A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,Pł,O,A,W,Śl,Kż,Prs,MO,MP: 1| MA: 2| Skr: 3
Atuty: Zdrów jak ryba, Wrodzony talent, Pamięć przodka, Samotny towarzysz
Jej pysk ścisnął się w cienką linię. Mało brakowało, a zgrzytnęłaby zębami. Odetchnęła jednak baaardzo powoli, odzyskując równowagę. Nie było powodu, aby podejrzewać, że ktokolwiek tutaj robi coś tak niecnego i to wszystko jedno wielkie nieporozumienie, które zaraz rozwieje. I wszystko będzie git malina.
– Bogowie. – Ni to syk bólu, ni zwykłe słowo. Coś dziwnie zniekształconego wydobyło się z jej pyska, a sama zabrzmiała, jakby ten wyraz brzmiał dla niej obco, jakby nigdy w życiu go nie słyszała. O Czcigodny. Nie miała komentarza już na samo wspomnienie liczby mnogiej, a wraz z kontynuacją o zsyłaniu potomstwa, najzwyczajniej w świecie zatopiła oblicze w łapach, kręcąc głową na boki.
Zaraz się załamie.
Zaskakująco chłodne stwierdzenie faktu. Nie mogła temu zaprzeczyć, lecz zamiast się zagotować, jej całe ciało zdawało się oklapnąć, włącznie z uszami. Jakby pogodzone z przegraną. Jedna z łap nadal pozostała przy głowie, pocierając zmarszczone (co było niewidoczne pod krótkim futerkiem) czoło.
– ... – otworzyła pysk, łącząc ze sobą palce, lecz ich nie splatając. Jej łapy powoli opadły, a sama zamknęła ze szczęknięciem pysk. Podniosła na niego zmętnione ślepia, w których kryło się wiele, ale po drżeniu całego ciała przede wszystkim wychodziło, jak bardzo się właśnie speszyła.
Nie zapytała o jego imię.
Na Czcigodnego, oczywiście, że nie! Była zbyt pochłonięta rozmową i odkryciem co tu się, psiakrew DZIEJE, o co chodzi i dlaczego błogosławione przez Larimara tereny tak bardzo nie robią sensu do wszystkiego tego, czego się o nim uczyła! Zawsze pytała, cholera jasna, i ten jeden raz nie zapytała. Po co robić z tego problem? On też przecież nie znał jej imienia!
Ale to ona wymyśliła sobie teraz całą przemowę, której płynność zaburzył brak informacji.
Kluczowej, psiakrew! Jak ma mu przemówić do rozsądku, kiedy nie może się nawet do niego zwrócić? Jaki był z niej kapłan, kiedy nawet nie wiedziała, z kim rozmawia i kogo szukać, kiedy już ich drogi się rozejdą? O co zapyta? "Hej, wy granicznicy, znacie takiego futrzastego przystojniaka? Wygląda na nieśmiałego i ma takie krążki podobne do tych mięsnych, które robiła moja mama, o tu, na barku i szyi! A tej różanej grzywy się nie da pomylić, haha!".
Jeśli w ogóle będzie wiedziała, z jakiego jest... stada.
Zadrżała. Stada...? Ano tak. Tubylcy pochodzili z niejakich "stad". Zagryzła wargę. Mówił jej to. Mówił i Trzmiel, ale...
– Gh – wyrwało jej się nieświadomie, kiedy nerwowo krążyła spojrzeniem w bok, na ukos, przysłaniając pysk łapą. Teraz, jakkolwiek jej serce powinno właśnie pofrunąć ku niebiosom, kiedy miała opowiadać o wspaniałości i cieple Larimara, tak kompletnie strząsnęła tę sprawę na bok. Nie dawało jej to spokoju, że nawet nie poznała jego imienia.
W końcu powróciła do niego wzrokiem. Po długiej przerwie.
– Przypomnij mi, jak ci na imię? – bąknęła głucho, ledwie słyszalnie; słabo. Jakby uleciały z niej wszelkie siły witalne. Jeśli jednak to kwestia zapomnienia, to będzie naprawdę sobą rozczarowana. A jak nie? To... dalej będzie bardzo niegrzeczne i nielarimowe.
Ależ wstyd.
Pąk Róży
Licznik słów: 487

> Zdrów jak ryba: odporność na choroby. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
> Pamięć przodka: -2 ST do walki z zwierzętami, -1 ST do walk z rasami rozumnymi.
> Samotny towarzysz: raz na tydzień natychmiastowe przerwanie walki z drapieżnikami.
Jeśli jest jeden i bez ran – można go oswoić.