OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Och? A więc Kairaki jednak nie zbłądził? W ślepiach Obejmującego pojawił się zdziwiony błysk, ale w żaden werbalny sposób nie skomentował tej rewelacji. Uznał, że skoro samiec sam nie chce się podzielić dręczącym jego ciało problemem, to nie ma sensu na niego naciskać. Wszak jego kalectwa może i nie było widać na pierwszy rzut oka, ale to nie znaczyło, że nie istniało. Musiało skrywać się gdzieś głębiej, tak jak jego własna blizna, która uniemożliwiała mu wykrztuszenie z siebie choćby słowa. I choć ciekawiło go, co mogło się przytrafić Pąkowi, tak zachował na tyle taktu, by nie dać się ponieść swoim emocjom. Samiec sam by mu powiedział gdyby tego chciał. A skoro tego nie zrobił, to może wspomnienie jego wypadku wciąż było zbyt bolesne? Ciirioh nie był pewien, dlatego jedynie uśmiechnął się lekko i skinął Kairakiemu łbem, wykazując w ten sposób zrozumienie. A że ten zgodził się iść pierwszy? Ha! To nawet jeszcze lepiej! Uśmiech Obejmującego jakby się powiększył, kiedy tylko to usłyszał. No no, najwyraźniej jego przepychanki z Yulo właśnie zostały rozsądzone! I całe szczęście!~ No! I to właśnie chciałem usłyszeć! ~ zaćwierkał wesoło, ponownie zwracając się w stronę Powiernika. Złożona przez niego obietnica ucieszyła Ciirioha, który wcale tego nie krył. Wszak udało mu się skłonić Gryfa do odzyskania łapy! No, albo chociaż w jakiś sposób się do tego przyczynić, bo czy to jego zaczepki go do tego przekonały, to już nie mógł wiedzieć. Liczyło się jednak tylko to, że Słoneczny był wreszcie gotów na odzyskanie pełnej sprawności i wkrótce naprawdę będzie cały i zdrowy!
A potem? Potem Ciirioh zachichotał niemo! Czemu? Ano, poczuł się jak pisklę! Był największy z całego ich zgromadzenia, a i tak pozostali skakali wokół niego, jakby naprawdę nie mógł chodzić. Wszak Ołtarz nie był już daleko! Może i był zmęczony i nieco słaniał się na nogach, ale chyba powinien dać radę dojść na miejsce o własnych siłach! I chyba faktycznie przesądzało tu sprawę. Nie zamierzał ryzykować upadku, skoro miał koło siebie dwa smoki, które tak uparcie oferowały mu pomoc. Obejmujący skorzystał więc z niemej propozycji Kairakiego i wsparł się o jego bark, kiedy wstawał z posadzki. Trzymał się tak przez chwilę, na nowo łapiąc równowagę. Dopiero wówczas uśmiechnął się do Pąku, nie kryjąc wdzięczności.
~ Dzięki, Kairaki! Jesteś ekstra! ~ rzucił wesoło, szczerząc przy tym kły w szerokim uśmiechu. Mrugnął też do niego figlarnie, jakby i jemu dawał znać, że nie ma co się zamartwiać. Wszak Ziemny i tak już wyglądał na zestresowanego! ~ Och! I nie denerwuj się, dobra? Erycal może i nie jest zbyt rozmowny i bije od niego chłodna aura, ale z pewnością nam pomoże! ~ zwrócił się jeszcze do niego, próbując wesprzeć go na duchu. A może też i ostrzec, żeby wiedział z czym będzie miał zaraz do czynienia! Po tych słowach zerknął też na Powiernika, który najwyraźniej trochę się niecierpliwił. Ciirioh zaśmiał się więc ponownie, po czym zwrócił się w stronę Ołtarza.
~ Na nic! Już idziemy. Tylko nie zgub się po drodze! ~ zapewnił go i zażartował wesoło, gestem łba zarządzając początek marszu. Sam kicał więc przy boku Kairakiego, żeby w razie potrzeby zdążyć się go złapać. Choć miał nadzieję, że tym razem oszczędzi sobie potknięć!
Pąk Róży
Powiernik Pieśni
//zt










[/center]















