Dolina Rozpaczy

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3643
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 272
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »

A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Z pewnością nie przechodził przez pasma będące jej domem, bo zapewne nie rozmawialiby tutaj dzisiaj. Nie podzieliła się tą myślą, wciąż z lekko przechylonym łbem przysłuchując się jego słowom. Zmrużyła nieco ślepia, wyglądając na lekko rozbawioną. Aconitum bardzo ładnie ubierał w słowa swoją misję zmieniania świata w coś czym nigdy nie będzie. Przynajmniej dopóki chodziły po nim smoki mające zgoła inną misję. To rodziło kolejne pytanie...
Co robicie gdy ktoś nie poddaje się regulacji? – Nie przerwała mu, spytała dopiero gdy skończył mówić. Przyglądała się przez chwilę trójkątom odznaczającym się na jego skórze. – To byłby zaszczyt, a perspektywa dostępu do wiedzy gromadzonej przez pokolenia niezwykle kusząca, niemniej musiałabym wiedzieć znacznie więcej, aby zdecydować się wspierać twoje dążenia. Czy udało ci się już poczynić jakieś kroki w celu zaprowadzenia równowagi?
W rzeczywistości białooka zdawała sobie sprawę, że wszelkie jej próby niesienia bezinteresownej pomocy spełzłyby na niczym, nawet jeśli zdołałyby zaistnieć. Całe życie poświęcała na dopasowywanie świata do siebie i nawet jeśli nie sądziła, że była to dla niego najlepsza opcja, z pewnością była najlepsza dla niej. Być może byłaby w stanie przyczynić się do zaprowadzania na nim równowagi, ale w zupełnie inny sposób i może też z innych pobudek niż zielonołuski. Nie znała go jednak, więc jeszcze mógł okazać się podobny do niej. Nie wspomniał w końcu o robieniu czegokolwiek za darmo.
Nie podniosła łapy, ale samiec nie spodziewał się chyba że zaufa mu tak prędko? Niemniej mogła być pierwszą, która zainteresowała się jego historią, a wśród Wolnych Stad nie warto było żyć bez sprzymierzeńców.

Licznik słów: 256
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Uśmiechnął się lekko, słysząc to pytanie. Jakże podejrzliwe...
– Czyż istotą równowagi jest chwytanie za jedną szalę i ciągnięcie w dół? To naturalne, że nie każdy nas wspiera. Nie każdy widzi potrzebę, nie każdy wierzy w naszą drogę. Ci, którzy zdecydowali się zachować swoje przekleństwo, wciąż mogą liczyć na naszą pomoc i nauki. W zakonie żyje wielu doskonałych mistrzów, które swoje życia poświęcili nauczaniu powierzonych nam młodych różnych gatunków.
Łapę ponownie ustawił na ziemi, spoglądając bystro granatowymi ślepiami na rozmówczynię. Głęboki wdech. Nie pospieszać, nie zdradzać entuzjazmu. Może to nadmiar nadziei, może zbytni optymizm, ale kto wie, może znajdzie w niej uczennicę?
– Przez czterdzieści księżyców mego życia służyłem w Klasztorze, pobierając nauki i wspomagając mych mistrzów. I choć nie wiem, czy usunięcie kurzu z ksiąg ma wpływ na równowagę, taką misję również ktoś musi wykonać. Rzeczywisty wpływ zyskam, gdy uda mi się tutaj znaleźć miejsce. Chcę poznać tutejsze smoki, ich wiedzę, obyczaje i wiarę, by nie naruszyć nieostrożnym ruchem, czy słowem, kruchego dość przyzwolenia na obcych, jakie tu zaobserwowałem.
Ostrożność miała wielkie znaczenie w tym wszystkim. Nie chciał przecież stracić łba, jak co mniej ostrożni misjonarze! I choć racja leżała po jego stronie, nikt tego sam z siebie nie dostrzeże. Jeden fałszywy krok – i ktoś go zje.

Licznik słów: 209
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3643
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 272
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »

A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Smoczyca uśmiechnęła się, ale mimo tego jej oczy pozostały zimne.
– Widzę w tobie szczere chęci, jednak często pozostają one niewystarczające do osiągnięcia celu. – Odparła na mętne tłumaczenia Aconitum. – Nie jestem smokiem starym, ani specjalnie doświadczonym, znam jednak prawdę, która niemniej pewna jest od śmierci. Jeśli oczekujesz od smoka przysługi, powinieneś zaoferować w zamian coś na czym mu zależy.
Niepewne obietnice wiedzy, która nie była nawet konkretnie wyjaśniona i zgrabne zdania okazały się niewystarczające do przekonania Diablicy. Ciekawe jak Aconitum poradził sobie z innymi smokami?
Istnieje jednak sposób w który możesz zbliżyć się do jednej grupy smoków i stąd rozpocząć swoje nauki. Plaga, moje stado, wypełniła pustkę powstałą po rozbiorach zapoczątkowanych przez zdrajców. Czy nie jest to piękny przykład dążenia do równowagi? Możesz dołączyć do nas i mieć większe szanse na wypełnianie swojej misji. Porozmawiaj o tym z Kheldarem, kiedy już się z nim spotkasz. – Wyszczerzyła czarne kły, dobrze wiedząc, że do spotkania dojdzie. – Dziękuję za ciekawą rozmowę i być może do zobaczenia.
W następnej chwili wstała w akompaniamencie trzaskających kości, bo nieco się zasiedziała i trzasnęła ogonem jak biczem. Skinęła swojemu rozmówcy łbem na pożegnanie i skierowała się nieśpiesznie na południe, Immanor sam wie w jakim celu.

Licznik słów: 203
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Atmosfera tego miejsca zdawała się z jakiegoś nieznanego powodu być jeszcze bardziej niepokojąca i wywołująca stroszenie się łusek niż zazwyczaj. Ale tego Khardah nie wiedział, kiedy postanowił tę Dolinę właśnie obrać za cel wędrówki. Szedł powoli, mając wytężone zmysły i cicho stawiając łapy. Rozglądał się bacznie.
Nigdy wcześniej nie był w tym miejscu. Nie wiedział nawet, jak się ono nazywa, toteż nie mógł dorabiać sobie do niego w głowie historii i nakręcać się sztucznie. Ten wiatr świszczący w uszach naprawdę brzmiał jak jęki, omiatając ciało przeszywającym, nieprzyjemnym chłodem.
Poczuł, że powinien zabierać stąd zad jak najszybciej. Ale i czuł, że powinien dowiedzieć się, co jest nie tak z tym miejscem. Czy to jakaś iluzja, sprawka maddary, żart jakieś czarodziejki podobnej do Frar? Nie przepadał za ponadnaturalnymi dziwami.

