A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 4| P: 3| A: 2
U: B,Pł,L,A,O,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny;
Jej komentarz o rodzicielstwie mnie lekko rozczarował? Nie... Bardziej zasmucił. Wydawała się naprawdę dobrym materiałem na rodzicielkę. Spojrzałem na nią z lekkim smutkiem
– Ja czuje inaczej. Sam opiekowałem się jednym szkrabem. Od jego wyklucia... Niestety Ateral chciał inaczej... – zawiesiłem wzrok na swoich łapach. Smutny, że kolejna dusza, która zdarzyłem szczerze pokochać, odeszła w moich łapach. Czemuś słodyczy zimna, co zeszłaś na padół z Tego Nieba i Tych Gwiazd, kroczysz wśród nas i zabierasz tych, co kocham. Tych, co zagościli w moim sercu. Lecząc je i moją utopioną w mroku duszę. Będącymi światłami, iskrami w nieprzeniknionej ciemności... To był kolejny powód... Kolejny dech z przysięga, że tych słow nie wypowiem ponownie. Nie chcę znowu przeżywać tego bólu jak wyrywana jest dusza. Jak odgrywając już i tak zniszczone czasem serce. Każdy, kto tutaj na stałe zamieszkał, odchodził z gościem, którego ja przywitam z otwartymi ramionami, jak przyjaciela... Tak, jak najdroższego, starego i utęsknionego przyjaciela... Czemu los zgotował mi tyle lekcji, czemu każda brzmiała, i tak odejdę, po co się przywiązywać... Dynachelaiora, Isir, mój pisklaczek... Okrutny losie, czemu moja słowa przywiązania, mi ich zabierają...
Potrząsnąłem głową, wyrzucając wszelkie mroczne myśli z głowy. Niestety one przychodziły jak przypływ, niespodziewanie, ale zarazem wiedziałem, że znów się pojawią. Niestety. Taki los smoka bez serca, duszy, ciepła i piękna. Smoka, co utknął w bagnie przeszłości. Rozpamiętuje każdą śmierć, co nadzeszła z mego powodu... Ponownie spojrzałem na samice, co próbowała rozgościć się w zgliszczach mego serca. Niestety tych słów... Tego przekleństwa z mego pyska pewnie nie usłyszy...
– Może czasem takie są. Lecz uwierz mi, znalazłabyś dla nich miejsce w swym sercu... Tak już to działa... Niestety tak to działa... – przetarłem ponownie pysk łapą. Ocierając to, co wyszło ze mnie. Niestety, duchy minionych dni ciągle targają mną. Może kiedyś znajdę swoje Wieczne Ukojenie. Bardziej oszaleję, znajdę czaszkę smoka, pokryje runami i będę leczyć boleśnie, odrzucając światło Tego Nieba i Tych Gwiazd...
Widząc jej niezadowoloną minę, spojrzałem przepraszającym wzrokiem
– Wybacz, moja towarzyszka, ignoruje moje przekazy jak śpi... Podświadomie zamyka umysł, tylko tak mogę wrócić jej uwagę, by wstała i coś przytachała... – na moim pysku pojawił się lekki uśmieszek.
Słuchałem jej słow i się cieszyłem jej radością. Wyglądała tak uroczo, pełna radości. Miło widzieć jak ktoś tak docenia proste gesty...
Grzechy przeszłości. Zawsze napływają, Duchy, które poddały się i poszły z Ateralem. Na swój ostatni spacer, na łowy lub z powrotem na ten padół. Szkoda, że dusza nic nie pamięta. Może to nawet i lepiej. Wielu z nas przeszło piekło tego świata. Jego brutalność, barbarzyństwo i okrucieństwa. Kto tak naprawdę znalazł tutaj prawdziwe szczęście i radość? No kto... Tym bardziej ze ona... Jak i reszta odeszła... Żałuję, że nie ujrzę już jej uśmiechu, usłyszę cichego, lecz szczerego śmiechu. Kto jak nie ona, swoim chłodem, a zarazem troską posiedzi w milczeniu, gdzie oboje rozumieliśmy swój ból. Oboje zniewoleni, ona zerwała okowy, a ja... Jeśli jednak jestem ptakiem? Zamkniętym w stalowej klatce tego świata? Ona była krukiem. Poznała smak prawdziwej wolności. Wywalczyła go swoją niewolą, ucieczką, okowami, i tym padołem. Czy przyjęła naszego patowa w spokoju? Pewnie tak... Ja chyba naprawdę jestem tym małym ptaszkiem, w swojej malutkiej klatce. Ptakiem, który chce rozpościelić skrzydła, polecieć. Lecz ciągle wpada na stalowe łańcuchy przywiązania...
– Dynahecanailliora... – wyszeptałem pełny tęsknoty, bólu, żalu do przeszłości. Pomimo iż dałem jej się ogrzać w moim sercu... Nadal bolało, jak odeszła. Jak ją widziałem po raz ostatni, tak ranna, bezbronna. Biedna duszyczka pozostawiona samemu sobie, odrzucająca pomoc... Czy ja też taki jestem? Odrzucam pomoc tych, co są przy mnie. Niestety, ja niczym bluszcz zatruwam wszystko swoimi słowami, czynami... Gdyby nie moja słabość, pewnie inaczej by wyglądała sytuacja z ziemią, gdyby nie moje słowa nie straciłbym smoka, którego traktowałem jak brata... Czemu muszę być tym skażonym owocem i ziaren. Co rozpościera mrok pomimo swoich starań. Staram się wypłynąć z tego mroku, zaczerpnąć łapczywie dech, lecz tylko w moje płuca wlewa się czarna woda. Ja... Tonę w mroku swego jestestwa. Opadam na dno pełne czerni, bez światła, nadziei i miłości... Gdzie ja tutaj zdechnę jak pies, w miejscu, gdzie powinien być od dawien dawna. Być w objęcia ostatniego przyjaciela...
Zardzewiała Łuska
Licznik słów: 686
ᚢᛁᛊ ᛖᚣ ᚾᚣⲔᛁᛊⳖ ᚣᛒᛢⳘᚱᚧᚣᚳᚢᛊⳖ ᚱჍᛊᛈჍᛉᛧ Ⲕᚾᛜ́ᚱᛊⳖ ᛒᛉ ᛢᛖᛜⲔ ᚢᛁᛊ Ⴭᚱᛜᛒᛁᚳᛧ ᚹᚱᛜ́ᛒⳘⳖᚣᛈ ᚢᚣᚧᚣᛈ ჍᛉᛈᛁⳘ ⳖᚣⲔᛁᛢ ᛢᛊᚢᛢ
Main Theme | Berserk Theme | Głos Postaci
Atuty:
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙʟᴏɢᴏꜱʟᴀᴡɪᴇɴꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – 27.05
ɴɪᴇꜱᴛᴀʙɪʟɴʏ ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴀ ᴋᴏść ᴅᴏ ᴍᴘ, ᴍᴀ ɪ ᴍᴏ, ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ɴɪᴇᴘᴏᴡᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ – ʀᴀɴᴀ ᴄɪężᴋᴀ
|
|
Járnsax
Nocnica (samica)
S:1 | W:1 | Z:1 | M:2 | P:3 | A:1
B, MA, MO, Skr, Śl: 1
#19a56f
|
Ekwipunek
- Jedzonko:
– 3/4 mięsa
– 2/4 roślin
Błyskotki:
– opal
– perła
– rubin
– onyks
– granat
– bursztyn
Potki:
– chroniący przed atakiem fizycznym oraz magicznym
– usprawniający wytrzymałość
Runki:
– obrony przed pazurem
Fabularne
– brązowe krucze pióro
– duży słoik miodu
– mały srebrny dzwoneczek na sznureczku
– zwinięty tytoń
– zardzewiały kluczyk
– gruba kurtka z kapturem
– złoty klucz
– owoce pokrzyku wilczej jagody (silnie trujące)
– kościany talizman pokryty runami
– srebrny naszyjnik
– sakwa ze smoczego futra
– orkowy sztylet
#7f7187 | #ffbf00 | #bf00ff | #00ffbf – ludzki
Av by Sherinae | Av by Lampart | Av by AWL
Discord: @Shiro#8745