Grota za wodospadem

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Melodia Ciał
Dawna postać
Wyrzutek
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1834
Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
Płeć: Samiec
Księżyce: 44
Rasa: Skrajny
Opiekun: Szydercze Licho
Mistrz: Spuścizna Krwi
Partner: Ma tylko Żurawinę

Post autor: Melodia Ciał »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Śmiał się przez moment, ale kiedy usłyszał głos "znikąd" uniósł łeb ku górze, a le nim zareagował, stworzenie spadło wprost na jego szyję i oplotło swoim glutowatym jestestwem. Miał chęć biegac w kółko krzycząc jak pisklaczek, który wdepnął w meduzę, ale postanowił, ze nie zrobi z siebie większego idioty i tylko otrzepał się w pierwszym odruchu obrzydzenia ( cóż, najpewniej zdolności magiczne Toni pozwalały jej na nadanie tworowi tej wilgotnej lepkości, przyssawkowatości i zimności), ale stał twardo, próbując odkleic przyklejona do jednego z rogów mackę, otrzepał się raz jeszcze, a kiedy w końcu udało mu się pozbyć niechcianego nadbagażu, wybuchnął gromkim śmiechem. Zwijał się tak ze śmiechu dłuższą chwilę, a kiedy się opanował, leżał już na ziemi wyzbywając się ostatnich spazm śmiechu. Oczywiście nie miał jej za złe całej akcji,bawiło go to, jak inaczej można używać magii niż tylko do walki.
-To był cios poniżej wszelkich granic wiesz?– stwierdził niby pytaniem, po czym uśmiechnął się diabolicznie, nastawił się do ataku jak kot, po czym skoczył na czarodziejkę z zamiarem pociągnięcia jej wprost do wody. Co mogło wyniknąć z tej ich małej zabawy?

Licznik słów: 182
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Daddy's little psycho and mommy's little soldier

Przedmioty posiadane:

Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3

Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:


Żurawina
Obrazek
S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1


kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222

Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Defekt Świadomości
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 149
Rejestracja: 02 lip 2020, 21:47
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 22
Rasa: Górski x Jaskiniowy
Opiekun: Sztorm Stulecia, Nierozważny Duch
Mistrz: Błękit Nieba

Post autor: Defekt Świadomości »
A: S: 2|W: 1|Z: 4|M: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,O,W,Kż,Śl,MP,MA,MO: 1| A,Skr: 2
Atuty: Ostry Słuch, Adrenalina
Skoro pierwsze wycieczki miała już za sobą, to dlaczego miałaby nie zdecydować się nieco dłuższą i ciekawszą podróż? Od rodziców dowiedziała się o tak zwanych "terenach wspólnych" do których dostęp ma zarówno Ogień jak i smoki z innych stad, co oznaczało, że mogła na nich wpaść tak naprawdę na każdego. A szczerze mówiąc, inne grupy smoków powoli zaczynały ją ciekawić i choć nie przepadała za spotkaniami z obcymi, chciała spotkać kogoś nowego, innego niż inni do tej pory. Ot tak, dla nauki, może później będzie tego żałować.
Oczywiście nie wyszła z groty sama – kompan ojca śledził jej każdy krok, czujnie pilnując młodej i sprawdzając czy nigdzie nie czają się zagrożenia. Gdyby ktokolwiek spróbował się do nich zbliżyć, zapewne szybko zdałby sobie sprawę z obecności pumy, zdecydowanie nie wyglądającej jak pierwszy lepszy drapieżnik, a kompan należący do smoka.
Ruszyli z rana, wędrując przez tereny ognia aż na ziemię wspólne, gdzie przez dłuższy czas podróżowali po najróżniejszych miejscach – od lasów, po spokojne polany, czy brzegi rzek. Aż w końcu trafili na dość przyjemne jeziorko przyozdobione szumiącym wodospadem. Ku lekkiemu niezadowoleniu pumy, Aki zdecydowała się podejść bliżej do opadającej wody (co szczerze mówiąc, było skrajnie głupie i niebezpieczne biorąc pod uwagę, że nie potrafiła pływać) i wsadzić łeb do strumienia, mocząc chropowate łuski oraz grzywę, co wiązało się z odkryciem ukrytej jaskini! Pisklę po krótkim namyśle zdecydowało się na zwiedzanie groty, dlatego sprawnie wskoczyło do środka (przy okazji mocząc resztę swojego ciała), a chwilę później dołączyła do niego puma, zdecydowanie niezadowolona tym, że musiała zamoczyć swoje futro.
I przysiedli we wnętrzu groty, decydując się na odpoczynek w tym dość specyficznym, ale za to komfortowym miejscu,

Licznik słów: 274
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Moja przyczyna przebywania tu była dość prosta – poszukiwałem jakiegoś lepszego miejsca na kryjówkę niż stare drzewo przy Czarnym Stawie. Tam było mrocznie i nikt tam nie zaglądał, a ja pragnąłem mieć jakąś publiczność! No i widowiskowe legowisko również brzmiało bardzo kusząco. Tak też przez cały poprzedni dzień szukałem odpowiedniego miejsca, ale ciągle brakowało mi "tego czegoś". W końcu już po zmierzchu natrafiłem na sympatyczną jaskinię za szumiącym kojąco wodospadem, więc zmęczony i senny postanowiłem przenocować właśnie tu – leniwie mi było przemierzać niemal całe Tereny Wspólne, byleby wdrapać się na drzewo. Uznałem, że to miejsce powinno być wystarczająco ukryte i bezpieczne, abym mógł zmrużyć w nim oczy.
Obudził mnie dźwięk nietypowy i zdecydowanie nieoczekiwany w takim miejscu – warkot jakiegoś większego kociska. Wiedziałem od dawna, że koty nie pałają miłością do wilgoci, dlatego też przebiegł mi wzdłuż karku dreszcz, gdy dotarła do mnie świadomość zagrożenia życia. Poderwałem się dość cicho i wycofałem w cień za większą skałą w rogu, zanim ślepia drapieżnika byłyby w stanie wyłapać moją sylwetkę. Szczęśliwie dla mnie w jaskini było ciemno, ale nie na tyle ciemno, aby moje wzory zaczęły wydzielać poświatę. Wcisnąłem się więc w róg niewielkiej groty i obserwowałem imponujących rozmiarów kocisko, krążące po pomieszczeniu. Nagle dostrzegłem jeszcze kogoś – dość duże pisklę o ciemnych jak nocne niebo łuskach, a przynajmniej w tym oświetleniu. Było całe mokre – zresztą tak samo jak puma – i siedziało spokojnie tuż przy wejściu, podczas gdy kocisko dalej niespokojnie krążyło po grocie. Mocno zdziwił mnie fakt, że drapieżnik jeszcze mnie nie wyczuł – w końcu leżałem tu całą noc i miejsce z pewnością zdążyło nasiąknąć moim zapachem – w tedy jednak przyszło mi na myśl, że być może cały dzień spacerowania oraz wodospadowy prysznic pod koniec poprzedniego dnia musiały nieco zamaskować moją naturalną woń. A może to puma jest zdezorientowana przez tę wilgoć? Cóż, opcji było wiele, a ja nie chciałem wyglądać na złoczyńcę, który zaczaił się na pisklę. Smoczyca zdawała się czuć w obecności drapieżnika absolutnie spokojnie, z czego wywnioskowałem, że puma musi być kompanem nieznajomej. Stąd też początkowy kierunek rozmowy, jaki obrałem po tym, jak wysunąłem się nieznacznie z kryjówki, aby było mnie widać:
– P-przepraszam.... Mogłabyś może poprosić swoją.. przyjaciółkę.. aby mnie nie jadła, p-proszę? – odezwałem się najspokojniej, jak potrafiłem, aby nie przestraszyć gości, bowiem strach i zaskoczenie mogłyby popchnąć nieznajome do działań, jakich później by żałowały, stojąc nad moim biednym, nadal ciepłym truchłem. Ach, byłem za młody, aby umierać! Nie odzywałem się już więcej, mając nadzieję, że pumsko nie skoczy na mnie zaraz z pazurami.

Licznik słów: 423
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Defekt Świadomości
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 149
Rejestracja: 02 lip 2020, 21:47
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 22
Rasa: Górski x Jaskiniowy
Opiekun: Sztorm Stulecia, Nierozważny Duch
Mistrz: Błękit Nieba

Post autor: Defekt Świadomości »
A: S: 2|W: 1|Z: 4|M: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,O,W,Kż,Śl,MP,MA,MO: 1| A,Skr: 2
Atuty: Ostry Słuch, Adrenalina
R-Rey, wszystko w porz-rządku? – zagadnęła do kota, gdy zauważyła, że zdecydował się odrobinę pozwiedzać jaskinię zanim zatrzyma się aby odpocząć.
Śledziła go wzrokiem, nie skupiając się za mocno na reszcie otoczenia – w końcu była pod okiem pumy! Czy ktokolwiek ośmieliłby się ją zaatakować, gdy miała tak dobrego strażnika? Co prawda rodzice uczyli ją ostrożności – dlatego na pewno nie zbliżyłaby się do jakiegoś drapieżnika. Nawet jeśli była opieką kompana to nie chciała narażać go na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwo.
A inne smoki? W zasadzie to ich szukała! Przecież atakowanie pisklaków było złe, dlatego nikt by się na to nie zdecydował, prawda? Najwyżej kazałby jej wrócić na tereny stada albo nawet sam by ją tam odprowadził.
Eh, ta pisklęca naiwność.
Prawie podskoczyła z zaskoczenia gdy dostrzegła nietypowy ruch, a następnie usłyszała nieznajomy głos, należący do... innego smoka?! Czyli poszukiwania się powiodły?
Dokładnie obejrzała nieznajomego – był... ładny! Miał grzywę jak ona i mama, ale u niego było jej trochę więcej i pojawiała się w tej w innych miejscach. W dodatku nie widziała jeszcze nikogo o takim kolorze, a wzroki na jego ciele zdecydowanie różniły się od takich pasków, jakie widziała u taty!
Przekrzywiła jednak główkę trochę zdziwiona, gdy usłyszała jego słowa. Bał się Reya? I uznał go za samiczkę, a Rey wcale nią nie był! Ciekawe czy się przez to zdenerwuje? Ona właściwie mogłaby spróbować go uspokoić gdyby coś się stało, ale gdyby tak...
Rey to przy-ja-ciel, nie przy... przyjaciółka – mruknęła w stronę nieznajomego z obojętnym wyrazem pyszczka – I już długo wę-wędrujemy i może być głodny... ale jak za...zao...zaoferujesz coś w zamian to mogę go poprosić żeby cię nie jadł! Albo coś nam o-opowiesz.
Uśmiechnęła się lekko zadowolona z siebie. Może coś dostanie albo dowie się czegoś nowego od obcego smoka i to właściwie żadnym kosztem. Brzmi jak sytuacja idealna!
Z jakiego stada jesteś? Bo chyba nie z Ognia – dodała chwilę później.
I tkwiła spokojnie w odległości kilku ogonów od samca, oczekując jego odpowiedzi. Jeśli zrobi coś złego to Ray ją obroni, prawda? Czyli nie musiała się go obawiać w żadnym stopniu.