Licznik słów: 127
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Dusza Cienistej wiedźmy leniwie szła przed siebie, zwiedzając znane sobie z przeszłości tereny. Nie mogła oprzeć się pokusie wyjścia do śmiertelnych, gdy zawiasy Krainy Wiecznych Łowów puściły, a bóstwa Otchłani zdecydowały się dołączyć do inicjatywy.
Delirium, z typową dla siebie aurą ohydnej pogardy wyłoniła się z mlecznej, ciężkiej mgły, która osiadła na spowitym ciszą padole łez, zaledwie trzy ogony od Khardaha. Zatrzymała się na moment, wodząc wzrokiem po czerwonołuskim, młodym ciele, zupełnie jakby podziwiała jakiś artefakt. Zbliżyła się do samca, okrążając go niespiesznym krokiem, jakby kontemplując.
– Ależ od ciebie cuchnie pustynną krwią... – Mruknęła bezceremonialnie, krzywiąc się nieco i zatrzymując z powrotem naprzeciw smoka, wpatrując się w niego brązowymi ślepiami. – Więc jak to jest? Kheldar się obudził i wrócił do chędożenia wszystkiego co się rusza, hmm? A Khuran, jak znam tego skończonego idiotę, który żyje tylko dzięki typowemu dla kretyna szczęściu, dalej głosi swoje historie o byciu "Wybrańcem Absthiniusa"? – Zachichotała, chociaż ewidentnie było to wymuszone i tętniło przesadzoną sztucznością. Przekrzywiła eteryczny łeb na bok i musnęła końcówką mglistego ogona podłoże.
– No podziel się wieściami z tą potworną, cienistą jędzą. Nie gryzę.

Licznik słów: 185
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
W pierwszej chwili samiec wzdrygnął się, prawie podskoczył, kiedy pojawiła się przy nim... co prawda w jakiś sposób znajoma mu, ale jednak niepokojąca w połączeniu z atmosferą tego miejsca osobistość. Nastroszył łuski i nieco zrył szponami ziemię, zatrzymując się raptownie w miejscu... ale kiedy tylko omiótł ją swym czarnym spojrzeniem, prychnął i warknął cicho, całkowicie uspokojony. A potem rozejrzał się w poszukiwaniu siostry, węsząc za jej wonią. Zmarszczył pysk z dezaprobatą, nie czując nigdzie cynamonu ani wanilii. Zaklął cicho.
– Moja siostra naprawdę powinna lepiej pilnować swoich zwierzątek... – wymruczał pod nosem z irytacją, ale słyszalnie dla zjawy, którą mierzył jedynie wzrokiem. Co chwila uciekały. Jak nie latawiec, to ekimma. – W tym tempie jeszcze wywoła u kogoś zawał. A to chyba nie tak łatwo wyleczyć jej magicznymi ziółkami.
Cóż, był z lekka zaskoczony, że ta sztuczna gadzina gada, ale z drugiej strony nie orientował się, czy to normalne czy być może nie.
– Nie wiem, czym jest wybraniec absibithi... -tego tam. Ale tego jeszcze nie słyszałem. Póki co mój starszy brat głównie gada o śmierci matki. Dlaczego po prostu nie spytasz Mah?

Licznik słów: 183
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Delirium uniosła łuk brwiowy, po czym wydobyła z siebie rozwścieczone syknięcie.
– Uważaj na słowa, mały padalcu. Mahvran ma do mojej wizyty tyle, co smok do kundla. – Powiedziała z jawną pogardą, unosząc wyżej przyozdobioną jaskrawymi rogami głowę. Chociaż Bydlęcy był znacznie młodszy, z racji płci był niemalże jej wzrostu. Delirium nigdy nie była zbyt dużym smokiem. Przy swojej córce wyglądała na drobinkę.
– Ojej... Stara Ziemna zdechła? Oh, jak mi cholernie przykro... – Plugawa wypuściła głośno powietrze z płuc, co brzmiało niemalże jak wypuszczenie strzały z elfiego łuku. – Była jednym z tych, którzy przyczynili się do mojej śmierci. Chędożony brak szacunku i pomyślunku. Mahvran nie będę o nic pytać, jej orientacja w tym, co się rozgrywa jest minimalna, jest zbyt zapatrzona w siebie i... Swoje własne plany. Już nie wspominając o tym, że wyciąganie z niej informacji jest cholernie trudne, więzi rodzinne też by tu nie pomogły. – Cienista niemalże przewróciła oczami, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Martwa czy nie, o reputację trzeba dbać. Takie gesty są na poziomie tępych młodzików.

Licznik słów: 174
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Łuki brwiowe Khardaha uniosły się bardzo, bardzo powoli, słysząc urocze, wściekłe, znajome syknięcie. Rozbrajające. Czuł rozczulenie i chęć złośliwego wykrzywienia pyska w uśmiechu za każdym razem, kiedy jego siostra prychała jak kotka.
Och, to na pewno geny Mah.
Nie przyszło mu oczywiście do łba, że to może być prawdziwa zjawa. Dlaczego miałaby takową być? Nic takiego nie istniało, a w każdym razie nie było możliwe do zauważenia gołym, smoczym okiem. Tak, nadnaturalne rzeczy definitywnie były wymysłem, którym straszyło się pisklęta.
Nie wiedział, czemu miał wrażenie, że ścierpły mu łapy.
– Dobra, podsumujmy... – mruknął, westchnąwszy z nutą rezygnacji. Z zewnątrz był cały czas nieprzejęty, jak osioł uparcie trzymając się myśli, że ma przed sobą zwykłego, normalnego, gadającego latawca. Do tego widoku był w końcu przyzwyczajony niemalże od wyklucia i uznawał go za normę. – Obraziłaś się z jakiegoś powodu na Mah i postanowiłaś się przeciwko niej zbuntować, hrh? I teraz próbujesz się zorientować w świecie bez jej pomocy, znowu sama i porzucona...
Hm, w zasadzie było to dosyć smutne. Jeżeli może to być takowe dla tworu złożonego z kości i maddary.
Drgnął nagle, orientując się w pewnym fakcie. Przekrzywił łeb nieznacznie, wbijając spojrzenie w widmo. Przenikliwe, wręcz przeszywające.
– ...czekaj moment. Moja matka cię zabiła? To znaczy... hę, tę prawdziwą ciebie.

Licznik słów: 211
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Oj, nie do końca. Podczas gdy Mah zachowywała się jak obrażony kot, syknięcia Delirium miały w sobie pewną nutę autorytetu i dumy, jeżeli można to tak określić. Przez Infamię przemawiały emocje Plugawa była lodowcem. Nie tak łatwo zbić ją z tropu, urazić, wyprowadzić z równowagi. Nikomu się zresztą nigdy nie udało.
– Jesteś naprawdę tak zabójczo tępy, czy tylko udajesz, zakało smoczej rasy? – Zapytała beznamiętnie, zlizując czarny, gęsty kwas ściekający jej intensywnie spomiędzy warg. Widmo nie widmo, pewne rzeczy nigdy się nie zmienią. – Nie zabiła, nie przypisuj jej aż takiej przysługi. Przybyła z wielką odsieczą, gdy Khuran i jego nieżywa już siostra postanowili złamać główne stadne przykazane i odwrócić się przeciwko mnie. Całe stado, niczym jeden gnijący organizm rzuciło się na mnie, W tym twoja obrzydliwa matka, która stawiała na piedestale coś tak ogłupiającego jak rodzinę, a ignorując międzystadne zasady, wchodząc w sam środek konfliktu. Jeszcze żeby ten przewrót miał sens, jakiś porządny motyw! Nie, nie. Byli rozgoryczeni, bo gardziłam ich słabością, bo już wtedy Cień upadał, zapominał o swoich wartościach/ Chciałam coś z tym zrobić, ale kto by tam mnie słuchał... – Zakończyła z nutą grymasu. Tak, jeżeli Bydlęcy był bystry, to powinien już dostrzegać różnice między matką a córką. Mahvran nie lubiła mówić, a Delirium miała do przemawiania słabość. Chęć trzymania pałeczki jak najdłużej, wylewania swojej prawdy, zamiast odezwie się jej rozmówca.
– Także raduj się, Kheldarowy pomiocie. Śmierć twojej matki to jeden słaby smok mniej, a krok w przód do osiągnięcia czystości i siły, której smoki wolnych stad potrzebują, a stale odrzucają. – Uśmiechnęła się oschle, skrobiąc czarnym szponem wywernowego skrzydła o posadzkę. Czy też próbując. W powietrzu nie rozległ się żaden dźwięk. Jedynie nieskażony widmową postacią, chrapliwy i niski głos widma. Ale nic innego, co mogłoby być powiązane z jej ruchami.
– No dalej, nie bądź taki nieśmiały! Przekaz informacji. Masz niepowtarzalną okazję by porozmawiać z jednym z ostatnich przywódców Cienia. Na pewno ostatnim z tych istotnych. Nie chcesz o coś mnie podpytać? – Zapytała nonszalancko, wyraźnie dumna ze swojego tytułu, nie godząc się na jego utratę.

Licznik słów: 344
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Bardziej niźli urażony, czerwonołuski poczuł się po prostu szczerze zdziwiony, kiedy został nazwany "zakałą smoczej rasy". Nie pamiętał, by kompan Mahvran był do tego stopnia gadatliwy i wyniosły. I nie była to pierwsza rzecz, która budziła jego nuty niepokoju i sprawiała, że łuski na cielsku stroszyły się, ocierając o siebie z cichym, nieprzyjemnym dla ucha zgrzytem.
W zasadzie... czy kiedykolwiek widział, by chowaniec szamanki był w innej postaci niż klekoczącej sterty kości?
Jego spojrzenie wyostrzyło się nieznacznie, a instynkty stanęły na baczność, kiedy wodził wzrokiem za widmem. Postanowił jednak nie wyciągać pochopnych wniosków. Choć za tym nie przepadał, wystosował krótką, mentalną wiadomość do swojej starszej siostrzyczki.
~ Nie uciekł ci może latawiec?
Sam nie spuszczał spojrzenia z Delirium, postanawiając jednak zachować spokój. Do tego stopnia, do którego się dało w obecnej sytuacji. Może po prostu wyjątkowo mocno uderzył się w głowę?
Czekając na odpowiedź od Mahvran, zmrużył ślepia i zmarszczył lekko pysk z cichym, warkliwym pomrukiem, kiedy smoczyca kolejny już raz obraziła jego matkę. Niespecjalnie nawet miał w jaki sposób jej bronić, zaprzeczać, bo... po prostu nie wiedział, jaka była Dzika. Nigdy nie miał okazji jej poznać. Mimo wszystko wywoływało to jego mimowolny warkot.
– Kiedy twój pierwowzór żył, musiał być kure*sko uroczy – skomentował nisko, warkliwie. Coraz mniej się dziwił, że ją zabili. Nie, ani trochę jej nie polubił. Choć podniesienie łapy na swojego współplemieńca, Przywódcę, wydawało mu się niewyobrażalne w jego zżytym i dosyć zgodnym Stadzie. Musiały być ku temu bardzo poważne przesłanki... wbrew słowom widma.
Wypuścił powietrze przez nozdrza głośno, słysząc jej ostatnią, powiedzmy, zachętę.
– Hrrh... wybacz, odniosłem wrażenie, że bardzo lubisz monologi – wymruczał ochrypłym z emocji głosem, mimowolnie stukając nerwowo szponami jednej z łap o podłoże, z czego chyba nawet nie zdawał sobie sprawy. Cholera jasna, gdzie ta odpowiedź od Mah? – I nie jesteś ostatnim przywódcą Cienia. Jedynie zmienił teraz nazwę. Cień żyje nadal. Pod władzą mojego ojca. Ale niech będzie... może opowiesz mi, dlaczego uznałaś, że Cień "zapomina o swoich wartościach"?

Licznik słów: 329
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Odpowiedź szamanki nadeszła po dosyć krótkiej chwili, a razem z nią mentalny obraz kościstego szkieletu, który w absolutnym bezruchu wylegiwał się na stercie kości w jaskini Mahvran. Wyglądał, jakby był martwy. Nie, żeby to było zaskakujące...
Nie. Odparła lakonicznie, zimno, ewidentnie podkreślając różnicę w ilości słów między sobą, a matką.

