OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przełknęła głośno ślinę, kiedy jego pysk zbliżył się do jej szyi tak bardzo, że czuła na sobie ciepło jego oddechu. Serce przyspieszyło gwałtownie, a gdy potężna łapa opadła na jej pierś i mocniej przycisnęła ją do brzegu, nie miała czasu na reakcję. Zaskoczona, nie zdołała się obrócić ani wyślizgnąć, a w efekcie znalazła się na grzbiecie, z ogonem podwiniętym niezgrabnie pod siebie. Kamienie pod wodą uciskały jej łuski, a chłód tafli oblał boki, lecz szczęśliwie nie zanurzyła się całkowicie – nie musiała dodatkowo dławić się wodą i kompromitować jeszcze bardziej. Przez moment leżała bez ruchu, spięta, każdy mięsień napięty, jakby ciało samo gotowe było do obrony, której w praktyce nie mogła podjąć.Dotąd unikała jego spojrzenia, ale teraz nie znalazła już powodu, by odwracać wzrok. Jej ślepia spotkały się z jego, złote i szerokie, przepełnione niepokojem, a jednak uparte w swojej czujności. Głos, który z siebie wydobyła, drżał nieznacznie, podszyty nerwami, choć starała się, by brzmiał zrozumiale.
– Ale... gdzie? Ja... nie do stad... – wyszeptała, ignorując zupełnie wcześniejsze pytanie o jej głód. W tej chwili nawet nie potrafiła stwierdzić, czy naprawdę potrzebowała jedzenia – jej myśli całkowicie skupione były na obecnej sytuacji, na ciężarze jego łapy, na bliskości, która odbierała jej swobodę ruchu. Przez krótką chwilę trwała tak nieruchomo, pozwalając, by jej słowa zawisły w ciszy, drżące i kruche niczym własna pewność, której w tej chwili jej brakowało.
Jedno Słowo

