Licznik słów: 348
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Niby dziwne, że taki doświadczony smok jak ja boi się pumy... A jednak nic w tym dziwnego nie było, bowiem nie miałem z doświadczeń z dużymi kotami zbyt dobrych wspomnień. Na pierwsze słowa smoczycy odpowiedziałem już nieco bardziej śmiało, bo jak na razie nie wyglądało na to, że chce nasłać na mnie kocisko. Uśmiechnąłem się niepewnie i wymamrotałem:
– Cóż... nie najlepiej znam się na płciach pum, wybacz. Doskonale za to potrafię odróżnić lwy, bowiem nieraz miałem z nimi styczność! – dodałem pod koniec już nieco głośniej. Jednak kolejne słowa ponownie mnie uciszyły, bowiem nic ze sobą nie miałem i nie wiedziałem, jak mam czmychnąć z jaskini żywym, skoro na przejściu stała smoczyca, choć zdecydowanie była pisklęciem, a jednak miała pumę.
Jednak byłem niepewny tylko chwilę, dopóki nie usłyszałem prośby o opowieść. Zupełnie, jakby gwiazdka spadła dla mnie z nieba, wyszczerzyłem się i wyprostowałem radośnie, odważnie wychodząc zza kamienia.
– Ach, droga nieznajoma, ja żyję by opowiadać! – powiedziałem już zupełnie innym głosem – wyraźnie przepełnionym radością. Smoczyca nie zdawała sobie nawet sprawy, jak ucieszyła mnie wieścią, że za swoje życie mogę zapłacić historią, bowiem tego bogactwa u mnie było niemało!
Wtedy nadeszło pytanie, a ja uznałem je za świetny temat do opowieści, jaką miałem wygłosić. Wysunąłem się jeszcze bardziej na widok, usiadłem spokojnie i odchrząknąłem z poważną miną. Długo jednak tej tajemniczej aury nie utrzymałem, bowiem zaraz na mój dziob wypłynął podekscytowany uśmiech:
– Masz całkowitą rację sądząc, że nie należę do Stada Ognia. Nie obawiaj się jednak! Kierują mną zasady wyłącznie pacyfistyczne wobec smoków, toteż jestem samotnikiem zupełnie niegroźnym. Zresztą masz tu doskonałą ochronę. – rzuciłem spojrzenie brązowemu kocisku, które czujnie śledziło każdy mój ruch swoimi zielonymi ślepiami. Pośpieszyłem się z zafascynowaniem słuchaczki opowieścią bojąc się, że jak będę się ociągać, to drapieżnik mnie w końcu zeżre. Dla odzyskania pewności skupiłem wzrok na jak na razie obojętnym w wyrazie pyszczku smoczycy. – A więc o moim pochodzeniu. Przybyłem z dalekich krajów, gdzie lasy są wielką rzadkością, a na większości terenów dominuje sawanna. Miałem szczęście wykluć się w dobrze schowanym w lesie obozie, gdzie było na tyle bezpiecznie, na ile może tak być w lesie deszczowym. Zapewne nie przykładasz zbytniej wagi do epitetu, jakim określiłem ów las, nieprawdaż? A szkoda, bowiem robi to wielką różnicę. W lesie deszczowym należy obawiać się każdego najmniejszego szczegółu – nawet muchy czy komary mogą cię tam ukatrupić, choć z pozoru są to tak drobne i jedynie lekko irytujące owady. Zresztą co tam owady – nawet rośliny stanowią niebezpieczeństwo! Wiesz, raz niemal nie zjadł mnie jeden wielki, zębaty kwiatek. Prawdę mówię! Te mięsożerne rośliny polują w sposób niezwykły – roztaczają przecudowny zapach i kuszą ponętnymi kolorami. Udają soczystą roślinkę, którą można bez obaw się pożywić, skłaniasz więc pysk do jej wnętrza, poszukując najsoczystszego kawałka do ugryzienia... A tu HAC!! i sam lądujesz w pysku potwora, co złożył nagle mięsiste płatki, podczas gdy twoja naiwna głowa pozostaje w środku, oblewana żywcem sokami trawiennymi! – zaprzestając na chwilę nadmiernego gestykulowania w jakim znów się zatraciłem, spojrzałem ponownie na pisklę, doszukując się na jego pyszczku odznak zainteresowania. Wtedy jednak przypomniałem sobie, że to dalej tylko pisklę, nawet jeżeli dobrze zbudowane, o nietkniętej emocją mimice oraz przy drapieżnym towarzyszu. Tak też dla bezpieczeństwa cudzej psychiki oraz – dość egoistycznie, ale cóż – dla braku poczucia winy, gdyby przez moje mrożące krew w żyłach opowiastki nieznajoma miałaby później koszmary lub gorzej. W końcu jeżeli coś będzie ją wyraźnie niepokoić, zauważą to jej rodzice, bez wątpienia będą też dopytywać się o okoliczności otrzymania takich dokładnych obrazów w wyobraźni, co z kolei doprowadzi ich do mnie, bezbronnego, słabego samotnika... W każdym razie, zmieniłem temat. – Ale warto było tam żyć chociażby dla niepowtarzalnych krajobrazów, jakie dane mi było zobaczyć po kolejnym skutecznie przeżytym dniu. Jako, że jestem drzewny, nie stanowi dla mnie problemu wejście na pień nawet najwyższej rośliny, a takich w lesie deszczowym nie brakuje, uwierz. Takie tropiki to jedna wielka, zarośnięta puszcza, tak jakby arena dla wszelakich roślin, gdzie ciągle walczą o światło słoneczne. Drzewa tam są co najmniej trzykrotnie wyższe od tych tutejszych! I wyobraź sobie, że ja upatrzyłem sobie najwyższą koronę, splecioną z cudzymi gałązkami niczym to baldachim nad lasem. Właziłem na czubek tej konstrukcji nie raz, aby ujrzeć niesamowity widok – z tamtego punktu widać było niemal cały las, a w kierunku zachodniej północy otwierał się widok na skraj dżungli, a za nią zalewały się złotem suche piaski i trawy pustynnej przyrody. Kiedy wytężałem wzrok, w chwili zetknięcia się pomarańczowej tarczy zmierzchniego słońca z dalekim kresem horyzontu, zdawało mi się, że widziałem taniec ogników, powstałych z odbijających się od tafli odległego mi wówczas oceanu promyków Złotej Twarzy. Na tamtej koronie mogłem poczuć łaskoczące mnie pod łuską wiatry, które rzadko odwiedzały niższe poziomy lasu. Zupełnie jakbym siedział na szeleszczącej harmonijnie chmurce, co pragnęła pokazać mi cały ten świat, jaki mnie otaczał. Żyłem i znałem ledwo malutki jego kawałek, a takie przestworza ukazywały się moim oczom, gdy stałem się wystarczająco odważny, aby po nie sięgnąć. Morał? Zapewne zbyt filozoficzny, ale piękny w swej prostocie – cały świat stoi przed tobą otworem, musisz jedynie mieć odwagę, aby po niego sięgnąć. – zakończyłem pięknie swoją historię przyciszonym głosem. Spojrzałem na małą z uśmiechem, oczekując jakichś pytań i wypatrując reakcji.

Licznik słów: 869
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Defekt Świadomości
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 149
Rejestracja: 02 lip 2020, 21:47
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 22
Rasa: Górski x Jaskiniowy
Opiekun: Sztorm Stulecia, Nierozważny Duch
Mistrz: Błękit Nieba

Post autor: Defekt Świadomości »
A: S: 2|W: 1|Z: 4|M: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,O,W,Kż,Śl,MP,MA,MO: 1| A,Skr: 2
Atuty: Ostry Słuch, Adrenalina
Zdecydowanie nie spodziewała się potoku słów, który wypłynął z ust samca. Spojrzała na niego zdziwiona, gdy też rozpoczął swoje opowieści, a także wyjaśnienia – zarówno o lwach, swojej przynależności jak i pochodzeniu... ale było tak dużo, że ledwie co mieściło się w małym łebku pisklęcia, a jeszcze musiało zostawić trochę miejsca dla rodzących się pytań, których z każdą chwilą było coraz więcej.
Przekrzywiła głowę, wciąż wpatrując się w niego z szokiem, ale i widocznym zaintrygowaniem całą masą informacji – czymś takim nie dzielili się z nią rodzice ani nikt inny, więc nic dziwnego, że chłonęła to jak gąbka i domagała się więcej – w szczególności odpowiedzi na pytania, które miała zamiar zadać.
Lwy? – zmarszczyła nos, powtarzając nieznaną jej nazwę – To też są jacyś kompani?
Tata miał pumę, mama miała kelpie. Widziała też smoki z innymi kompanami ale nie interesowała się zbytnio ich nazwami, szczególnie, że należały do nieznajomych i nie miała na tyle odwagi aby spytać ich o więcej informacji.
Kwestią, która bardziej zainteresowała młodą było stado – a właściwie jego brak – do którego należał samiec. Jak to... był "samotnikiem"? Czyli co? Nie należał do żadnego ze stad? I mógł tak po prostu sobie tu chodzić? Nikt go nie przegonił?
Dziwne...
I... na zawsze będziesz tym sa-mo-tni-kiem? Mama mówiła, że poza stadem jest niebe...zpiecznie – zagadnęła – Nie stanie ci się krz... krzywda?
Co jeśli komuś zacznie przeszkadzać obecność nieznajomego wśród terenów stad? Przecież nie będzie nikogo kto będzie chciał ochronić samotnika! Gdyby należał do stada, zapewne cała rodzina rzuciłaby mu się z pomocą, a tak? Jest pozostawiony samemu sobie.
Jednak szybko porzuciła temat przynależności do stada i zajęła się historią, bardzo rozległą i specyficzną, wręcz chwilami dziwną i nieprawdopodobną. A na pewno budzącą wiele pytań i niepewności.
Las desz-czo-wy... – powtórzyła po skrajnym – To las w którym pada? U nas też czasem pada, ale o-wa-dy nie zabijają, czę..sto nawet ich nie widać! I co to saw...saw...anna?
O ile w to jeszcze była w stanie uwierzyć, tak mordercze rośliny wydawały jej się nieprawdopodobne. Uniosła łuk brwiowy, jednocześnie marszcząc nos i spoglądnęła na samca z niedowierzaniem. Mówił prawdę? A może tylko walczył o swoje życie i zmyślał różne historie, byleby zadowolić samiczkę i uciec gdy tylko nadarzy się okazja?
Jak to? Prze..cież rośliny się nie ruszają. Jak mogą ko-goś zjeść? – mruknęła – Ostatnio nawet ja zja-dłam jedną! Była okropna!
A samiec ruszył z dalszymi opowieściami. Wysokie drzewa, tropiki... czym na Kammanora był baldachim?! Nie czuła się jednak na siłach aby pytać o każdą, pojedynczą rzecz, dlatego przemilczała ten temat i słuchała dalej z uwagą.
Na-pra-wdę to widziałeś czy to wymyśliłeś? – niepewnie zadała pytanie – No bo... dlaczego miałbyś opuszczać takie miejsce i przy-cho-dzić tutaj? Znaczy... tu też jest dobrze, ale... różni się od tego co mówisz! I brzmisz jakby na-praw-dę ci się tam podo...bało.
Była trochę skołowana tym wszystkim – samiec opowiadał o tym wydarzeniach jakby były najpiękniejszymi sytuacjami z jego życia, a potem z nich rezygnuje i przychodzi tutaj? Dziwne, podejrzane. Nie podobało jej się to, wyglądał kompletnie jak ktoś, kto wymyśla bajki na poczekaniu i myśli, że jej się to spodoba.
Ale może jednak mówi prawdę?
Nie wiedziała co o nim myśleć, dlatego po prostu czekała na jego odpowiedź – może uda mu się ją przekonać do tego co mówi.

Licznik słów: 552
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Gdy między moimi monologami tworzyły się przerwy, mała nieznajoma z jawną ciekawością o wszystko się dopytywała, a to niezmiernie mnie cieszyło. Przerywałem opowieści i słuchałem z uwagą każdego pytania, aby zadowolić słuchaczkę szczegółami.
– O tak, lwy! Nie sądzę, aby te bestie nadawały się na kompanów... ale nie sądziłem też tak o pumach, aż do tej chwili. Wiesz, lwa nietrudno sobie wyobrazić – spójrz chociażby na swoją pumę, w myślach przebarw jej futro na piaszczysty żółty kolor, ogon nieco skróć i dodaj na jego końcu kępkę rdzawych włosów, pysk i łapy zrób nieco masywniejsze, a jeżeli chcesz, aby wyobrażony lew był samcem, wystarczy dodać mu wielką, puszystą grzywę na szyi i piersi! Te stworzenia też są wielkimi kotami, jak twoja puma, ale są o wiele groźniejsze – na tyle, że nazywane są królami zwierząt – z czym się osobiście nie zgadzam, bo według mnie na ten tytuł zasługują tylko smoki. Lwy posiadają ogromne, żółtawe kły, bursztynowo-żółte ślepia i ryczą tak donośnie, że słychać je całe skoki dalej! Hm, a może właśnie przez ten majestatyczny ryk lwy są tak podziwiane..? – zamilkłem tylko po to, aby chwilę później mówić dalej, aczkolwiek na inny temat. Nadejście pytania jednak nieco mnie zaskoczyło. Być może tylko mi się wydawało, ale zabrzmiało ono tak, jakby mała nieznajoma przejmowała się moim losem, co było jednocześnie bardzo słodkie i niespodziewane. Właściwie jeszcze nikt nie przejął się moim obecnym życiem. To było całkiem... miłe uczucie.
– Dziękuję ci za... troskę, jak mniemam. – odpowiedziałem złagodniałym tonem. – To prawda, poza stadem jest bardzo niebezpiecznie. Czyhają na mnie różne zagrożenia, których nie jestem w stanie odeprzeć i prawdopodobieństwo, że faktycznie stanie mi się jakaś krzywda jest, niestety, bardzo duże, zwłaszcza gdy moje zdolności obronne najlepsze nie są. No i teraz w sumie rozumiesz, dlaczego tak boję się twojej pumy? Bo nie wiem, czy mogę czuć się bezpieczny. Znalazłem z pozoru bezpieczną i ustronną grotę, gdzie nie słychać mojego zapachu przez wodę i mogę być spokojny o swoje życie – tak mi się właśnie wczoraj wydawało, aż nagle zjawiacie się wy. Nie znam waszych zamiarów ani charakteru, dlatego też... No, chyba moje obawy są zrozumiałe. I powiem ci, że tak naprawdę ogromnie chciałbym dołączyć do jakiegoś stada, ale problem polega na tym... że nie wiem, do którego. Stado zapewnia bezpieczeństwo, dom i pożywienie, ale też zobowiązuje do lojalności i posłuszeństwa. Nie, żebym miał coś temu przeciwko, ale moim marzeniem jest opowiadanie historii dużej publiczności, wszystkim smokom, które będą chciały mnie słuchać! A gdyby moje stado było w konflikcie z innym? Gdybym nie mógł spotykać się z przyjaciółmi z innych stad tylko dlatego, że przez to członkowie mojego stada nie będą mnie tolerować? Wiesz... tak naprawdę trudno jest to wyjaśnić. Bardzo chcę być częścią społeczności, ale jednocześnie się tego boję. Wolę trzymać się neutralnej strony, nawet jeżeli oznacza to dla mnie ciągłe życie w niebezpieczeństwie i strachu. Po prostu... nie myślę o tym, co może się ze mną stać. Uśmiecham się i staram się sprawiać, aby inni również się uśmiechali. Chcę być kimś, do kogo można się zwrócić niezależnie od tego w jakim jesteś stadzie, potrzebujesz pomocy czy zwyczajnie pragniesz towarzystwa. Wiesz, jeżeli miałabyś jakąś sprawę, z którą nie wiedziałabyś, do kogo możesz się zwrócić, zawsze możesz przyjść do mnie. Wiem, że mało się jeszcze znamy, ale gdybyś tego chciała, bardzo chętnie zostałbym twoim przyjacielem. – uśmiechnąłem się z ledwo zauważalnym smutkiem. Mówiąc to wszystko wreszcie otwarcie przed sobą przyznałem, że się boję. I po tym jakoś... ulżyło mi. Niebezpieczeństwo, strach i samotność nigdzie nie zniknęły, ale teraz nie czułem już, że wszystko w sobie tłumię. Wytłumaczyłem się nieznanemu pisklakowi z uczuć, których nie zdradzałem nikomu innemu – nawet sobie. Dziwaczne, a jednak jakoś mi trochę pomogło.
Uznałem, że to pora zmienić temat.
– Ach, chyba się nawet nie przedstawiłem... Mów mi Delavir, bardzo mi miło. – ponownie się uśmiechnąłem, tym razem bez cienia smutku. No bo i po co się smucić? Mam tu małego towarzysza do rozmowy i miłego, złośliwie na mnie zerkającego kociaka. Nie ma powodu do ponurości!
Kolejny monolog i kolejne pytania. Mała smoczyca zdawała mi się nie dowierzać i wcale jej się nie dziwiłem. Chyba bym sam sobie nie uwierzył, gdybym nie widział tego wszystkiego na oczy! No, może nie wszystkiego, ale większość była prawdą. Po prostu lubiłem nieco przyozdabiać swoje historie.
– Owszem, w lesie deszczowym bardzo często leje. Ale choć deszcze są niemal codzienne, trwają ledwo kilka minut – lubię sobie dla żartów wyobrażać, że to bogowie nas tak podlewają! – zachichotałem krótko. – Las deszczowy to miejsce bardzo niebezpieczne, dlatego też nawet najmniejsze stworzenia muszą mieć jakąś mocną broń, aby przetrwać. Dla owadów, płazów czy roślin często jedynym wyjściem jest jakaś trucizna, ponieważ nie mają ostrych kłów i pazurów, aby odeprzeć atak wielu grasujących po dżungli drapieżników. A sawanna już nie jest taka ciekawa, jak las deszczowy. Pełno na niej piachu i wysokiej, suchej, kłującej trawy. Czasem też można spotkać powyginane w kształt grzyba drzewa, które noszą nazwę "akacja". Na sawannie właśnie żyją lwy, o których ci wcześniej mówiłem, a także paskowate konie nazywane zebrami. Jest tam strasznie gorąco i sucho, nie to, co w dżungli. – wtem nadeszło pytanie pełne niedowierzania, a ja zastanowiłem się, czy abym nie przesadził trochę z upiększaniem opowieści. Tak naprawdę nie wszystko było tak ogromnie przerażające, no ale nieco się wciągnąłem... Cóż, teraz trzeba to odkręcać.
– Tak naprawdę rośliny się ruszają, tyle że okropnie powoli. Sam proces wzrostu rośliny to też w jakimś sensie jest jej ruch, ponieważ gdy gałązki ciągną się do światła słonecznego, aby wchłonąć z niego jak najwięcej energii, robią to przecież specjalnie – to oznacza, że się ruszają, ale na tyle niespiesznie, że nie widać tego gołym okiem. A wyobraź sobie chociażby zwykły, żółciutki kwiatek mleczu. Dniem jest pięknie rozwarty i chłonie promienie Złotej Twarzy, a nocą? Nocą jest zamknięty, odpoczywa! Teraz w letniej porze spotkasz niemało takich mleczy, a jeśli mi nie wierzysz, to sama możesz przeprowadzić eksperyment – znajdź gdzieś w pobliżu swojego domu jakiś mlecz czy inny kwiatek, a nocą wyjdź i sprawdź, czy się zamknął. Jeśli tak, to będzie oznaczało, że się poruszył, choć stało się to tak powoli, że nie widziałaś samego procesu! A jak już mówiłem, w lesie deszczowym wszystko jest o wiele bardziej niebezpieczne, niż tutaj. Dlatego nawet kwiatki muszą być szybkie. Na płatkach wydzielają lepką substancję, do której drobne ofiary się kleją, a roślina tymczasem spokojnie składa sobie płatki, aby przetrawić biedaka, który trafi w taką pułapkę. Oczywiście, nie ma tak dużych kwiatków drapieżnych, które zagroziłyby większym zwierzętom, w tym smokom, ale raz widziałem pisklaka, co wsadził łapę do takiego kwiatka i się przykleił – roślina poparzyła mu całą kończynę, póki mój znajomy wołał o pomoc! A co do ich smaku – no tak, nie wszystkie są smakowite. Ale są też takie, które posiadają wręcz niebiański smak! Próbowałaś kiedyś mango? Ja próbowałem. Było soczyste, słodkie i bardzo miękkie. Uch, zaraz mi ślinka pocieknie! – zażartowałem i przeszedłem do kolejnego tematu.
Opowiadając o bliskim mojemu sercu miejscu poczułem lekką tęsknotę. Tak, te widoki były niesamowite i już w małym wieku potrafiłem docenić ich niepowtarzalność. Słysząc pytanie smoczycy wyraźnie posmutniałem. Doskonale rozumiałem jej niedowierzanie, bo opowiadałem o tych miejscach z prawdziwym uczuciem. Zastanawiałem się, czy nie wcisnąć jej bajeczki typu "zawsze marzyłem zwiedzić świat", ale ostatecznie uznałem, że skoro już podzieliłem się z małą jednym ze swoich sekretów, drugi większej różnicy nie zrobi.
– Bo mi się podobało. Naprawdę, uwielbiałem tamte miejsca, bez względu na to, jak niebezpiecznie tam było. Uwielbiałem czuć się członkiem dzikiego stada, nawet jeżeli ciągle słuchałem od ojca o wspaniałości Wolnych Stad. Ja... nigdy nie chciałem stamtąd odchodzić. Tam był mój dom... ale opuściłem je zbyt wcześnie, aby przywiązać się do niego ostatecznie. Musiałem odejść z przymusu. Moje stado zaatakowano i uciekliśmy wraz z ojcem. Postanowił, że wrócimy na jego ojczyznę, czyli Wolne Stada właśnie. Dlatego jestem tu, a nie w lesie deszczowym. – cały mój smutek widać było w żółtych ślepiach, ale nie zamierzałem go ukrywać. To zaskoczyło samego mnie, ale otworzyłem się przed tą małą niedowierzającą smoczycą z Ognia, posiadaczką groźnej pumy i zmierzającą mnie zupełnie niepodobnym do dziecięcego spojrzeniem. Brakowało jej wiedzy, ale z oczu biło jej inteligencją. Wysłuchała mnie... i tym razem nie chodziło o moje ciekawe historie. Rozmawiałem z pisklakiem o swoich uczuciach, choć ledwo się poznaliśmy. Wychodzi na to, że powiedzenie "najłatwiej jest spowiadać się nieznajomemu" jest prawdziwe. Nie myślałem tylko o jego kontynuacji – " bo już nigdy więcej go nie zobaczysz, a wraz z nim swoich grzechów." – bo nie chciałem myśleć o tym, że nie spotkam już tej zagadkowej granatowołuskiej z jej pumą.

Licznik słów: 1429
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Defekt Świadomości
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 149
Rejestracja: 02 lip 2020, 21:47
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 22
Rasa: Górski x Jaskiniowy
Opiekun: Sztorm Stulecia, Nierozważny Duch
Mistrz: Błękit Nieba

Post autor: Defekt Świadomości »
A: S: 2|W: 1|Z: 4|M: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,O,W,Kż,Śl,MP,MA,MO: 1| A,Skr: 2
Atuty: Ostry Słuch, Adrenalina
Czemu? – odezwała się gdy jej rozmówca, że lwy nie nadawałaby by się na kompanów – Tata mówił, że kom...pani na początku to też gro-źne dra-pie-żni-ki. Skoro lwy są podobne to mo-że też dałoby się je o-swo-ić? Albo można by było cho-ciaż spró..bo...wać.
Przekrzywiła łebek. Jej pyszczek miał dość neutralny wyraz, nie pojawiał się na nim ani uśmiech, ani żadne konkretne emocje, choć w jasnych ślepkach było widać zainteresowanie tym co opowiadał samotnik. A umysł podpowiadał aby dopytywać się o niektóre rzeczy lub podważać ich autentyczność.
Wysłuchała jego słów dotyczących przynależności do stada i przez krótką chwilę zastanowiła się od tym tematem. Rzeczywiście, samotnik miał sporo racji – przynależność do stada to nie jedynie ochrona i towarzystwo innych smoków, ale też obowiązki i stosunki z innymi grupami, na które w dużym stopniu nie miało się wpływu. To Przywódca decydował, on podejmował decyzje z kim toczą wojny, jakie zawierają sojusze, a reszta smoków mogłaby co najwyżej podzielić się swoim zdaniem na ten temat, czy w nieco drastyczniejszych przypadkach – próbować odebrać władzę.
Samiczka nawet doszła do wniosku, że skrajny był w dość przystępnej sytuacji. On nie należał do stada, nie miał ochrony, ale nie miał też obowiązków, a relacje z innymi grupami smoków nie były mu narzucone. Nikt nie mówił mu z kim powinien walczyć, a z kim powinien być przyjacielem. Nie był zamknięty w kręgu smoków, w którym musiał wspierać tych, których niekoniecznie darzył sympatią mimo przynależności. Był rzeczywiście wolny, choć ograniczały go panujące niebezpieczeństwa, jednak w każdej chwili mógł podjąć decyzję i przystąpić do jednego ze stad, o ile ci byliby chętni go przyjąć.
Większość smoków nie miała tego "szczęścia". To los zadecydował w którym stadzie się wyklują, w jakiej grupie się znajdą i będą dorastać, być może nawet zostaną w niej do końca życia. Nikt nie zapytał ich o zdanie – tak... po prostu było.
Głupie.
Pokręciła łebkiem na boki wyrywając się z zamyśleń, a następnie spojrzała na Delavira.
Nie znam innych stad – przyznała się nagle – Przy-szłam tu bo chcia-łam ko-goś poznać. Zobaczyć róż-ni-ce – wzięła głębszy wdech zastanawiając się nad dalszą częścią zdania – Ogień nie za-bra-nia nikomu wi-dy-wania smoków z innych stad. Chyba nie mamy żad-nych konfliktów, ale... to może się zmienić, praw-da? Nawet jeśli więk-szość z nas tego nie chce.
Podłużny ogon przejechał po zimnej powierzchni jaskini, delikatnie zarysowując podłogę jednym z odstających kolców. Samiczka zaczynała zamyślać się coraz częściej w związku z poruszanym tematem.
Mo..że... bycie sa-mo-tni-kiem jest lepsze? Jeśli znajdziesz przy-ja-ciół to po-mo-gą ci niezależnie od stada"chyba", dodała w myślach – A ty będziesz wolny. Nie-zwią-za-ny z konfliktami.
Czy zazdrościła Delavirowi? Nie wiedziała. Nie znała większości swojego stada, co prawda widziała ich kilka razy oraz uczestniczyła w ceremoniach, jednak nie miała okazji zamienić z nimi słowa. Kochała jednak swoją rodzinę i nie chciała jej opuszczać, nie wyobrażała sobie życia bez niej.
Przy...ja...ciel – powtórzyła po nim, bardzo cicho, ledwo słyszalnie, jakby smakowała tych słów na swoim języku.
Bo skoro trzymała się jedynie wśród swojej rodziny to nie miała okazji poznać żadnych "przyjaciół". Czy naprawdę pierwszym smokiem, który mógłby otrzymać ten "tytuł" byłby samotnik poznany wśród Wspólnych Terenów, a nie ktoś z jej stada? Aż wydawało jej się to dziwne.
Aki – odpowiedziała Delavirowi, gdy ten podzielił się z nią imieniem. Podanie mu swojego raczej nie było niczym nieodpowiednim, prawda? Raczej nie wykorzystałby tego w żadnym złym celu.
Wrócili do tematu lasów deszczowych i występujących w nich roślin. Samiczka wsłuchiwała się z zaciekawieniem, jakby Delavir prowadził jej jakąś lekcję. Rodzice też uczyli ją różnych rzeczy, lecz zazwyczaj były to informacje dotyczące codziennego życia, stada czy jej przyszłości, a nie wiedza o roślinach i naturze.
Sawanna brzmi jak na-sze pus-ty-nie, też jest tam dużo piachu. Tylko nie ma drzew i trawy – wtrąciła się, gdy samiec był w trakcie tłumaczeń.
Część o roślinach brzmiała równie interesująco co nieprawdopodobnie. Nigdy nie skupiała się na tym aspekcie u roślin, jednak to co mówił samiec brzmiało jakby znał się na tym temacie. A może zmyślał? Sama będzie musiała przeprowadzić podane eksperymenty i ocenić na ile samotnik ma rację w kwestiach o których się wypowiada.
Nie wiem co to mango. Nie wiem nawet jak na-zy-wa-ły się rośliny które jad-łam – wytłumaczyła.
Nawet nie uważała za istotnego tego żeby zapytać się rodziców o to jak nazywały się poszczególne roślinki. A może powinna? Teraz zdecydowanie by jej się to przydało.
I kolejna opowieść – samiec zdecydowanie dużo mówił. Może za dużo? Ona by tak nie potrafiła, nawet krótkie rozmowy potrafiły ją męczyć, szczególnie gdy ona musiała je zainicjować. Prawdopodobnie miała szczęście, że trafiła na takiego rozmówcę i sama nie musiała skupiać się na gadaniu – mogła po prostu słuchać. A to co sądzi o tym co słyszy i czy ma jakieś pytania to już inna sprawa.
Chciałbyś tam kie-dyś wrócić? – spytała – Nie-ko-nie-cznie na stałe. Po prostu odwiedzić. Zobaczyć czy coś się zmie-niło?
Żyła na terenach stad zaledwie kilka księżyców i nie wyobrażała sobie życia gdziekolwiek indziej. Czy to oznaczało, ze była przywiązana? Niekoniecznie. Ot, nie znała ziem poza tymi w których się urodziła, więc nie była też w stanie ocenić swojej sytuacji. Być może gdzieś indziej było lepiej, może gorzej. Być może kiedyś będzie miała szansę się dowiedzieć.

Licznik słów: 871
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Po pierwszym pytaniu zaśmiałem się krótko i pośpieszyłem wyjaśnić.
– Bardzo możliwe, że masz rację i lwy faktycznie da się oswoić. Ale ja nie mam z tymi bestiami najlepszych wspomnień, dlatego trudno mi je sobie wyobrazić jako potulne zwierzaki! – i tyle było z pogodnego tematu o lwach. Przeszliśmy do poważniejszego tematu, a chwila zastanowienia i zwątpienie samiczki, jakie nastąpiło po moim monologu nieco mnie przeraziło. Oczywiście, nie zamierzałem wypierać się swojego zdania, ale po słowach granatowołuskiej zacząłem mieć wrażenie, że zastanawia się ona nad porzuceniem stada na rzecz zostania samotnikiem. Chciałbym ją przekonać do tego, aby tego nie robiła... ale nie, żebym mógł. Jak bardzo by w stadzie nie było dobrze, samotne życie dawało każdemu cudowną wolność, jakiej nigdy nie można było doświadczyć w stadzie.
– Taaak... Taki konflikt może spowodować nawet jeden mały smok, coś o tym wiem... – przytaknąłem ponuro. – Też tak myślę. Chciałbym należeć do społeczności, ale... Czy ja wiem? Tak mi nawet chyba lepiej. Wiesz, gdyby istniało takie Stado, gdzie smoki po prostu żyją w jednej wspólnocie bez narzuconych zasad i obowiązków, kierują się współczuciem i empatią, są zawsze skore do pomocy – takie Stado byłoby prawdziwie wolne i każdy mógłby doświadczyć jednocześnie piękno braku zobowiązań oraz przynależności do społeczności. Jednak są to tylko marzenia, gdyż to, co odróżnia smoki od dzikich zwierząt, czyni je także niestabilnymi i podatnymi na zło. Mówię o uczuciach i rozumie. Paradoks, nieprawdaż? – westchnąłem i przysiadłem, zawijając biczowaty ogon w spiralę tuż przy lewym boku. Posępny nastrój nieco zmalał, gdy smoczyca się przedstawiła.
– Aki... Wiesz, w jednym z języków, które słyszałem podczas swojej podróży, słowo "aki" oznacza jesień, Porę Liściastych Dywanów. Pasuje ci, jesteś spokojna i urokliwa jak ta pora. – uśmiechnąłem się pogodnie i kontynuowałem rozmowę.
Na komentarz o sawannach w trakcie mojej opowieści jedynie kiwnąłem z uśmiechem głową, nie chcąc zgubić wątku. Nie byłem co prawda na prawdziwych pustyniach, ale słyszałem o nich. Chciałbym kiedyś na jednej się znaleźć, bo trudno mi było uwierzyć w istnienie miejsca, gdzie nie było nic prócz piasku. Co prawda wiele już widziałem, znacznie więcej, niż ktokolwiek inny w moim wieku, ale dalej idea zupełnie pustego miejsca wydawała mi się nieprawdopodobna.
Na słowa o owocach przekrzywiłem lekko z ciekawością łeb. Rodzice nie mówili jej, aby nie jadła rzeczy, których nie zna? Więc... chyba ja powinienem?
– To niedobrze, że nie wiedziałaś, co jesz. Niektóre rośliny, zwierzęta zresztą też, są trujące. W tym miejscu takich trujących rzeczy jest co prawda znacznie mniej, niż w lasach deszczowych, ale w dalszym ciągu istnieją. Może opowiem ci o kilku z nich? – no to chyba pora popisać się wiedzą zdobytą podczas mojej długiej podróży! Odchrząknąłem i zabrałem się za tłumaczenie.
– Zaczniemy od roślin. Pokrzyk wilcza jagoda! Wygląda niepozornie – zielono-fioletowa łodyga długości około dziesięciu szponów, duże jajowate liście z ostrą końcówką i pojedyncze kwiaty. Jagody są fioletowoczarne i błyszczące, niczym drobne onyksy. Podobną są słodkie... Ale cała roślina jest bardzo trująca, a najwięcej trucizny skupia się w korzeniach i owocach. Nawet pięć-sześć jagódek może doprowadzić do śmierci! Uważaj też na naparstnicę purpurową, zbiera się ją jako zioło do leczenia, ale nie należy zadzierać z tą rośliną bez pomocy doświadczonego uzdrowiciela! Zatrucie nią powoduje zaburzenia widzenia, rytmu serca, silne wymioty i trudność w oddychaniu. Jeszcze powiem ci o szaleju, blekocie i szczwole – te trzy rośliny są bardzo do siebie podobne z wyglądu, więc nawet nie trzeba ich rozróżniać – gdy tylko zobaczysz roślinę o wysokiej – nie pamiętam dokładnie u której rośliny jaka wysokość, ale ogólnie najniższa ma pięć szponów, a najwyższa około dwudziestu – łodydze, dużej ilości baldachów pełnych drobnych białych kwiatów oraz bardzo niewielkiej ilości liści, omijaj ją bardzo szerokim łukiem. Wszystkie trzy są cholernie niebezpieczne. – zrobiłem krótką przerwę, bo to by chyba było tyle z częściej spotykanych roślin. Dałem też małej chwilę na przyswojenie informacji lub na ewentualne pytania.
– Teraz bylina! Na początek konwalia. Łatwo ją rozpoznać, bo wygląda dosyć oryginalnie – na końcu trzech-szponowej łodygi, otoczonej dwoma podłużnymi liśćmi rosną w kilka rzędów drobne białe kwiatki w kształcie okrągłych dzwonków. Jagody konwalii są jaskrawo czerwone i bardzo trujące. Zatrucie można poznać po wymiotach, biegunce i zaburzeniach pracy serca. Jest też przebiśnieg, pierwsza roślinka, która pojawia się po zimie. Jest lekko trująca, a jeśli się ją zje, będzie się miało problemy z apetytem i bolącym brzuchem. – kolejna przerwa na pytania i zapamiętanie.
– Słyszałaś może o bluszczu? To taka wredna roślina, która włazi na inne i wysysa z nich potrzebne składniki. Bez nich by nie mogła dosięgnąć słońca, a na ziemi nie rośnie, dlatego można ją zobaczyć oplatającą pnie drzew lub rosnącą na wystawionych na słońce skalnych ścianach. Ma błyszczące zielone liście w kształcie serduszek, których zetknięcie ze skórą lub oczami powoduje bardzo nieprzyjemne podrażnienie. Jeszcze bardziej nieprzyjemne pieczenie powstanie po zjedzeniu tego pnącza, a do tego spowoduje to również wymioty i biegunkę. Słyszałem też, że w bardzo skrajnych przypadkach może powodować śmierć. – uśmiechnąłem się i zaczekałem na znak, że mogę kontynuować.
– Z krzewów... Może ostrokrzew kolczasty? Może osiągnąć wysokość nawet sześciu ogonów, ma ciemnozielone, błyszczące, kolczaste na brzegach liście. Jego owoce są małe, krwistoczerwone i trujące. Spożycie ich powoduje silne wymioty i biegunki, które szybko odwadniają organizm. – nie znałem za wiele trujących krzewów, więc ten temat wyczerpał się dość szybko.
– Jeszcze cis! Zwykle ma wysokość od czterech do maksymalnie siedmiu ogonów. Jest drzewem iglastym, czyli w Porze Białej Ziemi nie zrzuca liści i pozostaje zielonym. Zresztą nie ma liści! Jego gałązki pokryte są spłaszczonymi igiełkami. Tak naprawdę nie ma owoców, ale posiada nibyjagody – nasiona z czerwoną osnówką. To właśnie nasiona mają w sobie najwięcej trucizny, która może powodować zaburzenia pracy żołądka, serca i jelit. No a w bardzo krytycznych przypadkach podobno może zakończyć się zgonem. – wiedzą o trujących drzewach też nie mogłem się zbytnio pochwalić, ale przynajmniej znałem kilka ważniejszych przypadków, jak chociażby ten często spotykany cis.
– No i tak na koniec tej przydługiej lekcji wymienię też kilka grzybów, choć z tego co wiem, w tych stronach nie cieszą się one zbyt dużą popularnością do spożywania. Powinnaś unikać wszelakich muchomorów – najczęściej można spotkać takie z czerwoną czapeczką, nakrapianą na biało. Są też muchomory zielonkawe, białe, szare, ale chyba wszystkie mają jedną wspólną cechę – "spódniczkę" na nóżce. Hm... To chyba tyle z tych najbardziej niebezpiecznych. – sporo się rozgadałem, ale nawet gdybym nie lubił gadać, nie żałowałbym przegadania tej godziny. Teraz Aki była nieco lepiej zaznajomiona z przyrodą, a co za tym idzie bezpieczniejsza, a i ja sobie odświeżyłem niektóre zakamarki w pamięci.
Przeszliśmy do tematu mojego poprzedniego domu i znów nieco spochmurniałem. Nie chciałem jednak, aby nowej znajomej udzielił się mój nastrój, dlatego nie okazywałem przygnębienia i pogodnie odpowiadałem na pytania.
– Wiesz... Nie wiem, czy byłoby co oglądać. Oczywiście, z wielką chęcią odwiedziłbym kiedyś ponownie lasy deszczowe, ale wątpię, aby po moim domu coś pozostało. To był koszmarny pożar... ustał dopiero po porannej ulewie, a zaczął się przecież w środku nocy. Wyobraź sobie tylko, ile zdążył strawić... Wątpię, aby ktoś zdołał uciec. Nie mam już po co wracać... Ale może kiedyś wyruszę tam, aby przypomnieć sobie szczęśliwe życie pisklaka i ponownie ujrzeć piękne widoki. Chciałabyś wyruszyć ze mną? – zażartowałem pod koniec, aby nieco rozweselić atmosferę. Chwilowo też postanowiłem wrócić do tematu roślin, bo przypomniała mi się pewna ciekawa historia.
– Chciałabyś może posłuchać o tym, jak dowiedziałem się o tych wszystkich trujących roślinach? To całkiem ciekawa opowieść. – czekałem z uśmiechem na odpowiedź.

Licznik słów: 1238
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Gdy Bandycka zakończyła swoje polowanie, wróciła z Batou do obozu. Zostawiła tam znalezione fanty i swojego miśkowatego kompana, a zabrała ze sobą niewielki tobołek z kolorowych kawałków materiału. Trudno było powiedzieć co się w nim znajduje na pierwszy rzut oka. Zajęło jej chwilę nim znalazła na terenach wspólnych ustronne miejsce, przy którym nie było świeżych tropów smoków. Złoty Pysk powoli chylił się ku zachodowi, zalewając okolicę czerwonawą poświatą. Smoczyca przysiadła sobie nad brzegiem rzeki i skupiła swoją maddarę, odpływając myślami w kierunku przywódcy Stada Ognia.
Jestem w okolicy Zimnego Jeziora. – przesłała mu widok okolicy widzianej z góry. – Skoro zamknąłeś za sobą wszystkie sprawy, może miałbyś ochotę się... odrobinę rozerwać? – zapytała, a jej odbiorca wiadomości mógł odczuć jej ekscytację oraz pożądanie. Wiadomość, chociaż składna i zrozumiała zostawiała poczucie podniecenia, jak przed rozpoczęciem polowania. Bandycka nie lubiła ukrywać swoich uczuć. Po pierwsze, jej raczej mikra znajomość maddary znacznie to utrudniała, po drugie, nie miała na to ochoty i nie czuła aby było to potrzebne. Aqen znał jej odczucia, więc jaki był sens udawać, że było inaczej? Wojowniczka wysłała mentalny przekaz ciekawa czy dostanie odpowiedź czy też będzie musiała obejść się smakiem?

Licznik słów: 193
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Jak on się obszedł smakiem ostatnio, gdy wysyłał jej pewną wiadomość, tak i ona teraz musiała. Samiec odebrał wiadomość, jednak na nią nie odpowiedział – przynajmniej nie werbalnie, i nie od razu. Przylot na tereny wspólne trochę mu zajął, bo zasadniczo nie bywał tu za często. Trzymał się terenów stada, być może miał to zakorzenione w krwi którą przekazała mu Rakta z Plagi. Tak czy owak, wylądował w okolicy zimnego jeziora, bo tylko tyle wiedział. Gdzie dokładnie znajdowała się Bandytka? Próbował wykorzystać swój dobrze rozwinięty węch. Stanął w bezruchu i wciągnął powietrze do płuc, zbierając tym samym okoliczne zapachy. W końcu udało mu się ją wyśledzić. Najwidoczniej nie dbała o to by się zamaskować. To niby dobrze.
Samiec zauważył czerwoną pręgę na plecach plagijki, która siedziała skierowana do niego grzbietem. Nie był najlepszym łowcą, ale coś tam o skradaniu wiedział. Przycupnął i zaczął powoli zbliżać się do celu, nie spieszył się. Zatrzymywał się i znieruchomiał ilekroć wymagała tego sytuacja.
Aż w końcu był na tyle blisko, by doskoczyć do samicy. Normalnie by próbował ją przewrócić, ale że byli na szczycie wodospadu to jeszcze by ją niechcący zabił. No i liczył się z jej refleksem – wolał uniknąć manta w pysk, więc skupił się na jej kolczastym ogonie. Niczym kocię chwycił między łapy jego końcówkę, a potem kłapnął zębami w powietrzu by zasygnalizować swoje przybycie (jakby skok tego nie zrobił).
Nie odpowiedziałaś mi. – Powiedział urażonym tonem, zadzierając przy tym pysk. Zaraz potem przywdział dramatyczną minę zrezygnowania. – Szkoda. A miałem ci coś dać w prezencie. – Podkreślił ostatnią część, bo już zdążył wychwycić chciwą naturę Mimir. Stał skosem do samicy, prezentując swój prawy profil. Lewe skrzydło miał nienaturalnie podwinięte, jakby coś tam skrywał.

Licznik słów: 284
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Bandycka pozwoliła sobie odpłynąć myślami, jednocześnie kładąc się na pokrytym drobnymi kamieniami brzegu rzeki. Przymknęła ślepia, ciesząc się spokojem i chłodem, rozmyślając o czekających ją atrakcjach. Trzask kazał na siebie poczekać, ale wojowniczka nie narzekała. Miał swoje obowiązki, a jej dziś już nigdzie się nie spieszyło. Smoczyca była całkiem zrelaksowana, najwyraźniej nie obawiając się napaści na wolnych terenach. Było tak z prostego powodu: wierzyła w swoje umiejętności, a dodatkowo miała za sobą całe stado Plagi. Wystarczył prosty, mentalny impuls by jej rodzina zjawiła się w potrzebie i rozdarła na strzępy każdego, kto odważyłby się zaatakować.

Pozwoliła sobie odpłynąć, więc istotnie, nie usłyszała skradającego się samca. Jednak gdy wyskoczył za nią, już w połowie skoku móg zauważyć jak smoczyca podrywa się i obraca zaskakująco szybko jak na swoje gabaryty. Końcówka fioletowego ogona świsnęła mu z przed nosa, stanął za to oko w oko z Bandycką, która automatycznie przybrała pozycję do walki, nawet nie myśląc co robi. Dopiero po chwili dostrzegła że to nie jest prawdziwy atak i opuściła gardę, warcząc niezadowolona. Samiec mógł dostrzec spływające z kącików jej pyska krwistoczerwone krople, którą upadając na ziemię wydały syczący dźwięk. Kwas. Mir spojrzała na samca z ukosa, spluwając na bok niewielką ilością kwasu, który już zdążyła zgromadzić w pysku.
Nie zachodź mnie od pleców, jeśli chcesz żyć. – warknęła szorstko, odchodząc kawałek i pochylając się, żeby napić się wody i zmyć sobie resztki kwasu z mordy. Po chwili odwróciła się do Aena i podeszła bliżej, uśmiechając się lekko.
Preferuję omawiać takie rzeczy w cztery oczy. Nie maddarą. Zresztą byłam na polowaniu. Trudno mi jeszcze skupić się na maddarze, wisząc na pionowej skale i szukając do tego kamieni. Jestem wojownikiem, nie mózgowcem. – powiedziała bez ogródek. Obrzuciła go taksującym spojrzeniem, podchodząc jeszcze bliżej, od prawego boku. Trzask mógł dostrzec na jej lewym boku pięć długich szram, które wyglądały na całkiem świeże. – Jesteś całkiem żwawy i w jednym kawałku, widzę że twoje sprawy dokończyły się całkiem gładko. – powiedziała, oglądając go tu i ówdzie. Wygięła wdzięcznie szyję, strosząc czerwoną grzywę i spoglądając niewinnie. – Och? Prezent? Dla mnie? – powiedziała niewinnie, ocierając się o niego całym swoim bokiem, a potem przechodząc na drugą stronę. Czerwone łuski mogły załaskotać samca pod szyją, zaś bok ogona owinęła się delikatnie wokół jego łba, pociągając go lekko za sobą, żeby spojrzał na bok. Przez chwilę mógł oglądać wdzięcznie kołyszący się, fioletowy zadek. – Nie pozostaje mi nic innego niż grzecznie poprosić. Lubisz jak smoczyce cię proszą, Aqen? – zapytała spoglądając na niego wyzywająco. – Jak chcesz, mogę cię bardzo ładnie poprosić. – dodała słodko, wracając by dmuchnąć mu lekko ciepłym powietrzem za prawym uchem. Znów roztaczała wokół siebie lekki zapach bzu.

Licznik słów: 445
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Kiedy jednak samica okazała się czujniejsza niż na taką wyglądała, samiec wyhamował aż zostały smugi w ziemi. Zadarł pysk i uśmiechnął się półgębkiem na jej słowa. Zaciekawiła go jednak informacja o tym czym ziała. Do tej pory widział głównie ogień czy lód, kwas był dla niego mitem opowiadanym przez mistrzów, ale rzadko spotykanym. I dlaczego jej nie wyżerał dziąseł lub łusek, gdy po nich ściekał? Interesujące.
Oh, ostatnio mnie do tego wręcz zachęcałaś – parsknął w lekkim rozbawieniu. – Nie martw się, gdyby moim celem było cię zabić, wiedziałabyś co się dzieje dopiero czując dziurę w gardle. – Zapewnił, w ramach tego przekomarzania się z nią. Bo co, może miał więcej talentów niż jej pokazywał?
Kiedy się odwróciła, on usiadł. Czyścił sobie nosem futro na piersi i je układał, dając Bandytce czas dla siebie. Nigdy się specjalnie nikomu nie narzucał, zresztą w tym przypadku nie musiał. Jego i jej chwila "dla siebie" trwała dosłownie kilka uderzeń serca. Bo już znowu na siebie patrzeli.
Mhm – mruknął, próbując ją sobie wyobrazić w opisanym scenariuszu. – Też nie używam za dużo maddary, pomógł mi kompan. I dobrze, bo ja pewnie wysłałbym ją niechcący komuś zupełnie innemu. Przypadkowej osobie. – Kątem oka próbował wypatrzyć reakcję samicy na tę wiadomość. Chyba mu się za bardzo podobała kiedy się tak kukuryczyła.
Uniósł prawe skrzydło gdy samica się przy nim znalazła i objął ją nim przez grzbiet, przyciągając ku sobie. Ostrożnie zaczepił paluch na jej barku, by nie wbić tej kości w łuski Bandytki. Nie trzymał jej, więc gdy się zaczęła ocierać i przechodzić od przodu na lewą stronę, nie ruszył się. Znaczy, ruszył. Cokolwiek skrywał przy lewym skrzydle przerzucił w miarę zręcznie do prawej. Być może tego nawet nie zauważyła. Przedmiot był zawinięty w jakieś skórki, więc trudno powiedzieć co to było.
Kto cię tak urządził? – zapytał, taksując spojrzeniem jej blizny których nie dało się nie skomentować. – Mam nadzieję, że wygląda gorzej niż ty? Nie chciałbym poświęcać uwagi łamadze. – Zacmokał żartobliwie, oblizując przy tym kły. W rzeczywistości uznawałby ją za intersującą nawet gdyby przegrywała każdą walkę i chodziła usmarowana w łajnie i błocie – miała w sobie taki urok, że trudno byłoby go odstraszyć na dobre. Była tylko jedna rzecz która skreślała u niego głębsze kontakty z kimkolwiek, jednak na całe szczęście u nikogo się tego jeszcze nie dopatrzył (albo raczej żył w nieświadomości, że jest inaczej).
Zmrużył lekko ślepia gdy wspomniała o proszeniu. Wdzięczyła się na tyle dobrze, że pewnie ktoś mniej pochamowany już teraz by się na nią rzucił. Aqen mimo życia większość czasu we wstrzemięźliwości i zrobienia tego zaledwie raz, trzymał rezon całkiem dobrze. Ha, może dlatego właśnie tak było? Nie łaknie się czegoś, czego się nie zasmakowało za dobrze. Wciąż jednak był samcem i skłamałby twierdząc, że ten widok mu się nie podobał.
Sprytne, ale na mnie to nie działa – chrząknął, bo powoli jego bariera obojętności topniała jak zeszłoroczny lód. – Siadaj. – Dodał jednak, wskazując miejsce przed sobą. Ciekaw był, czy to zrobi?

Licznik słów: 501
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Wojowniczka spojrzała na samca z powątpiewaniem.
Zamiast za słówka, mógłbyś łapać mnie za coś innego. – odpyskowała, unosząc brwi na wzmiankę o "dziurze w gardle" – Pfyf. – parsknęła. – Chciałabym zobaczyć jak próbujesz. – dodała, odsłaniając lekko zęby na końcu zdania, w wyzywającym wyrazie pyska. – Cóż, zależnie do kogo by wiadomość trafiła albo bardzo poprawiłbyś komuś dzień albo bardzo zepsuł. – powiedziała uśmiechając się mimowolnie kącikami pyska. – Dla mnie akurat była ona bardzo obiecująca. – dodała słodko.

Gdy kazał jej usiąść przez chwilę patrzyła to na niego, to na pakunek, który teraz skrywał pod prawym skrzydłem, jakby oceniając, ważąc czy się zgodzić. Widać było, że spełnianie polecenie niespecjalnie było jej w smak...albo robiła to celowo, żeby rzucić mu wyzwanie. W końcu, koniec końców powiedziała, że może poprosić ładnie, więc na razie będzie się tego trzymać. Potrząsnęła łbem gniewnie, a potem podeszła bliżej, sadzając zadek na wyznaczonym miejscu.
Ach, te wzroki? Walczyłam z Szafirkiem ze stada Ziemi. – powiedziała, jakby przypominając sobie o istnieniu szram. Nadal nie pamiętała imienia małego, zwinnego samca. – Pokonałam go, ale zostawił mi małą pamiątkę, bo ruszałam się za wolno. – zakręciła nosem, dając do zrozumienia co myśli o swoim wolnym zadku. Wygrała jednak, a to było dla niej najważniejsze. Spojrzała na Aqena wyczakująco, podnosząc lekko łeb do góry w dumny wyrazie i rozkładając lekko skrzydła, jakby chciała powiedzieć "usiadłam. Poproszę o fanfar."

Licznik słów: 232
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Nie przywyknął jeszcze do takich bezpośrednich mentalnych szturchnięć między żebra. Uczył się jednak dość szybko, a wszelką wiedzę chłonął jak gąbka wodę.
Pokonałem rozjuszonego niedźwiedzia boga Wojny mając siedem księżyców. Myślę, że podkradnięcie się do ciebie to przy tym pisklęca igraszka. – Oblizał kły. Co prawda Rakta miała jakiś tam wkład w tamtą walkę, ale on do tej pory tego nie wiedział. I prawdopodobnie nigdy się nie dowie. Tak czy owak, głównie wtedy się ośmielił i było to dla niego punktem zwrotnym. Lubił rozpamiętywać to wydarzenie, choć niewielu o tym wiedziało. Chwalił się co najwyżej w żartobliwym tonie, nie był próżnym smokiem.
Och, nie wątpię. Kto wie, może bym miał drobny przystanek między tobą, a terenami ognia? – pomyślał na głos złośliwie, ostatecznie szturchając ją nosem w zgięcie dolnej szczęki gdyby ją to jakkolwiek poddenerwowało.

Siedział cierpliwie, tej cechy charakteru miał w nadmiarze. W końcu Bandytka się ugięła, prawdopodobnie wiedziona ciekawością lub chciwością, i opowiedziała o tych bliznach. Więc walka z innym smokiem. Osobliwe miał imię, nikogo takiego nie znał, więc nie pociągnął tematu. Za to pociągnął coś innego, w międzyczasie jej słowa podsumowując skinięciem pyska.
Chwycił nagle za jej łapę i wyprostował ją. Przednia prawa kończyna Mimir była mocno umięśniona, chyba nawet bardziej niż Rakty. Hm, niedobrze. Rakta była może przy sobie, ale nie miała aż tylu grubych łusek co górska. Aqen wyciągnął z zawiniątka naramiennicę, która od śmierci Spuścizny mu zalegała. Jemu się nie przyda bo nie gustował w takich błyskotkach, a skoro już miał na nią co jakiś czas patrzeć, równie dobrze mogła być umieszczona na ciele lepiej mu się kojarzącym niż nadpobudliwa matka.
Hm – mruknął sam do siebie, próbując przełożyć obręcz przez łapę Mimir. W pewnym momencie robiła się szersza, głównie w okolicy łokcia, i bez siłowego poluzowania naramiennicy mogło okazać się niemożliwym umieszczenie jej na miejscu. – Przykro mi, chyba musisz trochę schudnąć nim ci to dam. – Powiedział śmiertelnie poważnym tonem, ale w jego ślepiach tańczyły ogniki wesołości. Cofnął ozdobę i próbował przewiesić ją na prawym rogu plagijki. – Ale może tutaj się nada? Tylko nie machaj za często łbem. – Dalej się z nią droczył. Mentalnie przygotował się na złojenie mu futra za tę zniewagę wobec Bandytki. Nie mógł jednak jej wiecznie słodzić, wtedy jego komplementy byłyby mniej wartościowe.

Licznik słów: 380
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Bandycka zamrugała żółtymi ślepiami przez moment kalkulując w głowie o jakiego niedźwiedzia boga wojny chodziło. Bogowie, ich odwołania i synonimy w nazwach po prostu jej umykały. W życiu łapy nie postawiła w świątyni, a prawdziwe imiona wróżek pamiętała jak przez mgłę z nauk i spotkania młodych.
Boga Wojny...? – wymamrotała niepewnie, rozpromieniając się po chwili. – Aaaaaa, Viliara? – zapytała, odnajdując w głowie właściwe imię, a potem popatrzyła nie niego spod oka, jakby z powątpiewaniem. – Siedem księżyców? Bez niczyjej pomocy? – dopytała podejrzliwie. – Brzmi niesamowicie nieprawdopodobnie. Mnie rodzice z groty nie chcieli wypuścić dopóki nie nauczyłam się podstaw walki, a jak już to zawsze z kompanem, nie było opcji żeby mała Mimirówka lazła gdzieś sama. – powiedziała, wywracając ślepiami. Rozumiała przestrach i obawę, bo sporo młodych gubiło się gdzieś w ciemnych dziurach albo porwane przez drapieżniki, jednak jej instynkt przetrwania był najlepsze i z całą pewnością nie zrobiłaby niczego głupiego.

Trąciła go łapą w pierś, sprzedając mu lekkiego kuksańca na wspomnienie o ewentualnym dodatkowym przystanku. A podobno nie lubił się dzielić? Czarne źrenice zwężyły się lekko, kiedy nie zdążyła położyć kończyny na ziemi, bo ta została złapana przez Aqena. Smoczyca nie drgnęła, ale czujny obserwator mógł zauważyć że takie szybkie i zdecydowane ruchy skupiały jej uwagę. Czy to była wrodzona czujność czy oczekiwanie na rozwój akcji, trudno powiedzieć. Po chwili jednak czarne źrenice zrobiły się okrągłe jak u pisklaka, który właśnie dostał prezent. W milczeniu, zafascynowana patrzyła jak próbuje nałożyć ozdobę na jej łapę.
Ups. – wymruczała, kiedy ozdoba niespecjalnie zmieściła się na jej ramieniu, oglądając ją z zaciekawieniem. – Schudnąć? Z czego niby? Z mięśni? – zapytała uroczo, zaciskają łapę i naprężając mięśnie, które zafalowały lekko pod łuskami. Trzeba było czegoś więcej, żeby zbić ją z pantałyku, niż mały prztyczek. Była przecież doskonała. – Nie ma takiej opcji. Musisz mieć za co mnie złapać. – dodała, pomagając mu zsunąć ozdobę. Potrząsnęła lekko łbem, żeby naramiennica zazgrzytała o jej róg, a potem wzięła ją do łapy i zaczęła oglądać z ciekawością, obracając we fioletowych palcach. – Ładna błyskotka. Gdzie ją znalazłeś? – powiedziała zaintrygowana. – Sam zrobiłeś? – zapytała, nie patrząc na niego, ale na przedmiot. Stuknęła w niego kilka razy szponem, przyjrzała się uważnie zdobiącym go kamieniom, sprawdziła wewnętrzną stronę, jakby poszukując tam jakichś inskrypcji. Przez moment wydawało się, że zapomniała w ogóle, iż Aqen siedzi obok. Nietypowe, niecodzienne przedmioty wzbudzały jej zainteresowanie i żądzę wiedzy.

W pewnym momencie zamrugała żółtymi ślepiami, jakby otrząsając się z transu i powiesiła sobie ozdobę ponownie na rogu.
Hmmm. – zamruczała. – Będę musiała znaleźć równie ciekawy dar, muszę pomyśleć co mogłabym ci dać. – powiedziała zaskakująco poważnie. Widać było że zaintrygował i wzbudził szacunek wojowniczki. Bandycka lubiła prezenty, a jeszcze bardziej właśnie takie niecodzienne przedmioty. – Moooże wyprawilibyśmy się na wspólną wyprawę po za granice naszych stad? – zaproponowała. – Tam można znaleźć najciekawsze fanty. Ty, ja, morze skarbów i rząd przeciwników do rozerwania, hm? – zaproponowała, przekrzywiając nieco łeb. – Ja na dzisiaj przyniosłam ze sobą tylko napar z bzu, żebyś mógł go spróbować. – powiedziała podchodząc bliżej i opierając sobie łapę na jego piersi. – Ale to może odrobinę później? Za wodospadem jest grota... – powiedziała sugestywnie, zbliżając się jeszcze bardziej i liżąc go delikatnie za uchem. – Przeniesiemy się tam? – zapytała, szeptając mu do ucha.

Licznik słów: 552
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Aha – potwierdził z wyraźnym niesmakiem. – Wziął mnie wtedy z zaskoczenia. Była tam też Rakta, ale tylko leżała nieprzytomna. – Oczywiście, nadal nie wiedział że miała jakiś tam wkład w wynik walki, jednak ostatecznie niedźwiedź padł od zadanych przez Aqena ran. Spuścizna wtedy udawała martwą by wpłynąć na odwagę i chęć protekcji rudego, o czym ten do dziś nie wiedział. I prawdopodobnie nigdy się nie dowie.
Jednak wieść o tym, że rodzice Bandytki trzymali ją pod kloszem spowodowała u niego wybuch śmiechu. Cichy, krótki, ale szczery dźwięk rozbrzmiał w bębenkach Mimir.
Może jak byłaś mała zrobiłaś coś głupiego o czym nie pamiętasz? – zasugerował. – Ale lepiej mieć nadopiekuńczych rodziców, niż żadnych. – Podsumował z lekkim żalem, że i jego to nie spotkało.

Jasne, że nie lubił, i póki interesował się daną samicą to inne były dla niego jak tło, jednak lubił się czasem podroczyć. Nie bardzo miał z kim tego robić w Ogniu, zwłaszcza odkąd przejął tam pałeczkę Płomienia. Pozwolił jej oglądać sobie ozdóbkę, bo dla niego nie przejawiała specjalnej wartości. Traktował takie ozdoby z przymrużeniem oka, choć u takiego Aedala który był nimi wręcz obwieszony, wyglądały co najmniej śmiesznie.
Dostałem po zmarłej Rakcie – odparł, wzruszając przy tym barkami. – Mnie się nie przyda, a pomyślałem, że może powinna wrócić do Plagi. Niestety nie wiem skąd jest, ani kto ją zrobił. Może ktoś z waszych starszych będzie to wiedział – zasugerował. – W każdym razie, jest twoja, jeśli chcesz. Kto wie, może uda ci się ją rozciągnąć i wejdzie na tego serdelka. – Dźgnął lekko pazurem jej bark w zaczepnym geście.

Skulił ucho słysząc to zapewnienie. Z jednej strony to urocze, a z drugiej niespecjalnie łaknął prezentów. Na pewno nie takich które wymagały od niego zmiany prezencji, choć dla Mimir pewnie zrobiłby jakiś wyjątek. Propozycja jednak wydała mu się o tyle ciekawa, że to mogłoby pomóc nie tylko w relacjach z samą smoczycą, ale też nieco zbliżyć dwa stada. Nigdy nie zamierzał ingerować w niezależność sojusznika, bo to jacy byli było ich sprawą, ale nie widział nic złego w próbie poprawienia relacji. Pewnie powinien wpierw za to się zabrać, a nie za jej zad. Heh.
Czemu nie – odparł w końcu. – Sojusz umożliwia wyruszenie z granic Plagi mojemu stadu, a waszemu z granic Ognia. Nigdy nie byłem na południu, może posłużyłabyś mi za przewodnika? – zasugerował, oblizując przy tym pysk. Nie chciał znikać zbyt często, bo jego współstadni mieli ostatnio tendencje do naprawdę wybuchowych pomysłów, ale raz na jakiś czas mógł się z nią gdzieś wybrać na cały dzień, prawda? Jak teraz.
Z pantałyku zbiła go jej otwartość, a w gardle ugrzęzła nieprzyjemna gula. Szlag. Nie przywyknął do takiej otwartości ze strony samicy. Znaczy, Zorza też była dość bezpośrednia, ale chyba w nieco inny sposób. Nie był mentalnie gotowy na coś takiego. A jak pozwoli sobie na zbyt dużo? Mimir może tylko zgrywała twardzielkę? Zesztywniała mu żuchwa od tych myśli, przez co musiał ją rozruszać. Skubnął nasadę lewego rogi samicy, gdy ta sięgała po jego ucho.
Nie – odpowiedział i dźwignął się na łapy. – Przeniosę cię. – Sprostował jej słowa, a potem dał nura pod jej brzuch.
Nie należała z pewnością do lekkich samic, jednak i Aqen nie był źdźbłem trawy. Nie raz musiał nosić cięższe rzeczy na plecach, co najwyżej jej szorstkie łuski mogły mu wadzić. I tak by się na to nie poskarżył. Nie czekał na protesty ze strony samicy, ani potencjalne próby zgramolenia się z miękkich pleców północnego – po prostu ruszył żwawym krokiem w kierunku wodospadu. Na widok wody wyraźnie się skrzywił bo nie znosił być mokry, teraz też nie zadziała to na jego korzyść bo będzie wyglądał jak mokry bażant.
No trudno.
Przeszedł przez spadający kaskadą strumień wody i poczuł jak niezwykle zimna ciecz oblewa jego ciało. Brr. Przywyknął do zimna, bo jego grota taka była, jednak do wilgoci już niezbyt. Tak czy owak, rozejrzał się po tej ciemnej grocie. Za dużo światła tu nie padało, a do tego słońce całkowicie już zachodziło. Cóż, jakoś sobie poradzą. Byli drapieżnikami, widzieli całkiem nieźle w nocy.
Udał się więc w głąb groty, jak najdalej od wejścia. Tam znalazł porośniętą miękkim mchem skałę, przynajmniej częściowo. Ugiął łapy i położył się tam, pozwalając Bandytce się z niego zgramolić. W głowie układał różne scenariusze tego, co powinien zrobić. I co chciałby zrobić. Lista była zdecydowanie zbyt długa.

Licznik słów: 727
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Opowieść o drapieżniku Viliara nadal nie klikała w jej umyśle, ale postanowiła nie drążyć tematu, bo nie było po co. Aqen prawdopodobnie chciał się pochwalić i jej zaimponować, a nie miała wybitnie twardych dowodów na to że kłamie lub naciąga sytuację. Jej ego zostało mile połechtane przez fakt, że samiec się starał i chciał pokazać się od jak najlepszej strony. Sapnęła nieco zaskoczona, gdy dał pod nią nura, nie spodziewając się tak śmiałego ruchu, ale gdy zobaczyła że nic strasznego jej nie grozi, rozpłaszczyła się na plecach wojownika. Opuściła skrzydła, nakrywając go prawie całego. Nie przeszkadzała mu w niesieniu, ale z całą pewnością też nie pomagała.
Duh. Ojciec mnie rozpieszczał, ale matka trzymała gniazdo żelazną łapą. Jak coś powiedziała, tak miało być. – dodała, bawiąc się futrem na jego ogonie. Przejechała także palcami po jednym z kolców, testując ostrość jego końcówki. Będzie musiała odrobinę na siebie uważać. Pomajtała tylnymi łapami, unosząc lekko końcówkę ogona, żeby nie plątała się pod łapami. – Ja za to chętnie wyprawiłabym się na północ, zobaczyć co ciekawego tam macie, po za swoimi granicami. – dodała, pstrykając palcami i skupiając maddarę. Jej mały, kolorowy tobołek uniósł się w górę, a potem poszybował za nimi. Przyda jej się później.

Przez jej rozłożone skrzydła Aqen zmókł nieco mniej niż powinien, bo Bandycka zadziałała jak ciężki parasol. Gdy zeszła z samca wytrzepała się z wody jak mokry wilk, strosząc czerwone łuski. Drobne kropelki wody wciąż pozostawały jednak na jej ciele, połyskując lekko i odbijając resztki wieczornego światła. Półmrok jej nie przeszkadzał, wprost przeciwnie. Smoczyca spojrzała na Aqena i podeszła bliżej, ocierając się o jego pierś i podgryzając go w bok szyi. Przysiadła na tylnych łapach, wyciągając przednie kończyny by zatopić je w pręgowanym futrze, masując lekko jego barki. Podniosła łeb, patrząc mu bezczelnie w ślepia i liznęła go w zdrową część pyska.
Są jeszcze jakieś kwestie, które chciałbyś omówić czy przechodzimy do tej części, kiedy przyduszasz mnie do skały, a ja błagam o więcej, hmm? – zapytała, mrucząc nisko. – A może powinno być odwrotnie? – zapytała, skubiąc go zębami pod szczęką, tym razem mocniej i dłużej. Zastanawiała się jak smakuje. Będzie tak samo słodki jak Khardah, czy bardziej soczysty jak Griiraseoth? Wojowniczka znów poczuła lekkie zawroty głowy, jakby miała zaraz odlecieć. Krew powoli zaczynała szumieć jej w uszach, a podniesiona grzywa i niespokojne ruchy ogona zdradzały, że Mir jest podekscytowana.

Bandycka zdecydowanie należała do smoków, które najpierw wolały robić, a potem gadać. Fakt, że u Aqena było odwrotnie irytował ją, ale była skłonna go przełknąć. Przywódca Ognia był wart tej całej gadaniny. A jak po wszystkim będzie zadowolona, to nie miała nic przeciwko temu by leżeć w tej grocie przez cały dzień i gadać o zadzie Khagara.

Licznik słów: 451
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Na ten moment już nie myślał o wspólnych eskapadach, ale gdzieś tam z tyłu łba sobie zanotował jej życzenie. Sam zamierzał się wybrać na północ nazajutrz, jednak powie jej to dopiero jutro. Teraz miał co innego na głowie. "Jakby jutra miało nie być", mhm?
Woda mu zalegała, ale niespecjalnie chciał sięgać po pomoc maddary by się wysuszyć. Znając go to tylko by sobie zaszkodził i wysadził grotę, zakopując ich żywcem. Nie miał do tego łapy. Obserwował jednak jak Bandytka się próbuje osuszyć w naturalny sposób, a potem do niego podchodzi. Dalej miała wilgotne łuski, które wręcz lśniły w półmroku. Jego pysk poruszył się nieznacznie w bladym uśmiechu zadowolenia. Pewnie gdyby znał jej myśli to zrzedłaby mu ta mina bardzo szybko.
Masz skrajne nastroje, mówił ci to ktoś? – mruknął, delikatnie rozbawiony. – Po prostu lubię twój głos. – Powiedział zdawkowo, choć nie był to jedyny powód dla którego mówił. Paradoksalnie obawiał się znowu stracić własny, po tym jak udało mu się go odkryć w wieku dwudziestu paru księżyców. Może później jej o tym opowie, nadal nie był pewien ile może odsłonić przed Mimir, aby nie stracić w jej oczach. Chciałby, by to było wszystko, ale już z jedną smoczycą się sparzył. Miał wrażenie, że to od tamtego wyznania zaczęło się między nimi psuć.

Porzucił jednak te wewnętrzne dywagacje, bo nie był na to czas ani miejsce. Skubanie Bandytki skutecznie rozproszyło jego myśli. I bardzo dobrze, bo czasem od nich już zaczynał wariować. Jako wojownik nie przepadał za eksponowaniem gardła, było to coś w rodzaju naturalnego odruchu by je chować. Tu jednak dał jej spory kredyt zaufania, gdy zadarł brodę ukazując białe futro na spodzie żuchwy. Mruknął pod nosem w odpowiedzi na jej pieszczoty, a sam sięgnął łapą do jej barku. Łuski były problematyczne, bo musiałby chyba ją tłuc pięścią by coś czuła, więc nawet się nie łudził, że jego pieszczoty w miejscach innych niż te witalne odnosiły jakikolwiek skutek.
Skoro jednak Mimir sama tak chętnie mu przypominała o poddaństwie, postanowił to sprawdzić. Opuścił pysk i naparł głową na jej pierś, chcąc ją przewrócić na plecy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, uda mu się stanąć nad nią. Długa szyja smoków miała swoje plusy, bo nie musiał się z nią w pełni zrównywać by ich pyski były blisko siebie. Aqen przesunął prawą przednią łapą po miękkim brzuchu wojowniczki, podrażniając ją tam czasem pazurami w ramach kreślenia tego specyficznego szlaku ku ostatecznemu przystankowi znajdującemu się nieco niżej. Zahaczył jednak o wnętrze jej lewego uda. Nie tylko pachwina była delikatna, wiedział to. Musnął palcami wgłębienie przy tylnej kończynie samicy, chcąc podsycić jej ekscytację. Był bardzo blisko jej miejsc intymnych, a jednak tak diabelnie daleko. W tym samym czasie polizał jej dolną wargę i skubnął ją zaczepnie dla odwrócenia uwagi. Niech nie wie na czym ma się właściwie skupić.
Ostatecznie jego łapa znalazła się przy tym miejscu do którego od samego początku zmierzała. Zatoczył dookoła niego kółka palcami, z każdym obrotem zmniejszając ich średnicę i zbliżając się nieubłaganie do centrum. Jego wzrok w tym czasie uważnie badał wyraz pyska samicy, był ciekaw czy taki rodzaj tortur ją zirytuje, czy nakręci. Nie znali się za dobrze, ale Aqen wolał budować napięcie jak najdłużej, rozkoszując się widokiem bezradności. Aczkolwiek gdyby zaczęła się pod nim wić, mógłby mieć problem z zachowaniem samokontroli.

Licznik słów: 546
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
Bandycka Groźba
Dawna postać
Mimir Ostra
Dawna postać
Posty: 1141
Rejestracja: 20 mar 2020, 21:42
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 65
Rasa: górska
Opiekun: Eskalacja & Apogeum Konfliktu
Mistrz: Khardah
Partner: Szarlatańska Obietnica

Post autor: Bandycka Groźba »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie
Bandycka nie była świadoma wewnętrznych rozterek Aqena, bo w głowie miała już zdecydowanie co innego. Zawsze trudno przychodziło jej hamowanie swoich uczuć i impulsów, a przy nim było to jeszcze trudniejsze. Było to o tyle zabawne, że samiec nie wykonywał w jej kierunku jakichś przesadnych ruchów. Wojowniczka miała jednak barwną wyobraźnię, której pracy nie mogła powstrzymać, nakręcała się więc sama. A mając przed sobą taki kąsek jakim był przywódca Ognia, nie musiała specjalnie mózgownicy wysilać.
Może na starość będę stateczną starszą smoczycą, która będzie się hamować. – odmruczała, bawiąc się kępką jego rudej grzywy. – Och, naprawdę? To dobrze, bo mamy przed sobą całą noc. Jeszcze zdążymy porozmawiać. – dodała, chichocząc lekko. Szumiało jej w głowie coraz bardziej, więc musiała uważać, żeby nie rzucić jakimś naprawdę tanim i nieprzyzwoitym tekstem.


Zaskakująco, gdy odsłonił gardło nie złapała za nie zębami, ale dotknęła je lekko nosem, dmuchając ciepłym powietrzem, a potem liznęła go kilka razy. Wiedziała, że był to gest zaufania w kierunku tak agresywnego kloca jak ona, więc postanowiła go docenić. Położyła się całkiem posłusznie na plecach, rozciągając na pełną, niemałą długość, aż chrupnęły jej wszystkie kostki. Złożyła swoją czerwoną grzywę na tyle na ile mogła, żeby jej nie przeszkadzała. Cały czas pomrukiwała cicho, jak zadowolony żbik, jej pierś wibrowała od tego pomruku. Uniosła nieco łeb, żeby móc polizać Aqena to po pysku, to po szyi, to po piersi. Samiec miał ciekawy zapach, którego nie mogła przez długą chwilę zidentyfikować. Była to łagodna, ciepła woń, kojarząca się jej z jakiegoś powodu ze słońcem. Była jednocześnie znajoma, ale ledwo jak z jakiegoś zapomnianego snu. Dopiero po długiej chwili uświadomiła sobie, że Eurith raz miała w swojej grocie małe, słodkie przedmioty, które nazwała drożdżówkami. Aqen pachniał jak drożdżówka, tylko nie tak słodko.

Wyciągnęła przednie łapy, opierając je o jego szerokie barki, ściskając je lekko. Jej skrzydła także uniosły się, gdy sięgnęła palcami w zgięciu skrzydeł do jego pięknej, rudej grzywy, mechacąc i wczepiając się w nią. Używanie skrzydeł jak dodatkowych łap było dla niej naturalnie jak oddychanie. Zdawała się otaczać go cała, zachłannie przyciągając do siebie, im bliżej, tym lepiej. Jednocześnie czułe jego pieszczoty i odpowiadała nie, to mocniejszym ściśnięciem, to westchnieniem, to głębszym pomrukiem. Bandycka z całą pewnością nie była cicha, a był przecież dopiero początek. Jego ruchy, rozmyślnie wolne, rozmyślnie drażniące dobrze zgrywały się z jej uczuciami.
Hmmmm, Aqen... – westchnęła, oblizując pysk i przy okazji jego nos. – Lubisz się droczyć? Tak traktować smoczycę? – powiedziała z żartobliwym oburzeniem, odrzucając łeb do tyłu i również odsłaniając gardło. – Uwielbiam to. – podobało jej się to co z nią robił, podobało jej się to jak lekko i podekscytowana się czuła. Tak samo czuła się tylko podczas walki, ale tam także musiała się hamować i koncentrować, żeby nie zrobić krzywdy sobie lub przesadnie nie poranić smoka, z którym walczyła. Tutaj nie musiała się ograniczać. Absolutnie uwielbiała to poczucie niczym nieskrępowanej wolności. Co prawda gdzieś z tyłu głowy, cichy cieniutki głosik mówił jej, że nie powinna robić tego z obcym, nie powinna się tak odsłaniać, że mógł teraz zrobić z nią wszystko, że mogła sobie na to pozwolić tylko wewnątrz swojego stada. Szybko jednak został uciszony i zagłuszony kolejnymi ruchami samca. Podziały międzystadne, Kodeks, zasady? Hop, do mentalnego kosza i nawet nie było jej z tego powodu przykro.

Licznik słów: 547
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek ❖ Ostry Wzrok: Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na wzroku mają dodatkową kość.

❖ Adrenalina: Dodatkowa kość na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia – rana ciężka


❖ Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego

❖ Poświęcenie: Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej

❖ Błysk Przyszłości: xx.xx

Batou – żywiołak ziemi
niedźwiadek
A: S:1 | W:1 | Z:1 | M:3 | P:2| A:1
U: B:1 | MA: 1 | MO: 1 | Skr: 1
Trzask Płomieni
Dawna postać
chad but rad
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3054
Rejestracja: 02 mar 2020, 19:59
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 62
Rasa: Północny & powietrzny
Opiekun: Poszept Nocy*
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Zorza & Mora

Post autor: Trzask Płomieni »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Pełny brzuch, Trudny cel, Czempion, Przezorny
Niespecjalnie był przekonany, że faktycznie chciałaby rozmawiać z nim o czymkolwiek. Prędzej by uwierzył, że go tu zajedzie na śmierć. Tak bardzo wydawała się nakręcona. Eh, to by był dopiero kurhan, co? Poprzednicy zabici przez Mrok, a on wykończony przez niewyżytą plagijkę. Nie ma co, idealne zwieńczenie jego krótkiej kariery.
Z miłym zaskoczeniem przyjął pieszczotę na gardle. Do tej pory atakowały je tylko małe kotki, więc nie miał za bardzo porównania, jednak z pewnością Mimir zauważyła, że samiec się nieco uśmiechał. Najwidoczniej miał łaskotki, o co niezbyt trudno gdy całe ciało porasta tylko i wyłącznie sierść. Czasem zastanawiał się czy te łuskowce czują cokolwiek, co nie byłoby wycelowane w nich z zamiarem przelania krwi. Wydawało się to wręcz niemożliwe...
Dziwnie się poczuł gdy w akompaniamencie dotyku jej łap pojawiły się też palce skrzydła. Zapominał o własnych, praktycznie ich nie używał. Potrząsnął lekko pyskiem kiedy poczochrana grzywa zdawała mu się przeszkadzać przez nagłe naelektryzowanie jej. Zadarł brodę do dołu by przyjrzeć się Mimir. Leżąc tak pod nim była, jakby nie spojrzeć, bezbronna. Mogła dalej zgrywać zadziorę, jednak koniec końców była od niego uzależniona. Ciekawe zjawisko. Jak jeden naturalny akt potrafił zmienić postrzeganie innej osoby.
Nie mam pojęcia, nie próbowałem wcześniej tak robić – przyznał całkowicie szczerze, choć pewnie wielu na jego miejscu wymyślałoby niestworzone historie o swoich podbojach. – Hm, taak? – przekrzywił kufę do boku, eksponując bliznę którą tak rzekomo lubiła. Zgiął palec, chowając w dłoni pazur, i jeden knykieć wsunął do środka jej wilgotnego skarbu. Niezbyt głęboko, zasadniczo tylko pocierał o ścianki wejścia. Rety, nie miał pojęcia, że smoczyca może być aż tak... mokra. Przełknął w ciszy gorycz stresu, że zrobi coś nie tak. Nie powinien się przejmować. Nawet jak niechcący jej zrobi krzywdę, ona pewnie tylko bardziej się nakręci. Mała wariatka...
Jednocześnie poczuł, jak i jego ciało ulega zmianom. Nagłe stwardnienie między tylnymi łapami zdecydowanie go wybiło z pantałyku. Przestał poruszać palcem, który do tej pory robił powolne, okrężne ruchy stosunkowo przybierające na prędkości. Kusiło by tam spojrzeć, jednak się powstrzymał. Na pewno nie wyglądałoby to z jego strony najlepiej. Musiał pozostać w nadziei, że nawet jeżeli Mimir zauważy to ze swojej perspektywy, to prezentował się dobrze. Oby. Musiał jakoś odwrócić jej uwagę.
Chyba nie mam jeszcze tyle samokontroli – przyznał z przekąsem, spoglądając w jej ślepia. Poruszył palcami tylnych łap, co spowodowało ciche szuranie po skalnej powierzchni. Starał się, ale, cholera, to było ciężkie. – Wybaczysz mi ten jeden raz, gdy po prostu, bezpardonowo, cię zerżnę? – dziwnie brzmiały te wulgarne słowa wypowiedziane jego wiecznie spokojnym głosem. Prawda jednak była taka, że od jakiegoś czasu chodził po ścianach i potrzebował spuścić pary. I nie tylko ją.

Licznik słów: 441
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
....
» czempion «
raz na walkę daje +1 sukces do wybranego ataku fizycznego..


» trudny cel «
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej


» pełny brzuch «
-1/4 żarcia do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół


» przezorny «
+2 ST do wszystkich kontrataków przeciwników. booyah.


» błysk przyszłości
ostatnie użycie: 05.04.2021

Obrazek
#d07f4d
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej