A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Już od czasów, gdy w środku nocy z nieba spadł fioletowołuski młodzik, lądując mało zręcznie w czarnym mrocznym lesie, utworzyło się u niego mimowolne skojarzenie tych terenów z własnymi. Nie miały co prawda absolutnie nic wspólnego, a jednak była to pierwsza lokacja na Wolnych Stadach, jaką poznał Delavir. Tak też te tereny znał najlepiej, a czasem mu się zdarzało nawet chodzić na "patrole". Od kiedy jednak wyruszył ponownie w świat, zrozumiał, jak bardzo to ponure, rzadko odwiedzane i tak niepasujące do jego natury miejsce był bliskie jego sercu. Spędził tu w końcu większość życia.
Powrócił ledwo parę dni wcześniej, ale czuł ogromną ulgę, że jest na znajomym terytorium. Tak też z braku rzeczy do roboty postanowił powspominać naiwne młodzieńcze czasy. Tak oto wyruszył na samozwańczy patrol, delektując się ciszą wśród czarnych, wykrzywiających się strasznie drzew. Któż by przypuszczał, że gadzie ciało z zamiłowaniem do wysokich temperatur tak szybko się ochłodzi? Z pewnością nie Delavir, pogrążony z zamyśle. Gdy dotarło do niego, że marznie, czyli dość szybko, przez chwilę chciał zawrócić. Jednak już rozpoczął patrol, szkoda by było zawracać... Więc ruszył dalej, słuchając się swojej głupoty. Miał szczęście, że w jego żyłach płynęła krew grzywiastych wężowych i wytrzymałych olbrzymich, bo inaczej dawno zamieniłby się w sopel lodu. W połowie patrolowania w końcu dał sobie spokój i skręcił do najbliżej kryjówki. Los sprawił, iż była to właśnie Cicha Jaskinia.
Już przy wejściu smok zauważył nienaturalne światło, bijące z zewnątrz. Kolorem przypominało ogień, więc może ktoś również postanowił się tu zatrzymać i ogrzać? Może więc nie będzie mieć nic przeciwko, jeżeli dołączy do niego zmarznięty bard... Taką przynajmniej nadzieję miał Delavir, wchodząc do jaskini.
Gdy pierwsza fala ciepła napotkała ciało fioletowołuskiego, ten aż przymknął oczy z zadowolenia. Tak, chłód to zdecydowanie nie był jego żywioł. Smok strzepnął niedbale śnieg z nieczesanej dawno grzywy i wszedł głębiej.
Wzrok szkarłatnych ślepi szybko padł na znajomą owocową sylwetkę, a smok uśmiechnął się ze zmęczeniem, ale radośnie.
– Mango! Piękny i kolorowy jak zwykle. Nawet nie wiesz, jak miło mi cię widzieć. Ciepłe kolory są pociechą w taką białą pogodę. – zagadał przyjaźnie. Nie brakowało mu zmęczenia w głosie, ale ono chyba już nie zniknie po tym, przez co Delavir przeszedł. Nie myślał teraz jednak o negatywach. Chciał zwyczajnie porozmawiać z dobrym przyjacielem.
– Jak się u ciebie sprawy mają, owocku? Dalej popularny i głośny jak papuga? – zażartował ze śmiechem, siadając pod ścianą naprzeciwko towarzysza. Dość ciasno przycisnął skrzydła i ogon, odruchowo starając się rozgrzać, ale dzięki ciepłemu ognikowi powinien wkrótce odzyskać komfortową temperaturę.
Licznik słów: 418
ciiiiiiii
» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji