OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uzdrowiciel Plagi ją wysłuchał, a potem... podszedł. Kompletnie zignorował istnienie przestrzeni osobistej i położył lekko końcówki łap na boku szyi samicy jeszcze kiedy kończyła mówić. Nieco za płytki oddech? Lekko cieplejsze ciało... Więc miała czarny kaszel... Będzie mógł jej z tym pomóc oczywiście. Teraz był uzdrowicielem, który pomagał, a nie obawiał się o kontakt z kimś innym, chociaż większość jego pacjentów była nieprzytomna.Jaah wyjął z torby liście lubczyku i kolejną miseczkę. Przemył łapy w maddarowej wodzie, którą stworzył, a potem pokroił pazurem liście na drobniejsze kawałki, aby całkowicie zmieściły się w naczyniu. Dopiero po tym zalał naczynie wodą z bukłaka i zaczął zagotowywać.
Nie musiał tłumaczyć co robił i z czego, dlatego miseczkę jeszcze pozostawił nieco podgrzaną, aby samica mogła spokojnie inhalować się naparem.
– Wierzę, że sama sobie posłodzisz kiedy będziesz miała go wypić.
Zagaił swoim nieprzyjemnie niskim tonem, ale to już nie jego wina, iż właśnie takim głosem został obdarzony.
Kiedy uzdrowicielka ognia powdychała napar i wypiła napar, samiec zabrał od niej miskę, rozgrzebał ziemię i wywalił do niej resztki przegotowanych liści, a potem przemył miseczkę i ją schował.
Znów położył łapę na jej szyi, ale tym razem pełną łapą, aby przepływ maddary był ułatwiony.
Zabrał się szybko za oczyszczanie gardła, usuwając opuchliznę ze stanem zapalnym, ułatwił wchłanianie się naparu w przełyk, chcąc przyśpieszyć działanie leku. Wydzielinę z ropą i krwią zebrał i usunął, a tą którą nie mógł usunąć to wypłukał wraz z resztkami naparu do dalszych partii przełyku, gdzie znajdzie drogę do naturalnego wydalenia. Skoro zapalenie i śluz został usunięty to pozostało upewnić się, że na gardle nie zostało jakichś paskudztw i je również usunąć z ciała uzdrowicielki ognia. Kiedy zakończył leczenie, nawilżył przełyk samicy i cofnął łapę. To powinno wystarczyć.
/Czarny kaszel-lubczyk/
Skoro leczenie zostało zakończone, samiec na powrót stał się znacznie bardziej wrażliwy na odległość, dlatego z torbą cofnął się na pół ogona.
–Wracając do tematu... czy mogłabyś mi zdradzić objawy i jakich ziół używał Pikujący, aby pozbyć się tej choroby?
To chyba było jasne, że chciał znać wszystkie szczegóły nietypowych chorób w wolnych stadach... Był uzdrowicielem i uwielbiał zagadki, niemniej warto też znać odpowiedzi skoro już wcześniej je ktoś odkrył. Zarazem Jaah nie wyobrażał sobie, aby miał pytać o to Heboga.
Temat śmierci zbył nieco. Dla niego sprawa umierania była niebywale częsta. Szczególnie w Pladze ostatnio... Nie interesowały go takie jednostki jak umierały, co najwyżej martwił stan samego stada, które traciło członków, a prawie nikt w tym stadzie nie potrafił cofać czas niczym Mahvran.
– Przy większych ilościach powoduje zawroty łba, zaburzenie równowagi, ale też niebywale dobrze poprawia humor i łagodzi większość bólu tak na duszy co i ciele. Po przedawkowaniu powoduje czasową utratę pamięci i wywraca cały żołądek na drugą stronę. Mogę Cie jednak zapewnić, że taki jeden napój nie spowoduje takich reakcji. Mogę Ci co najwyżej rzucić wyzwanie, że nie wypijesz takich czterech.
Lekki grymas... nie, uśmiech pojawił się na kamiennym licu. Samiec był pewny, że po usłyszeniu takich dolegliwości i objawów samica nie podejmie wyzwania.