OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Błękitne ślepia uważnie obserwowały samiczkę. Młoda smoczyca potrafiła się skupić na szczegółach, które jemu umykały. Tu spoglądała na jego pysk, to zwróciła uwagę na ich oddechy. On zaś starał się nie dostrzegać takich elementów. Czasami był jak ociosany kołek. Prosty jak but, prujący przez życie bez zastanowienia. Tak samo było z nią. Żył chwilą, chociaż każda chwila z nią była coraz intensywniejsza. Sam nie umiał siebie określić, ale tak samo nie potrafił się określić z własnym stadem. Czuł się jak zaplątany w pajęczą nić, którą sam tworzył.Uważnie ją obserwował. Serce tłukło mu w piersi coraz mocniej, gdy widział jak zadrżał delikatnie jej pyszczek. Coś się stało. Coś źle powiedział? Samiec położył uszy i sam zbliżył pyszczek do jej pyszczka. Otarł łagodnie pysk o jej polik i wtulił łeb w jej szyję. Zaciągnął się jej zapachem, a jego pyszczek delikatnie się rozwarł. Łapy delikatnie przesunęły się po jej grzbiecie, przyciskając ją do smoka, niczym prawdziwą przytulankę. Rozkoszował się nią, jej oddechem i ciepłem.
– To nie brzmi zbyt dobrze. Może...może porozmawiaj z przywódcą, albo zastępcą, jeśli źle Ciebie traktuje? Jako łowczyni jesteś genialna przecież? Widziałem Ciebie w akcji i radzisz sobie dobrze. Przy mnie nic nie nabroiłaś jeszcze. – Uśmiechnął się w końcu, gdy odsunął pysk przy ostatnim zdaniu. Te słowa może i miały ją pocieszyć, ale z drugiej strony chciał odciągnąć w czasie to co chciał jej naprawdę powiedzieć. Spoglądał na nią zmieszany. – Moro... po prostu. – Samiec uniósł oczy do nieba i zacisnął łagodnie szczęki. Jego łapy znów poruszyły się po jego łuskach, a ogon łagodnie się poruszył. – Po prostu, trochę to wszystko mnie...przeraża? – Zaczął cicho. Nie wiedział, czy złapie o co samcowi chodziło. Smok znów posłał jej spojrzenie, a pysk zbliżył łagodnie od niej, aby ją musnąć w polik.