OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Skąd w Lepkiej takie zacietrzewienie? –Wybielasz się, ale nieskutecznie, przywódczyni. Mówię o słuszności gdy jestem jej pewien, a wiem z jaką lekkością smoki traktują życia innych, gdy na ich ciała patrzą wyłącznie, jak na gnijący przedmiot. Nie prosiłem was o nadzwyczajny szacunek czy pochówek, gdyż już on jest zależny od kultury, ale zapłata ciałami czyni z was interesantów śmierci i osoby wygodne.Rzekłem właśnie o wygodzie i pośpiechu, bo i zmęczenie było twoim argumentem, jak gdyby słuszność zależała od tego jaki dystans przebyłaś. Upartość dowodzi jedynie, że nie ma w was nawet iskry wątpliwości. Może za bardzo boicie się mylić– Byłby szczęśliwszy gdyby Sennah nie przyzwoliła im na błogosławieństwo, lecz z zawodem musiał przyznać, że smoki nie potrafiły angażować się przy żadnym że scenariuszy. Gdyby nie wstrzymywał ich w ogóle, ale ofiarował krytykę, nie mieliby obowiązku go wysłuchać i tedy odeszliby czym prędzej, żeby nie ważyć swojego sumienia. Teraz, gdy wszystko już się dokonało wiedział, że jeśliby zupełnie odmówiono im dodatkowego przywileju byliby jeszcze mocniej zaślepieni. Lepka była gotowa zupełnie zrezygnować z wyprawy, gdyż brak nagrody byłby dla niej zbyt abstrakcyjny, niepojęty.
Czy dało się zmienić naturę smoków? Cóż, jedno po drugim zdarzeniu dowodziło, że to niemożliwe. Żer, Szyderca, Hojny, Krwawy, Rakta, Perła, a teraz Lepka. Jak to możliwe, że stale walczył z tym co było niezmienne? Czy zamierzał kiedyś przestać?
Na ich nieszczęście, prawdopodobnie prędzej umrze.
A wiadomość od morskiego? Strażnik odwrócił ku niemu wzrok. Dlaczego jesteś hipokrytą Malstrom? Dlaczego?
Zamiast intensywnie się w niego wpatrywać, przymknął ślepia i bardzo powoli nabrał powietrza, by potem jeszcze wolniej je z siebie uwolnić. Widać było że studził nerwy, dlatego do łba morskiego odpowiedział już nie z surowym gniewem, a rezygnacją. Nie wierzył że go wysłucha, bo w ogóle nie wierzył w smoki
~Nie chodzi o to z czym przyszliście, a o waszą intencję. Nie mam ochoty już tego tłumaczyć, jeśli nie raczycie włożyć choć minimum refleksji w to co powiedziałem. Nie dzieli nas jedynie perspektywa. Wy w ogóle nie chcecie pomyśleć nad tym co uczyniliście~ Stała, desperacka ucieczka od dyskomfortu, oto co sterowało smoczym życiem. Być może Strażnik musiał cierpieć tak bardzo, bo za obcych przyjmował winę, której oni nie potrafili. A może sam był sobie winien, ponieważ był zbyt słaby żeby przyjąć boską strategię "patrz i milcz".