A jeżeli o Delirium mowa, to cóż... Rozbawiła ją uwaga Bydlęcego i skwitowała to cynicznym uśmiechem. Widmo wywerny stało z niezachwianą dumą i poczuciem wyższości, zadzierając łeb by patrzeć na czerwonołuskiego samca z góry; jakby był niegodny lepszego traktowania. I według Arkany tak właśnie było.
– Poniekąd nadal żyje, ale to zbyt skomplikowana materia, by smok wolnych stad był w stanie ją pojąć. – Mruknęła z nutą pogardy, wzdychając cicho. – Ah, no tak. Plaga. Mam tylko nadzieję, że Kheldar trzyma was w ryzach, a nie wyłącznie się zabawia. Życie to nie tańce i śpiewy, tylko walka o przetrwanie.
Przekrzywiła minimalnie głowę na bok, a w jej gardzieli rozbrzmiał krótki, jakby usatysfakcjonowany pomruk. No proszę, niby młode pokolenie, a jednak chciało słuchać, chciało się dowiedzieć czegoś więcej. Cóż za miła odmiana po tylu księżycach rozczarowań i wszechobecnej ignorancji. – Coś czuję, że bez względu na to, co ci powiem, i tak będziesz stał po stronie Khurana, który ze względu na swój czyn nie powinien w ogóle mieć prawa bytu. Ale, patrząc na sytuację moimi oczyma, wyglądało to następująco. Twój ojciec zapadł w okryty złą sławą, cholernie długi sen, który trwał... Blisko trzydzieści księżyców, o ile dobrze liczę. W tym czasie zaczęło się robić kiepsko. Władzę tymczasowo przekazał słabemu piastunowi, Calamente, którego musiałam – mimo obrzydzenia – mianować w imieniu Kheldara zastępcą stada. Wyrobił? Nie, ależ skąd. Słaba łapa u władzy to słabe stado. Pomijając już to, że Calamente podczas zebrania przywódców dowiedział się cennych informacji, których nie przekazał stadu. Zrobiłam to dopiero ja, gdy tylko dotarły do mnie wieści o zwiększonym ryzyku ataku równinnych, bo już za mojego tutejszego życia bariera traciła na sile. Co więc nakazałam zrobić? Ufortyfikować granice, zwłaszcza z Wodą, która wtedy tylko czyhała na nasze potknięcie. Zrobiłam większość brudnej roboty, ale nikt tego nie docenił, nie pisnął słowa. Rządziłam w stadzie około piętnaście księżyców. Nie miałam parcia do wojen, chciałam wpierw skupić się na ratowania stada od wewnątrz, ale Khuran i niejaka Eliana uznali, że zrobią to lepiej. Czy byłam oschła w stosunku do nich? Oczywiście, bo nie zamierzałam dawać nikomu ulg. Chciałam by odzyskali dawną siłę, dawny hart ducha, a klepanie po plecach i głaskanie po głowie, śpiewanie słodkich kołysanek tego nie zrobi. Fortyfikacja granic miała być pierwszym krokiem, dalszym miało być już indywidualne zbadanie słabości każdego z Cieni, wydarcie jej z ich ciał i zastąpienie siłą, by stado znów mogło być takie, jak niegdyś. Nie zdążyłam. – Mruknęła, drapiąc się kruczoczarnym szponem po śnieżnobiałych łuskach eterycznego podgardla. – Ach, wybacz, twoje pytanie było z grubsza inne. Odpowiadając więc na nie, w końcu – wartości Cienia można skrócić do silnego charakteru. Nie musisz roztrzaskiwać czaszek pstryknięciem szpona. Siła nie jest tylko i wyłącznie fizyczna, czy magiczna. Fundamentem jest silna wola, a tego stadu brakowało. Eliana była młodą uzdrowicielką, twoją siostrą. Słaba, krucha, próbująca w ostatnim przypływie desperacji pokazać swoją dominację poprzez zamach na moje życie i wykwintne słowa o tym, jaka to byłam obrzydliwa. Khuran to Khuran... Emocjonalny idiota, który uważa, że w jego łapach wszystko będzie działało idealnie. Zbyt prymitywny, zbyt uczuciowy. Był też Careth, w którego wierzyłam i któremu zaufałam, uzdrowiciel, który też przyłożył łapę do mojej pierwszej śmierci. Jego zdrada... Bolała, bolała bólem eksplodującej, niestabilnej magii. Calamente, piastun o którym wspominałam. Aerthas, zwana Pieśnią Apokalipsy, również cholernie emocjonalna czarodziejka. Garruk, o którym nikt niczego nie wiedział, bo praktycznie nie udzielał się w stadnym życiu. Tejfe, młody dzieciak i przybrane dziecko Eliany, definicja kruchości, delikatności. I... – Przerwała na chwilę, zacisnęła zęby. – Miałam córkę. Fanrelainthith. Młoda, chciała być uzdrowicielką... Też miała swoje emocje, odczucia, potrafiła być urażona, ale kształciłam ją. Widziałam, jak pięknie się rozwija, znałam jej każdą myśl, intencję. Czułam, że będzie idealna. Że będzie arcydziełem... Ale zniknęła krótko po mojej śmierci.
Widmo wypuściło powietrze z płuc i zmrużyło minimalnie ślepia, chowając brązowe, schorowane tęczówki za czarnymi powiekami. – Jeżeli mnie słuchałeś, to pewnie skojarzyłeś pewne fakty. O ile jesteś bystry, jaszczurze. Emocje. Uczucia. Są naturalne, każdy ma je od początku istnienia, ale stary Cień był słaby przez to, że pozwalał by one nim rządziły. Każdy uraz, każda skaza, każde mocniejsze słowo – kruszyli się pod ich wpływem jak zbyt mocno ściśnięte, kryształowe fiolki. Jeżeli coś tak banalnego mogło mieć na nich wpływ... To jak to się mogło skończyć? Musiałam interweniować. Próbowałam. Nie dano mi szansy. Nikt też nie słuchał. Siła przerażała tamte smoki, stąd się przeciwstawili. Zdołałam ich zranić, ale kim jest jeden, nawet najpotężniejszy mag, walczący z grupą przeciwników? Nikogo nie obchodziły moje zasługi, to, że zabiłam w imię stada dwóch zdrajców, czego nikt inny nie chciał i nie potrafił zrobić. Nikogo nie obchodziła krew, którą dla nich przelewałam, informacje, które im przekazywałam. Interpretowali moją pogardę wobec ich słabości jako pogardę wobec ich ogólnego jestestwa. –
Zakończyła, oblizując spierzchnięte wargi. Przez cały wywód jej głos pozostawał niezmieniony, zimny; nie było tam żalu. Zawahała się tylko przez chwilę, gdy wspominała córkę, ale to trwało bardzo, bardzo krótko.
– I jak? Moja wersja wydarzeń różni się od tej Khurana, hmm?

Licznik słów: 881
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Kiedy Khardah poczuł przecinającą nieprzyjemnie jego umysł ingerencję, a następnie zobaczył i usłyszał treściwy, mentalny przekaz siostry wraz z niepodważalnym dowodem… miał wrażenie, że cała krew odpłynęła mu z ciała, a ono samo stało się lodowate. Zmroziło go i zamrugał, cały czas patrząc na zjawę i powoli, bardzo powoli trawiąc fakty, które dotarły do niego w istocie już dawno, ale uparcie je odrzucał. Śledził wzrokiem jej ruchy, jakby co najmniej miała się zaraz na niego rzucić i go opętać. Serce biło mu szybko, za szybko, a on wciągnął powietrze słyszalnie głośniej w nozdrza, powstrzymując nerwowość.
Skwitował swój stan tylko jednym, krótkim przekazem, przekazującym jednak Mahvran niecelowo pełnię jego emocji i nerwów. Kolce na ogonie zastukały o ziemię, szurając poń ze zgrzytem. Krew najpierw zdawała się zmrozić, a potem przyśpieszyła swój ruch w organizmie wraz z rytmem uderzeń serca. Głos, który dotarł do Mahvran, brzmiał bardzo słabo, zachrypnięty i wręcz zduszony.
~ Och. A więc właśnie rozmawiam z twoją chędożoną matką. Pozdrowić?
W zasadzie cieszył się, że Delirium była najwyraźniej skupiona na sobie i swoim wywodzie, jakby pierwszy raz od wielu księżyców miała możliwość otworzenia do kogoś paszczy. Cóż, może i tak było. Ale to lepiej dla niego. Zachowując możliwie kamienny wyraz pyska, rozważył błyskawicznie opcje ucieczki z tego miejsca. Czy wystarczy, że odleci? Czy ta zjawa też potrafiła latać i poleci za nim? Nie, to wywerna, przecież miała skrzydła… a nawet gdyby ich nie miała, była cholernym duchem, na pewno nie ogranicza jej grawitacja, skoro latawiec poruszał się w powietrzu, będąc klekoczącą stertą kości, która nawet nie powinna być w stanie złapać powietrza w kościste, dziurawe skrzydła.
Czy ucieczka w ogóle była dobrym pomysłem? Może jednak powinien kogoś zawołać?
Ale wyszedłby wtedy na tchórza. Przed duchem. Który już nie żyje. Na litość wszystkich istniejących i nieistniejących bogów, dlaczego przydarzają mu się takie porąbane rzeczy?
Wyrwał się ze swojego wewnętrznego ataku paniki dopiero w chwili, kiedy smoczyca wymieniła imię jego brata.
Zmusił się do zachowania spokoju. Uciekając stąd, nie doprowadziłby do niczego dobrego, a widmo pewnie było od niego znacznie szybsze. Realnie oceniając sytuację, czuł się najbezpieczniej, gadając ze zjawą i mając ją nieprzerwanie na oku. Ale jego spojrzenie stało się zdecydowanie bardziej uważne, śledząc każdy jej gest. W zasadzie Delirium mogła to uznać za całkiem pochlebiające jej zachowanie i godne pochwały – w końcu Khardah, jak na młodzika, wprost niesłychanie intensywnie koncentrował uwagę na jej słowach.
Zmrużył z wolna ślepia, które nie zmieniły jednak ostrego, bacznego wyrazu. W jakiś sposób… poczuł, że być może będzie w stanie wyciągnąć z tej historii coś dla siebie. Dla Stada, mówiąc konkretnie. Myśląc rzeczowo i skupiając się zimno na korzyściach, to była niebywała okazja, tak jak ujęła to Delirium. Zapewne on sam byłby skłonny głośno przyznać ten fakt, gdyby nie to, że ze stresu nie czuł własnych cholernych łap.
O dziwo, obserwując widmo uważnie, skupiając się na jej słowach i mowie ciała oraz mimice – czy smok, tym bardziej martwy, mógł mieć ją szczególnie rozbudowaną? – wyczuwał coś jak gdyby bardzo subtelne, przebijające emocje co do konkretnych zdarzeń. Zwłaszcza w momencie, gdy Delirium wspomniała o córce. Przez myśl Khardaha przeszło, że musiała naprawdę ją cenić i darzyć uczuciem. Choć niczego nie był pewny przy tej emocjonalnej bryle lodu. Mimo że z początku wydała mu się podobna do Mahvran, teraz wyraźnie widział dzielące je różnice. Z gadulstwem Plugawej na czele.
– Jeśli byłaś też taka ciepła i emocjonalnie zaangażowana za życia, to nie wątpię, że całe Stado cię uwielbiało – mruknął, kiedy Delirium skończyła swój zadziwiająco rzeczowo wywód. Wypuścił powietrze uspokajająco, by doprowadzić się do ładu, a z nozdrzy uleciał mu dym. Choć było mu wewnętrznie tak zimno, że miał wrażenie, że to para kontrastująca z lodowatym powietrzem. Uspokoił nieco bicie serca, postanawiając podejść do tego jak do misji, zadania polegającego na wyciągnięciu informacji.
– Podsumowując… ten atak na Cień, który doprowadził do chwilowego upadku naszego Stada, był spowodowany tym, że wszyscy byli ślepi i głusi na przesłanki i woleli zarżnąć swojego Przywódcę niż skupić się na tym, co trzeba i zająć się obroną? – streścił. – Myśleli o sobie, a nie o Stadzie, to sugerujesz?
Sen trwający trzydzieści księżyców wydał mu się… wprost niewyobrażalny. Domyślał się, że jego ojciec musiał być wściekły jak cholera, kiedy obudził się i zastał Stado podzielone i w rozsypce.
Podchodził do słów Delirium z dystansem. Nie wiedział, na ile zjawa przekręca fakty na swą korzyść, na ile w ogóle można jej wierzyć. Nie miał jak tego sprawdzić. A brzmiała i wyglądała na taką, która z rozkoszą bawiłaby się we wszelką manipulację. Wydał z siebie cichy, niski pomruk, mierząc ją spojrzeniem w milczeniu.
– Nie znam wersji wydarzeń Khurana – oznajmił zgodnie z prawdą. – Ale nic nie usprawiedliwia podniesienia łapy na członka własnego Stada… tym bardziej Przywódcę… chyba że zamiast dbać o Stado, pogrążałby je i działałby na szkodę rodziny. Emocje nie są słabością, jeśli nie przyćmiewają całego pola widzenia. Tak samo jest ze ślepym skupieniu na celu – wymruczał. Nie potrafił oceniać, nie wiedząc, na ile Delirium wybiela fakty na swoją korzyść i ile informacji pomija.
Jedno było pewnym. Stary Cień jawił się jako bardzo… rozbite wewnętrznie, przesiąknięte słabościami Stado. Które tylko czekało, by ktoś w dogodnym dla siebie momencie je zaatakował.
Plaga taka nie była.
– W jaki sposób próbowałaś radzić sobie z… „wydarciem z nich słabości”?

Licznik słów: 880
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Jeżeli Khardah sądził, że Mahvran zareaguje i wkrótce przybędzie mu z odsieczą, to stanowczo się przeliczył. Gdy przesłał jej kakofoniczny opis swoich odczuć, przez który przedzierały się chaotyczne strzępki obrazu i stojącej przed nim w pełnej krasie Delirium, w ramach odzewu usłyszał hienowaty śmiech.
Nie musisz, czuję od jakiegoś czasu, że coś jest nie w porządku. Musiała zejść na ziemię, ale to tylko krótkotrwałe, wkrótce wróci do domu. Nie panikuj. Wyczuje to i splunie ci w pysk, jest bardzo nietolerancyjna wobec słabości. I w tym momencie mentalna więź została przerwana. Najwyraźniej Mahvran nie miała zamiaru drążyć tematu.
Tak więc Bydlęcy został sam.


Delirium nie była ślepa, a analiza pewnych tików i zmianach w chociażby zapachu była czymś, co miała opanowane do perfekcji. No, niemalże. Pod tym względem niedościgniona z pewnością była Zmora, ale jej plugawa córka też była dosyć wysoko. Nic więc dziwnego, że widząc zdenerwowanego, desperacko próbującego ukryć prawdę samca, Cienista skrzywiła się niechętnie. Nastała długa chwila ciszy, podczas której praktycznie udało jej się usłyszeć zdecydowanie zbyt szybkie bicie serca u rozmówcy.
– Na Otchłań, dzieciaku, uspokójże się. Przecież nie jestem tutaj by zeżreć ci duszę. – Powiedziała z nutą rozbawienia, kręcąc lekko łbem. Naprawdę? Smoki, istoty tak przyzwyczajone do magii i nietypowych zdarzeń, są przerażone widokiem nie-do-końca zmarłego? A może ten tutaj był po prostu ewenementem? – Przewodzenie stadem nie polega na tym, by było się uwielbianym, tylko respektowanym. To drugie jest ciężej zdobyć, wymaga bowiem czasu i ciężkiej pracy. I zrozumienia oraz bystrości od drugiej strony. Na to nie mogłam liczyć za swoich czasów, ale dobrze jest wiedzieć, że teraz jest z wami chociaż nieco lepiej.
Gdy młodzik przyznał, że nie znał Khuranowej wersji wydarzeń – to zaintrygowało wywernę. No proszę, czyli jednak nie głosił swojej nieskazitelnej prawdy na prawo i lewo? A to ciekawe. Chciałoby się sądzić, że będzie chełpił się swoim czynem w nieskończoność, a jednak potrafił trzymać przygłupią dumę na wodzy. Niezwykłe. Nie był jednak tak tępy, jak sądziła. Aż zachciałoby się mu powinszować wytrwałości. – Nic, zgadza się, widnieje to nawet w kodeksie. A jednak rzuciło się na mnie całe stado, mimo że zrobiłam dla niego więcej, niż ktokolwiek inny w tamtym czasie. Cóż, skoro jednak postanowili mnie wykląć... Och, każdy ma mroczną stronę, prawda? Zadałam więc ból tej, która stała za całym spiskiem, czyli Elianie. Nie fizyczny, lecz psychiczny. Wryłam jej w łeb obraz palącego się ciała jej słabego, żałosnego syna, Tejfe. Tak, tego samego, którego potem spopielił po raz drugi twój ojciec. Ten stos żenady, który chyba nadal gdzieś dycha. – Zdradzanie tej prawdy było dosyć ryzykowną zagrywką, bo było duże prawdopodobieństwo, że strzaska jakąkolwiek nić zrozumienia nawiązaną z czerwonołuskim. Ale Delirium uznała, że lepiej przyznać się do czynu, niż by Bydlęcy dowiedział się o nim od złego źródła. Im więcej prawdy posmakuje od niej, tym mniejsza szansa na szok, gdy usłyszy to od kogoś innego. Niebezpieczne? Pewnie. Ale bez ryzyka nie ma efektów, a Nekromancja miała okazję się o tym przekonać kilka razy.
– To był właśnie etap, który zdążyłam tylko zacząć. Wyobraź sobie, że projekt rozpoczęłam od Khurana. Spotkałam się z nim raz, po tym jak zwyciężyłam z nim walcząc o władzę. Nie wiem, czy wiesz, ale on chciał zostać przywódcą, cholernie wręcz. Stado było rozdarte pomiędzy nim a mną, więc uznałam, że załatwię to na Cienisty sposób – sposób siły. Cień podążał za siłą, a w tamtym czasie ja byłam, może minimalnie się teraz chwaląc, bezsprzecznie najpotężniejszym magiem Wolnych Stad. I przewodnią siłą walczącą Cienia. Wystarczył więc drobny pokaz tego, co potrafię zrobić swoją magią, co mogę zrobić zaledwie muśnięciem. Nie zraniłam go nawet, tylko zbiłam z łap uderzeniem energii. To go zniesmaczyło, rozwścieczyło. Obraził się jak urażona samiczka i nie chciał ze mną rozmawiać. Nie zdołałam więc chociażby spróbować go porządnie zrozumieć, bo mi nie pozwolił. Khuran chciał władzy, nie dostał jej, więc od razu widział we mnie wroga – nie kogoś, kto sprawiedliwie i zgodnie z wartościami Cienia po prostu go pokonał, lecz obrzydliwą abominację. Którą byłam, ale, na litość, w innym kontekście. – Uśmiechnęła się krzywo i zachichotała gardłowo, przyjemnie wręcz. – I znowu objawia się moja słabość do przemawiania. Aby ci odpowiedzieć już konkretnie – to miały być czyste zagrywki psychologiczne, chodziło o zahartowanie mentalne. Wystarczy długo porozmawiać ze smokiem, zrozumieć go, jego tok rozumowania. I następnie tak go przekształcić, aby był poprawny. Emocje są ważne, tak, ale nie mogą tobą rządzić. A stary Cień to wulkan emocjonalny, pozbawiony zdrowego rozsądku i chłodnej kalkulacji. Chciałam to więc zrobić po prostu na podłożu psychologicznym. Skomplikowany proces... Może Mahvran nauczy cię tego i owego, ma wiedzę moją oraz mrocznych elfów. Tylko zmuszenie jej do mówienia to dla niej praktycznie gwałt, więc podchodź do niej... Ostrożnie. – Wiedźma spojrzała na moment w górę, po czym ruszyła po prostu przed siebie, wymijając Khardaha, ale ruchem łba zapraszając go do wspólnego spaceru wzdłuż Doliny.
– No, chodź. Rozruszaj te wątłe łapki, które drżą jak uda podnieconej gazeli.

Licznik słów: 820
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Może nie spodziewałby się, że Mahvran romantycznie przybiegnie teraz tu co sił, by odpędzić siły nieczyste, ale… nie sądził też, że zostanie tak perfidnie, bezceremonialnie wyśmiany i zignorowany. Jakby poskarżył się siostrze, że wpadł na teściową, a nie prawdziwego trupa, który postanowił wyjść z grobu. Czy szamanka naprawdę nie widziała w tej sytuacji niczego niepokojącego?
Nie zdążył nawet się mentalnie oburzyć, bo Mah momentalnie, wprost brutalnie zerwała więź, ucinając temat. Aż sapnął.
Ani trochę nie uwierzył w zapewnienia widma, strosząc jedynie łuski i schylając niżej, jakby w obronnym odruchu łeb, kiedy zjawa wyczuła jego zmianę w nastroju. Cóż, nie było to nic szczególnie skomplikowanego. Khardah mógł ukrywać swe emocje i stan całkiem dobrze jak na młodzika, który dopiero co wyrósł z pisklęctwa. Ale mimo wszystko nadal był tylko dzieciakiem. Przerośniętym i dosyć dojrzałym, to prawda, ale nadal dzieciakiem.
– Skoro „nie jesteś tu po to, by zeżreć mi duszę”, to po co…? – spytał z dystansem po chwili milczenia, siląc się na opanowany ton, choć nie spuszczał wzroku ze zjawy. Może i większość smoków była do takich dziwów przyzwyczajona… ale jemu chyba zajmie to znacznie dłużej. Z ledwością akceptował mentalne przekazy i nadal wzdrygał się i stroszył na tworzone iluzje, choć wstępnie maddarę i samo jej istnienie zaakceptował na tyle, by normalnie z nią funkcjonować. Głównie dzięki Frar.
– I czym jesteś? – mruknął ostrożnie. Nie pytał „kim”, bo to wiedział od samego początku. Trzeba byłoby być skrajnie niezorientowanym, by nie wiedzieć tego, będąc smokiem Plagi. Tym bardziej, że kompan Mahvran robił za żywy obiekt edukacyjny dla pisklaków. – Bo nie latawcem. Ten ponoć smacznie drzemie na cmentarzysku. Jesteś jakimś upiorem? Zmorą?
Dopiero słysząc, co tak naprawdę, bezpośrednio wywołało całą tę burzę… Khardah wygładził lekko zmarszczony przez cały czas mimowolnie pysk. Ta ryzykowna prawda, o której myślała Delirium, dla czerwonołuskiego była raczej czymś, za co poczuł nutę sympatii do martwej wywerny.
– Więc zabiłaś Tejfe? – upewnił się. Nie, w jego głosie nie było ani nuty przejęcia. Brzmiał jak pochwalny pomruk. Nie uważał Tejfe za smoka Cienia. Nie musiał go poznawać, by mieć takie zdanie. Był zdrajcą Stada, a więc nikim. Śmieciem, któremu przy pierwszej lepszej okazji powinno się na dobre wyrwać kręgosłup, spopielić wnętrzności i skręcić kark.
Zmrużył ślepia z nutą dezaprobaty.
– Skoro byłaś taka potężna, to dlaczego nie zabiłaś go na dobre? Nie byłaś w stanie? – spytał z nutą powątpienia. Sądził, że dla najpotężniejszych ze smoków nie ma czegoś takiego jak niemożliwe. Choć z drugiej strony jego ojcu też nie udała się sztuka zabicia tego zdrajcy.
Przyjrzał się zjawie sceptycznie, kiedy ta zaprosiła go do spaceru, bezpardonowo komentując jego łapy… które nie bardzo czuł. I w istocie dopiero teraz zorientował się, że przez cały czas szpony głośno stukały mu o podłoże w nerwowym odruchu. Zaklął pod nosem i sapnął, z pewnym trudem przywracając łapy do ładu.
Po chwili ociągania podążył więc za Delirium, idąc z boku. Powolnym krokiem i nie zbliżając się nadto, pozostając oddalonym na co najmniej długość ogona.
– A więc chciałaś nimi manipulować? – streścił jej słowa. Z całą pewnością też nie byłby zachwycony, gdybyś ktoś próbował mieszać mu w głowie. Rozumiał jednak w jakiś sposób pobudki wiedźmy. Skoro Cień był w tamtym czasie tak słaby, należało go wzmocnić… albo musiał upaść. Ocenianie, czy usiłowała uratować Stado w dobry czy zły sposób, nie leżało już w jego pojmowaniu. Wiedział, kim jest i nie oszukiwał się, że wie cokolwiek o rządzeniu stadem i że zachowałby się w tamtej sytuacji inaczej, lepiej, szlachetniej. Nadal był szczeniakiem, smoczym młokosem. – I o co chodzi z tymi mrocznymi elfami?
Nie słyszał o nich zbyt wiele. Tyle, ile powiedziała mu sama Mahvran, jeszcze w jego bardzo wczesnym pisklęctwie.

Licznik słów: 610
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 942
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
Delirium westchnęła cicho. Och, ciężko rozmówca jej się trafił. Nie była do końca pewna, czy to wina wieku, czy po prostu osobowości. Wolała postawić na to drugie. Umysł Khardaha wciąż był raczej plastyczny, wszystko mogło się zmienić.
– Zawiasy tej całej waszej śmiesznej Krainy Wiecznych Łowów puściły, więc część smoczych dusz wydostała się i chodzi teraz po terenach wspólnych – nie możemy zapuszczać się dalej, bo tracimy siły. Pewnie ten stan nie utrzyma się długo... Więc korzystamy. Ja po prostu dołączyłam się do zabawy i wyszłam z Otchłani, by znowu sobie wśród was potańczyć. To cała filozofia, młody. Bycie dracolichem może i brzmi ciekawie, ale uniemożliwia mi mówienie, a to cholernie męczące. – Wyjaśniła, wzruszając lekko barkami. Lekko, by nie popadać za bardzo w nonszalancję. Nadal miała wiarę w swoją reputację, toteż nie zmieniała swojej postawy. Każdy ruch był wyważony, wyrachowany, dumny. – Nie jestem źdźbłem trawy, garścią mchu czy liściem. Nie jestem też obsydianową miską Mahvran, ani wilczym pazurem. Nie jestem przedmiotem, mówiąc ściślej. Jestem... Cóż, sobą. Jak mówiłam, to co zostało z ciała teraz jest tymczasowo zahibernowane w Arkh'Marthvaith... Hmm, tłumacząc na wasze, w Smoczym Cmentarzysku, gdzie urzęduje moje narodzone ze złota dziecię. A dusza stoi przed tobą. Widmo. Zjawa, nazywaj jak chcesz. Zmora może. – Wiedźma zachichotała z rozbawieniem. Szczerze wątpiła, by samiec wyłapał gierkę słowną. Prawdopodobnie nie miał pojęcia o istnieniu Keezheekoni. Albo miał, ale zwyczajnie nie znał jej pełnego imienia.
Tak więc szli, bok w bok... No, nie do końca, bowiem Bydlęcy postanowił trzymać się na dystans. Wiedźma zdawała się nie mieć nic przeciwko. Nie przepadała za zbytnią bliskością. Jeżeli rozmówca był na tyle blisko, by bez problemu ją słyszeć, to było idealnie. Arkana naprawdę nie potrzebowała wiele do szczęścia. I wydawała się być niemalże szczęśliwa z samego faktu, że ktoś z nią rozmawiał. Wyraził chęć, zamiast uciec, czy próbować ją przegonić.

– Nie zabiłam. W pierwszej kolejności skupiałam się na atakowaniu głównych winowajców, Tejfe był ostatnią wieczerzą tamtej nocy. Po otrzymaniu kilku ciężkich ran moje ciało nie wytrzymało. Dysponowałam jednak pewną piekielnie przydatną umiejętnością, a było nią skupienie magii w ostateczny atak, na chwilę przed utratą przytomności. W kilku przypadkach moi przeciwnicy przypłacili to życiem – u niego skończyło się to niemalże doszczętnym spopieleniem, ale uratowała go ta jego przybrana matka, Eliana. Tak więc przeżył. Ogień wpierw spopielił Tejfe, a potem mnie samą. Gdy za pierwszym razem mnie zabito, a było to wtedy, gdy Eliana otruła mnie, zamiast uleczyć, po czym Khuran postanowił wyrwać mi serce z klatki piersiowej, zostałam wskrzeszona przez Otchłań. Dano mi szansę stanąć do tej ostatniej walki, co zrobiłam. Druga śmierć była już na moich warunkach. Zawsze lubiłam mieć ostatnie słowo. – Odparła, zerkając na idącego obok niej samca. Obserwowała jego ruchy – czy nadal stuka nerwowo szponami o zimne podłoże, czy może zaczyna oswajać się z jej towarzystwem, bardziej angażować w rozmowę a mniej skupiać na własnych emocjach, które przez pewien czas chyba wzięły nad nim górę. Nawet, jeśli była to tylko ulotna chwila.
– Manipulacja to mocne słowo. Nie, nie manipulować. Nie chodziło mi o totalną zmianę ich światopoglądu, tylko o pokazanie im odpowiedniego toku myślenia, a to nie jest to samo. Cień nie miał być armią ślepych marionetek, tylko żywym, zdrowym organizmem, potrafiącym myśleć jednocześnie indywidualnie, jak i zbiorowo. – Nie miała pewności, czy jej wyjaśnienie zostanie zrozumiane, ale nie potrafiła ubrać tego w prostsze słowa. Miała słabość do elokwencji. Chociaż akurat ta tendencja zdawała się słabnąć w ich rodzie z pokolenia na pokolenie, bowiem Mahvran miała w sobie szczątkowe wyrafinowanie. Ku oczywistym niezadowoleniu matki.
– Mroczne elfy to sojusznicy naszej krwi. Nasz ród, i mam tutaj na myśli strony matek, czyli Mahvran, ja, moja matka i jej matka, pochodzimy z dalekich ziem na Północy. Tam wszystko jest inne. Wiara, tradycje, sposób życia, relacje. Żyjemy wśród różnych odmian ludzi, elfów leśnych, śnieżnych, mrocznych, krasnoludów, entów, wymieniać można bez końca. Bez wdawania się w piekielnie długie i męczące szczegóły – nasz ród przed wiekami zawarł z mrocznymi pakt, który uczynił nas sojusznikami. W przełożeniu na język nizin społecznych, oni drapią nasze grzbiety, a my ich. Jest nas garstka, więc każde pokolenie jest cenne. Mroczne elfy opiekują się więc jajami naszych młodych, które są bardzo pożądane przez inne rasy rozumne z racji ich... Hmm, nietypowej budowy. Gdy pisklę przychodzi na świat, zajmują się nim częściowo razem z nami. Mnie oddano pod pełną opiekę mrocznych elfów gdy skończyłam dwunasty księżyc, więc znam tajniki ich magii i z tej odmiany korzystałam. Ich język, wierzenia, mamy do tego wszystkiego dostęp. Jajo, z którego wykluła się Mahvran było pod opieką jednej elfki, która siedziała z nią przez pierwsze trzy księżyce, a potem popchnęła ją w kierunku Kheldara, czyli jej ojca. No, tyle informacji musi ci wystarczyć, chyba że Mah wyświergota ci coś więcej, ale w to szczerze wątpię. – Delirium szła dalej przed siebie, niespiesznym krokiem, obserwując mgłę spowijającą dolinę. Zapamiętując każdą rysę na skale, każdy ruch trawy poruszanej podmuchami wiatru. Czuła się dziwnie lekko, żywo.
– Ale odejdźmy na chwilę ode mnie. Też mi coś opowiedz. O sobie, na przykład, młoda nadziejo nowego Cienia. Spróbuj opisać mi swoje odczucia wobec waszej obecnej sytuacji.

Licznik słów: 851
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
W istocie, czerwonołuski był bardzo młodym samcem i wiele jego cech mogło się jeszcze zmienić, ulec poprawie… lub pogorszeniu. Gdyby we wcześniejszych księżycach swego życia natrafił na innego nauczyciela niż Frar, być może w obecnym wieku byłby już umysłowo całkowicie odcięty, izolując się od maddary. Nadal był… formowalny, jak glina, która co prawda podeschła, lecz po zwilżeniu ciągle nadaje się do obróbki – nawet jeśli stabilne cechy jego charakteru i osobowości stawały się coraz wyraźniejsze. Wciąż ciężko było jednak z pełnym przekonaniem stwierdzić, jaki stanie się w przyszłości.
Zmarszczył pysk z dezaprobatą i wzdrygnął się, zorientowawszy z jej słów, że… duchów musiało być więcej. Ani trochę mu się to nie spodobało. Otrząsnął się, cały nastroszony w instynktownym, przejmującym go niepokoju. Jego instynkty nie potrafiły się całkowicie uspokoić, będąc cały czas postawionymi na baczność.
– Dlaczego akurat tereny wspólne? – nie rozumiał. Wiedział jednak, że powinien stąd w takim wypadku jak najszybciej czmychnąć. Grota była w takim wypadku najbezpieczniejszym azylem. – Duch kogoś takiego jak ty… mocno związanego z terenami Cienia, powinien czuć się najsilniej właśnie tam. Mylę się?
Cóż, nie zdziwiłby się, jeśli jego logika była błędna. Niespecjalnie rozumiał zasady funkcjonowania duchów i innych zjaw… i chyba nawet niezbyt chciał się w to wgłębiać, więc szybko skupił się na innym temacie. Parsknął cicho, wypuszczając chrapliwie powietrze przez nozdrza, kiedy usłyszał o tym strasznym ograniczeniu dracolicha.
– Och, tak, w twoim przypadku to musi być frustrujące jak cholera. Wydajesz się bardzo lubić słuchać własnego głosu – skomentował, nie powstrzymując się od kąśliwości. Bydlęcy był uszczypliwy, ale w swój typowy sposób, nie będąc o dziwo nastawionym do Plugawej jakoś szczególnie negatywnie. Ale i bynajmniej jej nie hołdował. – Ojciec musiał cię uwielbiać.
Jakby nie było, w jakiś sposób Mahvran musiała zostać stworzona. Nie orientował się specjalnie w kwestii szczegółów, więc tym bardziej nie wiedział, że Kheldar nie musiał nawet przyłożyć do tego łapy.
Delirium mogła ku swemu zadowoleniu dostrzec, że jej rozmówca nieco spuścił z siebie powietrze. I choć wciąż bacznie śledził ją spojrzeniem czarnych, lecz lśniących w mroku szkarłatem ślepi, był skupiony na jej słowach, chłonąc historię własnego Stada. Poczuł tylko większą niechęć do Tejfe.
– „Ostatnie słowo” czy każde? – wymruczał z przekąsem. Mówił cicho, lecz już spokojniej. Jego głos był jak niski, pieszczący w jakiś sposób uszy pomruk, mając przyjemne, gardłowe brzmienie. Kojarzył się z mruczeniem wielkiego kota. – Manipulacja to mocne słowo… ale jednak trafne. Chciałaś wpłynąć na nich i sprawić, by zaczęli myśleć inaczej, lepiej. W taki sposób, by sądzili, że robią to tylko i wyłącznie z własnej woli. Mylę się?
Jego ślepia rozbłysły bystro w sposób niepasujący do wieku właściciela, lekko zmrużone i mierzące Aenkryntith. Być może pobudki wywerny były jak najlepsze, ale nie można było tu uciec od tego określenia. Manipulacja nie była zła w każdej postaci. Mogła przynosić zarówno pozytywne, dobre skutki, jak i wywoływać cierpienie i ból. Była bronią, potężnym narzędziem, którego trzeba było używać bardzo delikatnie, z subtelnością i wręcz gracją. Wtedy osoby zmanipulowane mogły być wręcz za tę manipulację niezmiernie wdzięczne.
Elfy brzmiały jak coś abstrakcyjnego, stworzenia z baśni czy legend. W pysku byłej Przywódczyni brzmiały jednak jak najbardziej realnie, nie dając zwątpić w swoje istnienie.
– „Nietypowej budowy”? – Uniósł wyżej łuki brwiowe, niezbyt pojmując. – To znaczy? Czemu wasze pisklęta są dla nich tak wartościowe? Czy ogólnie chodzi o młode smoki?
Musiał powstrzymać parsknięcie, wykrzywiając jedynie pysk w krzywym grymasie, gdy usłyszał to… interesujące określenie pod swoim adresem.
– Och… Więc już nie jestem „zakałą rasy”? – spytał z ironią. – Czy to miało mi jedynie sztucznie posłodzić?
Wydał z siebie niski pomruk, kiedy rozważał swe słowa z namysłem. Czubki jego białych kłów zalśniły w świetle księżyca. Domyślił się, że Plugawa raczej nie interesuje się konkretnie nim, a bardziej próbuje wybadać sytuację Plagi. Nowego Cienia.
– Wobec obecnej sytuacji, hrrh… Jak na Stado, które jeszcze niedawno było na samym dnie, jesteśmy w całkiem dobrym położeniu. Mamy dobrze wyszkolone smoki i wiele piskląt, prawie wyłącznie w ten czy inny sposób powiązanych z nami więzami krwi. Przypadkiem, ze względu na jakieś dziwne zawirowania w Stadzie Wody, zdobyliśmy bez walki większe terytoria, niż moglibyśmy przypuszczać, pozwalając jednocześnie smokom Wody posmakować upokorzenia, gdy musieli dobrowolnie oddać nam tyle własnych ziem, by ratować własną skórę. Choć dziwi mnie, że ojciec poprzestał na tym, kiedy mieliśmy realne szanse, żeby wgnieść ich w ziemię i rozedrzeć na strzępy, na co zasługiwali po tym, co zrobili z Cieniem. Niezależnie od tego… to dla nas dobry czas. A Plaga jest na najlepszej drodze, żeby stać się potęgą i postrachem Wolnych Stad.

Licznik słów: 753
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej