OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słuchała w spokoju opowieści Krzyku Honoru, czując zarazem narastającą fascynację jak i zdezorientowanie. Informacji było dużo, choć na szczęście były dość logiczne i uporządkowane. A więc w skrócie... miała przy pomocy magii tworzyć osłony. Mogły mieć różne właściwości przypisane różnym żywiołom. Mogła również łączyć różne warstwy.– Po co łączy się lód z magmą? Skąd mam wiedzieć, że ktoś ukrył magmę w takim kolcu? – dopytywała się w trakcie, nim Krzyk Honoru zdążył skończyć swoją opowieść. Skubała każdy kawałek wiedzy. Wszystko może się przydać... nie może być przecież bezbronna w przyszłości, nawet jako Uzdrowiciel.
Wysłuchała wykładu do końca i pokręciła głową na znak, że więcej pytań nie ma. Chwilę czasu zajęło jej zorientowanie się, że Krzyk najwyraźniej coś zrobił – nie była w stanie ujrzeć kuli ognia. Słyszała jedynie syk towarzyszący spaleniu, prawdopodobnie spalaniu maddary Honoru. Leciała stosunkowo powoli, a Czarodziej z pewnością nie zamierza jej zranić. Nie stresowała się więc zbytnio. Wszystko na spokojnie.
Skupiła się i sięgnęła po zapasy maddary, skryte w jej małym światku, który wizualizowała jako ogromne jezioro pełne magicznej mocy. Zadanie nie wyglądało na skomplikowane. Wyobraziła sobie kopulę, szczelnie otaczającą ją ze wszystkich stron. Miała przepuszczać powietrze, ale zarazem być (tylko od zewnętrznej strony) na tyle lodowata, aby z łatwością pokonać płomienie. Bez większego wahania tchnęła w swój twór maddarę.