku – wskazała łapą na opisane miejsce. – Była dziwna biała runa, lekko pulsowała. W pewnym momencie zniknęła i z jej środka eksplodowała ogłuszająca fala energii. Runy cię oblepiły, zniknęłaś. Pojawiła się dziwna kopuła, na górze jakaś mgła i mknące ku smokom macki. Próbowaliśmy postawić barierę, ale jakiś.. geniusz.. – chrząknęła. – Kwasem w nią splunął i trochę to skomplikowało. Kilka macek dorwało pisklęta, nie wiem które. Nie znam ich imion. – Mruknęła nieco niechętnie. – Jedni panikowali i rozbiegli się jak bezgłowe bażanty, inni próbowali chronić resztę. Zauważyłam, że macki mkną do tych co krwawią, więc wyczarowałam kawałek dalej kałużę krwi. Dwie tam pognały i jedna.. no, zniknęła. Chyba. Później niektórym zaczęło robić się słabo. Prawdopodobnie ta kopuła będąca wynikiem wybuchu energii blokowała nam dostęp do powietrza. Zdaje się, że Ci co najbardziej się motali najszybciej odczuli brak świeżego powietrza. – Próbowała wyjaśnić i sama sobie poukładać. – Tyle widziałam. Ale pewno działo się więcej..
Na pierwsze pytanie odpowiedziała, o dziwo, na końcu.
Wolę umrzeć niż narażać moje stado. Skoro jako jedyny dorosły, przynajmniej rangą, tu smok wyparowałaś, nie zamierzałam ryzykować tego samego losu dla mojej rodziny. – Oznajmiła. Spodziewała się 'reprymendy', ale swojego zdania nie zmieni. Zresztą smoczyca z obcego, wręcz wrogiego, stada nie miała prawa dyktować Sejsej co należy robić. Kierowała się sercem, rzadziej rozumem. Nie miała podstaw by twierdzić, że inny los spotka potencjalnie przybywające dorosłe smoki Ziemi. Może i pisklęta są przyszłością stada, ale tutaj z Ziemi była tylko ona i adept z kosturem. Mniejsza strata dla stada.
Przepraszam, jestem zmęczona. – Dodała po chwili, zerknęła potem na Naqimię. – Czy możemy już wrócić do swoich grot?

Licznik słów: 397
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Obsydianowa Łuska
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 90
Rejestracja: 14 gru 2017, 18:32
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 20
Rasa: Skrajny
Opiekun: Krwawa Żądza

Post autor: Obsydianowa Łuska »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,W,Śl:1
Etna patrzyła, jak to wszystko się zmienia... Wiedziała, że coś jednak zwaliła, ale co dokładnie, tego nie wiedziała. Popatrzyła się po otoczeniu lekko nieprzytomnym wzrokiem.. Gdy otrzmała wiadomość od Rek spojrzała się w jej stronę i tylko pokiwała twierdząco głową... Po czym spojrzała się na Naqimię i odpowiedziała na jej pytania:
-Klku z nas jest rannych... Młode piskali się prawie podusiły... Kilku ma ślady po kwasie... Sporo prawie zemdlałó... – powiedziała coraz mocniej giocząc się na boki.
-A ja odpływam... – powiedziła, po czym przewaliła się na bok i straciła przytomność.

Licznik słów: 91
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Parasomnia
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 27 kwie 2018, 0:50
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny

Post autor: Parasomnia »
A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,W: 1
Płakać? Skarżyć się? Nie ma mowy. Parasomnia nie z takiej gliny została ulepiona. Co prawda wciąż była pisklęciem, a tuż przed chwilą Masochistyczny uderzył ją tak, że poleciała dwa metry dalej, jednak nie była tylko kruchą, flegmatyczną kluską! Zawsze potrafiła wziąć się w garść, a i teraz nie mogła pozwolić, żeby jakiemuś smokowi uszło na sucho coś takiego.
Uderzenie nie było lekkie, ale wstała i szybkim, lecz chwiejnym krokiem udała się w stronę szarego smoka. Zbliżyła się do jego ogona po czym... wgryzła się w niego, próbując pokazać, że wyrządzone przez niego szkody nie pozostaną mu nieodwzajemnione.

Licznik słów: 97
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Iluzja Piękna
Dawna postać
Niech żyje wolność!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 400
Rejestracja: 29 kwie 2018, 17:36
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 64
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zmarło jej się
Mistrz: Nie ma
Partner: Nakrapiana Gwiazdami

Post autor: Iluzja Piękna »
A: S: 3| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 3
U: L,B,Pl,Śl,Skr,W,MA,MO,MP,M: 1| A,O: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Szczęściarz, Czempion, Magiczny Śpiew
Nadal odrobinę oszołomiony stałem po prostu w miejscu nie wiedząc co z sobą zrobić. W końcu jednak dziwna mgła która zasnuła mój umysł rozpłynęła się dając mi możliwość racjonalnego myślenia. Wyciągając główkę ponad zgromadzone pisklaki spróbowałem wypatrzeć mojego znajomego. Kiedy mi się to udało najszybciej jak tylko mogłem ruszyłem w jego stronę by w końcu dopaść do jego boku z ulgą widoczną w oczach. Usiadłem tuż koło niego rozluźniając wreszcie spięte mięśnie. Ignorowałem całkowicie samicę która się tu pojawiła uznając ją za nie wartą słuchania. Była z innego stada i ja to czułem. Z stada mojej matki, może nawet ją znała a jednak ja nie pokładałem w niej ani grama zaufania. Nie znałem jej i nie zapowiadało się by miało się to zmienić.

Licznik słów: 123
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#dbb934 #a84308

szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.

czempion – +1 sukces do ataku fizycznego raz na walkę.

magiczny śpiewraz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: A 1-2 – -1 sukces, A 3-4 – -2 sukcesy, A 5 – -3 sukcesy.


Somnium
S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 1
B,A,O,Skr, MP, MA: 1 MO: 2
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej