A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Gdy między moimi monologami tworzyły się przerwy, mała nieznajoma z jawną ciekawością o wszystko się dopytywała, a to niezmiernie mnie cieszyło. Przerywałem opowieści i słuchałem z uwagą każdego pytania, aby zadowolić słuchaczkę szczegółami.
– O tak, lwy! Nie sądzę, aby te bestie nadawały się na kompanów... ale nie sądziłem też tak o pumach, aż do tej chwili. Wiesz, lwa nietrudno sobie wyobrazić – spójrz chociażby na swoją pumę, w myślach przebarw jej futro na piaszczysty żółty kolor, ogon nieco skróć i dodaj na jego końcu kępkę rdzawych włosów, pysk i łapy zrób nieco masywniejsze, a jeżeli chcesz, aby wyobrażony lew był samcem, wystarczy dodać mu wielką, puszystą grzywę na szyi i piersi! Te stworzenia też są wielkimi kotami, jak twoja puma, ale są o wiele groźniejsze – na tyle, że nazywane są królami zwierząt – z czym się osobiście nie zgadzam, bo według mnie na ten tytuł zasługują tylko smoki. Lwy posiadają ogromne, żółtawe kły, bursztynowo-żółte ślepia i ryczą tak donośnie, że słychać je całe skoki dalej! Hm, a może właśnie przez ten majestatyczny ryk lwy są tak podziwiane..? – zamilkłem tylko po to, aby chwilę później mówić dalej, aczkolwiek na inny temat. Nadejście pytania jednak nieco mnie zaskoczyło. Być może tylko mi się wydawało, ale zabrzmiało ono tak, jakby mała nieznajoma przejmowała się moim losem, co było jednocześnie bardzo słodkie i niespodziewane. Właściwie jeszcze nikt nie przejął się moim obecnym życiem. To było całkiem... miłe uczucie.
– Dziękuję ci za... troskę, jak mniemam. – odpowiedziałem złagodniałym tonem. – To prawda, poza stadem jest bardzo niebezpiecznie. Czyhają na mnie różne zagrożenia, których nie jestem w stanie odeprzeć i prawdopodobieństwo, że faktycznie stanie mi się jakaś krzywda jest, niestety, bardzo duże, zwłaszcza gdy moje zdolności obronne najlepsze nie są. No i teraz w sumie rozumiesz, dlaczego tak boję się twojej pumy? Bo nie wiem, czy mogę czuć się bezpieczny. Znalazłem z pozoru bezpieczną i ustronną grotę, gdzie nie słychać mojego zapachu przez wodę i mogę być spokojny o swoje życie – tak mi się właśnie wczoraj wydawało, aż nagle zjawiacie się wy. Nie znam waszych zamiarów ani charakteru, dlatego też... No, chyba moje obawy są zrozumiałe. I powiem ci, że tak naprawdę ogromnie chciałbym dołączyć do jakiegoś stada, ale problem polega na tym... że nie wiem, do którego. Stado zapewnia bezpieczeństwo, dom i pożywienie, ale też zobowiązuje do lojalności i posłuszeństwa. Nie, żebym miał coś temu przeciwko, ale moim marzeniem jest opowiadanie historii dużej publiczności, wszystkim smokom, które będą chciały mnie słuchać! A gdyby moje stado było w konflikcie z innym? Gdybym nie mógł spotykać się z przyjaciółmi z innych stad tylko dlatego, że przez to członkowie mojego stada nie będą mnie tolerować? Wiesz... tak naprawdę trudno jest to wyjaśnić. Bardzo chcę być częścią społeczności, ale jednocześnie się tego boję. Wolę trzymać się neutralnej strony, nawet jeżeli oznacza to dla mnie ciągłe życie w niebezpieczeństwie i strachu. Po prostu... nie myślę o tym, co może się ze mną stać. Uśmiecham się i staram się sprawiać, aby inni również się uśmiechali. Chcę być kimś, do kogo można się zwrócić niezależnie od tego w jakim jesteś stadzie, potrzebujesz pomocy czy zwyczajnie pragniesz towarzystwa. Wiesz, jeżeli miałabyś jakąś sprawę, z którą nie wiedziałabyś, do kogo możesz się zwrócić, zawsze możesz przyjść do mnie. Wiem, że mało się jeszcze znamy, ale gdybyś tego chciała, bardzo chętnie zostałbym twoim przyjacielem. – uśmiechnąłem się z ledwo zauważalnym smutkiem. Mówiąc to wszystko wreszcie otwarcie przed sobą przyznałem, że się boję. I po tym jakoś... ulżyło mi. Niebezpieczeństwo, strach i samotność nigdzie nie zniknęły, ale teraz nie czułem już, że wszystko w sobie tłumię. Wytłumaczyłem się nieznanemu pisklakowi z uczuć, których nie zdradzałem nikomu innemu – nawet sobie. Dziwaczne, a jednak jakoś mi trochę pomogło.
Uznałem, że to pora zmienić temat.
– Ach, chyba się nawet nie przedstawiłem... Mów mi Delavir, bardzo mi miło. – ponownie się uśmiechnąłem, tym razem bez cienia smutku. No bo i po co się smucić? Mam tu małego towarzysza do rozmowy i miłego, złośliwie na mnie zerkającego kociaka. Nie ma powodu do ponurości!
Kolejny monolog i kolejne pytania. Mała smoczyca zdawała mi się nie dowierzać i wcale jej się nie dziwiłem. Chyba bym sam sobie nie uwierzył, gdybym nie widział tego wszystkiego na oczy! No, może nie wszystkiego, ale większość była prawdą. Po prostu lubiłem nieco przyozdabiać swoje historie.
– Owszem, w lesie deszczowym bardzo często leje. Ale choć deszcze są niemal codzienne, trwają ledwo kilka minut – lubię sobie dla żartów wyobrażać, że to bogowie nas tak podlewają! – zachichotałem krótko. – Las deszczowy to miejsce bardzo niebezpieczne, dlatego też nawet najmniejsze stworzenia muszą mieć jakąś mocną broń, aby przetrwać. Dla owadów, płazów czy roślin często jedynym wyjściem jest jakaś trucizna, ponieważ nie mają ostrych kłów i pazurów, aby odeprzeć atak wielu grasujących po dżungli drapieżników. A sawanna już nie jest taka ciekawa, jak las deszczowy. Pełno na niej piachu i wysokiej, suchej, kłującej trawy. Czasem też można spotkać powyginane w kształt grzyba drzewa, które noszą nazwę "akacja". Na sawannie właśnie żyją lwy, o których ci wcześniej mówiłem, a także paskowate konie nazywane zebrami. Jest tam strasznie gorąco i sucho, nie to, co w dżungli. – wtem nadeszło pytanie pełne niedowierzania, a ja zastanowiłem się, czy abym nie przesadził trochę z upiększaniem opowieści. Tak naprawdę nie wszystko było tak ogromnie przerażające, no ale nieco się wciągnąłem... Cóż, teraz trzeba to odkręcać.
