A: S: 1 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 4
U: B, S, L, P, Skr, Śl, Kż, A, O, MA, MO, M: 1| MP: 3
Atuty: Atrakcyjny;
U was w stadzie – Kolec nie za bardzo wiedział jak odbierać te słowa, nie czując absolutnie żadnych więzi z Cieniem. Nie było to jego 'stado', nie było żadnego 'was'. Po prostu pierwszym miejscem, w którym wraz z bratem zatrzymali się po przekroczeniu bariery były tereny Cienia. Nie jego zakichana wina, że przebrzydły zapach tych ciemniaków przeszedł na jego futro, ale inni zdawali się od razu zakładać, że pochodził z tej grupy. Cieniści kierowali się prymitywnymi motywami i równie prostacką brutalnością, w jego mniemaniu. Nie, żeby jakkolwiek mijał się z prawdą.
– A po co to komu – wywrócił ślepiami, słuchając o domniemanych profesjach. Czarodzieje, wojownicy... nic z tych wszystkich rzeczy nie brzmiała, jakby była stworzona dla niego. Mógł lubić maddarę, nawet bardzo, ale nadal nie być w stanie zostać czarodziejem. Czy zamierzał więc wybierać sobie, wedle rady Hipnotyzującej, pewien cel, aby szkolić się ku jego osiągnięciu? Nie, bynajmniej. A tak przynajmniej jego brzmiało zdanie na ten temat, i choć zmieniał je dość często, to czuł, że ten wybór pozostanie z nim na jakiś czas.
Pokiwał powoli łbem z bólem wymalowanym na pysku, potwierdzając słowa adeptki, gdy ta dopytywała się, czy Kheldar rzeczywiście nie miał żadnego powodu by ich atakować. Nie skłamał, bo to co mówił i robił było w jego ślepiach prawdą, w końcu nie kusił przecież opasłego przywódcy Cienistych, aby ten podpalił jego pióra. Czarnołuski zrobił to sam, bez wcześniej już wspomnianego powodu. Skinieniem pyska również przyznał jej rację, gdy ta nazywała Uśmieszka bestią.
– Niee, nie tego samca. To inna historia – tak czy siak odpowiedział na retoryczne pytanie smoczycy, najwyraźniej nie zauważając sensu, w jakim zostało zadane. Jeszcze przed tym, jak ta zaczęła nawijać o Życiu. Bo mówiła dużo, a Ujmujący starał się ze wszystkich swoich sił, by za tym nadążyć.
Zrozumiał więcej, niż się spodziewał. Z tego co wywnioskował, Życie to zgraja odmiennych smoków, ale podobnie podchodzących do spraw wspólnoty ich stada. Nie podkulają ogona i są dla siebie mili. A tego ostatniego Ujmujący najbardziej potrzebował, aby ktoś go po prostu polubił i był dla niego życzliwy. Może faktycznie przeniesie się do grupki Hipnotyzującej, kiedyś? Bo teraz wolał nie wtrącać się w takie rzeczy, co również sugerował wyraz jego pyska, nieco zdezorientowany, ale w ślepiach samca nadal gościło zainteresowanie.
– Naran-co? – zapytał, niepodobnie dla siebie interesując się tematem, który smoczyca zaczęła.
Licznik słów: 387