OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
....Wpatrywałem się na nią z lekkim uśmiechem na oba twory. Były dobre, wytworne i przemyślane. Dobrze jej szło jak na rozgrzewkę. Kiwnąłem głową:– Dobrze, ale pamiętaj lepiej skupić się albo na obronie, albo na ataku. Trudniej komuś tak zadać obrażenia przy jednoczesnym utrzymaniu uwagi. Jeśli jesteś rozgrzana, to czas na coś ciekawszego, a zarazem intrygującego. – wstałem ze swojego miejsca. Przeciągnąłem się, odpiąłem torbę z boku. Ta upadła przy mej łapie. Tylko by przeszkadzała. Nie mówiąc nic zebrałem maddarę ze źródła formując szybko obracający się stożek, o ostrych żłobieniach na kształt wiertła. Miał on półtora szpona średnicy. Wykonany z kryształu o lekko mlecznej barwie, Był wytrzymały niczym diament, odporny na wahania temperatur czy twarde uderzenia. Twór obracał się szybko zgodnie ze wskazówkami zegara. Obiekt był zmaterializowany przedemną
– Prosta obrana, szybko! – wraz z rozkazem wystrzeliłem obiekt prost w pysk adepta. Chciałem zobaczyć reakcję czterookiego o dwóch duszach.
....Ta nauka nie będzie kaszką z mleczkiem. Musi nauczyć się porządnie walczyć i bronić. Nie chcę... Nie chciałbym widzieć okaleczonego czy martwego akurat Tego konkretnego smoka... Gdy tylko kolejny twór obrony opadł w mojej łapie pojawił się broń. Ta sama co podczas mojego treningu. Stworzyłem wachlarz do boku dwóch i pół szpona, rozpiętości na niecałe pięć szponów. Jego końce były ostre jak brzytwa i z daleka można było zauważyć falowanie powietrza przy nim. Gdyż sam koniec był rozgrzany do białości. Całość była kolory kruczych piór, przyozdobionych złotymi falami, a na środku widniał symbol lotosu o siedmiu płatkach. Przedmiot pomimo swojej prostoty i niewinnego wyglądu, powinna bez problemu przeciąć ciało i więcej, gdyż miała wytrzymałość diamentu.
– Ponownie, Obrona! – zawołałem stanowczo. Dałem jej oddech, by ujrzeć co mam w łapie i kolejny na doskok do niej i zamachnięcie się od góry do dołu, po skosie w prawy bark. Chciałem rozciąć jej bark i przypalić swoją bronią jej tkanki.
....Po ataku odskoczyłem do tyłu, a twór znikł. Na zmuszenie szarych komórek i maddary do szybkiego biegu było dobre. Czas na inną zabawę.
– Jak widziałeś, można atakować nie tylko prostymi tworami, ale i maddarową bronią. Jest to naprawdę intrygujące, finezyjna walka maga z wojownikiem. Pokaż mi swoją broń i zaatakuj jak na arenie. Włóż to serce! – kolejne polecenie szorstkim głosem. Można być dobrym przyjacielem, ale nauczyciel powinien mieć ciutkę cięższą łapę. Czasem to może uratować w przyszłości zad i przytulasa z Ateralem.
//Alternatywna Łuska






























