OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przekrzywiła lekko łeb, słuchając o kompanach syna.– Cóż, chrustu w lesie nie powinno zabraknąć – wtrąciła, unosząc w półżarcie brew. – Ale widzę, że masz upodobanie do obfitości podobne do Śwista. Zmęczyłabym się w tak licznym towarzystwie – dodała lekko ze śmiechem. Czy Świst nie miał też trójki? A może czwórkę? Nie pamiętała dobrze, jako że części nawet nie spotkała.
Nadstawiła uszy, zaciekawiona, słysząc o osiągnięciu Yamiego. Pokręciła też z niedowierzaniem łbem – to były przecież dziesiątki księżyców. Sama nie tak dawno... ach. Czy nie było to na samym początku jej przywództwa, gdy z Su obierali wspólnie prowadzenie stadem?
To jednak... minęło trochę czasu. Spuściła na chwilę wzrok, a gdy go podniosła, przyjrzała się czarodziejowi – ale nie widziała po nim wyraźnych oznak wieku.
– Jeśli to cię pocieszy, mam serce stada od dziesiątek księżyców i nic złego jeszcze się nie stało – przyznała, na wpół się uśmiechając, a na wpół grymasząc ze współczuciem. – Choć wiadomo, to tylko kwestia szczęścia i tego, że od czasów Rathen nic nie próbuje nam zagrozić. – Pokręciła lekko łbem. Pokój nadal był... trochę obcą ideą. Wypuściła powoli powietrze.
– Co do mnie... cóż. Odpoczęłam za barierą, ale musiałam w końcu wrócić. Kirim strasznie się za mną stęsknił. No i... rozminęłam się przy tym ze śmiercią Su, mojego kuzyna. – Ciężar, jaki to wydarzenie dla niej niosło, nie wybrzmiał w jej głosie – był on melancholijny, ale nie przesiąkał smutkiem. Nie pozwoliłaby sobie zupełnie psuć atmosfery spotkania. – Do tego w Słońcu jest wiele nowych smoków. Więc powiedzmy, że trochę się dzieje, odkąd wróciłam – dokończyła, zmuszając się do uśmiechu. – A co u ciebie, synu?
Niebanalnie Kuszący

















