OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Sukces! Przeciwnik unieszkodliwiony… no, częściowo, bo lekko przygniótł Xeriego swoim ciałem. Z początku próbował się podnieść, ale zaraz zrezygnował, bo zmęczone mięśnie już trochę opadły z sił. Rozluźnił więc swoje kończyny, kładąc się całkiem na ziemi, gdy oboje zakończyli tortury. Leżał tak chwilę, by uspokoić nieco oddech.– Ta, to było trochę nieczyste zagranie. – zaśmiał się, zerkając w jego dwie pary oczu. Hm, nie spodziewał się, że jego skóra w niektórych miejscach może być tak… wrażliwa. – Ale dobrze. Teraz też wiem gdzie jest twój słaby punkt. – wyszczerzył kiełki z odrobiną złośliwości. Umilkł na chwilę słysząc ten… komplement? Nie bardzo wiedział jak to odebrać, ale chyba rzeczywiście nie śmiał się często. Nawet on nie wiedział, że potrafi tak brzmieć.
– A ja się nigdy tyle nie uśmiałem, hah. – Odwrócił wzrok trochę zawstydzony. W odpowiedzi na kolejny przytulas wpierw się troszkę zawahał, ale w końcu podniósł łapę i lekko poklepał Yngwe w okolicy karku. – Hej, tylko żebyś tam nie zasnął. – dodał żartobliwym tonem, choć sam padał z nóg i obawiał się, żeby nie przysnął na zimnej i mokrej ziemi. Jeszcze by jakieś choróbsko złapali…
Pryzmatyczny Kolec


























