Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smok zachował się poprawnie, chciaż aby mieć lepsza ocenę m ógłby popisać się umiejętnością kamuflażu... To jednak wystarczyło. Niedźwiedź przeszedł bez zauważaenia intruza. Adept miał olbrzymie szczęście. Nie sprawdził nawet wiatru, a co by było gdyby wiał wprost na niedźwiedzia niosąc zapach adepta?
Smok zaczął znajdywać coraz to więcej odcisków jelenich łap. W pewnym momencie... usłyszał hałas. Z pewnością coś za krzakami złamało gałąź. Zapewne jego sarna. Tak to była ona. Za gęstymi krzewami w odległości pasł się byk sarny. Młody i chudy jak wszystkie zwierzęta tutaj. Był jednak czujny. Wiatr wiał na niekorzyść samca.
Adept widząc śledzoną zwierzynę drgnął podekscytowany. Jeśli mu się uda... To może być już koniec testu! Ant szybko się jednak uspokoił, wiedząc że nerwy mu zdecydowanie nie pomogę,a wręcz są jego największym wrogiem. Wiatr wiał w złym kierunku, co oznaczało dwie rzeczy. Albo zakamufluje swój zapach lub będzie musiał obchodzić zwierzę dookoła co zajmie nieco czasu i może sprowokować brzemienną w skutkach pomyłkę. Tak więc Atramentowy zapamiętując ostatnią pozycję sarny odszedł kawałek i zaczął się kamuflować. Nie zamierzał tworzyć fantazyjnych barw za pomocą magii, czy poświęcić sporo czasu na tradycyjny kamuflaż. Zamiast tego po prosu wziął w łapy błota i zaczął smarować nim pierzaste skrzydła, gdzie najlepiej przywierało i resztę ciała, cienką warstwą, tak by szybko wyschło i przyczepiło się do łusek. Takie błoto miało w sobie zapach lasu i doskonale kamuflowało wszelkie smocze zapachy, a do tego dawało miało odpowiednią, brązową, barwę ukrywającą przed wzrokiem czujnej zwierzyny. Tak przygotowany zaczął się skradać, wracając tam gdzie znalazł swą ofiarę. Po chwili na nią natrafił, więc zaczął poruszać się niezwykle powoli i ostrożnie nie chcąc żadnym gwałtownym ruchem ani hałasem ujawnić swojej pozycji. Mimo emocji, uspokoił oddech, pamiętał o podstawach takich jak odpowiednia pozycja, czy patrzenie pod łapy z jednoczesnym śledzeniem poczynań celu. Zajęło to dłuższy czas ale w końcu smok podszedł samca od tułu, tam gdzie był jego ślepy punkt. Atramentowy zebrał się w sobie, na piął mięśnie skoczył prostu na zwierzę chcąc rozerwać mu szyję ostrymi pazurami.
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Smokowi jednak nie było dane doskoczyc do swojej ofiary. Ta chwilę przed tym obróciła się, bo samiec zapadł się w śnieg. Gdy na niego patrzyła nie zamarł. Widziała więc jego wolne, bo wolne ale ruchy.
Atramentowy zobaczył poniesiony sarni ogon, a ofiara odskoczyła o jakiś ogon dwa. Na szczęście dla niego, był to test i sarna nie uciekała na prawdę. Zatrzymała się i wróciła do grzebania w biegu. Teraz trzeba znowu się do niej podkraść. Tym razem wiatr sprzyjał,ale śnieg jak to śnieg mógł pokrzyżować plany.