– Tak naprawdę rośliny się ruszają, tyle że okropnie powoli. Sam proces wzrostu rośliny to też w jakimś sensie jest jej ruch, ponieważ gdy gałązki ciągną się do światła słonecznego, aby wchłonąć z niego jak najwięcej energii, robią to przecież specjalnie – to oznacza, że się ruszają, ale na tyle niespiesznie, że nie widać tego gołym okiem. A wyobraź sobie chociażby zwykły, żółciutki kwiatek mleczu. Dniem jest pięknie rozwarty i chłonie promienie Złotej Twarzy, a nocą? Nocą jest zamknięty, odpoczywa! Teraz w letniej porze spotkasz niemało takich mleczy, a jeśli mi nie wierzysz, to sama możesz przeprowadzić eksperyment – znajdź gdzieś w pobliżu swojego domu jakiś mlecz czy inny kwiatek, a nocą wyjdź i sprawdź, czy się zamknął. Jeśli tak, to będzie oznaczało, że się poruszył, choć stało się to tak powoli, że nie widziałaś samego procesu! A jak już mówiłem, w lesie deszczowym wszystko jest o wiele bardziej niebezpieczne, niż tutaj. Dlatego nawet kwiatki muszą być szybkie. Na płatkach wydzielają lepką substancję, do której drobne ofiary się kleją, a roślina tymczasem spokojnie składa sobie płatki, aby przetrawić biedaka, który trafi w taką pułapkę. Oczywiście, nie ma tak dużych kwiatków drapieżnych, które zagroziłyby większym zwierzętom, w tym smokom, ale raz widziałem pisklaka, co wsadził łapę do takiego kwiatka i się przykleił – roślina poparzyła mu całą kończynę, póki mój znajomy wołał o pomoc! A co do ich smaku – no tak, nie wszystkie są smakowite. Ale są też takie, które posiadają wręcz niebiański smak! Próbowałaś kiedyś mango? Ja próbowałem. Było soczyste, słodkie i bardzo miękkie. Uch, zaraz mi ślinka pocieknie! – zażartowałem i przeszedłem do kolejnego tematu.
Opowiadając o bliskim mojemu sercu miejscu poczułem lekką tęsknotę. Tak, te widoki były niesamowite i już w małym wieku potrafiłem docenić ich niepowtarzalność. Słysząc pytanie smoczycy wyraźnie posmutniałem. Doskonale rozumiałem jej niedowierzanie, bo opowiadałem o tych miejscach z prawdziwym uczuciem. Zastanawiałem się, czy nie wcisnąć jej bajeczki typu "zawsze marzyłem zwiedzić świat", ale ostatecznie uznałem, że skoro już podzieliłem się z małą jednym ze swoich sekretów, drugi większej różnicy nie zrobi.
– Bo mi się podobało. Naprawdę, uwielbiałem tamte miejsca, bez względu na to, jak niebezpiecznie tam było. Uwielbiałem czuć się członkiem dzikiego stada, nawet jeżeli ciągle słuchałem od ojca o wspaniałości Wolnych Stad. Ja... nigdy nie chciałem stamtąd odchodzić. Tam był mój dom... ale opuściłem je zbyt wcześnie, aby przywiązać się do niego ostatecznie. Musiałem odejść z przymusu. Moje stado zaatakowano i uciekliśmy wraz z ojcem. Postanowił, że wrócimy na jego ojczyznę, czyli Wolne Stada właśnie. Dlatego jestem tu, a nie w lesie deszczowym. – cały mój smutek widać było w żółtych ślepiach, ale nie zamierzałem go ukrywać. To zaskoczyło samego mnie, ale otworzyłem się przed tą małą niedowierzającą smoczycą z Ognia, posiadaczką groźnej pumy i zmierzającą mnie zupełnie niepodobnym do dziecięcego spojrzeniem. Brakowało jej wiedzy, ale z oczu biło jej inteligencją. Wysłuchała mnie... i tym razem nie chodziło o moje ciekawe historie. Rozmawiałem z pisklakiem o swoich uczuciach, choć ledwo się poznaliśmy. Wychodzi na to, że powiedzenie "najłatwiej jest spowiadać się nieznajomemu" jest prawdziwe. Nie myślałem tylko o jego kontynuacji – " bo już nigdy więcej go nie zobaczysz, a wraz z nim swoich grzechów." – bo nie chciałem myśleć o tym, że nie spotkam już tej zagadkowej granatowołuskiej z jej pumą.
Licznik słów: 1429
ciiiiiiii
» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji