OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
To była dopiero pierwsza lekcja, a Yulo wydawał się postępować trochę tak, jakby po zasłyszanym jednym słowie Kai miał je zapamiętać. Dopiero kiedy nie łączył faktów i poprzednich słów w zdania... zaczął zauważać, że słowa jakieś uciekają, a było ich coraz więcej. Nie wiedział dlaczego samiec ma problemy w zapamiętywaniu ich, ale tez nie zapytał o to... Uważał, że Kai niezbyt chętnie dzieli się takimi rzeczami.Przez większość nauki kruki faktycznie stawały się coraz mniej krzykliwe, większość po prostu latała po okolicy, a nawet jeden kruk latał za kompanem Kaia, ale oczywiście nic to nie zmieniało. Nauka trwała jeszcze długo.
Po ostatnich słowach Yulo przeżuł gęstą ślinę. Nagadał się strasznie i teraz z tobołka wyciągnął mały bukłaczek z wodą, który opróżnił dość szybko. Mlasnął po tym i dopiero zdał sobie sprawę z tego, że się nie podzielił.
– RamonisuPrzepraszam, niedużo jej było.
Celowo wplótł słowo, które raczej było znane Kaiowi od dzisiejszego dnia. Z przepraszającym uśmiechem schował bukłaczek i tobołek zarzucił znów na siebie. Na jego słowa lekko pokiwał łbem. Nie wiedział na czym miałyby polegać przygotowania, ale może po prostu potrzebował skupić się bardziej i dziś nie czuł się na siłach... tylko w takim razie czemu go wzywał? Mniejsza o to...
Na kolejne znów słowa się uśmiechnął i pokiwał łbem. Tak na prawdę powiedział tyle, że aż nie chciał więcej gadać! Kiwnął barkami nieco niepewny, albo zmieszany.
– Są moich znajomych. Mój jest ten, który na łbie nie ma żadnego oznaczenia.
Pomachał łapa jakby odganiał muchę- Nie przejmuj się nimi, za jakiś czas wrócą do siebie.
Yulo zdecydowanie chciał dać do zrozumienia Kaiowi, że kruki nie zmieniały zupełnie niczego, nawet jeśli były jakąś niewielką anomalią względem typowego dnia wojownika. To wszystko tylko chwilowe... Nawiązanie ścisłej relacji z kruczycami raczej było ciężkie, ale... może kiedyś...? Chciałby mieć jakąś częściową władzę nad taką chmarą kruków, które mogłyby być posłańcami, zwiadowcami, towarzyszami... Wiele możliwości! A w tym stanie mimo wszystko traciły swój potencjał. Wielka szkoda...
– Wyleczyłeś już swoją dolegliwość?– dopytał, aby zmienić temat.
Pąk Róży