Atramentowy zaklął w myślach widząc jak głupie zwierze odbiega, wymuszając nim nim konieczność podjęcia kolejnej próby. Całe szczęście że tym razem wiatr jest po jego stronie i nie trzeba zachodzić zwierzęcia, by zapach go nie zdradził. Cały czas na sobie miał swój kamuflaż. Tym razem oprócz utrzymywania prawidłowej pozycji uważał też gdzie stąpa, tak by nie wpaść w głęboki śnieg. A z resztą: o tej porze roku już dawno go powinno nie być. Gdy już podszedł dostatecznie blisko, spiął się i skoczył na zwierzę zamierzając wgryźć mu się w kark
Przyszła tutaj ze Złodziejem, synem Przywódcy Ognia. Nie dziwiła się, że nie miał czasu, ale zarazem czuła się dumna, że poprosił ją, by to ona nauczyła Złodzieja pływać. W zasadzie nie dziwiła się też, zawsze była pod ręką, a przecież nikt takiego malca nie puściłby wolno aż na tereny neutralne, żeby kogoś sobie poszukał. Tymczasem mógł się wtulać w niesamowicie cieplutkie i mięciutkie, a jakże puszyste(!) futerko samicy. Kiedy dotarli na miejsce ona położyła się na brzuchu i wyciągnęła delikatnie skrzydło, by maleństwo mogło bo jej mocnej kończynie i pięknie ułożonych piórach zsunąć się na ziemię, jeśli chciało.
– A wiesz czym jest pływanie? – Zapytała zaciekawiona, z ciekawskim wzrokiem i takim tonem. Młode lubiły raczej, gdy poważnie się przy nich i z całym sercem podchodzi do wszystkiego. Mały Złodziej z racji tego, że jest mały, ukradł serce samicy. Niby młoda, ale jakoś nie umiała twardo się obchodzić z pisklętami.
Atuty: I ~Inteligentny~Jednorazowo +1 do inteligencji~ II ~Niezdarny wojownik~+1ST dla fizycznie atakującego~ III ~Mistyk~+1 sukces do ataku magicznego w walce~
Nauczę poziomu MA/MO (poziom IV i V) za jeden kamień szlachetny. Gubię tematy, więc po upływie 48h spamcie Przypominajkami .–.
> Jak ktoś chce uśmiercić postać i nie widzi fabularnego wyjścia – pomogę fabularnie xD
Złodziej był jeszcze bardziej zachwycony pobytem na grzbiecie Ćmiącej, niż lataniem na grzbiecie ojca. A dlaczego? Samica miała futerko! Tata miał jakieś łuski. A tu takie miękkie... Przez całą drogę, na ów miejsce młodzik wypróbowywał futerko. Tulił się i tulił, a nawet lizał. Lizał! Oż kurde. Kichnął, bo go zaswędziało w nosie, ale ogólnie było suuuuper. Dobrze, że młodzik nie ział jeszcze ogniem... a nie Złodziej nie posiadał gruczołów, które wytwarzały by płomienie, tylko kwas. Na jedno i to samo wychodziło. Kichnął i nic się nie stało, więc nie było obaw do zmartwień. Oczywiście, że mały Złodziej chciał sobie zjechać. Uczynił to gracją i lada chwila, znajdował się na ziemi, obok czy może na przeciwko swej nauczycielki. Kiedy padło pytanie, o pływanie, samczyk spojrzał dziwnie na Ćmiącą, jakby nie wiedział o co chodzi. Mało mówił, bardzo mało... Ale skoro była to nauka wypadało odpowiedzieć, aby nie sprawiać kłopotów swojej nauczycielce.
– Sądzę, że tak.– Odparł z zaskakującą powagą. A no mogła zaskoczyć – ta powaga. Tu taki wariat liżący futro, a z drugiej strony, jego powaga w słowach, które wypowiadał świadczyła o niespotykanej dojrzałości.– Takie paplanie w... w wodzie.– Odparł i kiwnął z powagą łbem. Wpatrywał się uważnie w smoczyce, jakby ją uważnie analizując, a także chciał skoncentrować się na nauce. Czekał na słowa lub polecenia, które miały mu pomóc w opanowaniu tej umiejętności.
Patrzała na pisklę bardzo przyjaznym wzrokiem. Było malutkie i tak naprawdę nie musiało za wiele rozumieć oprócz podstawowych rzeczy takich jak jedzenie i picie oraz obecność różnych rzeczy, śniegu, wody, drzew, kwiatów i zwierząt. Adeptka patrzała cierpliwie zastanawiając się trochę, czy mały nie za bardzo obślinił jej futra na karku. Uśmiechnęła się tylko serdecznie, gdy malec jej odpowiedział.
– Tak, ale nie zwykłe paplanie, dzięki temu możesz poruszać się w wodzie jak na lądzie, lub gdy podrośniesz – w powietrzu! – Powiedziała energicznie i tak też poprosiła, by poszedł za nią. Weszła wszystkimi łapami do wody gestem prosząc, by małe zostało jeszcze na brzegu. – Po ziemi możesz chodzić, ale nie umiejąc pływać nie możesz chodzić w wodzie. Wejdź do niej, ale tylko troszkę, by zamoczyć łapki i przejdź się trochę, dobrze? – Poprosiła przyjemnym głosem adeptka. Miała głos jak mama z prawdziwego zdarzenia. Ciepły i przyjemny do słuchania. A także wyraźny.
Atuty: I ~Inteligentny~Jednorazowo +1 do inteligencji~ II ~Niezdarny wojownik~+1ST dla fizycznie atakującego~ III ~Mistyk~+1 sukces do ataku magicznego w walce~
Nauczę poziomu MA/MO (poziom IV i V) za jeden kamień szlachetny. Gubię tematy, więc po upływie 48h spamcie Przypominajkami .–.
> Jak ktoś chce uśmiercić postać i nie widzi fabularnego wyjścia – pomogę fabularnie xD
To ostatnie słowo wywarło na małym zachwyt. W powietrzu? Jak podrośnie? Ciekawe kiedy podrośnie. Musi być taki jak tato? Zadumał się na chwilę na tym słowem. Po czym wrócił myślami do nauki. Był dobrym pisklakiem i nie chciał sprawiać kłopotów przecież. Kroczył elegancko za smoczycą i zatrzymał się, gdy ta weszła do wody, a mu kazała zaczekać. Czyli nie można było chodzić po wodzie? Ile mógł się dowiedzieć z tej lekcji?! Był podekscytowany. Skinął łbem i na polecenie Ćmiącej wszedł do wody i zanurzył lekko łapki. I zaczął sobie chodzić. Było jakoś dziwnie. Inaczej się chodziło na ziemi, a inaczej w wodzie. Ta substancja była taka inna.
I zimna zapewne, chociaż może tym Złodziej się nie interesował. – Zacznij brodzić troszkę głębiej, zanurz powoli kolana i łokcie, ale powolutku wchodź głębiej. – Poprosiła cichutko, o ile wcześniej mały pluskał wodą dookoła, tak teraz powinien czuć coś więcej. – Czujesz coś dziwnego, coś nietypowego? A może coś ci przeszkadza? – Mruknęła przyjaźnie do malca poruszając się tuż, tuż za nim.
Atuty: I ~Inteligentny~Jednorazowo +1 do inteligencji~ II ~Niezdarny wojownik~+1ST dla fizycznie atakującego~ III ~Mistyk~+1 sukces do ataku magicznego w walce~
Nauczę poziomu MA/MO (poziom IV i V) za jeden kamień szlachetny. Gubię tematy, więc po upływie 48h spamcie Przypominajkami .–.
> Jak ktoś chce uśmiercić postać i nie widzi fabularnego wyjścia – pomogę fabularnie xD
Nie zwracał zbytnio uwagi na temperaturę przezroczystego płynu. Bardziej interesowało go to, że miał łapy w wodzie i woda dziwnie falowała, jak poruszył kończyną. Od razu wykonał polecenie Ćmiącej, spokojnie acz z nie zwykłym zapałem, uczynił pierwszy krok. Zanurzając swoje łapki bardziej. Powoli czynił każdy najmniejszy kroczek. Miał wrażenie, że woda go pochłania. A jakby zanurzył się cały? Przestraszyła go trochę ta myśl, jednakże smoczyca przecież nie kazała mu tego czynić.
– Woda... chyba chce mnie zjeść.– Odparł, mając na myśli lekki prąd rzeczny, który go chciał pozbawić podłoża, jakim było dno.
Uśmiechnęła się bardzo przyjaźnie do malca. Stanęła tak, by jej pysk był niemal nad nim, tylko troszkę obok. W takiej pozycji, żeby pokazać, że ma wsparcie i niczego nie musi się bać.
– Nie zje Cię, nie bój się. Spójrz jak Cię otacza. Nie czujesz się leki jak piórko? Tam dalej nie ma gruntu, przestaniesz chodzić po ziemi, ale będziesz się unosił, zupełnie jakbyś latał. To dlatego, że woda wypycha Cię do góry, żeby pomóc. – Mówiła spokojnie, wydawało się jej zachęcająco i energicznie. No i nadal była bardzo blisko. Rzeka tutaj była bardzo spokojna a prąd był bardzo delikatny, ale kruche było i pisklę, dlatego bacznie obserwowała.
– Chodź do mnie, jak poczujesz, że zamoczyłeś kark wyciągnij łapki do przodu, a potem tylne i machaj nimi, w parach lewa przednia z prawą tylną a potem odwrotnie i pamiętaj łączyć palce i unosić łepek i ogonek. A ja cały czas tu będę, no chodź. – Powiedziała z uśmiechem i cofnęła się ogon w głąb wody czekając na malca, czujnie obserwując.
Atuty: I ~Inteligentny~Jednorazowo +1 do inteligencji~ II ~Niezdarny wojownik~+1ST dla fizycznie atakującego~ III ~Mistyk~+1 sukces do ataku magicznego w walce~
Nauczę poziomu MA/MO (poziom IV i V) za jeden kamień szlachetny. Gubię tematy, więc po upływie 48h spamcie Przypominajkami .–.
> Jak ktoś chce uśmiercić postać i nie widzi fabularnego wyjścia – pomogę fabularnie xD
Poczuł się od razu bezpieczny, gdy łeb Ćmiącej znalazł się obok niego. Zaś słowa smoczycy upewniły go jeszcze bardziej. Stał teraz znacznie pewniej i się nie bał. Ognista miała racje, woda go otaczała. Czy czuł się lekki, jak piórko? Chyba tak. Czyli woda mu pomagała i miał latać. No może nie do końca latać. Powiedzmy, że ten przezroczysty płyn miał go unosić, a on miał się czuć jakby latał. Spodobało mu się to. Pokiwał energicznie głową – był gotowy. Ruszył dalej. Miał zanurzyć się, aż do karku. Kiedy to uczynił spokojnie i z niesamowitym opanowaniem, wyciągnął łapki przed siebie. Tylne również wyciągnął. Zaczął nimi przebierać, jak zawodowy pływak. Lewa przednia i prawa tylna, potem prawa przednia lewa tylna. Nie było to trudne do załapania. Tak zresztą mu się wydawało. Widać było, że za każdym razem szło mu coraz lepiej. Oczywiście złączył palce, a łepek i ogonek cały czas starał się utrzymać na powierzchni. Płynął. Tak, płynął! W stronę Ćmiącej.
Ćmiąca natomiast uśmiechała się szeroko do swojego ucznia. Był energiczny, zdolny i ambitny, jak na pisklę przystało. Tym bardziej cieszyło to samicę. Widziała jak młody płynął ku niej, całkiem dobrze, jak na pierwszy raz. Niektóre rzeczy smoki miały w genach, niektóre smoki. Starsze chyba się wypierały pewnych rzeczy. No, ale nie ważne. Patrzała jak młody porusza się w wodzie. W połowie drogi powiedziała mu:
– Świetnie mały! Rozłóż skrzydła jeśli się denerwujesz, jak nie, to miej je blisko przy sobie. Ładnie Ci idzie. Zagarniaj łapkami wodę pod siebie i za siebie, skup się na tym. – Powiedziała spokojnie. Kiedy zobaczyła, że młody zrozumiał i zachowywał się dużo sprawniej przyszła kolejna wiadomość, cóż, kiedy młody był już dość blisko.
– Wygnij cały grzbiet w łuk, obojętnie w jaką stronę, Złodzieju. I płyń w ten sposób aż zobaczysz brzeg przed pyszczkiem, wtedy się wyprostuj i poprowadź mnie wzdłuż brzegu. – Powiedziała, poprosiła spokojnie, dość głośno, tak, żeby woda doniosła dźwięk, tylko tyle. By malec zrozumiał wyraźnie.
Atuty: I ~Inteligentny~Jednorazowo +1 do inteligencji~ II ~Niezdarny wojownik~+1ST dla fizycznie atakującego~ III ~Mistyk~+1 sukces do ataku magicznego w walce~
Nauczę poziomu MA/MO (poziom IV i V) za jeden kamień szlachetny. Gubię tematy, więc po upływie 48h spamcie Przypominajkami .–.
> Jak ktoś chce uśmiercić postać i nie widzi fabularnego wyjścia – pomogę fabularnie xD
Samica leciała spokojnie nad terenami Wspólnymi. Kochała latać, jak każdy czysto powietrzny smok. Było to dla niej wytchnieniem, mogła zapomnieć o wszystkim na te kilka chwil.
Po dłuższym czasie postanowiła wylądować. Znajdowała się akurat nad Rzeką, ale to, gdzie się znajdzie, nie robiło jej różnicy. Miękko usiadła na ziemi i złożyła skrzydła, obserwując to, co działo się w tym miejscu. Była sama, nie było nikogo innego. Może tym razem jej się poszczęści i nie będzie musiała z nikim rozmawiać? No, może gdyby to był ktoś z Cienia to by to przeżyła, ale nie miała ochoty na towarzystwo.
Chytry Przeciwnik W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST
So much fire that it burned my wings.
Her heat was amazing.
Now I'm dreaming of the simple things.
Old ways, erased.
If love was a word, I don't understand.
The most simple sound.
With four letters.
Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa;
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Wejdźmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi
Zaraz za Zwiastującą nad rzekę przybył kolejny smok. Na jej nieszczęście, skoro nie była w humorze do rozmowy. szczęście w nieszczęściu był to smok z Cienia, świeżo mianowany łowca. Po wylądowaniu podszedł do wody i pociągnął kilka głębszych łyków by ugasić pragnienie. Następnie podszedł do znajomej -Cóż. Nieczęsto spotyka się smoka z własnego stada na terenach wspólnych. Co tu porabiasz? –zapytał się łowca ciekaw odpowiedzi
Adeptka znała swoje szczęście, dlatego też nie zdziwiła się, gdy zobaczyła Atramentowego.
~ Nic specjalnego, przyleciałam tu bez większego celu ~ powiedziała, uśmiechając się lekko ~ Gratuluję ceremonii ~ powiedziała do kuzyna wesoło, przekrzywiając nieznacznie łeb, by lepiej go widzieć. Był starszy i wyższy, więc patrzyła na niego trochę z góry. Odrobinę.
Dawno go nie widziała, właściwie tylko na ceremonii, ale i wtedy nie przyjrzała mu się dokładnie. Ostatni raz widzieli się, kiedy ona była pisklakiem.
Chytry Przeciwnik W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST
So much fire that it burned my wings.
Her heat was amazing.
Now I'm dreaming of the simple things.
Old ways, erased.
If love was a word, I don't understand.
The most simple sound.
With four letters.
Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa;
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Wejdźmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi